Abdelaziz Bouteflika, bieżący prezydent Algierii wygrał wybory i pozostanie na urzędzie przez kolejne pięć lat.
W ostatnich dniach doszło do trzech ataków bombowych na obiekty związane z policją. Wszystkie niedaleko, na południowy-wschód od Algieru. Zginęło ponad 50 osób.
Zamachowiec samobójca zdetonował bombę przy komisariacie policji w Zemmouri, 50km na wschód od Algieru. Tydzień wcześniej do podobnego ataku doszło w Tizi Ouzou. Odpowiedzialność za ataki wział Północnoafrykański odłam Al-Qajdy.
12 osób zginęło w ataku bombowym na dworzec kolejowy w Beni Amrane, 50 km od Algieru. Dotychczas nikt nie przyznał się do zamachu.
Przez trzy dni walczyli skłóceni z sobą Arabowie i Berberzy w Berriane na południu kraju. W użyciu były kamienie i koktaile Mołotowa. Berberowie uważają się za rdzennych mieszkańców Algierii i traktują Arabów jako ludność napływową.
W Algierze wybuchły dwa samochody-pułapki. Pierwszy wysadził w powietrze autobus ze studentami w dzielnicy Ben Aknoun, drugi eksplodował w pobliżu siedziby ONZ w dzielnicy Hydra. Zginęło ponad 30 osób.
Niezidentyfikowani sprawcy zaatakowali lotnisko w Djanet uszkadzając znajdujące się nań samoloty, po czym zbiegli w stronę Nigru.
W Batna, 450 km na wschód od Algieru zamachowiec samobójca zdetonował bombę w tłumie oczekujących prezydenta Bouteflikę, który odwiedzał miasto. 19 osób zginęło a ponad 100 zostało rannych.
Kolejny zamach, pod Algierem, wymierzony był w pracujących w Algierii cudzoziemców. W wyniku ataku na konwój, w którym jechali rannych zostało 9 osób.