Świat, o którym mowa w tytule precyzuje podtytuł: „kultura i cywilizacja ludu Hausa”, zamieszkującego dzisiaj głównie tereny północnej Nigerii i południowego Nigru. Po obszernym wstępie, w którym Piłaszewicz zwięźle przedstawia historię ludu Hausa i jego tradycje, autor zaczyna opowiadać bajki. Prawdziwe hausańskie bajki, przekazywane z pokolenia na pokolenie w formie ustnej, ilustrujące wierzenia i system wartości Hausa.
Czytlenik znajdzie w książce kilkadziesiąt bajek i krótkich przypowieści z morałem. Niektóre zaskoczą go połączeniem fabuły i morału, co w realiach innej kultury się nie zdarza. Jeśli chcesz się dowiedzieć, dlaczego szakale nienawidzą kóz, jakie są konsekwencje odmowy gościny zabłąkanym podróżnym oraz „dlaczego kobiety mszczą się na tych, którzy nie odwzajemniają ich miłości i nie spełniają zachcianek”, sięgnij po tę ciekawą, bardzo specyficzną pozycję.
Jest rok 1949. Czwórka Francuzów (wśród nich Carl i Petit - autorzy tej książki) wsiada w Algierze do wielkich ciężarówek jadących na południe. Ciężarówki jadą do Tamanrasset, miasta położonego w głębi pustyni pośród masywu gór Hoggar. Na północ od Tamanrasset, gdzie dojść można tylko z karawaną wielbłądów leży pasmo górskie Tefedest. Tam, w jaskiniach i niszach skalnych znajdują się prehistoryczne malowidła naskalne. To one są celem tej wyprawy.
Szkoda, że powyższy wstęp nie znalazł się na początku książki, bo rozpoczynając lekturę nie wiadomo, dokąd i po co czwórka bohaterów jedzie. Francuzi, wyposażeni w objuczone sprzętem i prowiantem wielbłądy spędzają na pustyni kilka miesięcy. W tym czasie dokumentują i odkrywają nowe malowidła naskalne, walczą z brakiem wody i złą pogodą. Opis wyprawy jest ciekawy. Dodatkowo w książce znalazło się miejsce dla kilku zdjęć.
Nie jest to książka bezpośrednio poświęcona Afryce, dotyka jednak tematu związanego z tym kontynentem. Bataty, maniok, banany wydają się bowiem produktami tropików tak mocno związanymi z czarnym lądem, że bez nich obraz Afryki byłby niepełny. Tymczasem, okazuje się, że nie są to owoce rodzime. Również kakao, orzeszki ziemne i jamsy Afryka poznała stosunkowo niedawno - dopiero w epoce kolonizacji zapoczątkowano uprawę tych roślin w Afryce.
Autor opisuje kilkanaście ważnych z punktu widzenia gospodarki roślin tropikalnych, zaczynając od ich zastosowania do metod przetwórstwa na skalę przemysłową. To był tytułowy „ryż”. „Dynamit” to suplement, związany z wyzyskiem biednych kolonii przez bogate mocarstwa (książka wydana w 1971 roku). Dzisiaj, choć sama w sobie ciekawa, książka jest niewiele bardziej wartościowa od Wikipedii.
Neolit, paleolit, epoka kamienia łupanego. Te i dużo innych skomplikowanych pojęć znajdziemy w „Prahistorii Afryki” w dużych ilościach. Desmond Clark postanowił zwięźle opisać historię Afryki począwszy od momentu, w którym małpa zeszła z drzewa i stała się człowiekiem, poprzez pojawienie się mowy i zachowań społecznych, aż po czasy niemalże współczesne. Historia została ujęta przez pryzmat człowieka, w mniejszej zaś mierze środowiska, w którym żył.
Książka adresowana jest raczej do specjalistów. Zwykły czytelnik może być przygnieciony nadmiarem fachowej terminologii i szkiców kamieni łupanych na sto różnych sposobów. Ciekawszy wydaje się być ostatni okres historii, zwłaszcza, że pewne zachowania i tradycje przetrwały w odizolowanych plemionach afrykańskich po nasze czasy. Dla mnie najbardziej odkrywcza była informacja, że koza została udomowiona w Afryce już 5.000 lat przez naszą erą. Sądziłem, że stało się to dużo później.
Nie będzie to zwykła recenzja, bo przecież nie jest to zwykła książka. „Jądro ciemności” ma status lektury szkolnej i niemal każdy wie, że to nowela (zaledwie kilkadziesiąt stron) o podróży do wnętrza Czarnego Lądu. Autor „Jądra ciemności” akcent kładzie głównie na problematyce moralnej, pierwotnych instynktach, które mogą wyzwolić się w człowieku. O czym jednak właściwie jest ta książka, jeśli celem sięgnięcia po tę lekturę jest chęć poznania i doświadczenia drogi, podróży? Pytanie o tyle dobre i właściwie zadane, że Conrad w swym dziele niemal wcale nie używa nazw geograficznych.
Tytułowym „Jądrem ciemności” jest interior dzisiejszej Demokratycznej Republiki Konga, cel wędrówki Marlowa, głównego bohatera. Akcja ma miejsce u schyłku XIX wieku. Marlow płynie z Londynu do kongijskiego portu rzeką Kongo w Matadi. Stamtąd, wraz z karawaną handlową dociera do Kinszasy, skąd kontynuuje podróż rzeką. Dokąd dopływa i gdzie jest to „jądro” - nie wiadomo, być może gdzieś w okolicach Kisangani.
Szkoda, że książka jest jedynie krótką nowelą.