Późniejsza podróż do Senegalu: Senegal 2019
Jadąc pierwszy raz do Senegalu spodziewałem się podobnych wrażeń, jakich doświadczyłem dwa lata wcześniej w Mali. Obawiałem się szczególnie masowej turystki uprawianej przez francuskie grupy i związanego z tym komercyjnego nastawienia miejscowych. Tymczasem, z wyłączeniem Dakaru, rzeczywistość okazała się lepsza. Być może dlatego, że Senegal nie ma tak wielkich atrakcji, jak Timbuktu czy Kraj Dogonów w Mali.
Senegal leży w tej samej strefie czasowej, co Londyn. Gdy w Dakarze jest południe, w Warszawie jest już pierwsza. Nie stosuje się tutaj zmiany czasu z zimowego na letni i na odwrót. Jesienią, dzień zaczyna się kwadrans przed szóstą a kończy o dziewiętnastej.
Płaska północ Senegalu, wraz z Dakarem, leży w strefie Sahelu, gdzie klimat jest bardzo suchy a opady rzadkie. Poniżej rzeki Gambii żółte kolory ustępują zieleni, tam też krajobraz się faluje, zapowiadając wyżynę Fouta Djalon w Gwinei.
Ze względu na gorącą porę deszczową latem oraz wiejący od grudnia harmattan (północny wiatr znad Sahary, niosący duże ilości pustynnego pyłu), najlepszą porą na wycieczkę do Senegalu jest jesień.
Choć teoretycznie obywatele Unii Europejskiej nie potrzebują wiz wjazdowych do Senegalu, Polacy to nie Francuzi i wiz potrzebują. Wiza nie jest możliwa do kupienia na lotnisku lub na lądowych przejściach granicznych, trzeba ją zdobyć przed wyjazdem. Według informacji polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, co roku zdarza się kilka przypadków zawrócenia z lotniska w Dakarze Polaków bez wiz wjazdowych.
W Polsce, wizy wydaje Ambasada Republiki Francuskiej w Warszawie: ul. Piękna 1, 00-477 Warszawa, tel. (22) 529 30 00 lub 51, fax (22) 529 30 04, e-mail: press@ambafrance-pl.org, www.ambafrance-pl.org. Do wizy potrzeby jest cały szereg dokumentów:
Po skompletowaniu wszystkiego, wiza wydawana jest na poczekaniu. Będzie ważna na tyle dni i na taki okres czasu, na ile mamy to potwierdzone w papierach. Jeśli tego potrzebujemy (np. planując wizytę w Gambii) należy poprosić o wizę wielokrotną. Bez względu na długość wizy i jej krotność, kosztuje tyle samo.
Senegalskie wizy są również proste w uzyskaniu w państwach afrykańskich, można się o nie ubiegać między innymi w Nawakszut, Bandżulu, Bissau, Konakry, Bamako i Abidżanie.
Obok chorób „brudnych rąk”, których trzeba się wystrzegać wszędzie na świecie, w Senegalu największym ryzykiem jest zachorowanie na malarię, która występuje na całym obszarze kraju. Od stycznia do czerwca, w interiorze oraz na wybrzeżu ryzyko zachorowania na malarię jest mniejsze. Więcej na temat sposobów zapobiegania w rozdziale Malaria w Afryce.
Przy wjeździe do Senegalu może być kontrolowana ważność szczepienia na żółtą febrę (szczepionki wykonują Sanepidy, zwykle w miastach wojewódzkich).
Wydawnictwo Lonely Planet wydało trzy przewodniki opisujące Senegal. W zależności od podróżniczych planów, do wyboru są: The Gambia & Senegal, West Africa oraz Africa on a Shoestring. Rzecz jasna, najbardziej precyzyjne informacje można znaleźć w tym pierwszym, ale trzeba też przyznać, że pozostałe dwie pozycje pozbawione są głównie treści bezpośrednio niezwiązanych z praktyczną stroną podróży (np. historia).
Kilka innych wydawnictw również ma w swojej ofercie przewodniki po Senegalu, ale nigdy nie miałem ich w rękach.
Dobre mapy Senegalu, które można kupić w Europie to między innymi Michelin "741 - Africa - North and West", w skali 1:4 000 000, ITMB Senegal & Gambia w skali 1:800 000 oraz Freytag&Brendt Gambia·Senegal w skali 1:500 000.
Senegal należy do unii monetarnej Afryki Zachodniej BCEAO, gdzie obowiązuje frank zachodnioafrykański CFA (czyt. sefa, symbol międzynarodowy franka CFA to XOF). Oprócz Senegalu, zachodnioafrykańskim CFA można płacić w Gwinei-Bissau, Mali, Burkinie Faso, Wybrzeżu Kości Słoniowej, Nigrze, Togo i Beninie.
Oficjalnie, CFA jest związane z euro kursem 100 CFA za 15 eurocentów (1 euro = 666 CFA). Rzeczywisty kurs wymiany jest jednak niższy, od 640 do 650 CFA za euro.
Najkorzystniej jest wymieniać euro, ponieważ kurs dolara amerykańskiego jest bardzo słaby. W Dakarze (również na lotnisku) oraz kilku większych miastach (np. St-Louis, Ziguinchor) banki posiadają czynne całą dobę bankomaty wypłacające pieniądze z kart Visa Electron. Na przykład na lotnisku w Dakarze, bankomat CBAO sprzedaje CFA po kursie 646 CFA za 1 euro (według bieżącego kursu NBP) plus 11 złotych dla banku. Banki zamykane są często o 15:30. Po tej godzinie, w razie potrzeby można próbować wymiany w okolicznych sklepach.
Stolica Senegalu - Dakar - nie uchodzi za sympatyczne miasto. Tak też w istocie jest, choć oznacza to, co najwyżej towarzystwo natrętów oferujących coś niepotrzebnego. Nie jest to też miasto, w którym Rolex na ręku i Nikon na szyi pozostaną niezauważone.
Potencjalnie dużo bardziej niebezpiecznie jest nieco dalej na południe, za Gambią. W prowincji Casamance, bo o niej tu mowa, działają aktywnie separatyści dążący do oderwania tej krainy od reszty kraju. Dążenia te przybierają często formę ataków z bronią w ręku na okoliczne wioski, które nie sprzyjają rebeliantom lub też napaści na pojazdy poruszające się po głównych drogach. Stolicę regionu, Ziguinchor, ataki te omijają, głównie dlatego, że żyją tu rodziny partyzantów. Ponadto, na terenie Casamance pozostawiono wiele min, które leżą tam jeszcze od końca lat 90-tych, głównie przy granicy z Gwineą Bissau. Więcej o tym konflikcie napisałem w Notatniku.
By nie trafić przypadkiem na lokalną wojnę, przed wyruszeniem w rejon Casamance warto być na bieżąco z ostatnimi wydarzeniami. Polecam anglojęzyczne serwisy informacyjne wymienione w Źródłach lub polskie skróty mojego autorstwa - Wiadomości z Senegalu. Ze względu na periodyczne walki, niektóre regiony Casamance są zamykane od czasu do czasu dla ruchu turystycznego. Podobnie dzieje się z granicą z Gwineą Bissau.
Chcąc nawiązać bliższy kontakt z miejscowymi, trzeba znać francuski (język urzędowy). Władając wyłącznie językiem angielskim również można się porozumieć, ale nie będzie to komunikacja, lecz połączenie łamigłówki z kalamburem. Oczywiście od reguły są liczne wyjątki.
Bez francuskiego i angielskiego pozostają inne lokalne języki... wolof, serer, fula, diola i mandingo.
W dużych i średnich miastach z dostępem do internetu nie powinno być problemu. Internet rozprzestrzenia się bardzo szybko, więc nawet w małych miasteczkach pojawiają się lokale z kilkoma komputerami i dostępem do sieci. Godzina dostępu do Internetu kosztuje od 400 do 1 500 CFA (im dalej od Dakaru tym drożej).
O dostęp do telefonu nie ma co się martwić. Połączenia lokalne i międzynarodowe można realizować zarówno ze stacjonarnych biur telekomunikacyjnych, jak i wprost z ulicy. W tym ostatnim przypadku mamy do wyboru aparaty stacjonarne albo telefony komórkowe różnych sieci. Cennik jest zazwyczaj wypisany albo wymalowany na desce. Kod międzynarodowy Senegalu to 221.
Wśród polskich operatorów telefonii komórkowej, umowy roamingowe z Senegalem mają podpisane Era (sieć Mattel), Plus (Sonatel-Alize) i Idea (Sonatel-Alize) - stan na listopad 2006.
Najefektywniejszym sposobem podróżowania po Senegalu jest przybycie na gare routière (plac, z którego odjeżdża transport dalekobieżny) i odnalezienie pojazdu, który jedzie w naszą stronę. Najprawdopodobniej będzie to któryś z palety minibusów lub busz-taxi (taxi brousse), duże autobusy są rzadkością. Gare routière są zwykle dobrze zorganizowane i oznakowane. Minibusy i busz-taxi stoją w dwóch odrębnych kolejkach a miejscowości docelowe są wypisane na drewnianych tablicach.
Opłaty za przejazd są ustalone z góry, nie spotkałem się z zawyżaniem cen dla turystów. Cena jest tym niższa, im więcej pasażerów mieści się w pojeździe. Za przewóz bagażu, w tym plecaka, płaci się oddzielnie.
Znalezienie taniego noclegu w Senegalu nie jest trudne. Standard najtańszych hoteli, nazywanych często campement, jest zaś nieco wyższy od średniej afrykańskiej.
Niektóre hotele prowadzone przez muzułman mogą odmówić zakwaterowania w jednym pokoju par niebędących małżeństwem.
Będąc w Senegalu nie można nie spróbować tiébudienne - lokalnej strawy ryżowej, zwykle z rybą i gęstym sosem. Poza tym, do wyboru są rozmaite dania z ryżem lub makaronem, wyborna ryba oraz kurczaki - wyjeżdżając z nieciekawej kulinarnie Mauretanii, można spędzić na próbowaniu smaków Senegalu kilka dni. Trzeba jednak wiedzieć, że smaki te są głównie pikantne i bardzo pikantne.
Najpopularniejszym trunkiem wśród miejscowych jest piwo La Gazelle oraz importowane w litrowych kartonach, tanie hiszpańskie wino.
Stolica Senegalu jest wielka i zatłoczona, jest bytem samym w sobie, znacznie różniąc się od reszty kraju. Znajdują się tutaj okazałe banki, skupia się przemysł, tętni nocne życie. Turysta z plecakiem może czuć się trochę tym wszystkim przytłoczony, ale warto się tu zapuścić choćby na jeden dzień. Podczas wędrówki po mieście, nieodłącznie, zwłaszcza w ścisłym centrum wokół Place de Indépendance, towarzyszył nam będzie jeden z wielu zamieszkujących Dakar naciągaczy, próbujący nakłonić na datek na jakiś dobroczynny cel, zakup paciorków lub Coca-Coli.
Zaczynając od północy miasta, dobrym punktem orientacyjnym, jest wzniesiony według kanonów marokańskich Wielki Meczet (Grande Mosquée) z minaretem podobnym do tego w Casablance. Na północy jest również przystań, skąd co godzinę lub dwie odpływają promy na pobliską Wyspę Gorée (Île de Gorée). Kurs w dwie strony kosztuje 5 000 CFA. Na wyspie, zwłaszcza w weekendy, można spotkać większość białych, przebywających aktualnie w mieście. Panuje tutaj atmosfera kanikuły i wypoczynku. Poza kilkoma drogimi restauracjami, do zobaczenia są pozostałości kolonialnych fortyfikacji oraz panoramy odległego o 3 km Dakaru. Na obejście wyspy dookoła, z pominięciem muzeów i sprzedawców pamiątek, wystarczy jedna godzina.
Oprócz paru przykładów kolonialnej architektury, samo centrum Dakaru warto chyba polecić jedynie miłośnikom drogich restauracji i lokali rozrywkowych.
Wyrośnięta wieś rybacka na północnych krańcach Dakaru stanowi dobrą bazę, z której można robić wycieczki do miasta. Największą atrakcją Yoff jest targ rybny - na plaży zaraz za Campement le Poulagou rybacy wyładowują późnymi popołudniami z kolorowych łodzi świeży połów, który ich kobiety sprzedają przyjezdnym kupcom.
W jednym z zaułków Yoff jest kafejka internetowa - po około 300 m od Campement le Poulagou wzdłuż głównej drogi trzeba wejść w uliczkę w lewo. Godzina połączenia kosztuje tutaj 400 CFA.
Położone na mierzei Guet N´Dar, oddzielającej rzekę Senegal od Oceanu Atlantyckiego miasto, St-Louis jest ciekawym przystankiem w drodze z północy na południe (lub na odwrót). Jest to popularne miejsce wśród turystów, dlatego pewnie częstym towarzyszem wędrówki po mieście jest jeden z miejscowych naciągaczy. Problem ten istnieje jednak w znacząco mniejszej skali niż w stolicy.
Wyspę ze stałym lądem, Sor, łączy wiekowy most żelazny, Pont Faidherbe, skonstruowany rzekomo przez samego Eiffela (ten od wieży Eiffela w Paryżu). Idąc dalej na wprost w kierunku oceanu, po przekroczeniu kolejnego mostu trafiamy do wiejskiej części miasta, na mierzeję Guet N´Dar. Tutaj znajdują się kramy i wyszynki handlarzy. Samo wybrzeże, zwłaszcza późnym popołudniem, zamienia się w targ rybny, na którym można zakupić świeży połów wprost z łodzi. Rybacy z St-Louis zapuszczają się łodziami aż na wody terytorialne Mauretanii, gdyż jak twierdzą tutaj wszystko już wyłowiły europejskie trałowce. Po plaży lepiej się nie wałęsać w poszukiwaniu muszli, gdyż piasek kryje wiele kup miejscowej dziatwy.
Szybki dostęp do Internetu możliwy jest na wyspie, w Champs Elysées Internet Café. Na wyspie są też banki, w których można wymienić pieniądze. Gdyby były zamknięte, dłużej otwarty jest kantor obok Hôtel de la Poste.
Jedne z tańszych pokoi na wyspie są w Auberge de Jeunesse. Noc tutaj kosztuje 5 500 CFA ze śniadaniem (bagietka z dżemem).
The worst shitter in Senegal, jak knajpę Fireman´s opisuje Lonely Planet już nie istnieje. Miejscowi alkoholicy upodobali sobie zdaje się lokale bliżej centrum wyspy. Tutaj, w bocznych uliczkach można znaleźć parę barów na piętrze z tanim piwem, winem Garcia w kartonie i telewizorem.
Lepsze lokale zachęcają szyldami i wydrukowanym na kartce A4 menu. Piwo jest tu jednak niemal dwukrotnie droższe niż gdzie indziej.
Czterogodzinna droga z Dakaru jest nudna i monotonna. Busz taxi nie dojeżdżają do centrum St-Louis, kończąc bieg na peryferiach miasta. By dojechać do centrum, należy podjechać jednym z przejeżdżających główną drogą alhamów (100 CFA, taksówka kosztuje 500). Minibusy owe przejeżdżają przez oba mosty na rzece Senegal, kończąc bieg w okolicach latarni morskiej.
Transport na wschód, wzdłuż rzeki Senegal odjeżdża z przystanku na przedmieściach po kontynentalnej stronie miasta. Busz taxi odjeżdżają wcześnie rano, szanse na znalezienie czegoś po południu są małe. Przejazd do oddalonego o 410 km Matam kosztuje 7 200 CFA (wraz z plecakiem) i trwa 7 godzin. Bezpośredniego transportu do Bakel nie ma.
Miasteczko nad rzeką Senegal na wschodzie kraju. Jadąc wzdłuż rzeki tranzytem nie wjeżdża się nawet do miasta, gdyż wszystkie samochody publiczne zatrzymują się w wiosce Ouro Sogui na głównej drodze. Ta zresztą, oprócz kilku fragmentów, jest w bardzo dobrym stanie i niewielki nań ruch, który częściej zakłóci koza czy osioł niż inny samochód.
Ouro Sogui to właściwie jedno skrzyżowanie w kształcie litery "T", wokół którego zapewne rano rozgrywa się bazar. Plac, na którym gromadzą się busz-taxi i minibusy jadące w dalszą drogę, znajduje się po lewej stronie drogi wiodącej do Matam, nieduży kawałek od skrzyżowania. Gdyby tutaj utknąć, przy tym samym skrzyżowaniu jest co najmniej jeden hotel. Dalszy transport do Bakel kosztuje 3 000 CFA - 150km, dwie i pół godziny.
Tak jak Matam, miasto leży kilka kilometrów od głównej drogi, bezpośrednio nad rzeką Senegal, do której nieuchronnie trafimy idąc z centrum Bakel na wschód. Po drugiej stronie rzeki jest Mauretania i wioska Gouray, do której można przeprawić się łódką. Ruchu przez rzekę strzeże dwóch siedzących w cieniu na ławeczce urzędników. Za czasów kolonialnych, Bakel miało strategiczne znaczenie ze względu na fort, za pomocą którego Francuzi kontrolowali handel na rzece. Z dawnych czasów, w Bakel pozostało kilka popadających w ruinę magazynów oraz pancerna łódź leżąca na boku obok przeprawy pirogowej do Mauretanii.
Bakel jest ekstremalnie zakurzony, pogrążony w pyle a na dodatek gorący. Tylko droga dojazdowa jest utwardzona, reszta to piaszczyste ulice. Prawdziwym atutem tego miasta są natomiast jego życzliwi mieszkańcy, co wraz z pyłem i upałem tworzy niepowtarzalną atmosferę.
W czasie mojej tu wizyty, w Bakel nie było kafejki internetowej.
(W skrócie, jak mówią miejscowi, Tamba). Miasto na pierwszy rzut oka wygląda interesująco. Być może sprawiają to spowite w cieniu drzew ulice a być może nietypowy, przytorowy charakter - Tamba leży na szlaku kolei z Bamako do Dakaru. Dworzec kolejowy jest całkiem nową konstrukcją, ciekawsze są natomiast budynki techniczne po drugiej stronie torów, pamiętające zapewne czasy administracji francuskiej.
(Czyt. kedugu). Na południe od Tamba zaczyna się zielona część Senegalu. Droga do Kedougou prowadzi przez Park Narodowy Niokolo-Koba, którego nie powinni ominąć entuzjaści obserwacji dzikiej zwierzyny. Ponieważ do nich się nie zaliczam, przez okno minibusa widziałem tylko baraszkujące przy drodze małpy, przechodzącego poboczem warana, również przy drodze żółwia, pawiany i chmarę kolorowych ptaków.
Kedougou to typowe miasto jednego skrzyżowania (ronda, w tym przypadku). Jadąc z Tambacoundy plac autobusowy znajduje się 500 m przed nim, trochę ukryty z lewej strony drogi. Z ronda w lewo (kierunek północno-wschodni) idzie się do "city", gdzie są sklepy, najdroższa kafejka internetowa w Senegalu (1 500 CFA za godzinę) i hotele. W tej samej okolicy jest placówka banku z szyldem Western Union, zapytani o wymianę pieniędzy odsyłają jednak do pobliskiego sklepu. W prawo od ronda (kierunek zachodni), droga wiedzie do Dindefelo i Gwinei.
Dindefelo słynie z wodospadu, do którego postanowiłem dojechać z Kedougou rowerem. By doń trafić należy udać się z ronda w kierunku zachodnim i na rozwidleniu za pocztą skręcić w prawo. Po kilku kilometrach niezłej żwirówki, z głównej drogi trzeba zjechać w lewo, w drogę gruntową. Możliwości zbłądzenia nie ma wiele, w sumie do przejechania jest około 40 km. Ostatni, najdłuższy odcinek (od momentu opuszczenia żwirówki) wiedzie przez gęsty busz, karłowaty las i zarośla. Jedzie się wydeptaną przez piechurów ścieżką, omijając głębokie na metr koleiny, wjeżdżając na kamieniste podłoże, czasami brnąc w piasku. Nie należy zapomnieć o odpowiednim zapasie wody, gdyż na tym odcinku ludzi nie ma prawie wcale. W sumie przejazd z Kedougou zajął mi dwie i pół godziny.
W Dindefelo jest sklepik, kilka chat i nic więcej. W sklepiku można uzupełnić zapas wody i kupić ciastka. Na większy posiłek trzeba wpraszać się do miejscowych. W przypadku utknięcia tutaj, w kilku chatach na krańcu wsi urządzono campement, który zastałem kompletnie opuszczony. Jak wspomniałem, niedaleko od wioski jest wodospad, ale ujrzeć go mi nie było dane - więcej o tej przygodzie napisałem w Notatniku.
Jadąc do Gambii od wschodu, nie sposób nie przejeżdżać przez Vélingarę. Przystanek starych gruchotów jadących w tamtą stronę - gare basse - leży po przeciwnej stronie miasta niż plac, z którego odjeżdża transport w innych kierunkach. Pomiędzy nimi kursują taksówki, jak również konne dwukółki - przejazd nimi kosztuje 300 CFA i trwa 15 minut.
Bilet do Basse Santa Su w Gambii na przejazd w środku budki pikapa kosztuje 1 000 CFA plus 200 za plecak. 20 kilometrów jechaliśmy dwie godziny - częściowo z powodu stanu drogi i samochodu a częściowo z powodu szczegółowych kontroli granicznych.
(Czyt. zigenczor) leży nad brzegiem rzeki Casamance, nie ma jednak w mieście promenady a podmokły brzeg upstrzony jest łodziami rybackimi i stertami śmieci. W Ziguinchor funkcjonuje spory bazar Marcheé St-Maur, towary i przekupnie nie są jednak nazbyt egzotyczni a całość spięta jest betonową, nową konstrukcją targowiska. Mimo tego, Ziguinchor ma to coś, co pozwala stwierdzić, że jest to przyjemne miasto, do którego chce się wracać.
W centrum Ziguinchor jest ambasada Gwinei Bissau, w której wizy są tańsze niż gdzie indziej a na dodatek, wydawane od ręki. W tej samej okolicy mieszczą się banki (SGBS udostępnia bankomat), sklepy spożywcze i kafejki internetowe. Taksówka przez całe miasto kosztuje 300 CFA.