Louis M´bomio „Ma ke ma yi”
Kraj: Gwinea Równikowa
Rok wydania: 1998
Recenzja: Janusz
Z zamkniętej przez regulacje wizowe Gwinei Równikowej rzadko wypływają na zewnątrz informacje. Dotyczy to również muzyki - Louis M´bomio jest jednym z artystów, którego muzykę możemy posłuchać nie tylko w Malabo.
„Ma ke ma yi” wpisuje się w klasyczną stylistykę Afryki Zachodniej okolic równika. Pierwsze trzy utwory na płycie nie zmąciłyby zapewne pląsów niejednego tancerza makossy w Duali czy Brazzaville. Kolejne pozycje na płycie skłaniają się jednak w stronę muzyki iberyjskiej. Najlepszym przykładem tej fuzji jest przedostatni „Mi negrita”, któremu bliżej już jest Europie niż równikowi.
W całości, płyta jest wysoce energetyczną mieszanką w klimacie karnawału. Warto mieć ją pod ręką w zimowe, krótkie dni, gdy słońce pojawia się raz na dwa tygodnie.
- Ma wog nzein
- Eboane
- Esperanza sibita
- Ye o teap
- Ngona boka
- Edjing
- M ke ma yi
- Eyenga Ondo
- Mi negrita
- Album megamix
Amr Diab „Tamally maak”
Kraj: Egipt
Rok wydania: 2000
Recenzja: Janusz
Dziewiętnastny (z kilkudziesięciu, które nagrał do tej pory) album ikony egipskiej muzyki pop okazał się prawdziwym diamentem w dorobku artystycznym Amira Diaba. Egipski król popu gości na bliskowschodniej scenie muzycznej od lat 80-tych ubiegłego stulecia. Znamy go między innymi z takich przebojów, jak święcący globalny sukces „Nour El Ain” czy „Amarain”.
Album „Tamally maak” jest kontynuacją dotychczasowego stylu artysty - koktailu różnych wpływów basenu Morza Śródziemnego z wyraźną nutą bliskowschodnią. Rodzime składniki to przede wszystkim głos Diaba oraz użycie lokalnych instrumentów, zwłaszcza darbuki i zawodzących smyków. Jak na muzykę rozrywkową przystało, gdy dobra, trafia wprost do ucha, przenosząc rytm na wszystkie członki. Płyta „Tamally maak” taka właśnie jest. Otwierający album „Al-Alem alla” to dynamit rytmu i zapowiedź dobrej zabawy. Tuż za nim tytułowy, jeden ze spokojniejszych utworów na płycie - „Tamally maak” - porusza nie tylko ciałem ale i duszą. Jest to moim zdaniem jeden z najlepszych utworów, jakie powstały na egipskiej ziemi w ogóle (choć stylistycznie bliżej mu Andaluzji).
Ze wszystkich płyt Diaba, szczególnie polecam właśnie tą.
- Al-Alem alla
- Tamally maak
- Keda eny einak
- We heya amla aeh delwat
- Senean
- Aamal aeh
- Low can yerdeak
- Baataref
- Kalby Ekhtarak
- Saaban alaya
Bisso Na Bisso „Racines...”
Kraj: Kongo
Rok wydania: 1999
Recenzja: Janusz
Bisso Na Bisso tworzy grupa muzyków nagrywających w Paryżu, których łączą kongijskie korzenie (racines to korzenie właśnie). Choć Paryż od Brazzaville dzieli dystans sześciu tysięcy kilometrów na płycie Racines... przeważa klimat tropików. Tworzący zespół artyści proponują afrykańską muzykę z europejskim akcentem. Jest to muzyka popularna, błąkająca się stylistycznie gdzieś na obrzeżach hip-hopu, rapu i afrykańskich przebojów soukous. Być może bliżej jest jej nawet do Europy niż Afryki, ale przecież Afryka nie zamyka się przecież tylko w granicach kontynentu.
Na płycie goszczą utwory zaśpiewane głównie po francusku, z kilkoma fragmentami, w których artyści śpiewają w językach rodzimych.
- Intro
- L´union
- Dans la peau d´un chef
- Après la guerre
- Bisso Na Bisso
- Africa by night
- Tata Nzambé
- Amiyo
- Liberté
- Bisso Fri
- L´anmou pa méchan
- Bureau
- Légendes africaines
- Bossa Na Bisso
- Le cul entre 2 chaises
Petit-Pays „Class F”
Kraj: Kamerun
Rok wydania: 1996
Recenzja: Janusz
Petit-Pays, Le Turbo d´Afrique, King of Makossa Love to tylko niektóre z niemniej, niż tuzina pseudonimów kameruńskiego artysty. Jego kariera sięga lat osiemdziesiątych, ale największą popularność zyskał właśnie dzięki albumowi „Class-F” (wydanego w duecie z „Class M”), który rozszedł się w przeciągu tygodnia od premiery w nakładzie pięćdziesięciu tysięcy kaset. Goły pan na okładce to żywy pomnik kameruńskiej sceny muzycznej, postać która ją tworzyła i wypełniała.
„Class F” współcześnie nie wydaje się niczym nowym. Płyta jest kwintesencją makossy - roztańczonego stylu muzycznego wywodzącego się z barów Duali. W latach 90-tych tchnęła jednak w ten gatunek powiew świeżości i odważnych tekstów (w które wpisuje się również kontrowersyjna okładka). To właśnie to połączenie zapewniło wydawnictwu popularność, a przeboje takie jak „Ça va aller” czy „Polissy” wypełniły tancbudy nie tylko w całym Kamerunie, ale również w wielu innych krajach frankofońskich.
Jak wspomniałem wyżej „Class F” to przede wszystkim makossa w najlepszym wydaniu. Niestety, ze względu na słabą znajomość języka, teksty mogę ocenić jedynie mgliście oceniając ich znaczenie. W moje gusty muzyczne najlepiej wpisują się skoczne utwory „Ça va aller” i „Mussima”, zresztą na płycie są wyłącznie żywe piosenki, bez ballad czy wolniejszych utworów. Świetna płyta na początek weekendu, bez względu na strefę klimatyczną.
- Fais moi kalin
- Piquer
- Ça va aller
- Bobéé
- Le jour de ma mort
- Chauffer
- Polissy
- Sooffa
- Tue moi ce soir
- Mussima
- Marche arrière
- Polissy (dub)
Khadja Nin „Ya pili...”
Kraj: Burundi
Rok wydania: 1994
Recenzja: Janusz
Khadja Nin pojawiła się na listach przebojów pod koniec lat 90-tych. W Polsce poznaliśmy ją między innymi z takich przebojów, jak „Sina mali, sina deni” (cover utworu Steve Wondera), czy pochodząca z tej płyty „Sambolera mayi son”. Burundyjska wokalistka reprezentuje sentymentalne, eurocentryczne spojrzenie na afrykańską muzykę. Nie są to określenia deprecjonujące - na muzycznym nieboskłonie Afryki jest miejsce dla każdego, również artystów stroniących od klasycznych afrykańskich rytmów. Zwłaszcza, jeśli udaje im się to robić doskonale.
„Ya pili...” zawiera głównie melodyjne, wpadające w ucho piosenki i ballady. Popową fakturę wzbogaca ciepły głos Khadja Nin, która śpiewa w kilku językach, między innymi w suahili. Na płycie znalazły się również bardziej swojsko (czytaj: afrykańsko) brzmiące utwory, jak np. „M'barik fall”.
Spokojna płyta sprzyjająca snuciu egzotycznych marzeń w długie zimowe wieczory.
- Sambolera mayi son
- Mama Lusiya
- African Cooperation
- Mwana wa mama
- Umenipa njiya
- Que pasa en el mundo
- Haya
- Sous le charme
- M'barik fall
- Rosy
- Save Us
- Fiya liberte
- La ballade de Gilles et Shana