Z Dżibuti do Etiopii 2024

Informacje praktyczne

Wprowadzenie
Geografia
Pogoda
Wizy i ambasady
Dojazd i samoloty
Zdrowie
Przewodniki i mapy
Pieniądze
Zagrożenia
Język
Internet i telefon
Komunikacja
Hotele i noclegi
Jedzenie i zakupy

Trasa

Dżibuti (miasto)
Jezioro Abe
Jezioro Assal
Tadżura

Indeks: Dikhil Dżibuti Jezioro Abe Jezioro Assal Tadżura

Wcześniejsza podróż do Dżibuti: Róg Afryki 2005


Wprowadzenie

Mapa Dżibuti Położone w kluczowym miejscu na mapie świata (brama do Morza Czerwonego) Dżibuti pozostaje na uboczu turystycznych szlaków. Największe atrakcje tego kraju są jednak dobrze rozpoznawalne - jeziora Assal i Abe są najczęściej głównymi celami podróży. Poza nimi Dżibuti skrywa kilka innych unikatowych atrakcji. Nawet stolica po kilku dniach odkrywa swoje uroki spod grubej warstwy śmieci.

Dżibuti jest jednym z droższych krajów Afryki a podróżowanie na własną rękę jest ograniczone słabo rozwiniętą infrastrukturą turystyczną.

Informacje pochodzą z listopada 2024 roku.

Dżibuti w skrócie

Geografia

Dżibuti i AfrykaDżibuti to prawdziwa geograficzna uczta. To tutaj znajduje się najniższy punkt Afryki - położone 155 metrów poniżej poziomu morza Jezioro Assal. Jezioro leży w regionie, w którym rozchodzą się trzy płyty tektoniczne - somalijska, nubijska i arabska - tworząc między innymi system Wielkich Rowów Afrykańskich. W tym geologicznym tyglu znajdziemy również Jezioro Abe, stożki wulkanów i pola lawowe. Poza tym Dżibuti to gorący kraj suchych, górzystych wzgórz. Jedynie w górach Goda na północny-zachód od Tadżury jest trochę więcej zieleni. Pomimo długiej linii brzegowej, w Dżibuti jest mało atrakcyjnych plaż i miejsc do snorkelingu.

Nie licząc państw wyspiarskich Dżibuti jest trzecim najmniejszym krajem kontynentu (dwa mniejsze to Gambia i Eswatini). Od granicy z Erytreą do granicy z Somalilandem w linii prostej jest około 160 km.

Dżibuti i PolskaDżibuti leży we wschodnioafrykańskiej strefie czasowej (EAT), która jest przesunięta względem obowiązującego w Polsce czasu środkowoeuropejskiego (CET) o dwie godziny do przodu. Gdy w Dżibuti jest południe, w Polsce jest dopiero 10:00 rano. Gdy od kwietnia do października w Polsce stosowany jest czas letni, różnica ta zmniejsza się do jednej godziny. Wszyscy sąsiedzi Dżibuti oraz Jemen stosują ten sam czas i nie trzeba przestawiać zegarków przekraczając granice.

Szczegółowe i aktualne informacje o strefach czasowych w Afryce zawarłem na mapie stref czasowych Afryki.

Pogoda w Dżibuti (wykres)Długość dnia w Dżibuti nie zmienia się znacznie w przeciągu roku. Dzień rozpoczyna się około 5:40 rano a kończy około 18:30.

Pogoda

Trzy słowa opisują pogodę w Dżibuti: gorąco, parno, sucho. Nie bez powodu ten region Afryki nazywany jest tyglem Afryki. Gorąco i parno jest przez cały rok, ale najwyższe temperatury, sięgające 45°C występują od maja do września. Jeszcze cieplej może być w położonych najniżej obszarach pustyni Danakilskiej. Na niższe temperatury można liczyć tylko na wyżynach. Opady deszczu występują bardzo rzadko, podział na porę suchą i deszczową nie występuje.

Kiedy jechać do Dżibuti?

Ze względu na temperaturę, najznośniejszym okresem na podróż do Dżibuti jest okres od października do kwietnia. Nawet wtedy może być jednak bardzo gorąco.

Wizy, ambasady

Wizę Dżibuti można bez większego kłopotu załatwić bez wychodzenia z domu na stronie Djibouti eVisa. Nie ma możliwości uzyskania wizy na granicach, w tym na lotnisku. O eWizę można aplikować do trzech miesięcy przed przyjazdem, potrzebne są (żaden z załączanych dokumentów nie może być większy niż 1 MB):

eVisa jest ważna na okres pobytu, który podamy w aplikacji (daty wjazdu i wyjazdu). Wjechać i wyjechać do Dżibuti można również w dowolnym dniu pomiędzy tymi datami. Nie ma możliwości uzyskania elektronicznej wizy wielokrotnej. Koszt wizy zależy od długości pobytu: 12 dolarów amerykańskich dla wiz ważnych do 14 dni, 24 dla wiz dłuższych, maksymalnie do 90 dni. Wiza jest wysyłana w formie dokumentu pdf na adres e-mail w przeciągu 72 godzin od aplikacji (w moim przypadku było to 48 godzin). Wydrukowaną wizę trzeba okazać podczas przekraczania granic Dżibuti.

Wizy państw sąsiednich i ambasada Polski

Konsulat Rzeczypospolitej Polskiej w Dżibuti znajduje się przy Rue de Genève, w pobliżu hipermarketu Nougaprix i Instytutu Francuskiego. Na stronie polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych widnieje informacja, że w Dżibuti nie ma polskiej placówki dyplomatycznej, chociaż widziałem ją na własne oczy i gdyby nie piątek (dzień wolny od pracy w Dżibuti) wszedłbym do środka. Gdyby okazało się, że konsulat w Dżibuti nie funkcjonuje, terytorialnie kraj ten obejmuje Ambasada Polski w Addis Abebie (Etiopia), telefon dyżurny: +251 91 152 39 89, strona internetowa: www.gov.pl/web/etiopia.

Dojazd i samoloty

Do Dżibuti można przyjechać lądem z Etiopii lub Somalilandu albo przylecieć samolotem. Granica z Erytreą jest zamknięta.

Lądem

Samolotem

SamolotJedynym międzynarodowym portem lotniczym Dżibuti jest Dżibuti-Ambouli (kod IATA: JIB). Bezpośrednich połączeń z Polski do Dżibuti nie ma. Bilet powrotny z Warszawy do Dżibuti z jedną przesiadką kosztuje około 850 euro.

Do Dżibuti z innych państw i regionów Afryki można przylecieć bez przesiadek między innymi z (ceny biletów w jedną stronę, w euro): Addis Abeby (295), Dire Dawa (120), Hargejsy (240), Kairu (350) i Mogadiszu (240).

Ceny biletów lotniczych ulegają ciągłym zmianom. Ponieważ bilet lotniczy stanowi często największy pojedynczy koszt w budżecie wyprawy warto poświęcić czas na znalezienie najkorzystniejszej oferty. Sposób, w jaki szukam tanich biletów lotniczych do Afryki opisałem na stronie Bilety lotnicze.

Zdrowie

Największym zmartwieniem w Dżibuti jest temperatura powietrza. Łatwo się przegrzać, odwodnić i przeziębić (korzystając z klimatyzacji).

Ryzyko zachorowania na malarię występuje przez cały rok na całym obszarze Dżibuti. Więcej o malarii na stronie Malaria w Afryce. Unikając ukłuć komarów zapobiegniemy również dwóm innym roznoszonym przez tego owada chorobom: dendze i wirusowi Zika.

Przyjeżdżając do Dżibuti z kraju, w którym występuje żółta febra (wśród sąsiadów tylko w Etiopii, ale również z krajów tranzytowych, w których byliśmy dłużej niż 12 godzin) wymagane jest szczepienie przeciwko tej chorobie, poświadczone w Międzynarodowej Książeczce Szczepień. Jest ono również sprawdzane na dworcu kolejowym w Dżibuti przy odprawie na pociąg jadący do Etiopii.

Poza stolicą, dostęp do wykwalifikowanej opieki medycznej jest ograniczony.

Przewodniki i mapy

Przewodniki

Dżibuti opisane jest w przewodniku Lonely Planet „Ethiopia & Djibouti” (j. angielski). Władający językiem francuskim mogą skorzystać z przewodnika Petit Futé - „Djibouti”.

GPS

MapaMapy do odbiorników GPS dostępne są na telefony, tablety oraz urządzenia Garmin i TomTom. Pod ocenę wziąłem przede wszystkim to, czy na mapach są drogi inne niż główne (np. nad jezioro Abe) oraz czy są na nich zawarte istotne punkty szczególne (np. wymienione w tej relacji hotele i atrakcje).

Zapis podróży do Dżibuti w formacie GPX: dzibuti.zip (412 KB).

Mapy papierowe

Aktualnie nie ma dobrych map Dżibuti w formie papierowej. Zazwyczaj kraj ten występuje na mapach razem z Etiopią lub Somalią, zajmując na nich marginalne miejsce.

Pieniądze

BanknotOficjalną walutą Dżibuti jest frank dżibutyjski (kod międzynarodowy DJF), który od lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia jest powiązany z dolarem amerykańskim stałym kursem. Frank teoretycznie dzieli się na sto centymów, ale najmniejsze monety mają nominał 5 franków.

W wielu miejscach obok franka akceptowalną a nawet preferowaną walutą jest dolar amerykański. Dolarami można płacić np. za hotele i wynajem samochodu.

Pieniądze można wymieniać w bankach, punktach wymiany oraz wprost na ulicy (kwartał Dahabshiil w mieście Dżibuti). W miastach funkcjonują również bankomaty, od wypłaty gotówki pobierana jest prowizja w wysokości około 5 dolarów. Wymiana franków dżibutyjskich na inną walutę poza Dżibuti (również w Etiopii) jest bardzo trudna.

Zagrożenia

Dżibuti, pomimo nieco apokaliptycznego pierwszego wrażania, dla turysty jest stosunkowo bezpiecznym krajem. Zagrożenie przestępczością jest małe w porównaniu do większości innych krajów Afryki.

Cieśnina Bab al-Mandab oraz wody Zatoki Adeńskiej nie są bezpieczne dla żeglugi. Cieśnina ze względu na ataki ruchu Huti z Jemenu i związaną z nimi obecność wojska, zatoka ze względu na małe ale istniejące zagrożenie piractwem. Wojsko jest obecne również wzdłuż granicy z Erytreą, która od 2008 roku pozostaje zamknięta. Podróż na północ od linii Balho - Obock może wymagać zezwolenia wojska.

Język

Ze względu na kolonialną przeszłość, język francuski ma w Dżibuti status języka urzędowego. Angielski jest mało popularny i przydaje się rzadko. Drugim językiem urzędowym jest arabski.

Wśród języków rodzimych, dwa główne to somalijski (miasto Dżibuti i tereny położone na południu) i afar (reszta kraju).

Internet i telefon

Internet

Wszystkie hotele, w których się zatrzymywałem, oferują darmowy Internet. W stolicy funkcjonują również kafejki internetowe (cybercafé).

Internet mobilny dostępny jest w pakietach: 1 GB na 1 dzień za 200 franków, 5 GB na 3 dni za 500 lub 12 GB na tydzień za 1000.

W Dżibuti występują ograniczenia w dostępie do Facebooka, które można obejść za pomocą aplikacji VPN.

Telefon

Międzynarodowy numer kierunkowy do Dżibuti to +253. Monopol na telefonię komórkową ma państwowy Djibouti Télécom (brak konkurencji widać również na marnej stronie internetowej).

Lokalna karta SIM kosztuje 1000 franków, z czego 500 jest od razu do wykorzystania na karcie. Kartę można kupić tylko w oficjalnych biurach Djibouti Télécom. Podczas zakupu niezbędne jest okazanie paszportu. Doładowania w postaci kart-zdrapek o wartości od 500 franków można dokupić prawie w każdym sklepie.

Z polskich operatorów jedynie Play nie oferuje połączeń roamingowych z Dżibuti. Minuta połączenia do Polski kosztuje od 5 do 8 zł, odebranie połączenia z Polski od 0.50 do 8 zł, wysłanie SMS-a od 0.50 do 1.85 zł. Najniższe ceny oferuje T‑Mobile.

Komunikacja

Tuk TukKomunikacja publiczna w Dżibuti nie jest zbyt dobrze rozwinięta, jeśli oceniać ją przez pryzmat sprawnego dotarcia do największych atrakcji turystycznych kraju. Do wyboru są minibusy, promy oraz pociąg. Obecnie nie ma żadnych wewnętrznych połączeń lotniczych.
Niemal wszystkie trasy zaczynają się w mieście Dżibuti, w relacji skąd zawarłem więcej szczegółów.

Hotele i noclegi

Hotele w Dżibuti są stosunkowo drogie, w porównaniu do afrykańskiej średniej. Nie ma za to problemów z ich dostępnością. Tanie hotele o przyzwoitym standardzie, z klimatyzacją i łazienką kosztują około 7500 franków (około 40 euro) i najczęściej nie są oferowane na Booking.com.

W Dżibuti najczęściej można spotkać gniazdka elektryczne, do których pasują polskie wtyczki. Napięcie w sieci wynosi 220V, 50Hz.

Jedzenie i zakupy

BagietkaKulinarnie, Dżibuti reprezentuje mieszankę wpływów Francji i Jemenu, delikatnie przyprawioną smakami Rogu Afryki i Indii. W restauracjach trudno jednak znaleźć typowo dżibutyjskie potrawy. Dużą i zasłużoną popularnością cieszą się za to lokale serwujące jemeńskie przysmaki, między innymi genialne grillowane ryby z płaskimi chlebkami khobz. Restauracje często otwarte są tylko rano i popołudniami.
Na ulicy najczęściej dostępne są szawarmy oraz sprzedawane przez kobiety samosy i smażone kulki z ciasta.

W Dżibuti nie ma żadnego lokalnego browaru, dostępne są piwa importowane, głównie z Etiopii. Sprzedaż alkoholu jest oficjalnie ograniczona do wybranych barów, hoteli i punktów sprzedaży.


Dżibuti

MinaretDżibuti, stolica państwa o takiej samej nazwie to niespełna milionowe miasto, w którym mieszka 70% ludności kraju. Pierwsze wrażenie nie jest dobre - upał, sterty śmieci, nerwowe reakcje na obiektyw aparatu. Dopiero po czwartym dniu pobytu zacząłem dostrzegać jego urok a nawet nieco polubiłem to miasto.

Miasto Dżibuti można podzielić na trzy części. Najbardziej wystająca w morze część stanowi ścisłe centrum - tutaj znajduje się port, budynki administracji i większość interesujących turystę obiektów. Na południe aż do lotniska położone są dzielnice mieszkalne i przemysłowe. Dalej, zwłaszcza w kierunku zachodnim, znajdują się dzielnice biednej zabudowy i handlu.

Choć Dżibuti z trzech stron otoczone jest wodą, publiczny dostęp do linii brzegowej jest bardzo ograniczony. Jedynie po zachodniej stronie miasta (do której piechotą trzeba trochę podejść omijając zagradzający drogę pałac prezydencki) można pospacerować brzegiem zatoki, co i tak nie jest zbyt ciekawe - błoto zamiast wody podczas odpływu, port na horyzoncie, tylko pojedyncze tradycyjne łodzie uatrakcyjniają horyzont.

Ikoną miasta jest minaret Meczetu Hamoudi. Jest to jeden z pierwszych meczetów Dżibuti, choć wybudowany stosunkowo późno, bo w 1897 roku. Na północ od meczetu położone są najciekawsze turystycznie kwartały miasta, z kolonialną, historyczną architekturą. Sercem tej części miasta jest Plac Menelika, dzisiaj nazywany Placem 27 czerwca (dzień niepodległości). Na środku placu jest niewielki posterunek policji - fotografowanie okolic wymaga uzyskania tutaj zgody. Podobnie zresztą w innych częściach miasta - jeśli jest w zasięgu wzroku jest policja lepiej uzyskać zgodę. W jednym przypadku policja odesłała mnie po oficjalne pozwolenie do biura Informacji Turystycznej (Agence Nationale du Tourisme), gdzie powiedziano mi, że owszem są takie pozwolenia, ale nie są wydawane indywidualnym turystom. W biurze można otrzymać darmowe informatory lub za 500 franków kupić mapę miasta.

Centrum wymiany walut stanowi kwartał Dahabshiil, zawdzięczający nazwę firmie świadczącej usługi przekazów pieniężnych. Jego sercem nie są jednak oficjalne kantory wymiany, lecz kobiety, trudniące się tym fachem na ulicy - łatwo je rozpoznać po plikach banknotów w rękach. Poza dolarami i euro można u nich wymienić również etiopskie birry (około 715 birr za 1000 franków).

Kartę SIM można kupić w Djibouti Télécom, sto metrów od Poczty Głównej albo w supermarkecie Djibouti Bawadi Mall.

Jezioro Abe

Jezioro AbeSamodzielny dojazd nad jezioro Abe jest możliwy, choć większość odwiedzających te jezioro w internetowych relacjach twierdzi inaczej. Przeszkodą są rzekome bezdroża i wymagane umiejętności jazdy samochodem terenowym. W rzeczywistości droga nad jezioro Abe wcale nie jest bezdrożem, jest zaznaczona na mapach opartych na OpenStreetMap a umiejętność jazdy w terenie sprowadza się głównie do pokonania jednego piaszczystego koryta rzeki i jednego krótkiego skalistego podjazdu (szczegóły obu przeszkód w dalszej części relacji). Szlak wokół głównych atrakcji jeziora jest również dobrze wytyczony i nie ma ryzyka ugrzęźnięcia w błotnej mazi lub ruchomych piaskach, jak twierdzą lokalni touroperatorzy. Wśród tych ostatnich najtańszą ofertę dwudniowego wyjazdu dla jednej osoby otrzymałem od Africorne Travel - 483 USD. Dwa inne biura, które odpowiedziały na zapytania to Massingo Travel (497 USD) i DTA Djibouti Tour Agency (540 USD). Przy dwóch osobach koszt wzrasta o około 70 USD za całość.

Do podróży nad jezioro Abe potrzebny jest samochód z w miarę dużym prześwitem i napędem na cztery koła. Nie wszystkie wypożyczalnie podają informacje o napędzie. Trzy spełniające te kryteria to: Goldcar (Suzuki Jimny, 95 USD za dzień), Europcar (Toyota Hilux Double Cab, 128 USD) i Garage Roberto (Toyota Land Cruiser HZJ 76, 154 USD, wymagana kaucja 2 000 USD w gotówce). Dla jednej osoby doskonale sprawdził się na opisanej trasie Suzuki Jimny.

Wypożyczalnia Goldcar znajduje się około 2 km na południe od centrum, samochód można odebrać od 9:00 rano (płatność i kaucja 50 USD kartą kredytową lub gotówką). Zakupy prowiantu można wygodnie zrobić po sąsiedzku w Casino Supermarché (jeden z nielicznych sklepów sprzedających alkohole). Po zatankowaniu paliwa wyjechałem z miasta o 10:00, kierując się drogą RN-1 na zachód.

Przejazd przedmieściami Dżibuti jest prosty ale powolny ze względu na duży i chaotyczny ruch w niektórych miejscach dzielnicy Babile. Dodatkowo, na całej trasie aż do Dikhil ruch spowalniają liczne etiopskie ciężarówki. Im dalej od stolicy, tym gorsza droga - w asfalcie pojawiają się dziury, niektóre remontowane lub zużyte odcinki prowadzą obok głównej nitki drogi.

Po trzech godzinach od wyjazdu z Dżibuti i przejechaniu 120 km tuż za Dikhil należy skręcić w lewo w drogę RN-6. Nazwa RN, czyli Route nationale, nie przystaje do rzeczywistości, gdyż w istocie jest to kiepska żwirówka. Warto załączyć w tym miejscu napęd na cztery koła. Dikhil jest ostatnią miejscowością na trasie do jeziora Abe, w której można zatankować paliwo (10 franków drożej, niż w stolicy), zrobić zaopatrzenie, zjeść obiad w restauracji lub zatrzymać się na noc w hotelu. Dwa ostatnie udogodnienia oferuje Palmeraie przy wjeździe do miasta ze wschodu - za duży obiad zapłacimy tutaj 1 600, pokój hotelowy 10 000 franków. Poza tym, Dikhil to bardzo brudne miasto z przelotową ulicą dramatycznie zniszczoną przez ciężarówki.

Pomiędzy Dikhil a jeziorem są dwie wioski, w obu jest zasięg telefonii komórkowej. W drugiej wiosce (Kouta Bouyya) droga przecina suche koryto rzeki w innym miejscu niż wskazywała mapa, co przypomina o tym, że szlaki takie, jak ten, po deszczach mogą zmieniać bieg. W takich przypadkach wskazówką są nowe ślady przejeżdżających wcześniej samochodów. Ów przejazd przez koryto rzeki jest na całej trasie najbardziej ryzykowny ze względu na możliwość ugrzęźnięcia w piasku - po włączeniu napędu na cztery koła, redukcji biegu i utrzymywaniu prędkości ryzyko kłopotów oceniam jednak na małe. Drugi i ostatni trudny punkt to krótki, skalisty podjazd ale i tutaj ryzyko kłopotów jest minimalne - wystarczy napęd na cztery koła i uważna jazda na pierwszym biegu. Fragmentami droga prowadzi twardą równiną, na której samochody nie pozostawiają wyraźnych śladów. W innych miejscach droga rozwidla się i meandruje w ślad za różnymi pomysłami kierowców na przejechanie tej samej drogi. W obu przypadkach pomocna jest nawigacja GPS.

Po 190 km od wyjazdu ze stolicy i niespełna 7 godzinach jazdy (w tym 40 minut przerwy na posiłek w Dikhil) dojeżdżam nad jezioro Abe. Jest godzina 17:00, idealny czas na zdjęcia godzinę przed zachodem słońca. Poza jednym samochodem z turystami spotykam kilka szakali, gazele i pojedyncze wielbłądy. Do głównych atrakcji - skalno-błotnych fumaroli, gorących źródeł i brodzących w jeziorze flamingów prowadzą wyraźne szlaki samochodowe, nie ma żadnego ryzyka ugrzęźnięcia.

Są dwie opcje noclegu nad jeziorem Abe. Pierwsza to Campement, oferujący nocleg na pryczach z moskitierami w prostych afarskich szałasach. Tutaj touroperatorzy przywożą wszystkich turystów. Indywidualnie nocleg można zarezerwować przez WhatsApp (+253 77 62 20 05), co kosztuje 100 USD.
Druga opcja to nocleg na dziko pomiędzy fumarolami nad jeziorem - całkowicie za darmo. W obu przypadkach nocleg będzie niekomfortowy ze względu na upał.

Z obu pór dnia - zachodu i wschodu słońca - wschód wydaje się bardziej zjawiskowy. Nieco niższa temperatura pozwala łatwiej odnaleźć parujące gorące źródła.

Jezioro Assal

MeczetDrugi dzień jazdy wypożyczonym samochodem, etap znad jeziora Abe do Tadżury.

Znad jeziora Abe wyruszyłem w drogę około 7:00 rano, udając się tą samą drogą, co poprzedniego dnia. Dojazd do Dikhil zajął około trzech godzin, kolejne półtorej do zjazdu w drogę RN-9, która prowadzi do jeziora Assal i Tadżury.

Około 22 km dalej z dedykowanego punktu widokowego rozpościera się widok na kanion Belvedere Sul, sięgający około 200 metrów głębokości. 6 km dalej z podobnego punktu widokowego można obejrzeć zatokę Ghoubet i wyspy Diabelskie, pochodzenia wulkanicznego w kształcie kopuł.

Wydawałoby się najlepszą drogą do jeziora Assal jest RN-10. Ta jednak szybko kończy się na bazie wojskowej. Właściwy zjazd jest 2 km dalej, w pobliżu kilku turbin wiatrowych. Droga kończy się nad samym jeziorem płatnym parkingiem (200 franków). 3 km wcześniej po południowej stronie drogi można zatrzymać się przy mało atrakcyjnych gorących źródłach. Samo jezioro poza zdjęciami nie oferuje dużo więcej.

Po powrocie na drogę RN-9 i przejechaniu 11 km zjazd prowadzący w lewo prowadzi do wulkanu Ardoukoba. Wulkan powstał po erupcji w 1978 roku kształtując dzisiejsze oblicze tego regionu Dżibuti. Jak na skalę tego wydarzenia sam stożek jest skromny, choć dostarcza niezłych widoków na okolicę.

Tadżura

WielbłądTrzeci dzień jazdy wypożyczonym samochodem, etap z Tadżury do miasta Dżibuti.

Tadżura, po Dżibuti i Ali Sabieh jest trzecim największym miastem Dżibuti, choć liczy sobie tylko około 20 tysięcy mieszkańców

Osiem kilometrów na wschód od miasta jest ponoć najpiękniejsza plaża w Dżibuti - Les Sables Blancs. Ostatnie 2 km dojazdu (odcinek za lotniskiem), ze względu na kamienie wymaga samochodu z dużym prześwitem. Na miejscu jest drogi hotel i restauracja, z samej plaży można skorzystać za darmo. Rafa koralowa zaczyna się około 50 metrów od brzegu i choć miałem z sobą rurkę do snorkelingu głębokość wody była za duża na moje umiejętności pływackie.

Obok portu w Tadżura jest Salaam Bank z bankomatem.

Informacje
Wkrótce ciąg dalszy - Etiopia...
© Janusz Tichoniuk 2001-2025