Tunezja z plecakiem 2005

Informacje praktyczne

Wstęp
Pogoda
Wizy i Permity
Zdrowie
Mapy i przewodniki
Pieniądze
Samoloty
Zagrożenia
Język
Internet i telefon
Komunikacja
Hotele
Jedzenie i Zakupy

Trasa

Monastir
Hammamet
Sousse
El-Jem
Sfax
Gabès
Matmata
Douz
Kebili
Tozeur
Kairouan
Tunis
Bizerte
Tabarka
Ain Draham
Le Kef
Makthar
Mahdia

Wstęp

Relacja pochodzi z lata 2005 roku. Tunezja leży w tej samej strefie czasowej co Polska, czas zmieniany jest na zimowy od końca października do końca marca. Latem, dzień zaczyna się kwadrans przed szóstą a kończy o dziewiątej wieczór.

Pogoda

Tunezja znajduje się pod wpływem dwóch stref klimatycznych: śródziemnomorskiej oraz saharyjskiej.
W strefie wpływów śródziemnomorskich, czyli na wybrzeżu i w górach opady występują głównie zimą (w górach może spaść wtedy śnieg). Lata jak na Afrykę nie są upalne, a to ze względu na wiejącą znad morza bryzę. Strefa saharyjska charakteryzuje się wyższymi temperaturami, których odczuwanie jest z kolei łagodzone przez niższą wilgotność powietrza; oraz rzadkimi opadami jesienią i na wiosnę. Wiosną również, jest największa szansa doświadczenia chili - gorącego wiatru, niosącego z pustyni pył oraz ekstremalnie wysokie temperatury.

Wizy i Permity

Większość podróżnych udających się do Tunezji nie potrzebuje wiz, gdyż jadąc na plażę z biurem podróży niezbędną pieczątkę wjazdową otrzymuje się bez problemu i za darmo na lotnisku. Turyści indywidualni zobligowani są jednak do uprzedniego zdobycia wizy. Ambasada Republiki Tunezyjskiej znajduje się w Warszawie, przy ulicy Myśliwieckiej 14, tel. +22 628 25 86 lub +22 628 63 30; e-mail: at.varsovie@ambtun.plTunezja - Wiza
Wymagania stawiane przez ambasadę są wysokie: wypełniony wniosek, jedno zdjęcie, rezerwacja hotelu i przelotu, 106 złotych oraz kopia paszportu. Wnioski rozpatrywane są w terminie od dwóch tygodni do miesiąca od ich złożenia, w przypadku pozytywnego rozpatrzenia otrzymuję się wizę ważną tyle czasu, ile podaliśmy we wniosku, ale nie dłużej niż 3 miesiące.
Procedura wydaje się bardzo skomplikowana. W praktyce jednak, po przylocie do Tunezji, pieczątki wjazdowe wbijane są wszystkim przyjezdnym jak leci, bez sprawdzania wizy, wystarczy tylko podać nazwę jakiegoś ośrodka (np. Hotel Mediterranee w Hammamet).
Istotna uwaga: pieczątka uzyskana w ten sposób definitywnie uniemożliwia opuszczenie Tunezji lądowymi przejściami granicznymi do Algierii lub Libii. Do tego potrzebna jest normalna wiza (patrz akapit wyżej). Najbardziej na południe wysunięte obszary Tunezji, Grand Erg Oriental, mniej więcej na południowy-zachód od Tataouine (nie ma wyraźnych granic), uznawany jest jako teren militarny a do wjazdu tamże potrzebne jest odpowiednie zezwolenie. Te, wydawane są między innymi w Tataouine, przez Syndicat d'Initiative, Avenue Hedi Chakeur. Latem, pozwolenia takie nie są wydawane wcale.

Zdrowie

Z całej mozaiki krajów położonych na kontynencie afrykańskim, Tunezja wydaje się być najmniej ryzykowna pod względem potencjalnych chorób. Malaria tu nie występuje a ogólny poziom higieny pozwala bez wahań korzystać z najtańszych knajpek oraz wody z kranu. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza jednak takie postępowanie, zalecając wyłącznie wodę z butelki oraz stołowanie się w restauracjach kategorii co najmniej średniej.
Przy wjeździe do Tunezji z kraju, gdzie występują zachorowania na żółtą febrę (np. lecąc samolotem z Kamerunu), może być wymagane aktualne szczepienie na żółtą febrę.

Mapy i przewodniki

W polskich księgarniach można kupić wiele przewodników po Tunezji. Wykorzystałem jednak to, co miałem pod ręką, czyli "Africa on a Shoestring" wydawnictwa Lonely Planet z 2001 roku. Przewodnik ten opisuje najciekawsze miejsca z wystarczającą dokładnością. Nie opisuje natomiast miejsc, które leżą z daleka od utartych szlaków, a z których choć jedno warto odwiedzić.
Mapa umieszczona w przewodniku w zupełności wystarcza do podróżowania po kraju transportem publicznym. Dobrym uzupełnieniem jest kolorowa mapa w skali 1:1.000.000, którą można za darmo dostać na lotniskach lub w biurach informacji turystycznej. Tunezja - Banknot

Pieniądze

Środkiem płatniczym Tunezji jest dinar tunezyjski (TND), który dzieli się na tysiąc milimów. Bieżący kurs wymiany względem Euro to 1.690 TND a względem dolara amerykańskiego 1.310 TND (stan na czerwiec 2006). Kurs wymiany jest taki sam we wszystkich kantorach i bankach na terenie całego kraju. W miastach można znaleźć bankomaty, ale ze względu na prowizje, tańszym sposobem zdobycia dinarów jest wymiana twardej waluty. Banki i kantory można znaleźć na lotniskach oraz w większość popularnych turystycznie miejsc. Banki czynne są od poniedziałku do piątku w godzinach od 8 do 16. Poza tymi godzinami, jak również w soboty, można próbować wymienić pieniądze na poczcie. Każdorazowo przy takich transakcjach trzeba okazać paszport.

Samoloty

Najtańsze loty z Polski to czartery. Wybierając się do Tunezji warto poświęcić trochę czasu na przeszukanie ofert przelotów biur turystycznych, garść linków umieściłem w Źródłach.
W sezonie lipiec-sierpień, szukając na dwa tygodnie przed planowaną datą wylotu, najlepszy bilet, jaki udało mi się znaleźć to przelot z Warszawy do Monastiru, za 233 euro, kupiony na stronie Tu i Tam. Trochę tańsze były wyloty z Niemiec, sprzedawane przez L'Tur - np. z Lipska, za 192 euro lub z Berlina za 216 euro.
W tym samym czasie, za najtańszy bilet regularnych linii lotniczych trzeba było zapłacić 430 euro (Lufthansa).

Zagrożenia

Tunezyjczycy wielbią jaśmin. Po zmroku, mężczyźni kupują pęczki tego kwiecia, lubują się jego zapachem, noszą je wetknięte za uchem (więcej o jaśminie napisałem w notatniku - "Sprzedawcy jaśminu"). Jakie zagrożenia płyną od takich ludzi? Oficjalne serwisy informacyjne przestrzegają przed drobną przestępczością w miejscach uczęszczanych masowo przez turystów oraz w środkach komunikacji publicznej. W żadnych z tych miejsc nawet nie otarłem się o tego typu sytuacje.

Język

Językiem urzędowym Tunezji jest arabski. Poza nim, najbardziej popularnym jest francuski. Ze względu na skalę napływu turystów z Europy, można się porozumieć również w innych językach, czasem nawet po polsku. Dotyczy to jednak głównych ośrodków turystycznych. Poza nimi, pozostaje tylko francuski, arabski i język migowy.

Internet i telefon

Kafejki internetowe, najczęściej występujące pod szyldem Publinet, istnieją we wszystkich większych miastach. Godzina połączenia kosztuje od 1.400 do 3.000 dinarów (najczęściej 1.500). Niektóre komputery posiadają francuskie klawiatury - przydatna będzie ściągawka francuskiego układu klawiszy.
Polacy stanowią czołówkę w rankingu nacji odwiedzających Tunezję, więc telefony wszystkich polskich sieci działają tu bez problemu. Lokalne połączenie z budki kosztuje 0.100 dinara za impuls (wystarczająco czasu by np. potwierdzić bilet lotniczy). Automaty nie wydają reszty.

Komunikacja

Komunikacja publiczna jest w Tunezji tania i dobrze zorganizowania. Nigdy nie zdarzyło mi się czekać więcej niż kilka kwadransów na odjazd. Benzyna bezołowiowa kosztuje 0.900 dinara, olej napędowy 0.540 dinara za litr. W kolejności największej ilości połączeń, do wyboru są:

Hotele

Tunezja to nie tylko drogie resorty zbudowane z myślą o plażowiczach, lecz również małe hoteliki, podobne tym, które można spotkać w Maroku czy Egipcie. Pomimo środka sezonu, znalezienie taniego miejsca noclegowego nigdy nie stanowiło większego problemu, choć zdarzało mi się zawrócić na pięcie z powodu braku miejsc. Najtańsze z nich są na dachach i nie wszędzie są od razu oferowane, dlatego warto o nie samemu zapytać.
Na południu, alternatywą dla hoteli są kempingi, gdzie śpi się pod gołym niebem na drewnianych pryczach.
Słowo przestrogi: nocując na dachu lub kempingu jest się narażonym na współlokatorów. Nocowałem w ten sposób trzy razy i tyle samo razy spotkałem się z chamstwem obywateli Zachodniej Europy i USA.

Tunezja - Piwo Celtia

Jedzenie i zakupy

Tunezja to smaczny przykład kuchni bliskowschodniej. Flagowym smakiem kraju jest harissa - przecier z papryczek chilli, podawany jako dodatek niemal do każdego dania. Z ciekawostek polecam szerszuchę - algierski wypełniacz, skomponowany z cząstek bagietki i rzadkiej zupy (całość wyglądem przypomina pawia).
Uwaga: Lonely Planet wymienia tylko knajpy średniej klasy, pomijając te najtańsze, najbardziej popularne wśród miejscowych.

Monastir

Miasto posiada port lotniczy, do którego przylatują czartery z Europy, w tym z Polski. Otoczone kompleksami hotelowymi nie zachęca do odwiedzin, więc potraktowałem je bardzo tranzytowo.

Hammamet

Popularny, również wśród polskich plażowiczów. kurort. Ośrodki turystyczne są tylko kilka kilometrów od centrum. Tutaj znajduje się sympatyczna zatoczka z przyklejoną doń niewielką twierdzą. W Hammamet można znaleźć jeszcze mały, ale bardzo turystyczny bazar i kilka innych, mniejszych atrakcji, wypełnionych po brzegi grupami z kamerami video. Sousse - Kobiety

Sousse

(czyt. sus). Jedno z większych miast Tunezji, jest zarazem bardzo popularnym celem wycieczek autokarowych - dziesiątki ich zatrzymują się na placu przed wejściem do medyny (nie ma szans w tej okolicy na kawę lub herbatę poniżej 1.500 dinara). Druga armia turystów rezyduje w samym mieście, wygrzewając tyłki na miejskiej plaży (widziałem tutaj kuriozum - miejscowa kobieta, zasłonięta jak przykazuje Islam, a obok spacerujące Niemki, topless...). Ośrodki wczasowe ulokowały się po zachodniej stronie miasta, spokojniejszą i mniej tłoczną plażę dla miejscowych można znaleźć na odcinku wybrzeża pomiędzy Ave Habib Bourguiba a portem.
Głównym celem wycieczek jest bazar na medynie, niewielu tylko chce się jeszcze odwiedzić położony w jej wnętrzu wielki meczet, czy ribat (warowny klasztor). Wstęp do tego ostatniego kosztuje 2.100 dinara plus dinar za aparat fotograficzny.
Informacja z przewodnika, jakoby przez środek głównego placu miasta - Place Farhat Hached - jeździły pociągi okazała się nieprawdziwa. Tory są, ale chyba wyłączono je z użycia. El-Jem - Koloseum

El-Jem

(czyt. el-żem). Już wjeżdżając do tego niewielkiego miasteczka, widać główną jego atrakcję - świetnie zachowane ruiny rzymskiego koloseum. Miejsce to jest położone niemal w środku El-Jem, warto zjawić się tutaj w godzinach mało popularnych wśród wycieczek, czyli wcześnie rano bądź pod wieczór, w przeciwnym razie będziemy mieli do czynienia z setkami gapiów. Bilet wstępu do koloseum kosztuje 4.200 dinara plus jeden dinar za aparat fotograficzny.

Sfax

Drugie pod względem wielkości, po Tunisie, miasto Tunezji zaskakuje przyjazną atmosferą i stosunkowo niewielką ilością turystów. Sercem miasta jest otoczona murami medyna. Handel ożywa tutaj po dziewiątej rano i trwa do wczesnych godzin nocnych. Jest to bodaj najciekawsze i najbardziej oryginalne tego typu miejsce w Tunezji, polecam zwłaszcza sekcję owocowo-rybną na północnym krańcu medyny, tuż za murami.

Gabès

(czyt. gjebes). Chaotyczne miasto na skrzyżowaniu szlaków nie przypomina w niczym zadbanych miejsc wschodniego wybrzeża. Jest to jednak dogodny punkt przesiadkowy w drodze na południe. Matmata - Na pace pikapa

Matmata

Malutka wioska na skraju pustyni słynie ze scenerii, którą wykorzystano podczas kręcenia pierwszej części Gwiezdnych Wojen. Berberyjscy mieszkańcy wioski, za domostwa obrali sobie niewielkie jamki w ziemi, drążąc w nich swoje kwatery, które obecnie niemal wyłącznie służą turystom.
Wysiadając z minibusa, po pozbyciu się ogona przewodników, do głównych atrakcji jest kilkaset metrów wzdłuż głównej drogi, bądź bliżej - na skróty przez podwórza w kierunku zaparkowanych autokarów. Za wstęp nie płaci się nic, by zajrzeć jednak do któregoś z wykutych w jamce domków, trzeba zapłacić. Douz - Palmy nocą

Douz

(czyt. duz). Szlak z Gabès wiedzie nudną półpustynią, z której południowej strony od czasu do czasu widać na horyzoncie pasmo wzgórz. Po przyjeździe, tak jak w Matmata, turystów witają miejscowi przewodnicy, Douz jest bowiem opiewane pustynną stolicą Tunezji. Jest tutaj kafejka internetowa, są banki oraz tanie knajpki.
W Zaafrane, 14 km na południowy-zachód od Douz, drogą przez palmowe gaje, zaczynają się ciekawy diuny Grand Erg Oriental. Zaafrane to właściwie mała wioska, z domkami wzdłuż głównej drogi. Oprócz ośrodka / kempingu dla turystów, jest sklepik z wodą i restauracja dla miejscowych, w której nic nie ma (więcej o tym lokalu napisałem w notatniku - "Restauracja"). Najlepsze diuny zaczynają się z lewej strony drogi za wioską, tutaj też zatrzymują się autokary z grupami turystów (więcej o tym miejscu napisałem w notatniku - "Rowerem na diuny").

Kebili

Osada na drodze z Gabès do Tozeur, gdzie najprawdopodobniej przyjdzie spędzić parę kwadransów w oczekiwaniu na kolejny transport. W okolicy centrum i postojów louages można znaleźć kilka sympatycznych knajpek z tanią strawą dla miejscowych.

Tozeur

Droga do Tozeur ze wschodu, z Kebili, wiedzie groblą przez słone jezioro Chott el-Jerid. Latem jego powierzchnię ledwo przykrywa woda, odsłaniając solne połacie.
Samo miasto jest większe od Douz i ma zdecydowanie mniej pustynny charakter. Najciekawszą częścią Tozeur jest starówka, z zadaszonymi przejściami i nieoczekiwanymi zaułkami. Mniej fajne są gaje palmowe, które są brudniejsze i mniej egzotyczne od tych z Douz.

Kairouan

(czyt.: keirłan). Na pierwszy rzut oka, Kairouan wygląda podobnie jak inne tej wielkości miasta Tunezji, Sousse czy Sfax. Najświętsze miasto Tunezji, Kairouan, swoje miano zawdzięcza najstarszemu meczetowi kraju i zarazem jednemu z najstarszych na świecie. Grande Mosquée, bo o nim tu mowa, położony jest na północy medyny. Wejście do środka kosztuje 4.200 dinara plus dodatkowy dinar za możliwość robienia zdjęć.
Pozostałe atrakcje miasta, to między innymi Meczet Trzech Drzwi oraz Kasba, obie leżą wewnątrz medyny i najlepiej wyglądają z zewnątrz, zwłaszcza, że ta ostatnia została przerobiona na hotel. Idąc główną drogą na północ od medyny, po około kilometrze, trafia się na ciekawe zbiorniki wody - Cysterny Aghlabite. Obecnie, ze względu na zawartość, zbiorniki przypominają nieco oczyszczalnie ścieków. Do środka wszedłem przeskakując przez wyrwę w murze (idąc śladem miejscowych), oficjalnie wchodzi się bramą, gdzie sprzedawane są bilety.
Kairouan to chyba jedyne miasto w Tunezji, w którym za wskazanie drogi, bądź rozmowę, żądano ode mnie pieniędzy. Uważajcie. Tunis - Sidi Bou Said

Tunis

Stolica Tunezji ma najmniej egzotyczny i najbardziej europejski charakter w całym kraju. Masy turystów, biznesmenów oraz szerokie, wysadzane palmami ulice. Mimo to, Tunis to miasto przyjazne, bezpieczne i łatwe do nawigacji. Jak w innych miastach Tunezji, sercem jest rozległa medyna, która w godzinach szczytu jest zatłoczona do granic możliwości.
Flagową atrakcją całej Tunezji, są położone pod Tunisem ruiny Kartaginy (miejscowa nazwa to Carthage, czyt.: kartaż). Na miejsce, szybko i wygodnie można jedzie się kolejką podmiejską (bilet w jedną stronę kosztuje 0.650 dinara), wsiadając na stacji Tunis Marine i wysiadając na Carthage Hannibal (stamtąd pozostaje jeszcze kilkaset metrów asfaltem pod górę). Ruiny, jak również położone na ich terenie muzeum rozczarowują, co rekompensują niezłe widoki na zatokę i Tunis. Za wstęp płaci się 4.200 dinara, plus 1 dinar za aparat fotograficzny. Kolejne 4 dinary kosztuje bilet do sąsiedniej bazyliki, która rozczarowuje tak samo jak ruiny.
Kolejnym, rozreklamowanym miejscem pod Tunisem jest położona na klifie wioska Sidi Bou Said (dojazd jak do Kartaginy, kilka przystanków dalej). Wioska jest wprost oblegana przez turystów, co wykorzystują sprzedawcy pamiątek, zamieniając to miejsce w "cepelię". Na końcu wioski jest punkt widokowy na klifie, gdzie o dziwo, docierają tylko nieliczni.
Darmowe mapki Tunisu i Tunezji można otrzymać w biurze informacji turystycznej, przy Place de Afrique. Bizerte - Nabrzeże

Bizerte

Północne wybrzeże Tunezji to kurort Tunezyjczyków. Tutaj również nie brakuje ośrodków wczasowych, ale jest ich mniej a ich gośćmi są niemal wyłącznie miejscowi lub turyści z Libii bądź Algierii. W Bizerte, turystów prawie nie ma (widziałem najwyżej dziesięciu). Nie ma też atrakcyjnej medyny lub innych zabytków. Jest za to ruchliwe centrum z cieszącymi się chłodem popołudnia mieszkańcami oraz corniche z widokiem na ruchomy most i skaczącą do wody dziatwę. Tabarka - Statek

Tabarka

Tak jak w Bizerte, w Tabarce nie zobaczymy wielu turystów. Miasto położone jest wokół małej zatoczki, która jest zarazem popularnym miejscem plażowania. Zatoczkę zamyka wzgórze z dość dobrze zachowanymi fortyfikacjami (obecnie trwają prace renowacyjne, wkrótce za wstęp trzeba będzie zapłacić bilet). Z góry roztacza się świetny widok na błękitną zatokę, miasto i przystań jachtową.
W biurze informacji turystycznej można otrzymać darmową mapkę Tabarki (kserokopia Lonely Planet) oraz rozkład jazdy autobusów.

Ain Draham

Tunezyjskie Zakopane, położone niemal kilometr powyżej poziomu morza, wyróżnia się chłodniejszym klimatem (w zimie pada tu śnieg) oraz rozległymi plantacjami drzewa korkowego na okolicznych wzgórzach. Próbowałem spaceru na jedne z nich, ale po kilku kilometrach przyszła chmura zasłaniając cały świat.

Le Kef

Spokojne miasteczko, położone z dala od turystycznych szlaków, którego główną atrakcją są sympatyczni mieszkańcy. Nad Le Kef króluje Kasba, z której szczytu doskonale widać okolicę. Wejścia do środka strzeże dziadek, który również pobiera opłatę za wstęp - co łaska, ale nie mniej niż jeden dinar.
Kafejkę internetową można znaleźć w uliczce naprzeciw poczty. Makthar - Ruiny Mactaris

Makthar

Ponieważ na autobus z Le Kef do Siliana musiałbym czekać do następnego dnia, spojrzałem na mapę, obierając za następny przystanek Makthar. Nie zawiodłem się, to prowincjonalne miasteczko urzeka swojskim klimatem i zaskakuje niespodziankami.
Pierwszą z nich był rozległy bazar szmaciano-warzywny, na który o poranku ściągają kolorowi ludzie z okolicznych wiosek. Drugą zaś, opustoszałe ruiny, które zauważyłem przypadkiem. Ruiny te znajdują się na krańcu miasta, niedaleko hotelu. Do środka wszedłem przeskakując przez mur, gdyż nie wiedziałem, że jest jakaś bramka (bilet kosztuje 2.100 dinara plus 1 dinar za aparat fotograficzny). Okazało się, że są to pozostałości rzymskiego miasta Mactaris, zniszczonego przez miejscowego szefa klanu Banu Hillal w X wieku. Kartagina pod Tunisem, w porównaniu z Mactaris wypada marnie.

Mahdia

(czyt.: mahdija). Z wszystkich miast-kurortów na wschodnim wybrzeżu Tunezji, Mahdia najbardziej przypadła mi do gustu. Stało się tak zapewne z powodu oryginalnego położenia na cyplu, stosunkowo niewielkiej liczbie turystów oraz braku krzykliwych dyskotek i pubów dla Europejczyków.
Najbardziej oczywistym kierunkiem zwiedzania jest spacer wzdłuż głównej drogi, otaczającej cypel. Po drodze spotkamy fort, malowniczy, sięgający wprost morza cmentarz (groby zwrócone są na wschód, w kierunku Mekki, więc lepsze zdjęcia wyjdą o poranku) oraz skaczących z wysokiego muru do wody miejscowych wyrostków, którzy zachęcają by do dołączyć do zabawy.
Wstęp i mapa
Notatnik
© Janusz Tichoniuk 2001-2024