Południowy kraniec Afryki to ostatni nieprzemierzony przeze mnie region kontynentu. Lecąc z biletem w jedną stronę do Johannesburga myślałem nie tylko o wcześniej przebytych szlakach, które wkrótce miałem zwieńczyć osiągnięciem Przylądka Igielnego, ale również o drodze powrotnej. W Polsce był środek grudnia i ostre przymrozki - nie zamierzałem wracać przed wiosną. Czekała mnie długa droga na północ.
W pierwszej odsłonie transafrykańskiej epopeji opisuję włóczęgę w południowoafrykańskim stylu - terenowym samochodem z namiotem na dachu. Czterdzieści dni biwakowania pod afrykańskim niebem. Bezpośrednią kontynuacją tej przygody jest wyprawa Z Johannesburga na Zanzibar.