Rebeliancki generał - Laurent Nkunda - oznajmił, że wschód Konga jest w stanie wojny z armią rządową. Obie strony walczą w regionie North Kivu, ostatnie toczyły się wokół Masisi i Katale na północ od Gomy oraz w Sake, 27 km na wschód od tego miasta.
Ponad 100 osób zmarło z powodu nierozpoznanej dotąd choroby w regionie West Kasai.
W wyniku wykolejenia pociągu w regionie Kasai zginęło 160 osób. Przyczyn upatruje się w kiepskim stanie torów oraz przeludnieniu wagonów.
Kilka dni trwały zamieszki w Moba, w prowincji Katanga. Ludność wyległa na ulice w proteście przed rzekomymi planami ONZ by wrócili tutaj Tutsi, którzy uciekli z tąd podczas wojny domowej. Kilku urzędników ONZ zostało rannych a biura splądrowane.
W Minembwe, 200 km na południowy-wschód od Uviry wybuchły walki rywalizujących między sobą milicji. Grupa znana pod nazwą Mai Mai spotkała się z rebeliantami dowodzonymi przez Julesa Mutebusi (który odpowiedzialny jest między innymi za krótkotrwałe zajęcie Bukavu w 2004 roku).
Przebywający w Kongo rebelianci Democratic Liberation Forces of Rwanda (FDLR), pod przywództwem Laurent Nkundy, napadli na konwój samochodów nieopodal Kiseguru, 100 km na północ od Gomy. Do podobnych zajść doszło również w Beni. Kilka osób straciło życie.
Napadnięci zostali również strażnicy w Parku Narodowym Virunga. W tym przypadku sprawcami byli miejscowi, nielegalnie zamieszkujący na terenie parku. Szacuje się, że w Virunga nielegalnie mieszka około 10.000 ludzi.
Szacuje się, że aż 600 osób zginęło w Kinszasie w wyniku walk armii z uzbrojonymi zwolennikami Jean-Pierra Bemby, który przegrał ubiegłoroczne wybory prezydenckie. Bemba odmówił wcielenia jego „ochroniarzy” do armii rządowej. Prezydent Kabila uznał to za rebelię, wysyłając na przeciw swoje wojsko. Trwające dwa dni walki toczyły się głównie w centrum Kinszasy. Bemba chroni się obecnie w ambasadzie RPA.
Trzy główne przejścia graniczne z Zambią, Kasumbalesa, Lonshi i Sakania zostały tymczasowo zamknięte przez stronę kongijską. Przyczyny na razie są nieznane.
Wojska rządowe prowadzą operację wojskową w regionie Fataki w prowincji Ituri. W regionie tym działają aktywnie rebelianci dowodzeni przez Petera Karima.
Bundu dia Kongo, sekta religijna w zachodnim Kongo wywołała krwawe zamieszki powyborcze. Sekta zarzuciła zafałszowanie wyników lokalnych wyborów, paląc i plądrując lokalne posterunki policji w Matadi, Mwandzie i Bomie. Zginęło prawie 60 osób.
Wojska rządowe stoczyły bój z rebeliantami dowodzonymi przez Petera Karima na północnym wschodzie kraju. Do zdarzenia doszło w pobliżu Fataki, około 100 km na północ od Buni. Karim jest ostatnim watażką, który nie poddał się procesowi demobilizacji w bogatym w złoto regionie Ituri.
Laurent Nkunda ponownie zaatakował pozycje wojsk rządowych w okolicach Gomy. Do potyczki, w której uczestniczyły również wojska ONZ MONUC, doszło koło wioski Jomba, 8 km na północ od miasta.
Kilka grup milicji operujących na wschodzie kraju złożyło broń w procesie demobilizacji. Bezpieczniej będzie w prowincjach Ituri, Orientale i Kivu Południowe.