Wstęp
Informacje pochodzą z września 2003 roku, o tej porze roku dzień zaczyna się około 6:00, noc zapada o 19:20. Różnica czasu między Marokiem a Europą wynosi minus 2 godziny. Jeżeli w Hiszpanii lub Polsce jest godzina 12:00, w Maroku jest dopiero 10:00.
Opisana trasa traktuje Maroko tranzytowo, priorytetem było, bowiem jak najszybsze dotarcie do Sahary Zachodniej.
Maroko, które zobaczyliśmy jest kulturowo bliższe Europie niż Afryce. Pustynię i wielbłądy, które często reklamują Maroko w folderach turystycznych zobaczyliśmy dopiero na południe od Agadir (
więcej...). Na więcej egzotyki można prawdopodobnie liczyć poza głównym szlakiem, w regionach położonych po wschodniej stronie gór Atlasu i na południu kraju.
Pogoda
Jesień to łagodniejsze temperatury i szansa na deszcz. Wieczorami, wybrzeże Atlantyku smaga chłodny wietrzyk, w dzień temperatury przekraczają 20 stopni.
Język
Maghreb długo pozostawał pod wpływem Francuzów, stąd też najczęściej używanym przez Marokańczyków językiem obcym jest francuski. W miejscach polecanych przez przewodniki można porozumieć się uproszczonym angielskim, poza szlakiem jest to już niemożliwe. Warto mieć z sobą rozmówki polsko-francuskie.
Najłatwiej oczywiście jest się dogadać w narodowym języku, jakim jest arabski. Na nic jednak zda się wiedza przywieziona ze wschodu, np. Egiptu. Marokański arabski różni się, bowiem od klasycznego arabskiego na tyle, by znacząco utrudnić komunikację. Kilka przydatnych słówek zamieściłem w części dotyczącej
Sahary Zachodniej.
Wizy
Marokańczycy nie wpuszczają Polaków bez wiz, zarówno na lotniskach jak i na przejściach lądowych. Według urzędnika z przejścia w Sebcie (Ceuta), co roku zawraca z granicy sporo niezorientowanych Polaków. Być może sytuacja się poprawi po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Tymczasem należy jest załatwić wizę przed wyjazdem, najprościej w ambasadzie w Warszawie. Dokładniej opisałem to w
informacjach wstępnych. Przed kilku laty możliwe było również uzyskanie wizy w Algeciras (miasto portowe w Hiszpanii, skąd odpływają promy do Ceuty) ale obecnie, według relacji z drugiej ręki, wydaje się to niemożliwe.
- Sahara Zachodnia. Opuszczone w 1975 roku przez Hiszpanów terytorium Sahary Zachodniej zostało zajęte przez Maroko. Aby doń wjechać nie jest potrzebna ani wiza ani jakiekolwiek zezwolenie - z praktycznego punktu widzenia jest to nadal Maroko.
Mauretania
Wizy Mauretanii bywają dostępne na granicy, ale czasami bez zapowiedzi i jasnego powodu turystom odmawia się wiz, zmuszając nieszczęśników do powrotu po wizę do Rabatu (w Casablance ambasady Mauretanii już nie ma). Ambasada Mauretanii w Rabacie mieści się przy Rue Thami Lamdawar 6, Rabat-Souissi, tel. +212 376 566 79. Wizy jednokrotne upoważniające do pobytu w Mauretanii przez 30 dni kosztują 340 dirhamów, dwumiesięczne ponad 500. Dokumenty (dwa zdjęcia, kopia paszportu, wypełniony kwestionariusz) składa się od poniedziałku do czwartku pomiędzy 9:00 i 10:00 - wizy gotowe są następnego dnia.
- Mali. Wizy załatwialismy w Nawakszut (Mauretania).
Z informacji z drugiej ręki wynika, że można je uzyskać również "od ręki", w ambasadzie w Rabacie. Ambasada znajduje się po sąsiedzku ambasady Portugalii (do której łatwiej trafić). Proces trwa 1 godzinę i kosztuje 250 MAD.
Pieniądze
Walutą Maroka jest Dirham (dalej MAD), który dzieli się na 100 centymów. Kursy wymiany różnią się w zależności od banku a nawet oddziału tego samego banku. Za 1 USD można było otrzymać od 9.25 do 9.69 MAD. Czasami (zwykle rano) wymiana pieniędzy w banku może zająć ponad pół godziny czasu. Szybszy serwis oferują kantory Forex, ale nie ma ich wiele.
W większych miastach i średnich miasteczkach są bankomaty akceptujące między innymi kartę Visa Electron - pobierając 100 MAD z konta zdjęło mi 43.34 PLN plus 12 PLN prowizji.
Komunikacja
Sieć połączeń międzymiastowych jest dosyć gęsta. Ponadto, na większości z tras jest wybór pomiędzy luksusowymi autobusami i tańszymi formami transportu. Krótki przegląd poniżej uszeregowałem w kolejności od najtańszych środków komunikacji do najdroższych.
- Autobusy. Odjeżdżają ze stosunkowo dobrze zorganizowanych dworców (gare routière), zgodnie z rozkładem. Biletów jest sprzedawanych tylko tyle ile jest miejsc siedzących, ale do tańszych autobusów po drodze czasami wsiadają dodatkowe osoby. Na dłuższych trasach wskazany jest zakup biletów dzień wcześniej. Na dworcach pracują nieoficjalni "pakowacze", którzy inkasują opłaty za bagaż, bez względu na to, czy plecak jedzie na dachu, czy w bagażniku. W miejscach turystycznych opłata ta może stanowić nawet połowę ceny biletu a "pakowacze" agresywnie reagują na sprzeciw. Na dworcach grasują również cwaniacy utrzymujący się z dezinformowania turystów - informacji o odjazdach, cenach i dostępności miejsc należy zasięgać wyłącznie bezpośrednio w przedstawicielstwach firm przewozowych.
- Grand taxi. Zwykle pomalowane na niebiesko Mercedesy, mieszczące oprócz kierowcy 6 osób (dwie z przodu i cztery z tyłu). Najwygodniejsze miejsce jest przy oknie z przodu. Auto odjedzie tylko wtedy, gdy uzbiera się komplet pasażerów. Plecaki przewozi się w bagażniku za darmo. Zdarza się, że niecierpliwi pasażerowie składają się na brakujące osoby. Zdarza się również, że taksówkarze zawiązują spisek, by nie przewozić turystów za cenę, jaką płacą miejscowi, zawyżając ją nawet kilkukrotnie.
- Pociągi. Marokański odpowiednik PKP to Office National des Chemins de Fer du Maroc, w skrócie ONCF. Firma posiada dobrą stronę internetową, na której można znaleźć (i pobrać) rozkład jazdy oraz aktualny cennik. Sieć połączeń nie jest imponująca, ale łączy kilka dużych miast, między innymi Casablankę, Rabat i Fez. Pociągi są klimatyzowane (w tym druga klasa), nie ma miejscówek, więc czasami może być tłoczno, co sprawia, że jazda może być mniej wygodna niż w autobusie. Kolejne stacje są zapowiadane przez głośniczek.
- Autobusy CTM (Compagnie de Transports au Maroc). Państwowe przedsiębiorstwo transportowe, dysponujące flotą luksusowych autokarów wyposażonych między innymi w klimatyzację i video. Tak jak w innych autobusach, wskazane jest wykupienie biletu dzień wcześniej. Autobus nie zatrzymuje się po drodze w wielu miejscach, dzięki czemu jest szybszy od autobusów innych firm. Za przewóz bagażu płaci się oddzielnie w dniu wyjazdu - 7 MAD za plecak. Firma posiada stronę internetową z rozkładem jazdy i cennikiem.
Niemal w każdym miasteczku można znaleźć kafejki internetowe. Szybkość połączenia jest na ogół satysfakcjonująca. Ceny nie przekraczają 10 MAD za godzinę. Przy dłuższych połączeniach stosowane są rabaty, np.: 15 MAD za dwie i 20 MAD za trzy godziny.
Zagrożenia
Żadne fizyczne zagrożenia nie występują. Maroko jest bezpieczne, nawet w dużych miastach można bez obaw poruszać się po zmroku. Jedyne niebezpieczeństwo to cwaniacy czyhający na naiwnego turystę. Szczególnie należy mieć się na baczności na dworcach autobusowych, gdzie chytrusy użyją każdego kłamstwa by nakłonić turystę do wzięcia taksówek lub autobusu, od którego mają procent. W Casablance natknęliśmy się na sympatycznego na pozór naciągacza, który zaprosił nas na herbatę, po czym czmychnął zostawiając rachunek za konsumpcję jego i jego koleżków.
Hotele
Marokańskie hotele nie plasują się w czołówce rankingu czystości, ale jak na standardy afrykańskie są bardzo przyzwoite. Większość pokoi nie jest wyposażona w wentylatory. Najtańsze miejsca wymienione w przewodniku są czasami zajęte (zwłaszcza popołudniami), ale zazwyczaj można znaleźć coś podobnego a nawet tańszego, a czego w przewodniku nie opisali. W przypadku braku dwójek możliwe jest zakwaterowanie dwóch osób w pokoju jednoosobowym, za cenę jedynki.
Warte uwagi są kempingi, choć położone najczęściej na obrzeżach miasta - do kosztu samego kempingu należy doliczyć koszty dojazdów. Oprócz najczęściej żwirowej i bez cienia powierzchni do rozbicia namiotu, można tam znaleźć również tanie pokoje.
We wszystkich miejscach zwykle da się zbić cenę o 10% lub więcej.
Jedzenie i zakupy
Marokańska kuchnia jest różnorodna i smaczna, warto się nią rozkoszować przed monotonią kulinarną Mauretanii. W przydrożnych lokalach, obok tradycyjnego kurczaka, kebabu i frytek można spotkać
tadżine - zestaw mięsno-warzywny gotowany w charakterystycznym glinianym naczyniu z przykrywką w kształcie stożka (
więcej...).
Tadżine nie jest tania, ale z pewnością warta spróbowania. Tańszym daniem, serwowanym zwykle tylko wczesnym wieczorem jest gęsta zupka -
harira, dwa talerze wystarczą by zaspokoić największy głód.
Opis marokańskiej kuchni byłby niepełny bez mocnej, miętowej herbaty o smaku pasty do zębów. W wysokiej, smukłej szklance badyle mięty wypełniają całą jej objętość gotowe ugodzić w nos pijącego.
Piwo sprzedawane jest w małych buteleczkach, 0.24 l. Do wyboru jest Flag Pils, Flag Speciale, Casablanca i moim zdaniem najlepszy z czterech Stork.
- Ceny. Woda 1.5l - od 3.20 MAD do 6 MAD w miejscach turystycznych; paluch chleba - 1 MAD; chleb pita - 1.50 MAD; talerz hariry z chlebem - 3.50 MAD; szklanka miętowej herbaty - od 3 do 5 MAD w miejscach turystycznych; kawa - 5-6 MAD; piwo w knajpie - 15 MAD (Flag Speciale); piwo w sklepie - od 4.80 (Stork) do 14.40 MAD (Casablanka) plus kaucja 1.25 MAD za butelkę; szklanka świeżego soku owocowego - 10 MAD; kebab - 10 MAD; ciastka w ciastkarni - od 1 do 3 MAD; mały melon - 4 MAD; 1 jajko - 0.50 MAD; 1 owoc lub warzywo (pomidor, kaktus, cebula) - 1 MAD; pocztówka 1-2 MAD; znaczek do Polski - 6.50 MAD.
Ceuta
(Marokańczycy używają nazwy Sebta). Hiszpańska enklawa po afrykańskiej stronie Cieśniny Gibraltarskiej sama w sobie, oprócz położenia geograficznego, ma niewiele wspólnego z Afryką. Większość turystów przyjeżdża tutaj w celu odwiedzenia sklepów wolnocłowych oraz dla samego faktu bycia na innym kontynencie.
Jadąc tranzytem warto zatrzymać się choćby na chwilę w okolicach mariny by nacieszyć oczy widokiem luksusowych jachtów oraz rzucić okiem na odległą skałę Gibraltaru.
- Port. Budynek portu znajduje się bardzo blisko centrum. Po zejściu z promu (po drodze nie ma żadnych kontroli) należy kierować się w lewo. Idąc wzdłuż głównej drogi, po jej prawej stronie znajduje się kilka dużych sklepów, w których można zaopatrzyć się w wiktuały, jak również w tani alkohol, o który w Maroko jest trudno.
Idąc dalej, z prawej strony znajduje się biuro informacji turystycznej, skąd warto zabrać darmową mapkę Ceuty. Udzielono nam tutaj informacji, że do autobus do granicy nie zatrzymuje się na pobliskim przystanku, co nie jest prawdą.
- Komunikacja. Do granicy z Marokiem jeździ autobus nr L7, który odjeżdża z Plaza de la Constitución. Autobus zatrzymuje się również na przystanku, jakieś 200 metrów pod górę od Puente del Cristo - skrzyżowania nieopodal informacji turystycznej. Bilet za 0.70 EUR kupuje się u kierowcy. Autobus zatrzymuje się na samej granicy.
- Granica. W strefie posterunków kontrolnych kręci się sporo ludzi (więcej...), pomimo to przedostanie się do Maroka na piechotę jest łatwe i szybkie. Młodociani biznesmeni mogą próbować sprzedać kwitki rejestracyjne, które można dostać za darmo w jednym z okienek. W sumie przekroczenie granicy trwa około 15 minut. Za ostatnim okienkiem posterunku granicznego są dwa kantory wymiany walut.
Po stronie marokańskiej na podróżnych czeka tuzin niebieskich Mercedesów (grand taxi). Taksówki odjeżdżają po uzbieraniu kompletu pasażerów. Zdaje się, że normalna cena za przejazd do Tetouan to 15 MAD, ale turysta musi zapłacić 20. Za 15 MAD gotowi nas byli przewieźć kierowcy z końca ogonka taksówek, co mogło oznaczać parę godzin czekania. W Tetouan byliśmy po 2 godzinach jazdy.
Tetouan
(czyt.:
tetłan). Pierwsze marokańskie miasto nie robi najlepszego wrażenia. Taksówka z Ceuty zatrzymuje się w samym centrum, skąd do dworca autobusowego jest około stu metrów pod górę. Po sąsiedzku znajduje się warty odwiedzenia bazar.
- Komunikacja. Dworzec autobusowy jest na pierwszy rzut oka bardzo chaotyczny. Autobusy odjeżdżają z parkingu pod halą główną, w której można znaleźć okienka firm przewozowych. Tetouan to często pierwszy punkt na marokańskim szlaku, fakt ten wykorzystuje szereg cwaniaków, oferujących rzekomą pomoc i informację. Podający się za kierowców, konduktorów, przewodników itp. kolesie dezinformują by skierować turystę do "jedynego odjeżdżającego dzisiaj autobusu" lub drogiej taksówki. Aby sprawdzić jak wygląda sytuacja naprawdę, trzeba zorientować się w sytuacji samemu.
Kierunki odjazdu autobusów są zwykle wypisane nad okienkami poszczególnych firm transportowych, jedynie informacja zaczerpnięta bezpośrednio ze źródła jest rzetelna. Po południu znalezienie miejsca w autobusie do Casablanki okazało się niemożliwe, wolne miejsca były dopiero w autobusie odjeżdżającym nazajutrz. Autobus do Chefchaouen odjeżdżający o 17:00 kosztował 15 MAD, za bagaż żądano od nas po 5 MAD, ale byliśmy uparci i nie zapłaciliśmy nic. Jazda trwa około dwóch godzin.
- Knajpy. Naprzeciw wyjścia z głównej hali dworca autobusowego można znaleźć szereg lokali gastronomicznych, w których stołuje się wielu miejscowych. Wybór jest spory. Za zestaw w składzie: pół kurczaka, frytki i kola, zapłaciłem 23 MAD.
Chefchouen
(czyt.
szefszołen). Jedno z najatrakcyjniejszych miasteczek w Maroku, przyciągające spore ilości plecakowiczów. Położone wśród niedużych gór Rif posiada jedną z najatrakcyjniejszych
medyn regionu. Na jej terenie znajduje się większość tanich hoteli i knajpek. Nawet z mapą, odnalezienie się w labiryncie wąskich, zatłoczonych uliczek jest kłopotliwe.
Nocne życie koncentruje się w okolicach Plaza Uta el-Hammam, naprzeciw warownej
Kazby i meczetu - tutaj można spróbować jednej z najlepszych w Maroku miętowych herbat (5 MAD). Wędrówka po kramach
medyny może zaowocować nawiązaniem ciekawych znajomości z miejscowymi.
Wart wizyty jest również kolorowy bazar w nowej części miasta. Tutaj miejscowi zaopatrują się w płody rolne i inne produkty dostarczane przez okolicznych rolników.
- Hotele. Przyjechaliśmy na godzinę przed zmrokiem, o tej porze medyna tętni życiem a większość hoteli jest już zajęta. Wszystkie miejsca wymienione w przewodniku nie zezwalały na nocleg pod gołym niebem, na dachu (powołując się na "nowe regulacje") a najniższe ceny sięgały 40-50 MAD za łóżko w 3-4 osobowym pokoju. Błąkając się po ciemnych zaułkach znaleźliśmy Vejir Pension, gdzie pomimo rzekomych zakazów za 20 MAD od osoby rozłożyliśmy materace na dachu. O poranku roztaczał się wspaniały widok na okolicę. Piętro niżej, na korytarzu dostępna jest łazienka z ciepłą wodą. Ze względu na wysokość nad poziomem morza noc była chłodna.
- Komunikacja. Autobus z Tetouan zatrzymuje się kilkaset metrów na południowy-zachód od medyny, aby doń dotrzeć należy kierować się z medyny pod górę.
Autobusy dalekobieżne odjeżdżają z niewielkiego placu poniżej centrum miasta. Informacji o odjazdach można zasięgnąć u "kierownika" urzędującego obok jedynej w okolicy kafejki (herbata miętowa - 3 MAD). Pierwszy autobus, którym można się zabrać do Fez, odjeżdża o 8:00, drugi o 10:30. Oba jadą tranzytem i w przypadku, gdy nie ma wolnych miejsc a nikt z pasażerów nie wysiada w Chefchaouen jadą dalej nie przejeżdżając przez miasteczko w ogóle (główna droga wiedzie kilkanaście kilometrów dalej). Informacja o dostępności miejsc jest przekazywana telefonicznie na godzinę przed prawdopodobnym przybyciem autobusu.
Obydwa autobusy nie nadjechały, więc za radą "kierownika" kupiliśmy bilety na autobus do Sidi-Kacem, skąd rzekomo miały by być już częste połączenia do Fez. Bilet kosztował 35 MAD plus dodatkowe 10 MAD za bagaż (próbowaliśmy się targować, ale trudne to zadanie, gdy tuzin innych turystów z uśmiechem płaci cenę). Jazda trwała trzy i pół godziny z jedną przerwą na posiłek.
- Internet. Kafejka położona najbliżej medyny znajduje się nieopodal Plaza Mohammed, po drodze na plac autobusowy. Godzina połączenia kosztuje 10 DHM.
Sidi-Kacem
Punkt tranzytowy na trasie z Chefchaouen do Fez. Oprócz dworca autobusowego, kolejowego i taksówek, nie ma tu nic, co by mogło przyciągnąć uwagę. Po przygodzie z taksówkarzami postanowiliśmy jechać do Casablanki, by szybciej dotrzeć na południe.
- Komunikacja. W miasteczku pojawiliśmy się późnym popołudniem licząc na znalezienie połączenia do Fez. Bezpośrednich autobusów tego dnia już nie było a przejeżdżające tranzytem były pełne. Taksówkarze na postoju nieopodal dworca żądali za przejazd po 50 MAD od osoby, co na warunki marokańskie jest ceną bandycką - miejscowi płacą połowę tej kwoty. Drugi postój taksówek znajduje się kilkaset metrów dalej, ale i tam uzyskanie dobrej ceny było niemożliwe (więcej...).
Dworzec kolejowy jest położony około 300 metrów od dworca autobusowego, obok komina rafinerii. W ciągu dnia przejeżdża tędy kilka pociągów jadących w kierunku Casablanki jak i do Fez. Bilet 2 klasy do Casa kosztuje 65 MAD (pociąg pośpieszny, zwykły kosztuje 47.50 MAD), odjazd o 18:45, na miejscu po 3 godzinach jazdy, o 21:50. Pociąg kończy bieg w Casablance, na dworcu głównym Casa Voyageurs.
Casablanka
(w skrócie Casa). Marokańska metropolia, w której można się czuć anonimowo pośród pięciu milionów jej mieszkańców. Miasto nie jest nadzwyczaj zajmujące, główne atrakcje:
medyna oraz meczet Hassana II są zepchnięte nad Atlantyk, poza zakurzony, dynamiczny miejski organizm. Wbrew nienajlepszej recenzji wystawionej przez przewodniki, Casablanka ma w sobie coś odświeżającego.
Jedną z osi miasta jest Boulevard Mohammed V, rozciągający się przez 5 km od głównego dworca kolejowego, poprzez bazar (dobre miejsce na zakupy spożywki), do Place des Nations Unies przy
medynie. Mniej więcej 400 m na wschód od bazaru, po północnej stronie ulicy znajduje się dobrze zaopatrzony supermarket, czynny od 10:00 do 22:00.
Nie warto sobie zawracać głowy informacją turystyczną ONMT przy Rue Omar Slaoui - obsługa nie mówi po angielsku a zapytana o konkretne miejsca potrafi tylko polecić
petit taxi.
Casablanka jest bezpiecznym miastem, bez problemu można się wszędzie poruszać na piechotę, nawet po zmroku.
Meczet Hassana II imponuje architektonicznym rozmachem i wysokim na 210 m minaretem. Jest to jedna z największych świątyń na świecie. Innowiercy mogą wchodzić do środka tylko w grupach z przewodnikiem, ale gdy tam byliśmy późnym popołudniem, wielkie wrota właśnie zamknięto na cztery spusty. Do meczetu można dojść nabrzeżem bądź na przełaj przez
medynę, która budzi się z popołudniowego letargu po zmroku, kusząc kafejkami i ciastkarniami.
- Hotele. Większość tanich hoteli położona jest w centrum, przy Rue Allal ben Abdallah, na zachód od Rue Chaoui. Ceny oscylują wokół 90-100 MAD za jedynkę i 115-120 MAD za dwójkę. Mogą być kłopoty z wolnymi miejscami, szczególnie w miejscach wymienianych przez przewodniki.
Zatrzymaliśmy się w hotelu Kon Tiki - 100 metrów na zachód od Hotel Touring, po drugiej stronie ulicy. Wszystkie pokoje dwuosobowe były zajęte ale przekonaliśmy recepcjonistę, by zameldował nas w jedynce. Niewielki pokój 2x4 m bez wiatraka, z oknem na korytarz, umywalką i... bidetem kosztował 100 MAD (utargowane ze 115). Łazienka z ciepłą wodą na korytarzu.
Około kilometra od ambasady Mauretanii znajduje się Camping de l'Oasis, dojazd z Avenue Hassan II (ambasada Mauretanii) jest dosyć dobrze oznakowany. Opłata za osobę wynosi 15 MAD plus 10 za auto, 10 za namiot i 10 MAD za prysznic.
- Knajpy. Najtańsze jedzenie można znaleźć na medynie - od 5 MAD za wariację na temat hot-doga do 15 MAD za danie na talerzu. Medyna jest też doskonałym miejscem do obserwowania przy szklaneczce herbaty ludzi i otoczenia. Po zmroku rozpoczyna się pora serwowania gęstej zupy - hariry, jest to również czas, gdy w powietrzu można poczuć zapach palonego haszyszu. Kluby, z których ulatniają się takie aromaty są gęsto napchane podejrzaną klientelą, której twarze na długo utkwią w pamięci (więcej...).
Planując nocne wyjście trzeba pamiętać, że knajpy zamykają o 23:00 a poza weekendem nawet wcześniej. Kilka lokali z piwem znajduje się przy Blvd Mohammed V oraz bocznych uliczkach na południe, w okolicy tanich hoteli. Część z knajp trudni się głównie wynajmem pań na godziny, w innych odbywa się to bardziej dyskretnie. Piwo wszędzie jest drogie - 15 MAD za małą buteleczkę Flag Speciale.
- Komunikacja. Dworzec kolejowy Casa Voyageurs położony jest na wschód od centrum miasta. Przyjeżdżając do Casablanki, prostopadła do fasady dworca ulica to Blvd Mohammed V, która wiedzie do centrum (około 4 km do dzielnicy z tanimi hotelami).
Autobusy CTM odjeżdżają z centrum, z dworca przy Rue Léon L'Africain. W dniu wyjazdu zostają ostatnie miejsca, lepiej więc kupić bilet co najmniej w przeddzień (aby zająć pierwsze miejsca z przodu trzeba kupić bilet z kilkudniowym wyprzedzeniem). Autobusy do Tan Tan przez Marakesz i Agadir odjeżdżają codziennie o 10:00 i 12:30, autobus o 10:00 kontynuuje jazdę przez Laayoune do Dakhla. Bilet do Agadir kosztuje 135, do Tan Tan 245 MAD. Przejazd z Casablanki do Marakeszu trwa 4 godz. 50 minut, do Tan Tan w sumie 16 i pół godziny (autobus odjeżdżający o 10 rano przyjeżdża o 2:30 w nocy).
Dworca autobusowego innych firm niż CTM, w miejscu wskazanym na mapie w LP nie znaleźliśmy.
Tan Tan
Pierwsze saharyjskie miasto na południe od Agadir (niektórzy uważają je za granicę Sahary Zachodniej). W Tan Tan czuć ducha pustyni, ludzie są mniej zabiegani, bardziej przyjaźni i gościnni. Miasteczko jest dobrym punktem przesiadkowym, jest tutaj kilka hotelików oraz transport dalej na południe lub w głąb pustyni.
- Hotele. Późną nocą, idąc z przystanku CTM odwiedziliśmy kilka hoteli, między innymi Hotel Bir Anzarane, w których zaspani doglądacze żądali 100 MAD za dwójkę lub 50 MAD za materac na tarasie. W końcu zatrzymaliśmy się w Hotel el-Madina, gdzie udało nam się wynegocjować cenę ze 150 do 80 MAD za dwójkę z łazienką, ale bez wentylatora. Jedynka kosztuje oficjalnie 100 MAD.
- Komunikacja. Autobusy CTM zatrzymują się na przystanku przy głównej drodze, zaraz za wyschniętym korytem oued (koryto rzeki okresowej). Do centrum Tan Tan jest stamtąd kilkaset metrów.
Codzienny autobus Supratour do Smary odjeżdża o drugiej rano, później pozostaje tylko grand taxi i czekanie aż uzbiera się komplet pasażerów. Grand taxi, odjeżdżają z placu po południowej stronie miasta. Na odjazd czekaliśmy do południa. Za przejazd płaci się 70 MAD, jazda trwa trzy i pół godziny (z czego ponad pół godziny zajmują kontrole).