Książki o Afryce

Ranking: ★★★★ rewelacja   ★★★ dobra   ★★ przeciętna   szkoda czasu
książek: 277, strona 13 z 56

Livingstone

(Afryka ogólnie)
Ranking: ★★
Autor: Bidwell George
Język: polski

OkładkaDavida Livingstona nie trzeba nikomu przedstawiać. Początkującym afrofascynatom przypomnę, że był on jednym z pierwszych europejskich odkrywców Czarnego Lądu. W okresie od 1840 do 1871 roku przemierzył olbrzymie połacie Afryki na południe od równika, odkrywając między innymi Wodospady Wiktorii i Jezioro Malawi. O jego życiu i dokonaniach można poczytać w kilku książkach, zarówno tych, które wyszły spod pióra samego Livingstona, jak i innych autorów.
George Bidwell napisał swoją wersję biografii słynnego podróżnika w 1958 roku, najprawdopodobniej w Polsce (po II Wojnie Światowej Bidwell ożenił się z Polką i przeprowadził do Polski). Książka nie odkrywa więc nowych faktów o życiu Livingstona, jest raczej przetworzoną kompilacją innych źródeł.
Bidwell proponuje fabularyzowaną wersję biografii, od czternastoletniego chłopca w Szkocji do śmierci na terenie dzisiejszej Zambii. Poza głównym bohaterem nieco bliżej poznajemy również jego żonę Mary oraz oddanego towarzysza podróży - Suzi. Biografia jest moim zdaniem nieudana. David Livingstone został przedstawiony jako nieomylny mędrzec, Mary Livingstone istnieje tylko po to, by bezwiednie wypełniać wolę męża a Suzi to tępy, posłuszny Murzyn. Bohaterami książki Bidwella nie są prawidziwi ludzie a oprawione w XIX wieczne ramki portrety stereotypów - nieustraszonego podróżnika i przykładnej żony. Czytając tą biografię miałem Bidwellowi za złe, że w ten sposób traktuje czytelników. O publikacje w podobnym stylu posądzałbym bardziej propagandzistów z Korei Północnej a nie relatywnie współczesnego nam autora. A szkoda, bo poza tym, pomysł na książkę był dobry.


Sezon maczet

(Rwanda)
Ranking: ★★★
Autor: Hatzfeld Jean
Język: polski

OkładkaSpecjalizacją Jeana Hatzfelda są książki o Rwandzie (według Wikipedii z dziewięciu napisanych przez tego autora książek cztery są właśnie o tym kraju - poza „Sezonem maczet” są to: „Nagość życia”, „Strategia antylop” i nieprzetłumaczona jeszcze na język polski „Englebert ze wzgórz”). Wszystkie poświęcone są tematowi ludobójstwa w Rwandzie, każda z nich pokazuje problem z innej perspektywy.
„Sezon maczet” to wywiad ze sprawcami zbrodni - Hutu, którzy podnieśli meczety na swoich sąsiadów Tutsi. Hatzfeld rozmawia z dziesięciorgiem oczekujących wyroku osadzonych, którzy zgodzili się opowiedzieć o tym, co wydarzyło się na wzgórzach Rwandy w 1994 roku. Są to zwykli Rwandyjczycy - mieszkańcy wiosek, rolnicy - „szeregowi” zbrodniarze. Czy ich wypowiedzi są szczere, czy też obliczone na zmniejszenie winy i łagodniejszy wyrok, każdy z czytelników musi ocenić sam. Skłaniałbym się jednak do oceny tej książki, jako próby obrony a nie rzetelnego przedstawienia faktów z przeszłości. Jakkolwiek ocenimy tą książkę, trudno nie zauważyć chłodu, jaki z niej emanuje. Spokój, w jaki rozmówcy opowiadają o zabijaniu jest uderzający. Ofiary sprowadzone są do abstrakcyjnych przedmiotów a odpowiedzialność za własne czyny elegancko przesunięta na równie abstrakcyjną świadomość zbiorową. Nie ma tu winnych, jest tylko wykonana praca. Ten chłód i pustka moralna stawiają olbrzymi znak zapytania nad naturą człowieka. W tym miejscu mam też zarzut do autora, który moim zdaniem dodatkowo odczłowieczył tę książkę poprzez oddzielenie tego, co się stało, od człowieka. Książka podzielona jest na rozdziały - o pierwszym morderstwie każdego z rozmówców, o porównywanej do pracy na roli rutynie w zabijaniu i tak dalej - głos każdego z rozmówców jest instrumentem obrazującym wybrane fragmenty ludobójstwa. Sprawiedliwszym spojrzeniem byłoby moim zdaniem przedstawienie każdej postaci z osobna - szatkując ciąg wypowiedzi Hatzfeld częściowo sam oddziela maczetę od reki, która ją trzyma.


Safari mrocznej gwiazdy

(Egipt, Sudan, Etiopia, Kenia, Uganda, Tanzania, Malawi, Mozambik, Zimbabwe, Republika Południowej Afryki)
Ranking: ★★
Autor: Theroux Paul
Język: polski

OkładkaKsiążek o podróży z Kairu do Kapsztadu ukazało się do tej pory tyle, że można by na ten temat napisać pracę doktorską. „Safari mrocznej gwiazdy” jest książką o takiej właśnie podróży. W odróżnieniu od większości pozostałych, w podróż wybiera się dojrzały powieściopisarz - autor kilkudziesięciu książek, z których kilka doczekało się ekranizacji. Można spodziewać się ciekawej lektury, lecz niestety po przeczytaniu „Safari mrocznej gwiazdy” pozostaje lekki niesmak.
Już na początku książki autor zasiał we mnie ziarno wątpliwości, gdy podczas podróży „lądem z Kairu do Kapsztadu” (taki jest podtytuł książki) odcinek z Kairu do Chartumu a następnie dalej do Addis Abeby pokonuje samolotem, gdyż jak twierdzi granice były zamknięte. Przytoczone w książce fakty jasno wskazują, że Theroux jechał przez Afrykę w 2001 roku. Wiem, że wtedy można było przejechać te granice - znam ludzi, którzy je bez problemu przejechali. Może z jakiegoś powodu autor miał jednak wyjątkowego pecha i rzeczywiście było to niemożliwe?
Dalsza lektura skłania jednak do wniosku, że autor celowo bądź nie, mija się z prawdą, co można wybaczyć wyruszającemu pierwszy raz w świat studentowi, ale nie uhonorowanego licznymi nagrodami autorowi. Z jakiego powodu bowiem pisze na przykład, że przejazd z Addis Abeby do Moyale (miasteczko na granicy z Kenią) to niesamowicie trudne wyzwanie, skoro wystarczy pójść na dworzec autobusowy i kupić bilet? Jechałem tą trasą rok po Theroux i nie sądzę by kilkanaście miesięcy wcześniej było zupełnie inaczej. Podobne niedorzeczności pisze o Mozambiku, w którym jakoby nie było transportu publicznego a drugie największe miasto kraju - Beira - było zupełnie odcięte od stolicy - Maputo.
Posuwając się wraz z autorem w głąb Afryki i tej książki poznajemy kontynent pełen zła i pesymizmu. Ulice są pełne rabusiów, główny przemysł Kenii to produkcja trumien. Rumuńskie bloki i śmierdząca pościel w hotelu to wizytówka Zanzibaru. Wszyscy Afrykanie albo kradną, albo wyciągają ręce po jałmużnę. Przemierzający taką Afrykę Paul Theroux to bohater a może nawet i męczennik. Choć wprost tego nie napisał, jak mantrę w każdym rozdziale powtarza, w jakich trudnych warunkach przyszło mu podróżować. Szczęśliwie, po dotarciu do RPA pławi się w luksusach hoteli i pociągów pierwszej klasy skwapliwie opisując, co widzi na talerzu.
Na koniec trzeba przyznać, że „Safari mrocznej gwiazdy” z technicznego punktu widzenia jest dobra - książkę czyta się łatwo i przyjemnie a lektura potrafi wciągnąć. Jest to jednak książka szkodliwa, wypaczająca moim zdaniem rzeczywistość. Nie polecam jej nikomu, kto myśli o podróży do Afryki. Niemniej jednak będzie to dobra propozycja dla tych, którzy szukają powodów dla swojej bezczynności by z perspektywy fotela oceniać świat.


Kochana Maryś!

(Libia, Egipt, Sudan)
Ranking: ★★
Autor: Nowak Kazimierz
Język: polski

OkładkaWyczyn Kazimierza Nowaka, jakim był być może pierwszy w historii przejazd rowerem Afryki (podróż rozpoczęła się w 1931, zakończyła w 1936 roku), tam i z powrotem, w dodatku bez grosza przy duszy, znamy z książki „Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd”. Wspomniana książka zawiera relacje, które Nowak wysyłał do gazet, by zdobyć środki na podróż. „Kochana Maryś!” jest również zbiorem listów z tej podróży, tym razem jest to jednak bezpośrednia, czasem bardzo osobista korespondencja z żoną - Marią Nowak.
Przyznaję, że jest to lektura przygnębiająca, taki też jest ton wysyłanych przez Nowaka listów. Autor ciągle cierpi biedę, zmaga się z żywiołami i przeklina swój los. W całej podróży (Tom I zawiera listy z Libii, Egiptu i Sudanu) są tylko nieliczne momenty, które przynoszą autorowi radość. W liście z Aleksandrii pisze: „Obrzydła mi do bezgranic dola tułacza!”. W tym kontekście cała idea tej podróży wydaje się nielogiczna, chyba, że w listach do żony Nowak umyślnie wciela się w rolę męczennika...
„Kochana Maryś!” jest zbiorem listów przytoczonych chronologicznie i w oryginale, z niewielkimi tylko poprawkami redakcyjnymi. Jest to forma sprzyjająca badaniom nad językiem i nad samą sylwetką Kazimierza Nowaka. Dla przeciętnego czytelnika może to jednak czynić lekturę uciążliwą. Przeszkadzają powtarzające się na początkach i końcach każdego z listów pozdrowienia i skrupulatne rozliczanie żony z wysłanej korespondencji. Przyznaję, że po pewnym czasie zacząłem te fragmenty po prostu omijać.
Pomimo kłopotliwej w odbiorze formie, ciekaw jestem, co przyniosą następne tomy „Listów z Afryki”. Mniej mnie interesują same przygody Nowaka, bardziej ich ton oraz spojrzenie wewnątrz siebie i sens całego przedsięwzięcia. Czy Nowak porzuci pozę męczennika? Czy przez pięć lat będzie męczył się okrutnie, jak do tej pory?
Być może jednak lepszym posunięciem wydawniczym byłoby zebranie całej wiedzy o Nowaku i skompilowaniu fabularyzowanej wersji „Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd”? Książki pozbawionej uchybień pisarskich autora, przeterminowanego języka sprzed stu lat i z mocną fabułą?


Na czarnej liście

(Republika Południowej Afryki)
Ranking: ★★★
Autor: Wastberg Per
Język: polski

OkładkaApartheid w Republice Południowej Afryki skończył się w połowie lat 90-tych i pamięć o systemie opartym na segregacji rasowej powoli przechodzi do historii. Tymczasem było to tylko nieco ponad dwadzieścia lat temu - warto o tym wiedzieć. Książka Pera Wastberga jest świadectwem przypominającym o wynaturzeniach tego haniebnego systemu.
Wastberg odwiedził RPA w roku 1960 (wtedy był to Związek Południowej Afryki). „Na czarnej liście” zawiera doświadczenia z podróży po tym kraju, głównie z Johannesburga. Była to podróż nietypowa, jej celem nie były atrakcje turystyczne, autor odkrywa reguły rządzące światem podzielonym ze względu na kolor skóry. Wastberg zawarł w książce własne obserwacje, relacje prasowe a przede wszystkim opisy bezpośrednich spotkań z ludźmi. By zbadać temat od podszewki odwiedza osiedla robotnicze, spotkania opozycji a przede wszystkim zwykłych ludzi. Przedstawiony w ten sposób obraz wydaje się pełny, również dlatego, że autor nie ograniczył się do przedstawienia jednego tylko punktu widzenia. Rozmawia również ze zwolennikami apartheidu i przedstawicielami władzy, przytaczając ich punkt widzenia. Wypowiedzi białych wpisują się jednak w potępiający obraz wypaczonego systemu: „Sensem naszej obecności na tym kontynencie jest być ostoją ducha chrześcijańskiego i kultury zachodniej”. Czas pokazał, że była to mistyfikacja. Dowodzi tego również to, że po publikacji tej książki Wastberg został „ukarany” zakazem wjazdu do Republiki Południowej Afryki. Polecam ją wszystkim wybierającym się do tego kraju, którzy chcieliby wiedzieć więcej na temat odwiedzanego kraju.

książek: 277, strona 13 z 56
© Janusz Tichoniuk 2001-2024