Plany były ambitne - Ruanda, Burundi, może Nigeria. Cóż z tego, gdy decyzję o wyjeździe podjąłem zaledwie dwa tygodnie przed planowaną datą wylotu - ceny biletów sięgnęły w tym czasie zenitu. Skutecznie ostudziło to moje zapały, zwłaszcza, że miałem tylko dwa tygodnie urlopu.
Pośpiesznie poszukując alternatyw, trafiłem na ostatnie miejsce w samolocie do Tunezji, które następnego dnia było już moje. Łudziłem się, że z Tunezji da się przedostać do Libii lub Algierii lecz ostatecznie całe dwa tygodnie spędziłem tylko w tym kraju.
Tunezja wśród trampów kojarzona jest z masową turystyką i egzotyką rodem z Cepelii. Jest to jednak kraj tylko dwa razy mniejszy od Polski, z dziesięcioma milionami mieszkańców - wystarczająco dużo by zmieścić i Cepelię i oryginalny smak.