Na pierwszy rzut oka, zmylony tytułem sądziłem, że mam przed sobą biografię Cesarii Evory. Częściowo jest to prawdą - życiorys, opisy płyt, piosenek, koncertów, spotkań autorki z artystką. Elżbieta Sieradzińska występuję jednak nie tylko w roli autora, lecz również - co bardzo widać - wielbicielki Cesarii. Jest to książka, w której równie ważne są obie panie.
Evora przedstawiona jest w tej książce niczym posąg. Ewentualne rysy na sylwetce to tylko smaczki, nadające artystce pozytywnej autentyczności. Tymczasem z tego, co przeczytałem, Cesaria Evora była trudną postacią, często źle odnoszącą się do ludzi, kapryśną i zmanierowaną. Przywary te osłania woalem skromności, nad którego autentycznością stawiam duży znak zapytania. Oślepionej artystką autorce nie udało się pokazać dogłębnego portretu Cesarii, mimo bliskiej jak się wydaje relacji pomiędzy kobietami. To co widać, to psychopatyczna, nietolerująca innego zdania postać oraz zakochana w niej fanka.
Książka-hołd jest bardzo obszerna, w szczegółach opisuje każde spotkanie autorki z idolem. Jest w niej jednak wiele powtarzających się wątków (jak choćby kilkukrotnie podejmowany dylemat, dlaczego Cesaria wchodziła na scenę boso) oraz błahych opisów codzienności, które z racji uczestnictwa w nich Evory urastają do rangi wydarzeń wartych utrwalenia na papierze.
Zagorzali fani Cesarii Evory zapewne obrzucają mnie pomidorami a książkę tą postawią na ołtarzyku artystki, „zwykłego człowieka, który się nie wywyższa, a dzięki temu jest kochany”. Moim zdaniem jest to jednak pozycja ocierająca się o nudę.