Książki o Afryce

Ranking: ★★★★ rewelacja   ★★★ dobra   ★★ przeciętna   szkoda czasu
książek: 274, strona 3 z 55

Meroe

(Sudan)
Ranking: ★★
Autor: Shinnie Peter L.
Język: polski

OkładkaPodróżujący przez Sudan bez wątpienia znają nazwę Meroe, która jest dla Sudanu tym, czym dla Egiptu są piramidy w Gizie. Ruiny starożytnego miasta Meroe, stolicy królestwa Kusz, leżą około 250 km na północ od Chartumu, w historycznej krainie Nubii. Niewielkiego formatu książeczka Petera L. Shinnie jest monografią cywilizacji meroickiej, a więc nie tylko tego jednego miejsca ale większego obszaru, rozciągającego się wzdłuż Nilu pomiędzy Abu Simbel w Egipcie a Chartumem.
Książka została napisana w 1967 roku, zatem przedstawia stan wiedzy aktualny na tamte czasy, który do tej pory został uzupełniony nowymi odkryciami. Nie jestem w tej dziedzinie ekspertem, ale wydaje mi się, że różnice te nie są na tyle istotne, by zupełnie zdyskredytować wartość tej książki. Naukowy, systematyczny charakter opracowania może zniechęcić przypadkowego czytelnika, jednak wybierający się do północnego Sudanu powinni potraktować tą pozycję jako propozycję lektury uzupełniającej - pomijając tabele z meroickimi władcami i dynastiami, „Meroe” jest bogata w ilustracje, rysunki, zdjęcia i schematy, które mogą być ciekawe w konfrontacji z rzeczywistością.


Pokażcie mi testament Adama

(Afryka ogólnie)
Ranking: ★★
Autor: Herrmann Paul
Język: polski

OkładkaWydana w dwóch tomach książka opowiada o dziejach odkrywania świata przez cywilizację zachodnią. Jest to zatem eurocentryczny punkt widzenia świata, w którym Ameryka została odkryta dopiero w XV wieku, chociaż była ona zamieszkała od dziesiątek tysięcy lat.
Z naszego punktu widzenia możemy zupełnie pominąć tom pierwszy, w którym znajdują się rozdziały o odkrywaniu Nowego Świata. Dopiero w drugim tomie, w dwóch obszernych rozdziałach Paul Herrmann opisuje odkrycia związane z Afryką. W pierwszym, zatytułowanym „Kuszenie pustyni” autor opisuje eksploracje terenów pomiędzy Morzem Śródziemnym a Sahelem (bez Nilu, którego bieg na tym odcinku był znany). Jest tu trochę o próbach penetracji Afryki przez starożytnych Egipcjan, są wyprawy Friedricha Conrada Hornemanna do Egiptu i Fezzanu, jest Mungo Park, Heinrich Barth, Gustav Nachtigal i inni. Drugi rozdział - „Kraj lasów i wód” należy przede wszystkim do duetu Davida Livingstona i Henriego Mortona Stanleya. Wszystkie historie zostały nieco sfabularyzowane i jak mi się wydaje nieco podkolorowane, bez szkody jednak dla opowieści.
Ostatnie akapity książki czytane dzisiaj to swoisty świat równoległy - Paul Herrmann pisze o niebywałym rozwoju Afryki i dobrobycie Kongijczyków w nowoczesnym państwie. Cóż, było to ponad pół wieku temu - książka powstała w 1956 roku.


Porucznik w Algierii

(Algieria)
Ranking: ★★
Autor: Servan-Schreiber J.J.
Język: polski

OkładkaW latach 1954-1962, w ostatnim akcie francuskiej kolonizacji, Algierią wstrząsnął konflikt, w którym francuscy żołnierze bronili swojej obecności. Była to walka regularnej armii z ledwo zorganizowaną partyzantką. J.J. Servan-Schreiber, dziennikarz-założyciel magazynu L'Express, zostaje w tym czasie zmobilizowany do francuskiej armii i uczestniczy w tej wojnie jako tytułowy porucznik. Przy okazji powstaje książka „Porucznik w Algierii”. Jak sam autor zaznacza, opisane w niej osoby, miejsca i wydarzenia zostały częściowo zmodyfikowane ze względu na charakter opowieści.
„Porucznik w Algierii” bezpośrednio uderza w francuski aparat represji i politykę kolonialną. Stąd zapewne modyfikacje rzeczywistości, chroniące tych, którym książka mogłaby zaszkodzić - ponieważ była ona wydana zaraz po powrocie Servan-Schreibera z Algierii.
Obraną przez autora metodę przekazu trawię z trudnością - krytykę poczynań Francji wkłada on w usta bohaterów książki w sposób niewiarygodny. Długie monologi i rozprawy na ten temat nie przystają do realiów wojskowych koszarów, nawet w oficerskim biurze. Prowadzone, często ze względu na charakter, w cztery oczy rozmowy nie polegają przecież na wysłuchiwaniu znanych zapewne i tak autorowi rozwlekłych poglądów drugiej strony. Mam podejrzenia, że używając tej sztuczki Servan-Schreiber chciał przedstawić przede wszystkim swój punkt widzenia. Z tego względu traktuję tą książkę jako manifest polityczny, narzędzie służące politykom do osiągania swoich celów.


Plemię, rasa, socjalizm

(Afryka ogólnie)
Ranking: ★★
Autor: Zajączkowski Andrzej
Język: polski

OkładkaJuż w szkole podstawowej, „za komuny”, nauczano, że podstawową komórką partyjną jest rodzina. Po tytule wydanej w 1965 roku książki spodziewałem się podobnej narracji, sięgającej na gruncie afrykańskim poziomu plemienia. Przypuszczenie to okazało się chybione, choć i nie dalekie prawdy. Zajączkowski skupia uwagę na genezie współczesnej ideologii afrykańskiej, przebudzonej po okresie kolonialnym.
„Plemię, rasa, socjalizm” zaczyna się od porównania dwóch kolonializmów: francuskiego typu bezpośredniego i brytyjskiego, pośredniego. Te dwa sposoby administrowania posiadłościami kształtują dalsze procesy budowania lokalnej świadomości narodowej. W książce autor dokonuje analizy zawężając spektrum badań do dwóch krajów: Senegalu i Ghany, z nielicznymi wycieczkami do innych państw Afryki. Tytułowe plemię nie ma jednak wiele wspólnego z treścią książki - zagadnienie opisane jest z perspektywy intelektualnych elit, pisarzy i poetów. Zajączkowski nie dopuścił do głosu wodzów wioski, zakładając, że to elity niosą kaganek ideologicznej zmiany. Koncepcje afrykańskiej emancypacji ideologicznej i budzenia narodowej świadomości przedstawione są przez dzieła i przemówienia takich postaci jak Léopold Senghor, Cheikh Anta Diop, Amy Jacques Garvey czy William Du Bois - intelektualistów, którzy swoje wzniosłe idee wykuwali w dużej mierze poza Afryką, na emigracji. Książka jest właściwie esencją, zbiorem cytatów z najważniejszych ich publikacji, wzbogacona autorską analizą Zajączkowskiego.
Z zupełnie innej beczki - za natłok trudnego, wyszukanego słownictwa autorowi należy się wyróżnienie. Na pewno nie jest to literatura popularnonaukowa.


Listy z Afryki

(Tanzania)
Ranking: ★★
Autor: Sienkiewicz Henryk
Język: polski

OkładkaHenryka Sienkiewicza „W pustyni i w puszczy” zna chyba większość z nas. Dwadzieścia lat przed wydaniem tej powieści Sienkiewicz podróżował po Afryce Wschodniej. „Listy z Afryki” są dziennikiem tej podróży. Jest rok 1890, autor „W pustyni i w puszczy” w towarzystwie hrabiego Jana Józefa Tyszkiewicza wsiada w Neapolu na statek, skąd przez Kanał Sueski płynie na Zanzibar. W tym czasie Zanzibar i Tanganika znajdują się w obrębie kolonii - Niemieckiej Afryki Wschodniej.
Mierząc dzisiejszymi standardami, była to wyprawa myśliwska, czyli safari. Panowie z Zanzibaru przedostają się do Bagamoyo, gdzie rozpoczynają piesze safari w niedalekie okolice z zorganizowaną przez siebie karawaną. Głównym celem wyprawy wydaje się być strzelanie do zwierząt, co najwyraźniej w tamtych czasach nie było niczym złym. Już wtedy jednak autor zauważa, że w miejscach najłatwiej myśliwym dostępnych niektóre gatunki zwierząt już nie występują (po czym strzela dla sportu do hipopotamów i krokodyli). Opisom przyrody i polowań akompaniują spostrzeżenia dotyczące misji cywilizacyjnej białego człowieka i związanego z nią paternalizmu.
W „Listach z Afryki” próżno szukać literackiego kunsztu trylogii, czy przygody „W pustyni i w puszczy”. Względem nich jest to bardzo sucha robota, wręcz zwykła relacja z Afryki, zapis jaki produkował wtedy zapewne każdy udający się w podobną podróż.

książek: 274, strona 3 z 55
© Janusz Tichoniuk 2001-2024