Klasyk reportażu w wykonaniu Kapuścińskiego nie wymaga dodatkowych rekomendacji. „Wojna futbolowa” to zbiór korespondencji z Afryki, Ameryki Łacińskiej i republik południowego rubieża Związku Radzieckiego („Wojna Futbolowa” to tytuł jednej z nich, opowiadającej o wojnie Salwadoru z Hondurasem, wybuchłej po przegranym meczu piłki nożnej). Wśród zamieszczonych w książce reportaży znajdziemy między innymi „Hotel Metropol” (o mieszkańcach jednego z podłych hoteli Akry), „Będziemy pławić konie we krwi” (o Republice Południowej Afryki doby apartheidu) i „Płonące bariery” (o drodze na południu Nigerii, którą nikt żywy nie przejechał).
Kapuściński pisze z Afryki wyzwalającej się z kolonializmu, z pierwszej linii frontu zachodzących zmian. Jego bohaterem jest zwykły człowiek, jego ludzka postawa i doświadczenie. Poprzez ten pryzmat tłumaczy czytelnikowi ówczesną Afrykę. I robi to w sposób doskonały.
Zapowiada się ciekawie. Polka, w latach 70-tych wyjeżdża do Tanzanii jako wolontariusz. Trzy lata spędzone w Afryce opisuje w książce. Niestety, zachęcający jest tylko wstęp. Dalej następują szarpane opisy, fragmenty pamiętnika i szczątki przemyśleń, które ślizgają się tylko po problemach Czarnego Lądu.
Na negatywną ocenę największy wpływ ma jednak język - zdania są nieskładne, często wyrwane z kontekstu, jakby autorka przepisała do książki swoje spisane na kolanie brudnopisy. Ponadto odniosłem wrażenie, że korekta w momencie wydawania książki wzięła sobie wolne - tekst pełen jest błędów składniowych, zbędnych zapożyczeń z angielskiego oraz niekonsekwencji.