Nigeria to najludniejszy kraj Afryki Zachodniej - mieszka tutaj tylu ludzi, co we wszystkich pozostałych krajach tego regionu. Nigeria jest zwykle omijana przez turystów szerokim łukiem. Podczas całego mojego pobytu tutaj, nie widziałem ani jednego turysty i tylko jednego białego w ogóle. Nie dość, że choć kraj to ogromny i spektakularnych atrakcji turystycznych tutaj prawie nie ma, to jeszcze kojarzony jest z powszechną przestępczością i korupcją. Konfrontacja z nigeryjską rzeczywistością nie zmieniła tego obrazu (oprócz korupcji, której jako plecakowicz nie doświadczyłem wcale), dodała jednak jeden ważny element - ludzi. Nigeryjczycy są bowiem jednymi z najżyczliwszych ludzi, jakich spotkałem na afrykańskim szlaku.
Nigeria jest trzy razy większa od Polski. To kraj płaski, gór z prawdziwego zdarzenia nie ma. Większe pagórki zobaczymy tylko w okolicach Jos w centrum oraz przy granicy z Kamerunem. Północna granica Nigerii opiera się o strefę Sahelu, większą część interioru wypełniają sawanny, które ustępują wilgotnym lasom i zaroślom u wybrzeży Atlantyku. Przez Nigerię przepływają dwie duże rzeki - Niger i Benue. Ujście Nigru do Zatoki Gwinei tworzy unikalną deltę - tutaj też wydobywa się ropę naftową a lokalne milicje sieją zamęt, więc lepiej się tu nie zapuszczać. Północno-wschodni kraniec Nigerii dotyka Jeziora Czad.
Nigeria leży w tej samej strefie czasowej co Polska. Jedyna różnica, to brak przejścia na czas letni - w okresie od listopada do marca czas jest przesunięty godzinę wcześniej w stosunku do Polski. W tym okresie, gdy w Lagos jest południe, w Polsce jest już pierwsza. Wszystkie sąsiednie kraje leżą również w tej samej strefie, więc przekraczając granice nie trzeba przestawiać zegarków.
Dzień trwa tutaj średnio prawie trzynaście godzin. Najdłuższe dnie są w czerwcu, w Lagos świta wtedy o 6:10 a zmierzcha o 19:20. W grudniu, gdy dnie są najkrótsze, widno jest od 6:30 do 19:00
Pas nadatlantycki doświadcza dwóch pór deszczowych, pierwszy w okresie maj-czerwiec i drugi w październiku. Im dalej jednak na północ, tym podział ten jest mniej wyraźny, przechodząc w pojedynczy sezon mokry, od lipca do września. Od października do kwietnia na północy Nigerii panuje pora sucha - znad pustyni wieje wtedy pylisty harmattan, czasami dociera on aż do Lagos. Na południu, najmniejsze szanse na deszcz są od grudnia do lutego.
W Lagos wraz z całym wybrzeżem temperatura bardzo rzadko wykracza poza zakres 20-35°C. Na północy, tuż przed deszczami, od marca do maja robi się nieznośnie gorąco i wilgotno, temperatury przekraczają wtedy 40°C.
Ze względu na temperatury, wilgotność oraz harmattan, który potrafi mocno ograniczyć widoczność, najlepszą porą na podróż do Nigerii jest zima.
Nigeria posiada jedne z najbardziej restrykcyjnych przepisów wizowych w całej Afryce. Nie ma możliwości uzyskania wizy na granicy, trzeba ją zorganizować wcześniej. W 2007 roku Nigeria wprowadziła ujednolicone zasady przyznawania wiz, proces odbywa się częściowo przez Internet.
Ambasada Federalnej Republiki Nigerii mieści się w Warszawie przy ulicy Wiertniczej 94 (tel. +48 22 8486944 wew. 21, czynne od 8:30 do 15:30). Kontakt z ambasadą na niewiele się przyda, jeśli nie mamy zaproszenia od kogoś z Nigerii - jest to kluczowy dokument potrzebny do uzyskania wizy. Cała procedura wygląda następująco:
Prościej załatwia się wizy w Afryce, ale tylko w niektórych z nigeryjskich ambasad. Na przykład w Niamey (Niger), do uzyskania wizy potrzebne jest tylko 65 000 CFA i dwa zdjęcia. Ambasada w Niamey znajduje się przy Goudel Road i czynna jest od wtorku do czwartku od 10 rano.
Listę pozostałych przedstawicielstw dyplomatycznych Nigerii w Afryce i reszcie świata można znaleźć na stronie Ministry of Foreign Affairs of Nigeria.
Ambasady państw afrykańskich w Nigerii można znaleźć na stronie Ministry of Foreign Affairs Abuja - wśród nich konsulat Kamerunu w Calabar, gdzie wizy dają od ręki.
Podczas przekraczania nigeryjskiej granicy może zostać sprawdzona ważność szczepienia przeciw żółtej febrze. Szczepienia wykonują w Polsce Sanepidy (Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne; adresy i telefony do placówek Sanepidu można znaleźć na stronie Państwowej Inspekcji Sanitarnej), lub niektóre oddziały specjalistyczne szpitali.
Zagrożenie malarią występuje na terenie całego kraju przez cały rok. O zapobieganiu tej chorobie napisałem w części Malaria w Afryce.
Pozostałe zagrożenia dla zdrowia to występująca głównie w porze deszczowej cholera, pojawiający się sporadycznie na północy wirus polio (połowa wszystkich zachorowań na świecie występuje w Nigerii), odra, HIV/AIDS oraz ślepota rzeczna (Bilharcjoza, występuje na całej długości Nigru i w innych zbiornikach wodnych).
Informacje praktyczne o Nigerii można znaleźć w przewodnikach trzech wydawnictw (wszystkie w języku angielskim). Najobszerniejszym z nich jest Bradt, który wydał przewodnik poświęcony tylko Nigerii. Dwa pozostałe to Lonely Planet i Rough Guide - skromne rozdziały o Nigerii można znaleźć w przewodnikach zatytułowanych West Africa. Jeśli celem wizyty w Nigerii jest tranzyt dwa ostatnie wystarczą, przewodnik Bradta jest obszerniejszy.
Z map, dostępne są trzy: „Africa North & West - 741” wydawnictwa Michelin (mapa całej Afryki Zachodniej i Północnej, po granice z Egiptem i Sudanem na wschodzie i Kongiem na południu) w skali 1:4 000 000, „Nigeria” wydawnictwa ITMB w skali 1:600 000 oraz mapa o takiej samej nazwie wydawnictwa Freytag&Brendt w skali 1:1 500 000.
Zobacz również mapę satelitarną Nigerii na Google Maps.
Walutą Nigerii jest naira (symbol międzynarodowy NGN). Naira dzieli się na 100 kobo, ale monety praktycznie w obiegu nie występują (oficjalnie istnieją monety o nominałach 50 kobo oraz 1 i 2 naira). Do określenia kwoty w naira używa się czasami przekreślonej litery N - na przykład N100.
Bieżące kursy wymiany (stan na maj 2008):
Pieniądze najłatwiej jest wymieniać na czarnym rynku, gdyż znakomita większość banków nie świadczy tej usługi. Handlarzy walut trzeba szukać na bazarach - proceder ten jest jawny i bezpieczny.
Choć bankomatów z logo Visa w Nigerii jest sporo, łatwiej jest znaleźć kwiat paproci, niż bankomat, który zaakceptowałby zagraniczną kartę.
Waluty sąsiednich krajów - franki CFA najkorzystniej jest wymienić na granicach lub na bazarach w przygranicznych miastach. Kursy wymiany:
O niebezpieczeństwach czyhających na turystę w Nigerii można pisać wiele. Tymczasem przestrzegając kilka podstawowych zasad i omijając z daleka pewne miejsca, Nigeria jest równie bezpieczna, jak inne kraje Afryki Zachodniej.
Podstawowa rada, którą usłyszałem jeszcze przed wyjazdem, a której nie posłuchałem (przez co miałem okazję doświadczyć tego skutków na własnej skórze), to niekorzystanie z nocnych autobusów. W nocy, na nigeryjskie drogi wychodzą rabusie - rzucają na drogę kłody, po czym ogołocą podróżnych ze wszystkich wartościowych rzeczy. Nigdy nie wsiadajcie do nocnych autobusów - wsiadłem dwa razy i dwa razy musiałem uciekać w busz. Zjawisko to występuje najczęściej na południu kraju na drogach prowadzących do Lagos. Więcej o tej przygodzie w Notatniku - Nocny autobus.
Druga przestroga to trzymanie się z daleka od Delty Nigru, włączając w to Port Harcourt - są to obszary roponośne, porwania białych dla okupu (głównie pracowników koncernów naftowych) zdarzają się tu równie regularnie jak pory deszczowe.
W ośrodkach miejskich na północy - np. w Kano i Katsina dysputy pomiędzy chrześcijanami i muzułmanami przybierają czasem formę krwawych jatek. O ile jednak umyślnie nie znajdziemy się pomiędzy wojującymi fanatykami, zagrożenie z tego powodu dla turysty jest znikome.
Skróty najświeższych informacji z Nigerii publikuję w dziale Wiadomości z Afryki.
W Nigerii uniwersalnym językiem komunikacji jest angielski. W tym języku są szyldy, gazety i programy telewizyjne. Nie jest to jednak angielski, jakiego uczą nas w szkołach - postawy są te same, ale wymowa i znaczenie niektórych słów jest trochę inne. Kilka przykładów:
Nigeria to mozaika języków rodzimych. Z ponad pięciuset tutaj występujących aż osiem ma status języka oficjalnego. Trzy najpowszechniejsze to hausa na północy, igbo na południowym-wschodzie i joruba na południowym-zachodzie kraju.
Kafejki internetowe znajdziemy we wszystkich miastach Nigerii. Czasami prędkość połączenia bywa bardzo wolna, nigdzie indziej w Afryce z tak kiepską jakością połączeń się nie spotkałem (może poza Etiopią). Godzina kosztuje 100-200 naira.
Międzynarodowy numer kierunkowy do Nigerii to 234. Połączenia można realizować z poczty lub korzystając z prywatnych aparatów, których właściciele oferują usługi niemal z ulicy.
Wszyscy trzej najwięksi polscy operatorzy telefonii komórkowej oferują połączenia roamingowe z Nigerii. Użytkownicy Ery i Orange mogą realizować połączenia za pośrednictwem sieci Glo Mobile lub MTN. Użytkownicy Plusa mają do dyspozycji Celtel. Tylko MTN może pochwalić się dużym zasięgiem, pozostali operatorzy póki co osiągalni są tylko w miastach i przy kilku głównych drogach.
Posiadanie komórki w Nigerii to jedno, a wykonanie połączenia to drugie. Lokalne sieci są często przeciążone, co uniemożliwia dodzwonienie się gdziekolwiek.
Ciekawostką jest polityka miejscowych operatorów, która uniemożliwia dodzwonienie się na numery konkurencyjnych sieci - stąd częsty w Nigerii widok użytkownika dwóch lub nawet trzech aparatów na raz.
W tak ludnym kraju jak Nigeria problemy z komunikacją powinny być rzadkością. I tak faktycznie jest. Wystarczy pojawić się na placu autobusowym, nazywanym tutaj „motor parkiem”, by szybko znaleźć pojazd odjeżdżający w interesującym nas kierunku. Tylko czasami na odjazd trzeba czekać dłużej niż godzinę.
Mimo, że Nigeria jest jednym z większych producentów ropy naftowej na świecie, tutejsze stacje benzynowe są często puste. Jadąc minibusem zdarzało mi się odwiedzać kilka stacji paliw, zanim trafialiśmy na taką, która posiadała w sprzedaży paliwo. Litr benzyny kosztuje 70 a oleju napędowego 100 naira.
Tanie hotele w Nigerii odznaczają się tym, że jest w nich woda i prąd, ale tylko teoretycznie. Choć podczas oględzin pokoju prysznic może tryskać wodą, to podczas gdy będziemy chcieli z niego skorzystać do dyspozycji będzie tylko wiadro. Elektryczność nie pozostawia żadnych złudzeń - na prąd i blade światło żarówki można liczyć od zmroku do mniej więcej 22:00, pod warunkiem rzecz jasna, że hotel ma generator (jeśli jest on sprawny a w okolicy jest gdzie kupić benzynę). Gniazdka elektryczne (220V) są zwykle typu brytyjskiego (trzy grube bolce), ale sporo jest też zwykłych, takich, jak np. w Polsce.
Pokoje nie są wyposażone w moskitiery. Nawet w najgorszym hotelu, dostaje się za to mydło i papier toaletowy.
W okolicach recepcji można znaleźć cennik - hotele oferują szeroką gamę pokoi w różnych cenach. Oprócz najtańszych hoteli, podczas wprowadzania się do pokoju pobierana jest kaucja (deposit), zwracana przy rozliczaniu się z hotelu. Wysokość kaucji to mniej więcej wartość jednego noclegu. Za pokój płaci się „z góry” - w przypadku braku gotówki w naira i braku możliwości wymiany twardej waluty noc można przetrwać zostawiając w recepcji jakiś zastaw.
Generalnie, hotele w Nigerii są nieco droższe od zachodnioafrykańskiej średniej.
Kuchnia Nigerii to przede wszystkim suya, która jest najczęstszą a czasem jedyną strawą dostępną przy drodze. Sposób przyrządzenia suyi jest prosty - blaszaną beczkę stawia się na rozpalonych drwach, na górze zaś leży siatka, na której powoli dojrzewają suye. Sama suya, to nadziane na patyczek kawałki mięsa lub innych tkanek. Na co się trafi trudno zgadnąć, bo całość jest szczelnie panierowana przyprawą - sprzedawcy częstują skrawkami zainteresowanych przechodniów, warto to wykorzystać przed kupnem większej porcji. Jeśli chcesz zaskoczyć przyjaciół przy grillu polecam Przepis na suyę.
Poza suyą w lokalnych barach królują zupy. Nie są to rzadkie wodzianki, jak u nas, lecz raczej sosy, w których macza się podany oddzielnie ryż lub inny wypełniacz. Rodzajów zup jest dużo, najłatwiej trafić na zieloną zupę z liści podobnych do szpinaku lub zupę pieprzową. Za specjał uchodzi zupa z koziej głowy, nazywana również isi-ewu.
Nigeria może się pochwalić kilkoma niezłymi browarami. Piwo jest dostępne na terenie całego kraju - choć w stanach północnych zaprowadzono prawo koraniczne szariat, to dotyczy ono tylko muzułman. W Kano na przykład konsumpcja złocistego napoju odbywa się zupełnie otwarcie w przydrożnych barach. Najpopularniejsze marki to Star i Harp, trochę rzadziej można spotkać Guldera, Heinekena i Championa. Standardowa butelka ma pojemność 0.60cl.
Na wiejskich obszarach południa kraju popularnym napojem jest wino palmowe. Jeśli świeże i z pewnego źródła smakuje wybornie. Wersja produkowana w miastach jest mniej smaczna. Uwaga: wino palmowe szybko przybiera na mocy, młode ma moc podpiwku, kilka godzin później może być już solidnym trunkiem.
(mapa z wymienionymi niżej miejscami na Google Maps)
Wjeżdżając do Kano nie należy się przestraszyć ogromu miasta - Kano, najstarsze miasto Afryki Zachodniej liczy sobie bowiem około pięciu milionów mieszkańców. Nie jest to aglomeracja pokroju Lagos, z wysokimi biurowcami, wiaduktami autostrad i ukrywającą się w zaułkach przestępczością. Kano, to raczej wyrośnięte do gigantycznych rozmiarów miasteczko. Wyższych niż dwa piętra budynków jest bardzo mało, zamiast nich po horyzont ciągną się niskie, sklecone z gliny i blachy domki, tak jakby dużego afrykańskiego miasta pozbawić okazałego centrum, zostawiając tylko przedmieścia.
Kano potrafi „przygnieść” nie tyle rozmiarem, co ilością achaba (motocykl-taxi), ludzi i spalin. Odcinek, którego przejście zajmuje gdzie indziej dziesięć minut, tutaj pokonuje się dwa razy wolniej.
Zwiedzanie Kano można rozpocząć od farbiarni przy Rimi Market, zaraz za resztkami starych murów miejskich. Jest to miejsce, w którym od lat farbuje się tradycyjną metodą tkaniny na kolor indygo. Odbywa się to w głębokich studzienkach a cały proces dokładnie objaśnia członek farbiarskiej rodziny. Wejście na teren farbiarni jest bezpłatne, ale jeśli nic nie kupujemy za fatygę warto zostawić napiwek, np. 100 naira. Farbiarze biorą dodatkowo po 20 naira za pozowanie do zdjęć.
Kano to miasto bazarów, najznamienitszym z nich jest Kurmi Market. Naprzeciw turyście wychodzą przewodnicy, skorzy do oprowadzenia po labiryncie bazarowych uliczek. Skorzystania z nich nie ma potrzeby, gdyby ktoś jednak chciał, to lepiej ustalić cenę z góry, bo mój towarzysz wędrówki chciał zarobić 5 000 naira.
Na zachód od bazaru Kurmi wyrasta Dala Hill, nieduże wzgórze, z którego roztacza się fenomenalny widok na całe miasto. Dostęp do Dala Hill jest od strony przeciwnej do bazaru, najłatwiej znaleźć to miejsce jadąc achaba. Przy schodach na górę jakiś człowiek pobiera 400 naira opłaty tytułem wstępu.
Pieniądze łatwo można wymienić na bazarach i motor parkach, między innymi na Kofar Ruwa Motor Park.
Kafejkę internetową można znaleźć między innymi przy Hausa By Ibo Rd, około 200 metrów na północ od skrzyżowania z France Rd.
(mapa z wymienionymi niżej miejscami na Google Maps)
Mimo że w 1991 roku przeniesiono stolicę do Abudży, Lagos nadal jest największym miastem Nigerii. Z braku oficjalnych statystyk, szacunki mówią o 10-20 milionach mieszkańców. Napływowi masy ludzkiej nie daje rady sprostać infrastruktura. Dzisiaj Lagos jest jaskrawym przykładem wszystkich problemów Nigerii - komunikacji, przestępczości, braków w dostawach prądu, wody, nieadekwatnej gospodarki odpadami.
Gdyby nie wspomniane problemy, Lagos mogłoby być całkiem miłym miastem, położone jest atrakcyjnie na dwóch wyspach - Lagos i Victorii - podczas gdy większość ludzi mieszka w dzielnicach przemysłowych na połączonym mostami z wyspami kontynencie.
Lagos jako miasto nie jest najciekawszym tworem architektonicznym, jest to swoisty konglomerat, w którym wysokie wieżowce łączą się bez wyraźnej granicy ze slumsem i rynsztokiem. Niezapomnianym widokiem jest np. widok dwudziestopiętrowego budynku Bank of Industry, który zawalił się częściowo w 2006 roku i do tej pory stoi w tym stanie niczym pomnik katastrofy. Inne budynki, z których mieszkańcy Lagos są dumni to stadion Tafawa Balewa Square z potężnymi pomnikami koni u wejścia, budynki firm NITEL i NEPA, Wielki Meczet czy Katedra Krzyża Świętego, wszystkie na Wyspie Lagos. Uważajcie jednak z robieniem zdjęć, gdyż w centrum sporo jest budynków rządowych, których fotografowanie jest zabronione.
By docenić miasto warto poznać je za dnia, jak i w nocy. Po zmroku większość ulic pustoszeje, ale niektóre miejsca, jak Obalende Rd, dopiero wtedy zaczynają tętnić życiem - na ulicę wylegają masy spacerowiczów, sprzedawcy suyi, prostytutki a małe sklepiki i bary otwierają podwoje. Po sąsiedzku do Obalende jest jednostka wojskowa, więc cwaniacy rzekomo trzymają się stąd z daleka.
Kafejek internetowych w Lagos jest wiele. Na Wyspie Lagos najwięcej znajdziemy przy Awolowo Rd, na przykład Java House Cyber Cafe naprzeciw schroniska YMCA.
Uwaga: Lagos uchodzi za jedno z mniej bezpiecznych miast Afryki. W przypadku turysty z plecakiem oznacza to większe ryzyko utraty zawartości kieszeni na bazarze lub w innych zatłoczonych miejscach. Do poważniejszych zajść dochodzi najczęściej po zmroku oraz w dzień na mostach i estakadach, których nigdy nie wolno pokonywać piechotą.
Przyjeżdżając do Calabar po wcześniejszej wizycie w Kano i Lagos miasto zaskakuje porządkiem i czystością. Calabar leży nad rzeką Cross River, ale widać ją dopiero po przejściu kilkuset metrów w dół od centrum. Sercem miasta jest bazar Watt Market a kręgosłupem Calabar Road.
Warto przejść się nad brzeg rzeki, poza kolonialną architekturą wiele do oglądania co prawda tam nie ma ale można za to spotkać ciekawych ludzi. Tutaj też znajdziemy główną atrakcję miasta, czyli naturalnej wielkości pomnik lwa (więcej o tej atrakcji w Notatniku - Pomnik). Według miejscowych ta niepozorna statuetka to zabytek na miarę całej Nigerii. W tym miejscu bowiem Nigeria zyskała niepodległość.
Szkoda czasu na wizyty w bankach w celu wymiany pieniędzy, wszystkie odsyłają na czarny rynek. Handlarze walut przebywają przy skrzyżowaniu Mary Slessor Rd i Otop Abasi St, wystarczy tam się pojawić, by od razu otrzymać kilka ofert.
Najwięcej kafejek internetowych można znaleźć przy Nidiem Nsnag Iso Rd, mniej więcej na wysokości lotniska. Parę jest też w okolicach stadionu przy Calabar Rd.
Wodospady Kwa znajdują się w dżungli kilkadziesiąt kilometrów na północ od Calabar. By doń dotrzeć w inny sposób niż wynajętą taksówką, drogę trzeba pokonać etapami. Z ronda naprzeciw bazaru Watt w Calabar odjeżdżają autobusy miejskie CUMTS do Akpabuyu (50 naira). Tutaj droga się rozwidla - autobus jedzie dalej w prawo, do wodospadów trzeba łapać okazję w kierunku na lewo, do Aningeje. Obok skrzyżowania kręci się zazwyczaj kilka okad, ale polecam autostop, bo droga jeszcze daleka a motor jest niewygodny (sprawdziłem to na własnych pośladkach), poza tym drogi - 1 000 naira pod sam wodospad. W Aningeje z asfaltu trzeba skręcić w szutrową drogę w lewo, skąd do wodospadu są już tylko dwa kilometry. Droga powrotna jest łatwiejsza, gdyż po dotarciu do asfaltu można złapać stopa bezpośrednio do Calabar (500 naira).
Ścieżka pod wodospad zaczyna się w gaju palmowym, za wejście lokalny właściciel fuzji pobiera opłatę w wysokości 400 naira. Wodospad można podziwiać z góry lub dołu - ścieżka w oba miejsca wiedzie na lewo od małego budynku, zaraz przed głębokim jarem. By podejść wodospad od dołu ostatnie kilkaset metrów trzeba przejść wzdłuż rzeki, brodząc czasami po łydki w wodzie. Poza porą deszczową wodospad nie jest nadzwyczajnej urody. Bujne, tropikalne otoczenie, płynąca dołem parowu rzeka i dystans od zgiełku miasta warte są jednak wizyty.
Wracając do głównej drogi wypatrujcie po prawej stronie drogi chaty z kalabaszami zawieszonymi obok na patyku. Jeśli pora dnia nie jest zbyt wczesna, będzie okazja spróbowania wyśmienitego wina palmowego (50 naira za półlitrowy kalabasz).
(mapa z wymienionymi niżej miejscami na Google Maps)
Stolica stanu o tej samej nazwie, Kaduna to nieduże (jak na nigeryjskie standardy) miasto. Nie ma tu wielu atrakcji turystycznych, może to być jednak dobry przystanek w drodze z północy na południe (lub na odwrót), zwłaszcza, że jest tu jeden z najoryginalniejszych barów w całej Nigerii.
Handlarzy walutą znajdziemy w budkach Przed hotelem Hamdala.
(mapa z wymienionymi niżej miejscami na Google Maps)
Największe miasto północno-wschodniego zakątka Nigerii i stolica stanu Borno jest wygodnym przystankiem w drodze nad Jezioro Czad oraz do Kamerunu. Maiduguri nie jest specjalnie atrakcyjne, ale też braknie mu chaosu i zamieszania, jakie spotyka się w innych dużych miastach Sahelu.
Kafejki internetowe najłatwiej znaleźć wzdłuż głównej drogi, Shehu Lamido Way.
Droga do Baga z Maiduguri wiedzie przez suchy, płaski Sahel. Jak rodzynki w cieście krajobraz upiększają nadzwyczaj kolorowo ubrane kobiety z okolicznych wiosek oraz pojawiające się im dalej na północ stada wielbłądów.
Baga to nieduże miasteczko, jadąc z tyłu motorowej taksówki jej kierowca postanowił pokazać mi jego największe atrakcje, którymi jego zdaniem była szkoła, kozi bazar i dwie nowo wzniesione anteny telefonii komórkowej. Najciekawsi w Baga są jednak ludzie - choć byłem tu bardzo krótko, Baga wydała mi się swojskim miejscem z otwartymi, poczciwymi mieszkańcami. Są oni przy tym przesiąknięci miejscowym kolorytem oraz kulturą ludu Kanuri. Oprócz Jeziora Czad nieopodal, warto odwiedzić mały bazar, tuż obok placu busz-taxi.