Yaho de VilleYaho de Ville AfrykaWyprawy AparatZdjęcia ListNewsy KsiążkaKsiążki CDMuzyka PlecakPlecak komarMalaria iLinki SamolotTorebki AutorKontakt

Informacje praktyczne

Wstęp Język Pogoda Wizy Pieniądze Mapy i przewodniki Zdrowie Zagrożenia Samoloty

Wstęp

Informacje pochodzą z początku 2008 roku.

Język

Oprócz Nigerii i kawałka Kamerunu, lingua franca regionu jest język francuski - w Nigrze, na dużym obszarze Kamerunu oraz w Republice Środkowoafrykańskiej dominuje język francuski a porozumienie się po angielsku bywa kłopotliwe.
W Nigerii i przyległej doń części Kamerunu oficjalnym językiem jest angielski. Nie jest to jednak angielski, jakiego nauczają nas w szkołach a jego odmiana pidżynowa, z wieloma specyficznymi zwrotami i wymową, znaną z innych afrykańskich stron.

W Libii nie istnieje oficjalnie inny język niż arabski. Pomimo tego, dzięki dobrej edukacji większość ludzi, których spotkałem nieźle rozmawiało po angielsku.

Po szczegóły odsyłam do dalszych części relacji, dotyczących poszczególnych krajów.

Pogoda

Najlepszą porą roku na podróż w ten rejon Afryki wydaje się być listopad-grudzień, czyli początek pory suchej. Zaraz po deszczach powietrze jest jeszcze przejrzyste a temperatury umiarkowane (trochę ponad 30ºC, na północy po zmroku nawet poniżej 20ºC). Im dalej w porę suchą tym bardziej daje się we znaki harmattan (suchy wiatr z północy, niosący znad Sahary pustynny pył). Harmattan nie uprzykrza podróży, ale unoszący się w powietrzu pył mocno ogranicza widoczność (efekt podobny mgle). Nie ma co wtedy liczyć np. na piękne widoki w Górach Mandara w Kamerunie, które ledwo wtedy widać.

Pora deszczowa zaczyna się na dobre w kwietniu. Przed pierwszymi deszczami temperatury są najwyższe, na północy regionu przekraczając 40ºC. Trudno wtedy czerpać radość z podróży.

Po szczegóły dotyczące pogody odsyłam do dalszej części relacji - informacji z poszczególnych państw.

Wizy

Paszport

Oprócz Nigru, którego wizy osiągalne są na niektórych przejściach lądowych, wszystkie inne wizy trzeba załatwić przed stawieniem się na granicy. Można to zrobić przed wyruszeniem do Afryki, lub też na miejscu, odwiedzając lokalne ambasady interesujących nas państw.
Drugie rozwiązanie jest tańsze, gdyż wizy w Afryce są zwykle tańsze oraz oszczędza się koszty wysyłek paszportu do ambasad (tylko Nigeria posiada placówkę dyplomatyczną w Polsce). Organizując wszystko przed wyjazdem do Afryki zyskuje się za to elastyczność, gdyż nie trzeba dopasowywać trasy wyprawy do wizyt w lokalnych ambasadach.

Dokładne informacje na temat wiz zawarłem w relacjach z poszczególnych państw.

Pieniądze

W Nigrze, Kamerunie i Republice Środkowoafrykańskiej miejscowe franki są związane stałym kursem wymiany z euro - tą walutę najkorzystniej jest więc tu przywieźć. Dolary amerykańskie są również łatwo zbywalne, lecz kurs wymiany jest w tych krajach słabszy. Jedynie w Nigerii dolary mają relatywnie większą wartość niż euro, choć nieznacznie, bo około 2%.

Bankomaty akceptujące polskie karty znajdziemy w Niamey (Niger) oraz większych miastach Kamerunu. W Nigerii bankomatów jest mnóstwo, ale choć znajdują się na nich logo Visa, akceptują tylko lokalne karty. W Republice Środkowoafrykańskiej widziałem instalowane pierwsze bankomaty w Bangui, ale wątpię, by prędko było można z nich skorzystać.

Mapy i przewodniki

Jedyny przewodnik po wszystkich krajach wyprawy to „AfricaLonely Planet. „West Africa” tego samego wydawnictwa zawiera informacje o wszystkich krajach, oprócz Republiki Środkowoafrykańskiej. Mankamentem obydwu jest skąpe traktowanie o Nigerii i Republice Środkowoafrykańskiej.

Nigeria doczekała się odrębnego opracowania przez wydawnictwo Bradt, które wydało również „Cameroon”. Podczas wyprawy korzystałem ze wszystkich wymienionych źródeł, posiłkując się dodatkowo informacjami o Republice Środkowoafrykańskiej ze starego przewodnika Lonely PlanetCentral Africa”.

Najlepsza mapa obejmująca całą trasę to „741 - Africa North & West” wydawnictwa Michelin.

Zdrowie

We wszystkich krajach na szlaku wyprawy malaria występuje na całym ich obszarze. Ponieważ zachorowanie na nią może mieć skutki fatalne a miejscowa opieka medyczna nie dysponuje zaawansowanymi środkami, ważne jest rzetelne zadbanie o profilaktykę malarii. Więcej na ten temat w dziale Malaria w Afryce.

Na wszystkich granicach możemy zostać zapytani o potwierdzenie szczepienia przeciw żółtej febrze (tzw. „żółta książeczka”). W Polsce otrzymamy je w Sanepidach, czyli Stacjach Sanitarno - Epidemiologicznych. Adresy i telefony do placówek Sanepidu można znaleźć na stronie Państwowej Inspekcji Sanitarnej.

Wjeżdżając do Republiki Środkowoafrykańskiej, jak również na punktach kontrolnych wewnątrz tego kraju sprawdzana jest również szczepionka przeciw cholerze. Brak odpowiedniej pieczątki w „żółtej książeczce” to dobra okazja dla miejscowego urzędnika do zarobienia paru franków.

Zagrożenia

O żadnym z krajów na trasie wyprawy (poza Libią) nie da się powiedzieć, że jest bezpieczny. Zagrożenia, o których piszę w dalszej części relacji, są różnego typu, tutaj nakreślę tylko ich ogólny obraz.

Sytuacja w Kamerunie przedstawia się najlepiej - wyłączając leżący poza głównym szlakiem Półwysep Bakassi, największe niebezpieczeństwo w tym kraju to brawura kierowców, którzy zdają się nie znać słowa strach. Dorównują im kierowcy nigeryjscy, gdzie dodatkowo na drogach czyhają bandyci. W Nigerii obszarem zwiększonego ryzyka jest Delta Nigru, gdzie częstym zjawiskiem są porwania dla okupu. W sąsiednim Nigrze jeszcze niedawno było stosunkowo bezpiecznie, lecz echa tuareskiej rebelii docierają czasem i na południe kraju. Paskudnie kwestia bezpieczeństwa wygląda w Republice Środkowoafrykańskiej, tutaj nie dość, że policja i wojsko to na poły rabusie wymuszający na podróżnych haracz, to jeszcze kraj trawiony jest od wewnątrz kilkoma rebeliami.

Na koniec warto wspomnieć o Libii. Tutaj gwarantem bezpieczeństwa jest Kadafi, który skutecznie dba o porządek. Jedyne zmartwienia w Libii to słońce Sahary i pozbawieni instynktów samozachowawczych kierowcy.

Skróty najważniejszych informacji z Afryki, wraz z ostatnimi wydarzeniami związanymi z bezpieczeństwem, znajdują się w dziale Wiadomości z Afryki.

Samoloty

Planując wyprawę miałem przed sobą mapę Afryki, na której zaznaczyłem czerwonym długopisem Bangui - tutaj zamierzałem dojechać i stąd wrócić do Europy. Podróż zacząć chciałem od Nigerii, ale pierwszy krok miałem postawić w miejscu, w którym już byłem. W praktyce oznaczało to dolot do Cotonou w Beninie lub Niamey w Nigrze.

Przy wylotach z Polski, jedyną możliwość zrealizowania powyższego planu oferuje Air France, ale wygoda ta jest bardzo kosztowna (prawie 2 000 euro). Dużo tańszy jest przelot liniami Afriqiyah Airways. Za bilet z Dusseldorfu do Niamey, z powrotem do Dusseldorfu z Bangui zapłaciłem 710 euro (za pośrednictwem biura podróży Tu i Tam).

Oprócz Niamey i Bangui, Afriqiyah lata z kilku lotnisk europejskich również do Dakaru, Douali, Cotonou, Abidżanu, Bamako, Chartumu, Wagadugu, Ndżameny, Lomé, Akry, Lagos i Kano (zawsze z przesiadką w libijskim Trypolisie). Bilet powrotny do Niamey kosztował na przykład w tym czasie 430 euro. Zmiana dat na bilecie kosztuje każdorazowo 80 euro. Limit przewożonego bagażu to aż 48 kg (dwie sztuki po 24 kg).

Lecąc Afriqiyah można skorzystać z możliwości uzyskania 72 godzinnej libijskiej wizy tranzytowej (jeżeli nie mamy czasu lub ochoty odwiedzić Trypolisu, zawsze można poczekać na lotnisku, bez konieczności ubiegania się o wizę). Wiza, transfer z i na lotnisko oraz noclegi w Trypolsie są na koszt Afriqiyah.


<<< Wstęp i mapa
Notatnik >>>