Republika Środkowoafrykańska - Informacje praktyczne
Wstęp Pogoda Wizy Zdrowie Przewodniki i mapy Pieniądze Zagrożenia Język Internet i telefon Komunikacja Hotele Jedzenie i ZakupyGranica w Garoua-Boulaï Bouar Z Bouar do Bangui Bangui
Wstęp

Republika Środkowoafrykańska jest odzwierciedleniem obrazu afrykańskiego państwa, który istnieje w wyobraźni typowych tele-konsumentów, czerpiących informacje o Afryce z krótkich wiadomości między kolejnym odcinkiem tele-noweli a reklamą chrupek. Obrazu, w którym rebelianci i kanibale komponują się z dziewiczą przyrodą i pięknymi pejzażami. Niestety, ten obraz jest poniekąd prawdziwy. Instytucja państwa w Republice Środkowoafrykańskiej jest słaba, co pozwala niektórym grupom i indywiduom realizować niecne zamiary.
Republika Środkowoafrykańska jest dokładnie dwa razy większa od Polski. Od północnej granicy z Czadem do południowej z Kongiem jest mniej więcej 500 km. Z zachodu na wschód, od Kamerunu po Sudan jest około 1 200 km. Większość tego obszaru porasta falująca łagodnymi pagórkami sawanna, na północy Republika zahacza o Sahel, na południu o strefę wilgotnych lasów tropikalnych. Południowa granica Republiki Środkowoafrykańskiej opiera się o rzeki Ubangi i Mbomou.
Republika Środkowoafrykańska leży w tej samej strefie czasowej co Polska. Jedyna różnica, to brak przejścia na czas letni - w okresie od kwietnia do października czas jest przesunięty godzinę wcześniej w stosunku do Polski. W tym okresie, gdy w Bangui jest południe, w Polsce jest już pierwsza.
Tylko przy przekraczaniu granic z Sudanem i wschodnimi prowincjami Demokratycznej Republiki Konga (prowincje zachodnie leżą w tej samej strefie czasowej co Republika Środkowoafrykańska) przekracza się również strefę czasową. Wjeżdżając do Sudanu trzeba przesunąć zegarki o dwie godziny do przodu (np. z 12:00 na 14:00).
Wjeżdżając do wschodnich prowincji Konga - Bas-Uele i Haut Uele (dawna prowincja Orientale) - zegarek trzeba przesunąć o godzinę do przodu (np. z 12:00 na 13:00).
Dzień trwa tutaj średnio prawie trzynaście godzin, ze względu na bliskość równika, nie ma dużej różnicy w długości dnia w przeciągu roku - najdłuższe dnie są w czerwcu, w Bangui świta wtedy o 5:15 a zmierzcha o 18:20; w grudniu, gdy dnie są najkrótsze, widno jest od 5:20 do 18:00
Pogoda
Na południu Republiki Środkowoafrykańskiej podział roku na porę suchą i deszczową jest niewyraźny. Szanse na deszcz są jednak najmniejsze od grudnia do lutego. Temperatura w tej części kraju, bez względu na porę dnia, oscyluje wokół 30°C.
W północnej części kraju pora sucha trwa od października do kwietnia. Tutaj wskazania termometru mogą przekroczyć 40°C, różnice temperatur między dniem a nocą są też większe.
Ze względu na porę deszczową, podczas której drogi mogą być nieprzejezdne, oraz ekstremalne temperatury tuż przed nią, najlepszym okresem na podróż do Republiki Środkowoafrykańskiej jest zima.
Wizy

Teoretycznie, wjazd do Republiki Środkowoafrykańskiej bez uprzednio zdobytej wizy w paszporcie nie jest możliwy. Praktycznie, szlabany podnosi się odpowiednimi kwotami pieniędzy. Odradzam jednak ten sposób podróżowania, gdyż brak wizy zwiększa oczekiwania finansowe na kolejnych punktach kontrolnych w głębi kraju, a jest ich dużo.
Republika Środkowoafrykańska nie posiada placówki dyplomatycznej w Polsce. Do wystawiania wiz (również do Burkiny Faso, Wybrzeża Kości Słoniowej, Dżibuti, Gabonu, Mauretanii, Senegalu i Togo) upoważniona jest Ambasada Francji w Warszawie (ul. Piękna 1, tel. 22 529 30 00, czynna od 9:00 do 13:00, www.ambafrance-pl.org). Wymagane są następujące dokumenty:
- Wypełniony formularz (można go wypełnić na miejscu).
- Rezerwacja przelotu (daty przylotu i odlotu określą termin ważności wizy).
- Rezerwacja hotelu (uwaga: żaden hotel w Bangui nie jest dostępny w internetowych systemach rezerwacji).
- Kopia ubezpieczenia (oryginał do wglądu).
- 1 fotografia.
- 60 € (w złotówkach po aktualnym kursie).
Wizy nie da się załatwić korespondencyjnie. Wizyta w Ambasadzie jest jednak krótka - po 20 minutach wiza jest gotowa.
W Afryce Republika Środkowoafrykańska posiada przedstawicielstwa dyplomatyczne między innymi w Brazzaville, Chartum, Kinszasie, Ndżamenie i Yaounde.
Zdrowie
Wjeżdżając do Republiki Środkowoafrykańskiej może zostać skontrolowana ważność szczepienia przeciw żółtej febrze. Szczepienia wykonują w Polsce Sanepidy (Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne; adresy i telefony do placówek Sanepidu można znaleźć na stronie Państwowej Inspekcji Sanitarnej), lub niektóre oddziały specjalistyczne szpitali.
Chociaż oficjalnie, nigdzie na świecie nie obowiązuje już obowiązek szczepienia przeciw cholerze (ze względu na małą skuteczność i skutki uboczne), na posterunkach drogowych w Republice Środkowoafrykańskich jest to częsty pretekst do kontroli (czytaj: wyłudzenia pieniędzy). Jeśli w książeczce szczepień mamy jakieś inne wpisy oprócz żółtej febry, wystarczy je pokazać zamiast cholery - w moim przypadku sprawę załatwiała pieczątka ze szczepienia przeciw żółtaczce. Inny trick to wpis do książeczki szczepień braku przebytego szczepienia (niektórzy lekarze wiedzą, o co chodzi) albo odciśnięte w odpowiedniej rubryce 20 groszy.
Zagrożenie malarią występuje na całym obszarze kraju, przez cały rok (największe od lutego do listopada). O zapobieganiu tej chorobie napisałem w części Malaria w Afryce.
Pozostałe zagrożenia dla zdrowia to występujące głównie w porze suchej zapalenie opon mózgowych, HIV/AIDS oraz ślepota rzeczna (Bilharcjoza).
Dostęp do służby zdrowia jest bardzo ograniczony. Lekarzy można znaleźć tylko w większych miastach oraz na misjach.
Przewodniki i mapy
Republika Środkowoafrykańska nie doczekała się jeszcze dedykowanego przewodnika i pewnie szybko to się nie zmieni. Skąpe informacje o tym kraju można znaleźć tylko w przewodniku „Africa” Lonely Planet (język angielski). Przewodnik opisuje całą Afrykę, a rozdział o Republice Środkowoafrykańskiej zajmuje tylko 9 stron, z czego 5 to informacje praktyczne. W najnowszym wydaniu tego przewodnika nie ma nawet mapy Bangui.
Jedyna dostępna na rynku mapa tego kraju to „République Centrafricaine” wydawnictwa IGN w skali 1:1 500 000.
Mapa Michelin „Africa North & West - 741” w skali 1:4 000 000 obejmuje niemal całą Republikę Środkowoafrykańską, poza wysuniętym najbardziej na południe Rezerwatem Dzanga Sangha oraz fragmentem pogranicza z Sudanem, na wschód od miasta Obo (południowo-wschodni rubież). Jest to mapa całej Afryki Zachodniej i północno-zachodniej, po granice z Egiptem i Sudanem na wschodzie i Kongiem na południu.
Zobacz również mapę satelitarną Republiki Środkowoafrykańskiej na Google Maps.
Pieniądze

W Republice Środkowoafrykańskiej walutą obiegową jest Frank Afryki Centralnej (dalej FCFA), o symbolu międzynarodowym XAF. Nie jest to taki sam frank, jaki obowiązuje w Afryce Zachodniej (XOF), choć ma taką samą wartość i niemal taką samą nazwę. W krajach, w których obowiązuje frank Afryki Centralnej nie można płacić frankami Afryki Zachodniej i na odwrót. Oprócz Republiki Środkowoafrykańskiej FCFA używają następujące państwa: Czad, Gabon, Gwinea Równikowa, Kamerun i Kongo-Brazzaville. Chociaż jeden FCFA dzieli się na sto centymów, w obiegu są tylko pełne franki, nie ma monet o nominałach wyrażonych w centymach.
Kurs FCFA względem euro jest ustalony oficjalnie na 656 FCFA za 1 euro, lecz w praktyce jest niższy. Bieżące kursy wymiany (stan na lipiec 2008):
- 1 € = 630 FCFA
- 1 $ = 393 FCFA
Pieniądze można wymieniać w niektórych bankach i na czarnym rynku (np. w niektórych sklepach). Ze względu na wysokie prowizje i brak konkurencji, transakcje takie nie są korzystne - lepiej zaopatrzyć się w FCFA w krajach sąsiednich. Bangui jest wyjątkiem - waluty można tutaj korzystnie wymienić np. w hotelach.
W całym kraju nie ma ani jednego bankomatu.
Zagrożenia
Podstawowym niebezpieczeństwem czyhającym na turystę jest pospolity bandytyzm. Rabusie, nazywani tutaj coupers de route lub zaraguinas, grasują na drogach, jak również w miastach, napadają na wsie i miasteczka (ofiarami ataku były np. Bossangoa i Paoua). Największe bezprawie panuje na północnym-zachodzie, przy granicach z Czadem i Kamerunem.
W północno-wschodniej części kraju operują grupy rebelii antyrządowych. Obecność armii jest tam słaba. W 2006 roku główne miasto regionu, Birao, przez miesiąc znajdowało się pod kontrolą rebeliantów.
Dużym zagrożeniem dla portfela i spokoju ducha są tzw. bariery, czyli stawiane na drogach przez różne służby szlabany. Szerzej napisałem o tym zjawisku w części komunikacja. Jedną z przygód opisałem w Notatniku - Ostatnia bariera.
Fotografowanie obiektów w jakikolwiek sposób związanych z rządem lub służbami bezpieczeństwa jest zabronione. Nie można również fotografować tematów mogących negatywnie wpłynąć na wizerunek kraju (żebracy, slumsy itp.). By uniknąć posądzeń i związanych z tym prób wyłudzeń pieniędzy można zabezpieczyć się odpowiednim pozwoleniem, wydawanym przez ministerstwo turystyki w Bangui. Kosztuje to jednak ponad 100 euro.
Republika Środkowoafrykańska to kraj mało stabilny politycznie. Ostatni zamach stanu, w wyniku którego władzę przejął Generał François Bozizé, miał miejsce w 2003 roku. Skróty najświeższych informacji z Republiki Środkowoafrykańskiej publikuję w dziale Wiadomości z Afryki.
Język
Język francuski jest językiem urzędowym. Znajomość angielskiego jest ograniczona, niemniej jednak zwykle ktoś się znajdzie, kto zna kilka podstawowych zwrotów w tym języku.
Spośród około siedemdziesięciu języków lokalnych tylko Sango posiada status języka narodowego. W Sango publikowane są gazety i programy radiowe. Kilka przydatnych zwrotów w tym języku (dla ułatwienia sylaby oddzieliłem myślnikami):
- Dzień dobry - m-bi-bar-a-mo
- Ja się masz? - ton-ga-na-ni-aje?
- Mam się dobrze - jah-paj
- Dziękuję - sin-gaj-la-min-gi
- Do widzenia - bi-głaj-a-łaj
Dwie największe pozostałem grupy językowe to Gbaya (zachodnia część kraju) i Banda (centrum).
Internet i telefon
Na dostęp do Internetu można liczyć tylko w Bangui. Godzina połączenia kosztuje około 1 000 FCFA. Szansa znalezienia kafejki internetowej poza stolicą jest mała. Jeszcze mniejsza, że kafejka będzie akurat podłączona do Internetu. W naglących przypadkach można szukać wsparcia u misjonarzy, których w Republice Środkowoafrykańskiej jest sporo - często mają oni dostęp do Internetu przez telefon satelitarny.
Międzynarodowy numer kierunkowy do Republiki Środkowoafrykańskiej to 236. Połączenia można realizować z poczty lub prywatnych punktów usługowych.
Legalne użytkowanie telefonu satelitarnego wymaga rejestracji w urzędzie telekomunikacji.
Żaden z polskich operatorów telefonii komórkowej nie oferuje połączeń roamingowych z Republiki Środkowoafrykańskiej. W Bangui można jednak pogadać, łapiąc zasięg z Zongo w Demokratycznej Republice Konga.
Komunikacja
Podstawowym środkiem komunikacji międzymiastowej są minibusy, zwane tutaj „kar”. W pojazdach tych miejsca jest tyle do dla Pigmeja. Najlepsze miejsce jest z przodu, obok kierowcy. Czasami, na krótszych odcinkach można skorzystać z pikapa. Wybierając się w drogę warto zapytać również miejscowych misjonarzy, którzy czasami odwiedzają okolicę lub jadą do miasta po zaopatrzenie.
Plagą środkowoafrykańskich dróg są bariery, czyli szlabany. Na każdej z nich siedzą panowie trudniący się wymuszaniem opłat za przejazd. Może być to policja, wojsko, służby celne lub straż prezydencka. Czasami na jednej barierze siedzi jednocześnie trzech przedstawicieli różnych służb i każdy z nich domaga się pieniędzy. Jeszcze niedawno bariery ustawiane były w dowolnych miejscach na drodze, dzisiaj są „tylko” na rogatkach miast (jadąc tranzytem przejeżdża się najwyżej przez dwie). Powiadają, że w ten sposób funkcjonariusze zarabiają na pensje, bo normalnej wypłaty nie dostają.
Wobec barier można przyjąć dwie postawy. Iść w zaparte i nie płacić nic albo przygotować się i płacić. Idąc za radą miejscowych wybrałem sposób drugi. Poradzono mi, bym przygotował dużo drobnych banknotów, gdyż za przejazd bariery płaci się 1 000 - 2 000 FCFA. W ten sposób kupuje się też spokój ducha, gdyż pierwszy ze sposobów opłaca się stresem, czasem mało przyjemnych „negocjacji” (czego doświadczyłem np. w Czadzie). W sumie, za przejazd od granicy z Kamerunem do Bangui zapłaciłem na barierach równowartość około 70 euro (z czego większość na ostatnich barierach przed Bangui). Szczegóły opisałem w dalszej części relacji oraz w Notatniku - Druga tożsamość.
Hotele
Oprócz tanich hoteli, które często pełnią również funkcje domów publicznych, w Republice Środkowoafrykańskiej warto korzystać z noclegów oferowanych przez misje. Są to miejsca, w których dodatkowo można zasięgnąć informacji na temat dalszej drogi, spróbować złapać okazję lub wypić zimne piwo. W kraju pracuje wielu misjonarzy z Polski.
Gniazdka elektryczne są typu europejskiego (takie jak w Polsce), o napięciu 220V. W przeciwieństwie do misji, w hotelach pokoje bardzo rzadko wyposażone są w moskitiery.
Jedzenie i zakupy

Oprócz Bangui, Republika Środkowoafrykańska jest uboga w bary i restauracje. Najczęściej w menu znajdziemy tylko makaron, omlet lub talerz rozgotowanych warzyw. Również zatrzymując się na przystankach, przy drodze, wybór oferowanych przekąsek jest skromny. „Przez okno” można kupić właściwie tylko pączki i banany.
W żadnym miasteczku nie może zabraknąć baru z piwem. Na miejscu produkowany jest tylko Mocaf. Pozostałe marki, jak na przykład “33” importowane są z Kamerunu. Butelka piwa ma pojemność 0.65cl.
Zakupy
Wszystkie ceny w FCFA: woda 1.5l - od 500 do 600; Coca-Cola - od 300 do 500; bagietka - 50; porcja mięsa z rusztu - 150; porcja orzeszków ziemnych - 50; posiłek w restauracji - od 1 200 do 3 500 (drożej w lepszych restauracjach); piwo - od 500 do 2 500 (w drogich lokalach Bangui); płyta CD - 3 000.
Granica w Garoua-Boulai
Przejście graniczne w Garoua-Boulai czynne jest od 8:00 do 18:00. Po stronie Republiki Środkowoafrykańskiej jest tylko kilka chat. W jednej z nich jest bar, resztę zajmują różne służby graniczne. Za nimi leży nieduża wioska. Po stronie Kamerunu wybór jest większy a do miasta jest tylko 5 km.
Po obu stronach granicy, wszyscy bez wyjątku chcą kasy (w nawiasach podaję „oficjalne” stawki). Pierwszym krokiem jest rejestracja na policji (2 000 FCFA), dopiero po której, w innej chacie otrzymuje się pieczątkę wyjazdową z Kamerunu (1 000 FCFA). W Republice Środkowoafrykańskiej gości wita najpierw policja (1 000 FCFA), potem żandarmeria (2 000 FCFA), skrupulatnie spisując te same dane do zeszytu. Nie wiedzieć czemu, pieczątkę wjazdową otrzymuje się jakiś kilometr dalej (1 000 FCFA) a kontrolę celną i sanitarną (sprawdzają ważność szczepienia przeciw żółtej febrze) przechodzi się kolejne 5 km dalej (1 000 FCFA). Na granicy kręcą się chłopaki na motorach, którzy za 3 000 FCFA objadą wszystkie punkty kontrolne i wrócą pod szlaban, skąd łapie się transport dalej.
Załatwiwszy wszystkie formalności, po granicy można się swobodnie poruszać, przechodząc obok szlabanu w którąkolwiek ze stron.
Komunikacja
Po stronie Republiki Środkowoafrykańskiej jedyny autobus jadący przez Bouar (3 000 FCFA) do Bangui odjeżdża wcześnie rano, zaraz po otwarciu granicy. Nie warto jednak sobie zawracać nim głowy, bo szanse na załatwienie wcześniej formalności są niewielkie a nawet jak zdążymy, minibus jest niemiłosiernie zatłoczony.
Lepszym rozwiązaniem jest złapanie „ocassion”, czyli okazji. Przejściem w Garoua-Boulai jadą aż do Bangui ciężarówki z zaopatrzeniem oraz handlarze samochodów osobowych, jadący z portu w Douali do Bangui. Wszyscy oni dorabiają zabierając pasażerów. Przejazd do Bouar kosztuje 4 000, do Bangui 8 000 FCFA. Przy odrobinie szczęścia do Bangui można dojechać w jeden dzień, częściej jednak kierowcy planują nocleg, np. w Bossembele.
Cenę za transport należy negocjować bezpośrednio z kierowcami, za pomoc bowiem, pośrednicy mogą wyłudzić drugie tyle. Na granicy pojawiłem się przed jej otwarciem, w dalszą drogę wyjechałem o godzinie 13:00.Droga do Bouar
Od granicy do Bouar wiedzie nieźle utrzymana żwirowa droga. Pierwsza „bariera” jest już po kilku kilometrach, na rozstaju dróg. Spotkałem tu policjanta (500) i żandarma (1 000 FCFA). Kolejny przystanek w Baboua, tutaj oczekiwania były wyższe - 10 000, stanęło na 2 000 FCFA. Na trzeciej barierze, gdzieś na kolejnym skrzyżowaniu, pokazałem odręcznie napisane wyjaśnienie, jakobym jechał odwiedzić chorego brata, który jest szefem misji katolickiej w Bouar (niech będzie mi wybaczone to kłamstwo), co wystarczyło, bym przejechał bez opłat. Ostatni szlaban jest na rogatkach Bouar - tutaj jednak strzegący go jegomość zagapił się, jego gorączkowych wymachiwań rękoma w naszą stronę kierowca udał że nie widzi. W Bouar byłem o zmierzchu.
Bouar
Na mapie Bouar wygląda na duże miasto. W rzeczywistości to niewiele więcej niż wioska. Niemniej jednak jest tu bank, poczta, bazar i kafejka internetowa. Jest też duża, prowadzona przez Włochów, misja katolicka, na której pracują Polacy.
Przejazd moto-taksówką w obrębie miasta kosztuje 150 FCFA.
Hotele
W Bouar jest co najmniej jedna oberża z zapadłymi łóżkami, świeczką zamiast żarówki i wychodkiem na zewnątrz za 3 500 FCFA. Nieco z dala od centrum mieści się misja katolicka, noc tutaj, w pokoju z umywalką, elektrycznością, moskitierą i czystą toaletą na zewnątrz kosztuje 7 000 FCFA.Knajpy
W zaułkach centrum miasteczka znajdziemy kilka małych knajpek oferujących niewyszukane dania, takie jak makaron. Obiad na misji kosztuje 3 500, piwo 800 FCFA.Komunikacja
Minibus do Bangui firmy Afrique Express odjeżdża o 6 rano, bilety (8 500 FCFA) można kupić dzień wcześniej a obsługa odbierze nas o poranku z dowolnego miejsca w mieście.
Z Bouar do Bangui
60 kilometrów od Bouar, w Baoro, kończy się żwirówka i zaczyna porządny asfalt. Odcinek drogi z Bouar do Bangui dzieli trzynaście barier, na przejechanie wszystkich wydałem w sumie 34 000 FCFA.
Pierwsze trzy szlabany (przy wyjeździe z Bouar oraz na rogatkach Baoro) przejechałem, ku mojemu zaskoczeniu, bez żadnych prób wyłudzenia pieniędzy. Pierwsze „hieny” spotkałem przy wjeździe do Bossentele, gdzie wydałem 2 000 FCFA - w zamian otrzymałem piękną pieczątkę w kształcie gwiazdy do paszportu. Przy wyjeździe z Bossentele bariery nie było. Na kolejnej, w Yaloke, znowu udało mi się przejechać za darmo. Następne problemy wystąpiły przy wjeździe do Bossembele, gdzie na jednym posterunku siedziało trzech reprezentantów różnych służb i każdy chciał coś dla siebie. Z początkowej kwoty 30 000 (każdy chciał po 10 000) zszedłem do 6 000 - mniej się nie dało, bo kierowca minibusa chciał już jechać beze mnie. Nie pamiętam, w których miejscach były kolejne bariery, z notatek sporządzanych na skrawku papieru wiem, że na kolejnych pięciu barierach zapłaciłem odpowiednio 0, 2, 1, 3 i 0 tysięcy FCFA.
Około 20 km przed Bangui jest przedostatnia bariera, na której utknąłem na dobre. Gdy odmówiłem zapłacenia myta w wysokości 5 000 FCFA, podpici żołnierze stwierdzili, że moja wiza nie jest w porządku i aresztują mnie na posterunku do rana (była 10 w nocy). Wykupiłem się za 16 000 FCFA, ale to nie koniec przygody, dalszą jej część opisuję w Notatniku - Ostatnia bariera. Dodam tylko, że ostatni szlaban przed Bangui to tzw. „Km 12” - tutaj uzyskuje się pieczęć wjazdową do paszportu i traci kolejne 2 000 FCFA.
Bangui
(mapa satelitarna na Google Maps)
Do Bangui wjeżdża się niczym do oazy. Miasta z prawdziwego zdarzenia nie ma bowiem w promieniu setek kilometrów. Bangui opiera się o rzekę Ubangi, która stanowi jednocześnie granicę z Demokratyczną Republiką Konga. Rzeka ta jest największym atutem miasta. Wzdłuż jej brzegu jest kilka drogich lokali, z których spożywając zimny napój można godzinami gapić się na rzekę. Inne warte obejrzenia miejsce to wzniesiony na cześć Bokassy łuk triumfalny w centrum miasta przy Placu Republiki.
Naprzeciw katedry, w Centre Artisanal w kilkudziesięciu budkach miejscowi artyści sprzedają rękodzieło. Jest też kilku sprzedawców masek i innych artefaktów, wśród nich można znaleźć dzieła wyglądające na oryginalne (ceny wywoławcze są wysokie, realnie zakup wart jest około 30% tego).
Nie ma co się kłopotać wizytą w bankach by wymienić pieniądze - wszędzie są długie kolejki i nie do końca wiadomo, w której stanąć. Szybko i bez formalności można to zrobić w Hotelu National lub Sofitel nad rzeką. Kafejki internetowe można znaleźć przy supermarkecie obok Ronda Bogandy.
Krótka przejażdżka taksówką późną nocą kosztuje 1 500 FCFA. Tyle samo płaci się za dojazd na lotnisko.
Hotele
Centre d'Accueil Notre Dame przy katedrze, przyjmujące niegdyś turystów odmawia obecnie gościny. Nocleg tutaj jest możliwy jedynie za poleceniem - jadąc np. z Bouar warto poprosić o to jednego z księży, w przeciwnym razie zostaniemy wyrzuceni za bramę, nawet w środku nocy.
Tanich hoteli w centrum nie ma. Skorzystałem z National Hotel przy Avenue de la France. Jest to hotel klasy średniej z najtańszymi pokojami za 26 000 FCFA. W pokoju jest łazienka, klimatyzacja (prąd włączają około 18:30) i karaluchy wielkości palca. Na miejscu jest też bar, a w recepcji można wymienić pieniądze.Knajpy
Śmietanka Bangui korzysta rano z kilku kawiarni w centrum, by przy kawie (750) i ciastku (500 FCFA) przeczytać gazetę. Oprócz śniadania są to dobre miejsca do obserwacji życia ulicy, gdyż stoliki kawiarni wystawione są niemal wprost na chodniku.
Oprócz kawiarni, w ścisłym centrum są tylko drogie restauracje. Taniej zjeść można w okolicy bazaru, również naprzeciw Hotelu National są uliczni sprzedawcy przekąsek. Dobra, tania jadłodajnia jest na terenie Centre Artisanal. W tym ostatnim miejscu jest też piwo. Parę piwnych barów położonych jest również wzdłuż Avenue de la France.
Lokali, z których można popatrzeć na rzekę nie ma wielu, a te które są, są drogie. Najpopularniejszym z nich jest bar nad basenem w Hotelu Sofitel, można też spróbować baru w Beach Rock Club trochę bliżej centrum. Piwo w jednym z tych miejsc kosztuje 2 400 FCFA (Mocaf, importowane napoje są jeszcze droższe).
Do hotelu National przylega klub disco, ale tylko w weekendy coś się tam dzieje.Komunikacja
Minibusy w różne zakątki Republiki Środkowoafrykańskiej odjeżdżają z okolicy skrzyżowania „Km 5”, w zachodniej części miasta.
Do Zongo po drugiej stronie rzeki pływają często łodzie wiosłowe i motorowe.
W porze deszczowej, gdy poziom wody w rzece Ubangi na to pozwala, z Bangui można dopłynąć do Brazzaville. Podróż w dół rzeki trwa do dwóch tygodni. Samolot na tej trasie kosztuje 180 000 FCFA (285 euro).Lotnisko
Bangui M'Poko International Airport (kod lotniska: BGF) leży w obrębie miasta. W przeciągu doby przylatuje tu tylko kilka samolotów i tylko wokół tych godzin otwarty jest lotniskowy bar (piwo, napoje i przekąski - płatność tylko w FCFA) i reszta infrastruktury. Poza „godzinami szczytu” budynek lotniska jest niemal bezludny.
Odprawa paszportowo-celna przebiega zaskakująco sprawnie. Celnicy zapytali, czy wolę by przeszukali mi plecak, czy dać im na kawę. Za 1 000 FCFA teoretycznie mogłem przemycić worek diamentów (w istocie przemycałem trzy maski, od których powinienem zapłacić cło). Przed uzyskaniem pieczątki wyjazdowej należy zapłacić podatek lotniskowy w wysokości 10 000 FCFA (lub równowartość w walucie twardej). Czekając na wejście na pokład ostatnie FCFA można wydać tylko w barze na napoje i kanapki.
Taksówka z miasta do lotniska kosztuje 1 500 FCFA, w przeciwną stronę zapewne kilkukrotnie drożej.