Muzykę odbieramy najczęściej bardzo subiektywnie. Szczególnym tego przypadkiem jest kojarzenie muzyki z jakimś wydarzeniem lub miejscem. Tak jest w tym przypadku. Album „Coup de gueule” kojarzy mi się z pewnym minibusem w Burkina Faso (kierowca odtwarzał tą płytę z kasety non-stop).
Wóćmy jednak do muzyki. Tiken Jah nie odkrywa na płycie niczego nowego - klasyczne rytmy reggae są uniwersalne dla tego gatunku. Gdyby nie pochodzenie artysty i dotykające afrykańskiej problematyki teksty nie dało by się tej muzyce przykleić żadnej innej etykiety. Niestety nie znam francuskiego na tyle, by zrozumieć szczegóły tekstów, ale sens wypowiedzi jest zrozumiały - muzyczny atak na politykę. Z tąd sresztą zapewne tytuł, który można przetłumaczyć jako „głośny protest” (dziękuję MK za tłumaczenie).
Gwinea Bissau, niewielki kraj Afryki Zachodniej rzadko zaznacza swą obecność na arenie międzynarodowej. Jednym z takich momentów jest płyta Manecas Costy „Paraiso Di Gumbe”.
Płyta powstała z połączenia muzycznych gatunków. Nie trzeba być ekspertem pasjonującym się muzyką świata by dostrzec ich wspólny mianownik. Jest nim muzyka portugalskich kolonii. Można to usłyszeć już w pierwszym utworze - „Nha Mame” (Moja matka) - któremu bliżej jest Europy niż Afryce. Ten geograficzny akcent pływa gdzieś pomiędzy kontynentami, raz zbliżając się do gitarowych ballad fado, a raz do ludowych rytmów Gwinei Bissau. „Paraiso Di Gumbe” tworzy muzyczny most łączący rytm bębna dżembe z Lizboną.
Mabulu stanowi melanż starego i nowego. Kolektyw z Mozambiku składa się z wielkich klasyków marrabenty (lokalny gatunek muzyki, o którym później) wraz z reprezantami nowego brzmienia młodych muzyków z Maputo. Powstałe z tego połączenia dźwięki trudno włożyć do jakiejś szufladki, postawić na półce z płytami poukładanymi według muzycznych kategorii. Z pewnościę jednak jest to muzyka piękna
Zbudowane na akustycznej gitarze i saksofonie spokojne melodie przeplatają się ze skocznymi rytmami marrabenty - tanecznej muzyki Mozambiku, która przeżywała swój rozkwit w latach 80-tych. W marrabencie słychać wpływy muzyki tego regionu Afryki, ociera się o specyfikę muzyczną Madakaskaru, sięga do muzyki popularnej Kenii i Zimbabwe, czerpie dźwięki z europejskiego popu.
Po żwawym poczatku, płyta prezentuje spokojniejsze utwory. Moim zdaniem to one określają tą płytę - utwory takie, jak Aids, N´Binheto, Maldeyeni. Lektura obowiązkowa dla muzycznych obieżyświatów.
Muzyczne tradycje Madagaskaru odwrócone są nieco plecami do Afryki kontynentalnej. Doskonale słychać to na płycie „Soul Makassar” - Tarika czerpie bowiem z muzycznych doświadczeń przywiezionych z Indonezji. Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że to właśnie z wysp południowo-wschodniej Azji pochodzą pierwsi mieszkańcy Madagaskaru.
Nagrywająca w Londynie Tarika buduje melodie w oparciu o malgaskie instrumenty szarpane. Nie wypiera się wszelako innych instrumentów, uzupełniając melodie kobiecym, malgaskim wokalem. Na płycie dominują spokojne rytmy, skłaniające raczej do wygodnej sjesty w fotelu i marzeń o egzotycznej podróży, niż do tańca. Jest to również piękny przykład, jak afrykańska muzyka może być zróżnicowana i inna od utartych rytmów.
Utwory: