Książki o Afryce

Ranking: ★★★★ rewelacja   ★★★ dobra   ★★ przeciętna   szkoda czasu
książek: 277, strona 27 z 56

Serengeti nie może umrzeć

(Tanzania)
Ranking: ★★★
Autor: Grzimek Bernhard i Michał
Język: polski

OkładkaPark Narodowy Serengeti zapewne jest tym dla Tanzanii, czym Puszcza Białowieska dla Polski. Znany z obfitości dzikich zwierząt i spektakularnych migracji stad antylop gnu, Serengeti jest głównym bohaterem książki Grzimków. Ojciec i syn eksplorują Serengeti na lądzie i z powietrza. Ich zadaniem jest zliczenie zwierząt i zbadanie szlaków ich wędrówek, co ostatecznie miałoby wpłynąć na kształt granic parku narodowego.
Książka jest bogata w opisy zachowań zwierząt oraz przebiegu badań. Dodatkową atrakcją są fotografie. Ich jakość może jednak rozczarować amatorów albumów - książka wydana została na nienajlepszym papierze (recenzja dotyczy pierwszego wydania Naszej Księgarni z 1968 roku). Jest to jedna z lepszych książek o dzikich zwierzętach Afryki i gdyby poprawić jakość druku zdjęć, zasługiwałaby na wyższą ocenę. Warto dodać, że uzupełnieniem książki jest nagrodzony Oskarem za najlepszy dokument 1959 roku film „Serengeti darf nicht streben”.


Życiorys afrykańskiego dzikusa

(Benin, Mali)
Ranking: ★★★
Autor: LoBagola Bata
Język: polski

OkładkaPo przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów uznałem, że mam do czynienia z wyjątkowo dobrą książką. LoBagola opisuje burzliwe losy swojego życia (akcja dzieje się w latach 30-tych XX wieku). Wychowany w buszu, z dala od jakiegokolwiek wpływu zachodniej cywilizacji, przez przypadek dostaje się na statek, który wywozi go do Szkocji. Bezpretensjonalne, bezpośrednie opisy przygód i życia w buszu wydają się wręcz niewiarygodne.
Kim więc był Bata LoBagola? Książka nie zawiera precyzyjnych informacji, skąd dokładnie pochodzi autor. Kilka faktów, które można znaleźć w książce są wręcz sprzeczne (600 mil na północ od wybrzeża Beninu, 3 dni drogi na południe od Timbuktu, 300 mil od Kano). Głębsze zbadanie tematu przynosi dużą niespodziankę.
Bata LoBagola to właściwie Joseph Howard Lee. Urodził się w Stanach Zjednoczonych i zasłynął jako podszywający się pod afrykańskiego dzikusa oszust.
Dalsza lektura, po poznaniu prawdy, nie była już tak fascynująca. Autor po przybyciu do Szkocji kilkukrotnie powraca do Afryki, podróżuje również po Europie, jedzie do Palestyny i Stanów Zjednoczonych. Nigdy nie opuszczają go wyssane z palca perypetie, które mimo wszystko potrafią być interesujące. Nie jest to jednak lektura prawdziwa, lecz dobry przykład literackiej fikcji.


Afrykańska włóczęga

(Mali, Wybrzeże Kości Słoniowej)
Ranking: ★★
Autor: Walter Jean-François
Język: polski

OkładkaDwóch siedemnastolatków w 1952 roku wyrusza do Afryki w ramach stypendium. Celem ich podróży jest ówczesna Francuska Afryka Zachodnia, a właściwie Kraj Dogonów w dzisiejszym Mali i tereny ludu Lobi położone dzisiaj w Wybrzeżu Kości Słoniowej. Cel osiągają podróżując statkiem do Dakaru, skąd dalej jadą już lądem.
Książka jest po części opisem podróży - afrykańskiej włóczęgi - a po części próbą etnograficznego pogłębienia wiedzy o badanych ludach. Drogi w tamtych czasach nie były takie dobre, jak teraz, więc rozdziały dotyczące podróży z Dakaru do Bandiagary są pełne opisów pokonywanych przeszkód. Na drodze, jak i tych formalnych. Trzeba jednak dodać, że chłopcy rzadko korzystali z lokalnego transportu publicznego, korzystając raczej z uprzejmości francuskiej administracji.
Jeśli wierzyć autorowi, był on jednym z pierwszych białych, którzy spenetrowali Kraj Dogonów. Trochę trudno jest w to uwierzyć, gdyż już rok wcześniej Jean Rouch nakręcił tam film. Poza tym do książki wkradło się kilka błędów rzeczowych (np. informacja, że Bandiagara znajduje się w Nigerii). Od strony etnograficznej, książka zawiera przede wszystkim zasłyszane opowieści i wierzenia, opisy wiosek oraz schowków, w których Dogoni ukrywają maski. Jest też sporo ciekawych zdjęć. Mimo drobnych niedociągnięć, „Afrykańska włóczęga” może zainteresować - świeżym spojrzeniem na Afrykę, która już nie wróci.


Maroko

(Maroko)
Ranking: ★★
Autor: Ficowska Jadwiga
Język: polski

OkładkaWybór książek o Maroku jest spory. Większość z nich jest przeciętna, autorom nie udaje się zachwycić czytelnika. Również Jadwiga Ficowska nie zdołała podnieść poprzeczki. „Maroko” to książka, którą trudno wyróżnić, niemniej jednak bogata w informacje i wartościowa dla kogoś, kto chce ten kraj bliżej poznać.
Autorka rozpoczyna książkę od zwięzłej historii kraju, co trzeba przyznać czyni przystępnie i w ciekawy sposób. Następne rozdziały „Maroka” poświęcone są ogólnym informacjom o regionach geograficznych kraju, ludziach je zamieszkujących i innym ogólnym zagadnieniom. W odrębnych rozdziałach opisuje główne miasta Maroka - Fez, Marrakesz, Rabat, Meknes, Casablankę i Tanger.
Książka została napisana około roku 1980-go. W niektórych obszarach jest już zatem nieaktualna, w innych miejscach spomiędzy stronic zalatuje propagandą Kroniki Filmowej. Razem sprawia to, że „Maroko” Ficowskiej to produkt, którego termin przydatności do spożycia się kończy.


Sztuka Czarnej Afryki

(Afryka ogólnie)
Ranking: ★★
Autor: Trojan Alina
Język: polski

OkładkaPrawie każdy z nas zetknął się ze sztuką Afryki (prawie, gdyż spotkałem też takich, którzy chytrze się uśmiechając, pytają: „to w Afryce jest w ogóle jakaś sztuka?”). Najczęściej afrykańscy artyści przemawiają do nas muzyką i sprzedawanymi na bazarze figurkami. Alina Trojan podjęła próbę usystematyzowania kilku dziedzin sztuki - malarstwa, architektury i rzeźby (głównie masek i innych przedmiotów kultu). Zgodnie z tytułem, autorka ograniczyła zakres opracowania do terenów na południe od Sahary.
Książka zawiera przekrój przez sztukę Czarnej Afryki w dwóch płaszczyznach: historycznej i geograficznej. W ujęciu chronograficznym podróżujemy w czasie od rysunków naskalnych, poprzez ruiny miast aż po sztukę współczesną autorce („Sztuka Czarnej Afryki” została wydana w 1973 roku). W ujęciu geograficznym poznajemy przede wszystkim architekturę i rzeźbę różnych zakątków Afryki. Kilka rozdziałów Alina Trojan poświęca szczegółowym opisom cech charakterystycznych dzieł z podziałem na poszczególne plemiona, dzięki czemu można by zidentyfikować pochodzenie np. przywiezionej z wyprawy maski. Można, ale nie będzie to łatwe. Chociaż książka zawiera ilustracje, jest ich za mało. Gdyby dodać więcej dobrej jakości fotografii, książka byłaby prawdopodobnie „biblią” kolekcjonerów afrykańskiej sztuki. Bez nich, jest to kolejne nudne opracowanie.

książek: 277, strona 27 z 56
© Janusz Tichoniuk 2001-2024