Indeks: Ait Benhaddou Ar Rachidia Casablanka Dades Demnate Djebel Sarhro Erg Chebbi Essauoira Fkih Ben Salah Gorges du Ziz Imi n'Ifri Khouribga Marrakesz Merzouga Mhamid Ouzoud Souk Sebt des Oulad Nemaa Settat Taddert Telouet Tizi n'Irhi Tizi n'Ouano Tizi n'Tazazert Tizi n'Test Tizi n'Tichka Todra Zagora
Zobacz również relacje: Dookoła Świata 2019, Na południe od Maroko 2003 i Maroko (stopover) 2012.
Informacje pochodzą z maja 2009 roku.
Maroko łatwo przeoczyć na mapie Afryki, bo choć kraj to duży, to Czarna Afryka na południe od Sahary kusi, by szybko je przejechać i znaleźć się po drugiej stronie. Walory Maroka można jednak docenić dopiero po zjechaniu z transafrykańskiego szlaku - do tych najznamienitszych zaliczam spotkania z drogą i ludźmi w górach, na pustyni oraz smak miętowej herbaty.
Maroko to duży kraj, powierzchnią (nie licząc Sahary Zachodniej) dorównuje Polsce, Czechom i Słowacji razem wziętym. Od Cieśniny Gibraltarskiej do granicy z Saharą Zachodnią jest w linii prostej ponad tysiąc kilometrów. Przez środek Maroka ciągną się pasma górskie, oddzielające zielone wybrzeże atlantyckie od jałowego interioru. Tutaj, w Atlasie Wysokim znajduje się najwyższy szczyt Maroka - Toubkal (4 165 m n.p.m.). Na wschodzie, przez granicę z Algierią wlewają się piaski Sahary.
Ze względu na różnice w okresach stosowania czasu letniego (Marokańczycy używają go od czerwca do sierpnia, my od kwietnia do października), czas w Maroku przesunięty jest w stosunku do Polski w zależności od miesiąca. Od listopada do marca są to dwie godziny (gdy w Warszawie jest południe, w Casablance jest dopiero 10:00), od kwietnia do maja i od września do października jest to godzina, od czerwca do sierpnia różnicy w czasie nie ma.
Powyższe zasady dotyczą również Hiszpanii, która leży w tej samej strefie czasowej, co Polska. Mauretania stosuje ten sam czas, co Maroko, ale nie przechodzi na czas letni - od czerwca do sierpnia wjeżdżając do Mauretanii trzeba przesunąć zegarek o godzinę do tyłu. Granica z Algierią jest zamknięta, zatem opisywanie różnic czasowych jest bezcelowe.
Długość dnia w Maroku zależy od pory roku. Najdłuższe dnie są latem, świta wtedy jeszcze przed piątą rano a zmierzcha około 19:00. Zimą, gdy dzień jest najkrótszy widno jest od 7:00 do 18:00.
Klimat Maroka jest zróżnicowany w zależności od regionu geograficznego. Najwyraźniejszy podział można zauważyć przejeżdżając przez góry, znad wybrzeża w stronę Sahary. Góry stanowią naturalną barierę dla chmur - od strony Atlantyku może padać codziennie, podczas gdy po przekroczeniu przełęczy przywita nas błękitne niebo nieskażone żadną chmurką. W wąskim pasie wybrzeża panuje klimat śródziemnomorski, temperowany nieco zimnym prądem kanaryjskim. Po drugiej stronie gór jest goręcej a deszcze padają rzadko - latem temperatura przekracza tutaj 40°C. W górach wiele zależy od wysokości nad poziomem morza - w maju śnieg zalegał od 3 000 m n.p.m.
Polacy nie potrzebują wiz, by wjechać do Maroka. Przekraczając granicę otrzymuje się stempel do paszportu, na podstawie którego można przebywać w Maroku przez 90 dni. Przy wjeździe, ani przy wyjeździe nie są pobierane żadne opłaty.
Maroko nie wymaga od przyjezdnych żadnych szczepień profilaktycznych. Jedynymi większymi zagrożeniami dla zdrowia mogą być choroby „brudnych rąk” oraz nadmiar słońca i wysokiej temperatury.
Zagrożenia malarią w Maroku praktycznie nie ma. W rejonie Chefchaouen od maja do października można spotkać komara nosiciela malarii P.vivax, ale od 2005 roku nie stwierdzono ani jednego przypadku zachorowania na tę chorobę. Światowa Organizacja Zdrowia nie zaleca żadnej profilaktyki malarii.
Przewodników po Maroku jest sporo. Nie uwzględniając bogato ilustrowanych przewodników dla turystów podróżujących z biurem podróży, bodaj jedyny dostępny w języku polskim to „Maroko” wydany przez Pascala. Spośród wydawnictw anglojęzycznych, można polecić przewodniki Rough Guide i Lonely Planet, oba zatytułowane po prostu „Morocco”. Maroko znalazło się również w trzech innych przewodnikach Lonely Planet: „Africa”, „Europe on a shoestring” i „Mediterranean Europe”.
Mapy Maroka, to między innymi (zaczynając od tych o największej skali - nie zawsze są to mapy najdokładniejsze): IGN, GeoCenter, Freytag&Brendt 1:800 000, Michelin, Cartographia, Rough Guide 1:1 000 000, ITMB 1:1 170 000, Gizi Map (Węgry) 1:1 250 000
Zobacz również mapę satelitarną Maroka na Google Maps.
Walutą Maroka jest dirham (kod międzynarodowy: MAD), dzielący się na 100 centymów. Twardą walutę wymienia się w bankach a w większych miastach również w forex-biurach. Bieżące kursy (stan na kwiecień 2010):
Wywóz dirhamów z Maroka jest nielegalny.
Bankomaty obsługujące karty VISA można znaleźć w większości miast, jak również na lotniskach.
Maroko, to kraj nie mniej bezpieczny, niż Polska. Oznacza to również, że w pewnych ciemnych uliczkach można stracić portfel - znane są z tego zwłaszcza uliczki Tangeru.
Zagrożenie terroryzmem jest niskie, ale istnieje. W ostatnich latach doszło do kliku zamachów na małą skalę w Casablance i Meknes.
Najczęstszym zagrożeniem, choć raczej dla portfela, niż życia i zdrowia, są natarczywi sprzedawcy. Nie jest ich zbyt wielu, ale pechowcy mogą trafić na uparciuchów gotowych zepsuć cały dzień. Dotyczy to również dilerów haszyszu i marihuany, operujących w Górach Rif, znanych z czepiania się samochodów i blokowania drogi kamieniami.
Skróty najświeższych informacji z Maroka publikuję w dziale Wiadomości z Afryki.
Dwa języki posiadają w Maroku status oficjalnych - arabski i francuski. Marokański arabski różni się od klasycznego języka arabskiego, choć pewnie Egipcjanin z Marokańczykiem jakoś się dogadają. Po angielsku można się porozumieć właściwie tylko w miejscach odwiedzanych przez turystów, łatwiej znaleźć jest kogoś, kto zna hiszpański.
Berberowie porozumiewają się między sobą we własnych językach, z których dwa najliczniej reprezentowane to Tachelhit (południowy-zachód) i Tamazight (Góry Atlas).
Kafejki internetowe znajdziemy we wszystkich większych miejscowościach. Godzina połączenia kosztuje od 4 do 10 dirhamów. Komputery wyposażone są najczęściej w klawiatury francuskie, na których niektóre znaki są w innych miejscach, niż na angielskich wersjach klawiatur, jakich używamy w Polsce.
Międzynarodowy numer kierunkowy do Maroka to 212. Systematyka numerów telefonicznych w Maroku zmieniała się ostatnimi laty kilka razy. Obecnie wszystkie numery w Maroku są dziesięciocyfrowe (razem z zerem na początku). Połączenia można realizować z automatów na karty lub z tzw. téléboutique.
W Maroku jest trzech operatorów telefonii komórkowej (operatorzy o największym zasięgu i liczbie użytkowników wymienieni są w pierwszej kolejności, strony www każdego z nich są tylko po francusku):
Wszyscy trzej najwięksi polscy operatorzy telefonii komórkowej oferują połączenia roamingowe z Maroka. Użytkownicy Ery i Orange mogą realizować połączenia za pośrednictwem sieci Maroc Telecom i Méditel. Użytkownicy Plusa mogą łączyć się za pośrednictwem Maroc Telecom.
Podróżowanie po Maroku jest łatwe. Korzystając z autobusów, taksówek i pociągów można dojechać do większości interesujących miejsc. Na prowincji wybór środka transportu może być ograniczony (w górach może być to półciężarówka lub pikap) a jeszcze dalej można dojechać tylko dysponując własnym transportem.
Jakość dróg w Maroku jest generalnie dobra, więcej szczegółów na temat poszczególnych odcinków zawarłem w dalszej części relacji. Poza dużymi miastami, gdzie na ulicach panuje chaos (pozorny), jazda przez Maroko może być wręcz przyjemna. Niemal na każdych rogatkach miast stoją policjanci z radarami - z tego powodu Marokańczycy raczej stosują się do ograniczeń prędkości (poza autostradami, gdzie folgują sobie do woli). Raz udało mi się zostać złapanym na radarze, ale gdy policjanci odkryli, że jestem turystą puścili mnie wolno bez wyciągania konsekwencji.
Litr oleju napędowego kosztuje 7,4 dirhama, benzyny bezołowiowej 11,4 dirhama. Na terenie Sahary Zachodniej (na południe od Tan-Tan) paliwa są o około 30% tańsze, niż na północy kraju. Stacji benzynowych jest wiele, w mniejszych miejscowościach na głębokiej prowincji może być to jednak prowizoryczny punkt z paliwem sprzedawanym z beczek.
W Maroku obowiązuje ruch prawostronny. Do prowadzenia samochodu wystarczy polskie prawo jazdy. Poza autostradami, korzystanie z dróg jest bezpłatne. Przykładowo, przejazd około 150 km z Marrakeszu do Settat kosztuje 55 dirhamów.
Maroko obfituje w hotele różnych kategorii a im bliżej dużych miast bądź turystycznych atrakcji, tym większy wybór. W miastach, tanie hotele koncentrują się w pobliżu medyny, nocleg w najtańszych miejscach kosztuje około 50 dirhamów za jedynkę. Ceny za nocleg podlegają negocjacji. Za ciepłą wodę pod prysznicem płaci się z reguły kilka dirhamów więcej. Poza miastami, ciekawym (ale nie zawsze najtańszym) doświadczeniem może być nocleg w namiocie na pustyni albo w prowizorycznej lepiance z zasłonką zamiast drzwi.
Gniazdka elektryczne w Maroku są takie same, jak w Polsce. Napięcie w sieci wynosi 220V, 50Hz.
Kuchnia Maroka należy do najbardziej urozmaiconych w regionie. Trudno określić jednak, jakiś charakterystyczny dlań smak i mimo różnorodności, jak na mój gust, jest nieco monotonna (wolę intensywniejsze dawki przypraw). Kulinarne filary Maroka tworzą trzy dania: tadżina, kuskus i miętowa herbata.
Tadżina, najbardziej charakterystyczna dla Maroka potrwa wzięła swą nazwę od glinianego naczynia, w której jest przyrządzana i serwowana, ze specyficzną, smukłą pokrywką w kształcie stożka. Na dnie tadżiny układa się kawałki mięsa, które przykrywane są następnie warzywami. Taka kompozycja dusi się powoli na węglach kusząc zapachem i wyglądem.
Kuskus uchodzi w Maroku za specjalność narodową, ale jest znany również w Polsce. Wydawałoby się, że podobnie jest z miętową herbatą, ale tak nie jest. Marokańska herbata miętowa przyrządzana jest z zielonej herbaty typu gunpowder, jest ekstremalnie słodka i tapla się w niej tyle mięty, ile u nas starczyłoby na tydzień dla całej rodziny. Czasami gałązki mięty wystają ze szklanki, dosłownie kłując konsumenta w nos.
Tadżinę, kuskus i herbatę znajdziemy raczej w restauracjach. Po coś do przekąszenia bądź na wynos trzeba udać się do kebabowni albo kafejki, gdzie zaproponują nam omlet, kebab lub kanapkę.
O piwie w Maroku trzeba przede wszystkim napisać, że jest drogie. Mała puszka (0.24 lub 0.33cl) w podrzędnym lokalu kosztuje 20 dirhamów. Najpopularniejszy jest Flag, za nim mocniejszy Stork. Za najlepsze zaś piwo uchodzi rzadko spotykana Casablanca.
Do centrum Casablanki z lotniska jest około 30 km, aby nie tracić czasu o poranku na wyjazd z miasta (samolot wylądował późno w nocy), postanowiliśmy jechać w stronę gór i znaleźć nocleg gdzieś po drodze.
Droga do Khouribga wiedzie przez płaski, nudny teren. Okolice Khouribga znane są z odkrywkowego wydobycia fosforanów. Jadąc tędy nocą traci się niewiele z widoków.
Najbliżej lotniska znajduje się Atlas Airport Hotel, gdzie najtańsze pokoje kosztują kilkadziesiąt euro. W pierwszej większej miejscowości na południe od lotniska, Berrechid, nie ma żadnego hotelu. Tani nocleg znajdziemy dopiero w Settat przy drodze do Marrakeszu lub w Khouribga.
Przez Wysoki Atlas, oddzielający bardziej rozwiniętą część kraju od Maroka pachnącego Saharą wiodą dwie główne drogi. Obie wymagają przekroczenia widowiskowych przełęczy, zatem zręcznym posunięciem wydawało się zobaczenie obu - jednej na początku, drugiej w drodze powrotnej. Przełęcz Tizi n'Tichka położona jest na wschód od Marrakeszu. Jadąc z Casablanki można dostać się wprost na przełęcz nie zjeżdżając z asfaltu. Droga przez wodospady Ouzoud obiecywała jednak więcej atrakcji.
Droga N11 z Khouribga na południe jest płaska i nudna. Po 45 kilometrach i zjeździe na drogę R309 przy odrobinie szczęścia można trafić na jeden z bazarów: w Fkih Ben Salah dniem targowym jest środa, w Souk Sebt des Oulad Nemâa - sobota.
Po przejechaniu krótkiego odcinka drogą N8 i skręcie w lewo, droga zaczyna wbijać się w góry. Od tego miejsca do Wodospadów Ouzoud (Cascades d'Ouzoud) jest 46 kilometrów. Mierzące 110 m wysokości wodospady są niewątpliwą atrakcją - warto tu się zatrzymać na dłużej.
Jadąc dalej, kolejno drogami R304 i R208 dojeżdża się do Demnate. Jeśli komuś spodobał się wodospad, warto podjechać trochę za miasto drogą R302, gdzie w Imi n'Ifri czeka kolejna atrakcja - olbrzymia grota, tworząca naturalny most. W stronę groty prowadzą w dół od drogi schodki, wspinając się ścieżką przez grotę można przejść na jej drugą stronę.
Z Demnate droga R210 wiedzie wprost na zachód, po 30 km i zjeździe w lewo asfalt mija dwa sztuczne zbiorniki wodne i się kończy. Dalej, w stronę przełęczy wiedzie już niezłej jakości żwirówka, możliwa do pokonania również samochodem osobowym. Najciekawsze widoki roztaczają się na tym odcinku kilkanaście kilometrów przed główną drogą z Marrakeszu, na sięgającej 1780 m n.p.m. przełęczy Tizi n'Irhi. Po pokonaniu dalszych 10 km drogą N9 dojeżdżamy do położonego tuż przed przełęczą Tizi n'Tichka Taddert. Warto zatrzymać się tu na noc, by przełęcz obejrzeć o poranku, oświetloną od wschodu wstającym słońcem.
W Taddert jest co najmniej jedna oberża klasy budżetowej i jedna restauracja. Poza tym schronieniem, na nocleg na tej trasie można liczyć przy wodospadach Ouzoud oraz w Demnate.
Po przekroczeniu przełęczy Atlasu Wysokiego Maroko odsłania inne oblicze, od tego po zachodniej stronie gór. Tutaj deszcze padają znacznie rzadziej, a co za tym idzie krajobraz jest bardziej jałowy. Podążając górskimi drogami można zobaczyć przykłady kasb (ufortyfikowane siedziby miejscowych możnowładców sprzed wieków), które są ikonami turystycznej strony Maroka. Trochę dalej na wschód znajduje się kolejna atrakcja na szlaku - kanion Dadès, z dramatycznie wijącą się serpentyną drogi. Ominięcie kanionu, zwłaszcza własnym samochodem, wydaje się błędem.
Wyjeżdżając z Taddert droga wspina się serpentynami na wysokość 2 221 m n.p.m. na szczyt przełęczy Tizi n'Tichka, z której przy dobrej pogodzie roztaczają się panoramy gór Atlasu Wysokiego.
Po kilkunastu kilometrach, żwirowa droga w lewo prowadzi do Telouet i dalej do Ait Benhaddou. Nie polecam nikomu tej drogi, kto chciałby przejechać ją samochodem osobowym - poza strumieniami (w najgłębszym woda sięgała połowy koła), za Telouet wąska, kamienista droga wiedzie brzegami stromych urwisk. Ruch lokalny jest znikomy, dopiero kilkanaście kilometrów za Telouet spotkaliśmy pierwszy samochód (terenowy). Trudy drogi wynagradzają piękne widoki na góry i dolinę rzeki Ounila.
Kasba w Telouèt choć z zewnątrz trochę zniszczona warta jest odwiedzin (przedtem trzeba odnaleźć człowieka z kluczami). Dużo większym obiektem, często odwiedzanym przez wycieczki zorganizowane, jest kasba w Âït Benhaddou. Jeśli dwie kasby to mało, to jadąc N9 do Ouarzazate oraz dalej N10 na wschód będzie okazja do zobaczenia co najmniej kilkunastu innych zabytków.
116 km za Ouarzazate i zjeździe w lewo, na północ, droga R704 otwiera dolinę rzeki Dadès, zwieńczoną spektakularną serpentyną szosy. Na jej szczycie znajduje się przystanek obowiązkowy - bar i taras widokowy. Dalej droga jest już mniej uczęszczana, asfalt kończy się w Msemrir a zaczyna wymagająca droga przez góry.
Proste schronienie znajdziemy w Telouet i 12 km dalej w Anemiter. W Ait Benhaddou wybór jest większy, można oczekiwać wyższego standardu i cen. Kilka hoteli jest również w Ouarzazate, jak też przy drodze N10 za miastem. W okolicach kanionu Dades kilka hoteli rozlokowanych jest wzdłuż drogi R704. W Msemrir są aż trzy hotele, wszystkie klasy nisko budżetowej i odpowiedniego standardu.
Jeśli miałbym wybrać jeden dzień, który dostarczył najwięcej emocji związanych z jazdą przez góry, byłby to ten dzień właśnie. Na północ od Msemrir droga dociera do wysokości niemal 3 000 m n.p.m., dostarczając niemałych atrakcji dla oczu oraz dawkę adrenaliny podczas przejazdów wzdłuż głębokich na kilometr przepaści. Dalej szlak wiódł przez Jebel Sarhro - jałowe góry dające przedsmak Sahary.
Po opuszczeniu Msemrir droga powoli wije się do góry przez stosunkowo opustoszałe, ale piękne, dzikie góry. Apogeum wrażeń dostarcza wjazd na przełęcz Tizi n'Ouano, położoną na wysokości 2.920 m n.p.m. W Agoudal szlak zawraca na południe, by nie mniej widowiskowymi terenami dotrzeć do wąskiego przesmyku kanionu Todra. Dalsza droga, na południe od Tinerhir, to już przedsmak saharyjskiej przygody - wyjazd z miasta nie jest oznaczony, przez pierwsze kilka kilometrów trzeba jechać na azymut szukając bardziej wyraźnych śladów. Jazda przez suchy masyw Djebel Sarhro to przede wszystkim ciekawe formy skalne oraz położona na wysokości 2.315 m n.p.m. przełęcz Tizi n'Tazazert. Etap kończy się w Nekob, gdzie warto dojechać przed zachodem słońca, by z dachu hotelu zobaczyć panoramę wznoszących się w okolicy gór stołowych.
Proste schronisko bez wygód znajduje się przy przełęczy Tizi n'Tazazert. Szerszy wybór miejsc noclegowych oferują większe miasta na trasie - Tinerhir (wraz z okolicą Kanionu Todra) oraz Nekob.
Do Sahary było już blisko. Za blisko, by jechać prostą drogą. Zamiast jechać na skróty skierowaliśmy się najpierw na północ, gdzie chcieliśmy przejechać kilka ciekawie zapowiadających się szlaków. Jak się okazało, większość z nich pokryta została niedawno asfaltem, więc choć ciekawy niekiedy widokowo, przejazd nie był tym, czego oczekiwaliśmy. Był to jednak interesujący krajobrazowo dzień, z przepięknym finałem spowitych w popołudniowym słońcu diun.
Wyjeżdżając z Nekob droga wiedzie przez generalnie płaski, urozmaicony wzgórzami teren. W Alnif skręciliśmy na północ, gdzie spodziewaliśmy się jazdy drogą żwirową - tymczasem droga R113 jest już w całości pokryta asfaltem. Na północ od Ar Rachidia z drogi N13 roztacza się ciekawy widok na sztuczny zbiornik wodny pośród surowych gór - Barrage Hassan Addakhil. Zaraz za nim rozpoczyna się Wąwóz Ziz - Gorges du Ziz, który po Dades lub Todrze może trochę rozczarowywać, niemniej jednak wart jest odwiedzenia, jeśli jest po drodze. Jadąc dalej pętlą, drogami R708 i R601, przejeżdża się przez rzadko zaludnione, ciekawe krajobrazowo tereny, by po około 150 km dotrzeć z powrotem w okolice Ar Rachidia. Około 30 km od tej miejscowości, przy drodze N13 warto zatrzymać się w punkcie widokowym na Dolinę Ziz, wyglądającą jak rzeka palm pośród pustynnych gór.
Na wschód od Rissani zaczyna się płaska pustynia, a na horyzoncie majaczy masyw pustynnych diun Erg Chebbi. Główna droga prowadzi do Merzougi, do diun można dotrzeć na skróty jadąc po prostu w ich kierunku jednym z wielu śladów.
Po drodze schronienie można znaleźć między innymi w Tazzarine, Alnif, Ar Rachidia, Erfoud i Rissani. W dwóch ostatnich wybór hoteli jest największy, gdyż zatrzymują się tutaj grupy zorganizowane, skąd organizują wycieczki na Erg Chebbi.
U stóp Erg Chebbi można znaleźć wiele campów, które oferują wiele możliwości noclegowych - od prostego namiotu z wielbłądziej wełny po klimatyzowane pokoje z łazienką.
W Merzoudze urywa się nitka asfaltu. Dalej na południe rozpoczyna się pustynia, przez którą prowadzi ledwo widoczna na mapie droga. Kiedyś była ona areną zmagań zawodników Paryż-Dakar, dzisiaj z powodzeniem można spróbować swoich sił samemu - nie koniecznie na wyścigi. Ze wszystkich etapów, ten był bez wątpienia najbardziej wymagający. Pomiędzy jego początkiem a końcem nie ma większych osad ludzkich, stacji benzynowych i źródeł wody. Przy wyjątkowym pechu, na wsparcie w postaci przypadkowego samochodu trzeba czekać kilka dni.
Zaczynając dzień w Merzoudze warto przejechać się wzdłuż piaszczystych diun Erg Chebbi, które w świetle porannego słońca prezentują się chyba najlepiej. Przed wjechaniem na pustynny szlak można jeszcze odwiedzić brzeg jeziora okresowego na Oued Ziz tuż na zachód od Merzougi. Jest to atrakcja zwłaszcza dla miłośników ptactwa (na stada różowych flamingów nie zawsze jednak można liczyć).
Po opuszczeniu Merzougi aż do Mhamid rozciąga się największa atrakcja - pustynia Sahara. Około 60 km od Mhamid znajdują się diuny Erg Chigaga, jakoby wyższe od tych z Erg Chebbi.
Pomiędzy Merzougą a Mhamid jest zaledwie kilka „kempingów”, na których poza miejscem biwakowym można napić się herbaty bądź coś zjeść. Równie dobrze można urządzić obozowisko pod gołym niebem w dowolnym miejscu wzdłuż trasy. Pełny wybór opcji noclegowych, włączając w to hotele z basenami, znajdziemy w Mhamid.
Po przeprawie przez pustynię skręciliśmy na północ w stronę żyznej i stosunkowo gęsto zaludnionej doliny rzeki Draa. Etap mało wymagający dla samochodu, bogaty jednakowoż w popularne atrakcje turystyczne Maroka.
Po prawie stu kilometrach na północ od Mhamid dolinę rzeki Draa otwiera największe miasto regionu - Zagora. Jeśli ktoś chciałby zrobić sobie zdjęcie na tle drogowskazu wskazującego Timbuktu (52 dni wierzchem wielbłąda) to jest to właśnie tutaj - znaków tej treści jest w mieście kilka. Po wschodniej stronie miasta wznosi się dość wysoka góra - Djebel Zagora, z której doskonale widać okolicę - na szczyt można wjechać samochodem terenowym.
Podążając dalej doliną Drâa podróż można przerwać wizytami w kasbach, które dobrze widać z drogi. Po zjechania z drogi N9 na R108 okolice stają się znowu suche, by w Foum Zguid otrzeć się o prawdziwą pustynię. Ponad 40 km na południowy-wschód od Foum-Zguid leży jezioro okresowe Iriki - często odwiedzana atrakcja przez przyjeżdżających tutaj samochodami terenowymi.
Najwięcej opcji noclegowych znajduje się w Zagorze, sporadycznie, małe hoteliki można znaleźć w pozostałych miasteczkach doliny Drâa, w tym w Agdz. Kilka hotelików znajduje się również w Foum Zguid.
Z Foum Zguid musieliśmy powoli wracać na północ, w stronę Marrakeszu. Aby urozmaicić podróż oraz wykorzystać możliwości samochodu terenowego, rozpoczęliśmy od szlaku prowadzącego kamienistymi korytami rzek. Kolejnym etapem było przejechanie przełęczy Tizi n'Test. Marrakesz zostawiliśmy na nazajutrz.
Po opuszczeniu Foum-Zguid i zjechaniu z głównej drogi wkracza się w górzystą i opustoszałą krainę, rzadko odwiedzaną przez turystów. Suche góry i formacje skalne dominują w krajobrazie aż do podnóża Atlasu Wysokiego. Tizi n'Test (2 100 m n.p.m.) jest wraz z Tizi n'Tichka jedną z dwóch głównych przełęczy, przecinających to pasmo górskie. Tak, jak w przypadku tej drugiej, droga wiodąca przez Tizi n'Test jest pokryta dobrym asfaltem i wbrew temu, co jest napisane w większości przewodników, nie jest nadzwyczaj niebezpieczna. Po jej drugiej stronie, zjeżdżając na dół, zza zakrętów wyłaniają się czasem ośnieżone szczyty Atlasu Wysokiego.
Kilka hoteli znajduje się w Taliouine, sporo miejsc noclegowych różnych standardów znajduje się po północnej stronie przełęczy Tizi n'Test, między innymi w Talat n Yâkoub, Ouirgane i Asni.
Dwa duże miasta, które można z powodzeniem zobaczyć bez własnego środka transportu zostawiliśmy na deser. Z motoryzacyjnego punktu widzenia, ciekawym doświadczeniem może być jazda przez Marrakesz w popołudniowych godzinach szczytu - przygoda porównywalna z przejazdem przez przełęcze Atlasu Wysokiego.
Oba miasta są dobrze opisane w wielu przewodnikach. Szlak GPS kończy się na jednym z płatnych parkingów w pobliżu głównego placu w Marrakeszu - Jemaa el Fna, blisko głównych atrakcji turystycznych oraz hoteli. Podobne miejsce znajduje się na szlaku w Essauoira.
Z Marrakeszu do lotniska w Casablance jest około 170 km, trochę za dużo na dojazd na odlatujący wcześnie rano samolot. By uniknąć noclegu w Casablance, ostatnim miastem przed lotniskiem, w którym można znaleźć nocleg jest Settat (ślad GPS poniżej zawiera jeden z tanich hoteli w centrum miasta).