Petit-Pays, Le Turbo d´Afrique, King of Makossa Love to tylko niektóre z niemniej, niż tuzina pseudonimów kameruńskiego artysty. Jego kariera sięga lat osiemdziesiątych, ale największą popularność zyskał właśnie dzięki albumowi „Class-F” (wydanego w duecie z „Class M”), który rozszedł się w przeciągu tygodnia od premiery w nakładzie pięćdziesięciu tysięcy kaset. Goły pan na okładce to żywy pomnik kameruńskiej sceny muzycznej, postać która ją tworzyła i wypełniała.
„Class F” współcześnie nie wydaje się niczym nowym. Płyta jest kwintesencją makossy - roztańczonego stylu muzycznego wywodzącego się z barów Duali. W latach 90-tych tchnęła jednak w ten gatunek powiew świeżości i odważnych tekstów (w które wpisuje się również kontrowersyjna okładka). To właśnie to połączenie zapewniło wydawnictwu popularność, a przeboje takie jak „Ça va aller” czy „Polissy” wypełniły tancbudy nie tylko w całym Kamerunie, ale również w wielu innych krajach frankofońskich.
Jak wspomniałem wyżej „Class F” to przede wszystkim makossa w najlepszym wydaniu. Niestety, ze względu na słabą znajomość języka, teksty mogę ocenić jedynie mgliście oceniając ich znaczenie. W moje gusty muzyczne najlepiej wpisują się skoczne utwory „Ça va aller” i „Mussima”, zresztą na płycie są wyłącznie żywe piosenki, bez ballad czy wolniejszych utworów. Świetna płyta na początek weekendu, bez względu na strefę klimatyczną.