Kilka dzielnic Bujumbury zostało ostrzelane ogniem altylerii rebeliantów.
Masakra miała miejsce w prowincji Nibyazi. Dokonał jej oddział armii rządowej. Wojna domowa w Burundi trwa już 9 lat.
Jak podało WHO, epidemia obecnie panuje w prowincji Muyinga. W dwóch innych prowincjach - Ngozi i Kirundo sytuacja jest już opanowana. W sumie zanotowano 330 zachorowań, 36 zgonów.
Żołnierz rządowi starli się z rebeliantami Hutu w prowincji Gitega, 30 km od stolicy. Z powodu walk zamknięta została droga nr 3, wiodąca wzdłuż jeziora Tanganika do miasta Rumonge.
W wyniku napadu rebeliantów na dwa minibusy w okolicach stolicy - Bujumbury, zginęło 11 osób. Droga narodowa nr. 1, nazywana jest "drogą śmierci" - przez 9 lat wojny domowej, zginęło na niej ponad 100 cywili.
Czternaście osób zostało rannych podczas, gdy na bazarze w Kayanza eksplodował granat. Rzucił go były żołnierz na widok policjanta w trakcie sprzeczki z kierowcą roweru-taxi. Ciągle aktywne są ogniska rebelii w regionie Nyambuye (20 km od stolicy Bujumbury), skąd uciekło już 20 000 osób. Kolejne walki wybuchły w mieście Gihanga na północnym zachodzie kraju, gdzie zginęło 21 osób. Dwie osoby zginęły podczas ataku nieopodal jeziora Nyanza. Spalono kilkadziesiąt domostw.
Siły antyrządowe zastawiły kilka zasadzek na drogach na zachodzie i północy kraju. Również na głównej drodze ze stolicy Bujumbura do Cibitoke. Inne napady zdarzyły się w okolicach Gihanga, Kabezi i Gitaza. Są ofiary w ludziach. Z powodu braku ochrony przez wojsko, transport publiczny zamiera poza godzinami od 8:00 do 15:00.