Wstęp
Gwinea to jeden z ciekawszych krajów Afryki Zachodniej. Nieco mniejszy od Polski, rozpościera się niczym banan od płaskiego wybrzeża Zatoki Gwinei poprzez górzyste centrum (w górach Gwinei mają swe źródła rzeki Niger, Senegal i Gambia) aż do tropikalnej dżungli na południowym wschodzie. Oprócz pustyni, jest to Afryka w pigułce.
Gwinea leży w tej samej strefie czasowej co Londyn, a więc godzinę wcześniej w stosunku do Polski. Gdy w Conakry jest południe, w Polsce jest już pierwsza. Gwinea nie stosuje zmiany czasu z zimowego na letni i na odwrót.
Dzień w Gwinei trwa średnio prawie trzynaście godzin. Najdłuższe dnie są w czerwcu, świta wtedy o 6:10 a zmierzcha o 19:30. W grudniu, gdy dnie są najkrótsze, widno jest od 6:40 do 19:00.
Pogoda
Tropikalny klimat Gwinei cechuje intensywna, trwająca od czerwca do października pora deszczowa. W samym jej środku, w lipcu, deszcze padają codziennie a Conakry jest wtedy jednym z najbardziej mokrych miast Afryki. Najintensywniej pada na wybrzeżu, mniej na północy, przy granicy z Mali.
Najlepszą porą do podróży po Gwinei jest pierwsza połowa pory suchej, od końca października do marca, gdy kombinacja temperatury i wilgoci jest najbardziej znośna.
Wizy
Wizę należy zdobyć przed wyjazdem do Gwinei, gdyż nie można jej uzyskać na granicy, w tym na lotnisku w Conakry. Jako, że w Polsce nie ma konsulatu Gwinei, jesteśmy obsługiwani przez ambasadę w Berlinie.
Ambasada (Botschaft der Republik Guinea) mieści się przy ulicy Jägerstraße 67/69 i czynna jest w dni robocze od 9:00 do 15:00. Tel. +49 30 200 74 330; fax +49 30 200 74 33 33; e-mail: berlin@ambaguinee.de. Wraz z paszportem, który winien zachować ważność przez co najmniej 6 miesięcy od planowanej daty podróży i posiadać jedną wolną stronę, należy dostarczyć 2 zdjęcia, 2 wnioski (można je pobrać np. ze strony www.visaexpress.de) oraz 60 euro. Ważna 30 dni wiza wydawana jest w przeciągu 24 godzin. Wizy wielokrotne, ważne 90 dni kosztują 87 euro.
W Afryce wizy są tańsze. Swoją kupiłem w Bissau w przeciągu jednego dnia. Wiza 30 dniowa kosztuje tam 30 000 CFA, czyli około 46 euro. Oprócz Bissau, ambasady Gwinei można znaleźć w Abidżanie, Akrze, Bamako, Bandżulu, Dakarze, Freetown i Monrovi.
Ghana
Ambasada Republiki Ghany mieści się w dzielnicy Camayenne, pomiędzy Hotelem Camayenne a Cour Suprême (bliżej tego ostatniego).
Liberia
Ambasada Republiki Liberii to niepozorny budynek w bocznej uliczce od Route du Donka. Ambasador podejrzliwie potraktował moje zapytanie o wizę turystyczną i kazał wrócić z listem polecającym od konsula Rzeczpospolitej Polskiej. Całe szczęście, że obie placówki są niedaleko od siebie (Konsulat Honorowy RP mieszka przy ulicy równoległej do Route du Donka, około 300 m na północ od Ambasady Liberii, tel: +224 464 453). Wiza kosztuje 200 000 franków, jedno podanie i dwa zdjęcia. Ambasada czynna jest do 16:00. List polecający z polskiego konsulatu można załatwić w jeden dzień, za przyjemność tą zapłacimy 10 000 CFA (konsul nie przyjmuje miejscowych franków) lub 15$.
Mali
Ambasadę Republiki Mali można znaleźć w dzielnicy Camayenne, w połowie drogi pomiędzy Cour Suprême a Hotelem Camayenne. Wiza ważna 30 dni kosztuje bardzo tanio, bo tylko równowartość 4$. Na jej załatwienie czeka się jeden dzień.
Sierra Leone
Ambasada Republiki Sierra Leone mieści się nieopodal ronda Bellevue przy Route du Donka. Bramę otwierają o 8:30, ale konsul wydający wizy przyjmuje dopiero od 9:00. Wiza kosztuje 100$ i teoretycznie wydawana jest w przeciągu dwóch dni. Konsul gotów jest wystawić wizę na poczekaniu, za dodatkową opłatą 20$ do kieszeni konsula. Oprócz pieniędzy, trzeba wypełnić jeden formularz i przykleić jedno zdjęcie.
Wybrzeże Kości Słoniowej
Ambasada Republiki Wybrzeża Kości Słoniowej jest położona w dzielnicy Camayenne, w połowie drogi między Cour Suprême a Place du 8 Novembre, od strony oceanu.
Zdrowie
Na całym obszarze Gwinei występuje wysokie zagrożenie malarią. Więcej o zapobieganiu malarii napisałem w części Malaria w Afryce.
Tak jak w kilku sąsiednich krajach, również w Gwinei występują czasami lokalne nasilenia zachorowań na cholerę. Warto więc zwrócić uwagę na podstawowe zasady higieny.
Przekraczając granicę Gwinei może zostać sprawdzona ważność szczepionki na żółtą febrę. Szczepionki wykonują w Polsce Sanepidy, czyli Stacje Sanitarno - Epidemiologiczne. Adresy i telefony do placówek Sanepidu można znaleźć na stronie Państwowej Inspekcji Sanitarnej.
Mapy i przewodniki
Gwinea opisana jest bodaj tylko w przewodnikach z serii Lonely Planet. Do wyboru są dwa: „West Africa” i „Africa on a Shoestring”. Oba zawierają podobny zakres informacji praktycznych, różniąc się obszernością informacji dodatkowych, jak np. historia, etnografia, fauna itp.
Z map, w zależności od potrzeb (do podróży z plecakiem transportem publicznym wystarczą mapy zawarte w przewodniku), polecam ogólną mapę Afryki Zachodniej wydaną przez Michelin „741 - Africa - North and West”, w skali 1:4 000 000 lub bardziej szczegółową wydawnictwa Institut Geographique National (IGN) „Guinée” w skali 1:1 000 000.
Pieniądze
Obowiązującym środkiem płatniczym Gwinei jest frank gwinejski, który dzieli się na sto centymów (centymy nie występują w obiegu). Symbolem międzynarodowym franka gwinejskiego jest GNF. Franki łatwo jest zakupić za euro, dolary amerykańskie lub franki CFA. Bieżące kursy wymiany (stan na luty 2007):
- 1 € = 7 800 GNF
- 1 $ = 6 000 GNF
- 100 CFA = 1 190 GNF
Twardą walutę można wymienić na franki w bankach oraz w mniej lub bardziej oficjalnych punktach wymiany (czasem są to sklepiki przy placach autobusowych). Handlem pieniędzmi trudnią się też panowie z kalkulatorami w dłoniach, których można znaleźć np. w pobliżu większych banków i poczty głównej w Conakry. Bankomaty widziałem tylko w centrum stolicy, polski konsul odradzał jednak z ich korzystania gdyż rzekomo bardzo często „połykają karty”.
Zagrożenia
Zagrożenie drobną przestępczością jest ograniczone właściwie tylko do Conakry. Nawet w stolicy jednak szanse na natknięcie się na rabusia są małe. Choć moje doświadczenia w tym temacie są pozytywne, nie należy kusić losu zapuszczając się w podejrzane miejsca późno w nocy.
Fotografując w miastach warto się upewnić, że nie patrzy na nas policjant, gdyż może to być powodem próby wyłudzenia kary pieniężnej za fotografowanie obiektu rzekomo wojskowego. Podobna sytuacja może nas spotkać w meczetach, za zdjęcia „bez autoryzacji”. W obu przypadkach oddanie paszportu lub aparatu znacznie obniża możliwości negocjacji.
Na początku roku 2007, przez większe miasta Gwinei przetoczyła się fala strajków i krwawo tłumionych demonstracji wymierzonych w prezydenta Lansana Conté. Przed odwiedzeniem Gwinei warto być na bieżąco z ostatnimi wydarzeniami. W tym celu polecam serwisy informacyjne wymienione w Źródłach lub skróty informacji, które zamieszczam w Wiadomościach na tej stronie.
Język
Językiem urzędowym Gwinei jest francuski. Znajomość angielskiego jest rzadka, choć na poziomie kilku podstawowych słów, z pewnym wysiłkiem można się dogadać. Wśród języków rodzimych dominują trzy: fula na północnym zachodzie, maninka w centrum oraz susu na zachodzie.
Internet i telefon
W Conakry oraz większych miastach dostęp do internetu nie stanowi problemu. Gorzej jest na prowincji, ale nie spodziewajmy się, że w Gwinei będzie lepiej niż w Polsce. Godzina dostępu do internetu kosztuje od 3 500 do 5 000 franków (taniej w dużych miastach).
Sieć telefonii stacjonarnej jest dobrze rozwinięta, połączenia można realizować z państwowych lub prywatnych centrów telekomunikacyjnych. Przez zwykłą komórkę jednak nie pogadamy, gdyż polscy operatorzy mają podpisane umowy roamingowe tylko z operatorem satelitarnym Thuraya (Era, Orange). Międzynarodowy numer kierunkowy Gwinei to 224.
Komunikacja
Gwinea to duży kraj, w którym dobre, utwardzone drogi łączą tylko większe miasta, czyniąc go jeszcze większym. Dopóki poruszamy się głównymi szlakami podróżowanie może być szybkie i przyjemne. Gdy tylko opuścimy główne drogi, będziemy skazani na flotyllę poobijanych wehikułów i długi czas spędzony w ich środku.
Minibus, busz-taxi
Najbardziej rozpowszechniony i popularny środek transportu. Pojazdy te zajmują większą część placów autobusowych. Wybierając się dokądś wystarczy powiedzieć komukolwiek dokąd się jedzie by trafić w odpowiednie miejsce. Zwykle samochody ustawione są w kolejce, czasami jednak o klienta walczą dwa konkurencyjne samochody. W takich przypadkach należy kierować się zdrowym rozsądkiem i nie kupować biletu bez pewności, że płacimy za samochód, który odjedzie pierwszy. Minibusy i busz-taxi odjeżdżają dopiero po skompletowaniu pasażerów.
Teoretycznie, w busz-taxi mieści się dziesięć osób: trzy na fotelu obok kierowcy (najchudsza siedzi okrakiem na dźwigni zmiany biegów), cztery na kanapie z tyłu i trzy na kanapie w drugim rzędzie. W praktyce miejsc jest tyle, ile zdoła wejść osób. W rachunku tym dzieci nie są w ogóle uwzględniane, zaś część pasażerów znajduje miejsce na dachu (częstym widokiem przez okno jest czyjaś zwisająca stopa) lub w bagażniku. Z doświadczenia, najlepsze zdają się być miejsca w rzędzie za kierowcą, przy oknach.
Pod względem wygody minibusy zdają się być mniej wygodne od mniejszych busz-taxi ale różnica ta jest znikoma. Ze względu na liczbę pasażerów, minibusy zatrzymują się częściej, przez co jadą dłużej niż busz-taxi.
Za przewóz plecaka płaci się dodatkowo, zwykle jest to 1 000 franków.
Autobus
Duże, wygodne (jak na miejscowe warunki) autobusy łączą miasta położone wzdłuż lepszych dróg. Wygodę kompensuje długi czas jazdy, gdyż każdy może zatrzymać taki autobus w dowolnym miejscu.
Litr benzyny kosztuje 3 800 a oleju napędowego 3 600 franków.
Hotele
Wybór miejsc noclegowych w Gwinei nie jest duży, ale w dolnej skali cenowej zawsze coś się znajdzie. Na prowincji jak i w stolicy tanie hotele są nieźle utrzymane (relatywnie, w afrykańskiej skali czystości). Nie natknąłem się na hotele tylko z nazwy, w których zamieszkują głównie prostytutki i ich klienci.
Przeciętnie, tani hotel kosztuje w Gwinei 15-20 000 franków.
Jedzenie i zakupy
Kuchnia Gwinei nie wyróżnia się specjalnie na tle innych frankofońskich państw regionu. Oznacza to bagietki i omlety na śniadanie oraz ryż lub makaron z sosem na obiad. Posiłki serwują przydrożne bary i lokale, których najwięcej można znaleźć przy placach autobusowych i bazarach. Kolorytu dodają mini kawiarenki, gdzie można napić się lokalnej, gwinejskiej kawy.
Gwinejski browar Sobragui produkuje dwa gatunki piwa: warzony na licencji Skol (5,2%) oraz trochę mocniejszy (5,8%) Guiluxe. Skol wydaje się być bardziej popularny, ale polecam Guiluxe, tym bardziej, że to „bière nationale”.
Zakupy
Woda 1.5l - od 2 000 do 3 000 franków (im dalej od miasta tym drożej); woda 0.5l w plastikowej torebce - od 150 do 200 franków (dostępne są dwie marki: KaKoulima i smaczniejsza Coyah); piwo - od 2 000 do 5 000 franków (przeciętnie 3 000, drożej w drogich restauracjach); napój w butelce - od 500 (w sklepie) do 1 000 franków (w barze); kawa lub herbata - 300 franków; kanapka z bagietki lub szaszłyk - od 500 do 700 franków; cztery pączki - 250 franków; tuzin mini-bułeczek - 500 franków; garść smażonych bananów - 300 franków; gotowane jajko - 300 franków; miska ryżu z mięsem na ulicy - 5 000 franków, sam ryż z sosem lub spaghetti - od 1 000 do 2 000 franków; pocztówka - od 400 do 500 franków; znaczek pocztowy do Polski - 300 franków; pudełko z 8 tabletkami Lariamu - 367 650 franków.
Conakry
Dwumilionowa, afrykańska metropolia wcina się w Ocean Atlantycki ostrym cyplem. Jego spuchnięta końcówka, dzielnica Kaloum jest administracyjnym centrum miasta, z bankami, hotelami i restauracjami. Miejsc ciekawych turystycznie nie ma wiele. Oprócz skromnej kolekcji Muzeum Narodowego (wjazd 5 000 franków) uwagę zwraca Wielki Meczet, ostrożnie jednak z robieniem zdjęć, gdyż może być to przyczyną nieprzyjemności. Więcej, napisałem o tym w Notatniku. Chciałem odwiedzić jeszcze okazały Palais de Nations, drogę zagradza szlaban i wszyscy wchodzą jak chcą, ale pilnujący go żołnierze widząc białego zażądali ode mnie 5$, więc obejrzałem go zza szlabanu.
Chyba jedyny bankomat w mieście znajduje się w banku BICIGUI przy Ave de la Republique. W okolicach tego banku oraz przy poczcie głównej kręcą się panowie z kalkulatorami, którzy wymieniają pieniądze gdy banki są zamknięte. Naprzeciw banku BICIGUI jest dobra kafejka internetowa Cyber Gentina z szybkim dostępem za 3 500 franków za godzinę.
Hotele
Warto zatrzymać się na Misji Katolickiej (Mission Catholique). Misja jest w samym centrum, blisko bazaru Marché du Niger ale budynki misyjne w głębi podwórza zapewniają spokój godny przedmieść. Pokój z łazienką i śniadaniem (bagietka z dżemem) kosztuje 30 000 franków.
Dwieście metrów na zachód od Marché du Niger, przy ulicy o tej samej nazwie znajduje się Hotel Niger z najtańszymi pokojami za 40 000 franków. Za dodatkowe 10 000 będzie klimatyzacja. Hotel jest dobrą alternatywą do pobliskiej misji katolickiej, gdyby tam nie było miejsc.
Knajpy
W bocznych uliczkach centrum można znaleźć kilka lokali, w których niedrogie jedzenie typu shawarma lub kofta kosztuje 4-5 000 franków. Wart polecenia jest na przykład Bar Akwaba w uliczce na zachód od Marché du Niger (w innym miejscu, niż wskazuje Lonely Planet).
Najbliższy bar od misji katolickiej jest po drugiej stronie ulicy, nieco w lewo od wyjścia. Jest to typowy lokal z telewizorem w kącie, mokrymi stolikami i kapslami na betonowej podłodze. Za butelkę Guiluxe zapłacimy tutaj 3 500 franków. W samej misji też sprzedają zimne piwo i to tylko za 2 000 franków ale towarzystwo jest trochę inne. Inny ciekawy lokal, Le Beavy, również niedaleko, bo w pierwszej przecznicy na wschód od misji nie dość że serwuje piwo i mocniejsze trunki to jeszcze gości klientów wprost w lodówce. Właściwie nie jest to lodówka, ale ekskluzywny pokój w kolorze czerwonym o wymiarach 3x3x2 metry chłodzony przez normalnych rozmiarów klimatyzator sprawia takie wrażenie. Też niedaleko od misji, dwieście metrów w prawo od wyjścia, wieczorami kobiety sprzedają na skrzyżowaniu tanią strawę i przekąski wprost z ustawionych na chodniku misek.
Dla widoków na ocean przy zimnym piwie można się przejść do popularnej wśród miejscowego establishmentu restauracji La Petit Bateau. Za żółty napój zapłacimy tutaj aż 5 000 franków (orzeszki gratis).
Komunikacja miejska
Choć centrum Conakry jest zwarte, ambasady oraz place autobusowe położone są dość daleko od śródmieścia. Głównymi ulicami kursują taksówki zbiorowe oraz, trochę rzadziej, minibusy. Taksówkarze widząc białego będą sądzić, że chcemy wynająć całą taksówkę dla siebie, więc żeby uniknąć nieporozumień warto łapać te, w których są już pasażerowie (w popołudniowych godzinach szczytu jest to trudne zadanie a jak już się coś złapie to i tak szybciej jest piechotą niż brnąć w korkach). W zależności od długości trasy przejazd kosztuje od 500 do 2 000 franków.
Taksówki jadące z Kaloum do ronda Bellevue przez Route de Donka najłatwiej jest złapać z południowego odcinka Av de la République. Stojący przy drodze miejscowi w tym celu machają palcem w lewo (różne trasy identyfikuje się różnymi gestami). Chcąc jechać drogą po południowej stronie cypla do Madina lub Matam trzeba machać palcem w prawo. Można machać dwoma palcami, wtedy oznacza to długi kurs. Jeden palec oznacza kurs krótki. Przykładowe ceny przy rozpoczęciu podróży w Kaloum: Camayenne (ambasada Liberii) - 500 franków, rondo Bellevue (ambasada Sierra Leone) - 1 400 franków.
Komunikacja
Do Freetown w Sierra Leone można dojechać na trzy sposoby. Najwygodniejszy jest autobus, 58 000 franków. Gdy odjeżdża (nie codziennie), wyrusza przed południem by dojechać do Freetown po 19-tej. Najpewniejsza jest busz-taxi, gdyż odjeżdża codziennie rano. Kosztuje 55 000 franków. Najtańszy jest przejazd kombinowany najpierw do granicy w Pamelap a potem po drugiej stronie granicy drugi transport do Freetown. Wszystko odjeżdża z placu autobusowego Pamelap Ligne w dzielnicy Matam (przedtem odbywało się to z dzielnicy Madina). W przypadku kursów bezpośrednich, do podanej ceny należy doliczyć 10 000 franków pobieranych z góry przez przewoźnika na opłaty bagażowe i łapówki na granicy. Nadmiar franków można wymienić zarówno na granicy jak i na placu busz-taxi w Conakry. Tu i tam kurs jest taki sam: 7 500 leone za 5 000 franków.
Koundara
Niewielkie miasto na północnym zachodzie kraju leży na rzadko uczęszczanym szlaku z Gwinei do Gwinei Bissau. Chcąc nie chcąc może to być więc przystanek w którym przyjdzie nam spędzić noc lub część dnia.
Z Koundara, dysponując swoim transportem można wybrać się do Parku Narodowego Badiar, który po stronie Senegalu łączy się z Parkiem Niokolo-Koba.
Hotele
W przypadku ugrzęźnięcia tu na noc, do wyboru jest parę tanich hotelików za około 5 000 franków za pokój.
Knajpy
Kilka tanich knajpek przylega do placu, skąd odjeżdżają busz-taxi. Od kobiet dowodzących sztabem aluminiowych garnków można kupić miski ryżu lub makaronu z wyborem dodatków. Piwa nie ma a po napój w butelce trzeba udać się do sklepików w sąsiedztwie.
Komunikacja
Jazda w kierunku odległej o 45 km granicy z Gwineą Bissau odbywa się w dwóch etapach. Pierwszym jest dojazd do Saréboïdo, który zajmuje dwie godziny i kosztuje 5 000 franków. Trasa ta nie jest zbyt często uczęszczana i w niesprzyjających okolicznościach dużo dłużej może trwać oczekiwanie na skompletowanie pasażerów. W Saréboïdo przyjezdnych otaczają panowie trudniący się wymianą waluty ale lepszy kurs oferują ich koledzy już za granicą, w Gabú. Pomiędzy Saréboïdo a granicą w Kandika/Buruntuma jeżdżą wahadłowo rozklekotane busz-taxi, które kosztują 2 500 franków i przy pomyślnych wiatrach jadą około godziny. Większość przyjezdnych do Saréboïdo jedzie dalej do Gabú, więc na odjazd nie czeka się długo. Na granicy powinny już czekać kolejne taksówki do Gabú.
Transport do Labé nie jest częsty, zaledwie parę busz-taxi dziennie. Jazda po 252 km wertepów, wraz z przerwami na modlitwy, posiłek i przeprawę promową, trwa 10 godzin, za co trzeba zapłacić 35 000 franków.
Labé
Rozległe miasto na końcu asfaltu z Conakry jest nieformalną stolicą wyżynnego regionu Fouta Djalon. Labé samo w sobie nie oferuje wielu atrakcji, jest za to dobrym przystankiem w drodze z lub na północ.
W Labé, oprócz banków, pieniądze można wymienić w sklepikach na centralnym placu autobusowym.
Hotele
Najtaniej, bo za darmo, można się przespać pod wiatą na północnym placu autobusowym Gare Voiture Daka. Trzeba mieć tylko jakąś matę i coś ciepłego - Labé leży na wysokości 1 052 m npm, noce są chłodne. W mieście, najtańsze łóżka oferuje Hotel de l'Indépendance, trzeba tylko zaznaczyć, że chodzi nam o najniższy standard, gdyż w nowej części hotelu sto metrów dalej, warunki są lepsze i cena wyższa. Najgorszy pokój, nadający się tylko do spania kosztuje 15 000 franków. Łazienka z betonową, obsikaną dziurą w podłodze jest na podwórku. Prysznic zastępuje beczka z wodą i kubek (czas przywyknąć). Zaletą tego miejsca jest spokój - nocą jest zupełnie cicho - oraz sąsiedztwo placu autobusowego.
Knajpy
Największy wybór lokalnych dań oferują małe knajpki przyległe do głównego placu autobusowego. Garść równie dobrych lokali rozsianych jest w bezpośrednim centrum miasta.
Komunikacja
W Labé są dwa place autobusowe. Większy znajduje się w centrum, jeździ się stąd na południe, w tym do Conakry. Mniejszy, Gare Voiture Daka, obsługujący busz-taxi jeżdżące na północ, w tym do Mali-ville i Koundara leży dwa kilometry na północ od centrum. Gdy przyjechałem tutaj z Koundary o drugiej w nocy, musiałem długo dyskutować, by móc zabrać z dachu plecak, gdyż procedura jest taka, że bagaż leży na dachu do rana. Plecak odzyskałem, ale musiałem sam go wygrzebać spod plandeki i dwóch rowerów.
Busz-taxi do odległego o 120 km Mali-ville, z Gare Daka kosztuje 16 000 franków. Na trzech brakujących pasażerów czekałem godzinę. Jazda wyboistą, rozmytą drogą trwała 4 godziny. Niewygody rekompensują niezłe widoki.
Na odjazd minibusa do Dalaby czekałem dwie godziny. Przejazd 90 km dobrą drogą kosztuje 14 000 tysięcy franków i trwa dwie godziny.
Mali-ville
Mali-ville to mała niespodzianka. Pomimo że jest to jedno z popularniejszych turystycznie miejsc położonych na wyżynie Fouta Djalon, tutejsi ludzie nie są skażeni masową turystyką. Wysiadając z busz-taxi przywitają nas uśmiechnięci i gościnni mieszkańcy miasteczka.
W Mali-ville jest ciekawy bazar, na który ściągają sprzedawcy z okolicznych wiosek. Bazar działa codziennie do popołudnia ale największy jest w niedziele.
Niedaleko Mali-Ville Fouta Djalon opada uskokiem odsłaniając równiny sięgające Gambii. Popularnym punktem widokowym jest Góra Loura (czyt. lura), ścieżka doń zaczyna się przy Auberge Indigo (wychodząc z bramy w lewo). Szlak jest wyraźny - wyboista ścieżka początkowo opada w dół, by po kładce nad małym strumykiem połączyć się z główną drogą dla samochodów. Górę widać z daleka - od strony Mali-ville wydaje się bardzo płaska, można ją poznać po maszcie z antenami. Po wyjściu ścieżką na drogę dla samochodów trzeba skręcić w prawo i kontynuować marsz zataczając łuk lekko pod górę, w lewo. Po przejściu około kilometra znajdziemy drogę odchodzącą w lewo i niewyraźny znak: Obserwatorium 1 km w prawo; Szczyt (sommit) 1 km w lewo.
Obserwatorium to rumowisko głazów, z którego rzekomo nadawano kiedyś sygnały gadającymi bębnami do położonych niżej wsi. Biegnąca do obserwatorium ścieżka jest oznakowana (z lewej strony drogi) ale plącze się trochę pośród niskich zarośli. Ze sterty głazów roztaczają się niezłe widoki na nizinę na dole oraz Górę Loura, która z tej perspektywy w końcu wygląda jak góra.
Ścieżka w lewo spod znaku „← Sommit 1 km” prowadzi prosto na szczyt góry. Wcześniej przechodzi się w pobliżu masztu z antenami, lepiej przemknąć tamtędy dyskretnie bo jest to instalacja strategiczna i stacjonujący tam policjanci mogą z nudów wymyślić jakieś myta za przejście. Skalisty szczyt leży na samym krańcu uskoku, skąd są najlepsze widoki na dół jakie można znaleźć w okolicy.
Na całym szlaku, oprócz dwóch wracających ze szkoły chłopców nie spotkałem żywej duszy. Sam spacer, bez czasu poświęconego na przystanki zajmuje trzy-cztery godziny w dwie strony, w zależności od tempa marszu.
Hotele
Auberge Indigo, gdzie się zatrzymałem leży jakiś kilometr od centrum na wschód, na skraju Mali-ville, dokąd prowadzi kamienista ścieżko-droga. Miejsce to nie wyróżnia się zbytnio z otoczenia niskich domków ale wszyscy wiedzą gdzie to jest. Łóżko w czystym pokoju kosztuje 15 000 franków. Czyste łazienki z działającymi prysznicami i lodowatą wodą można znaleźć w podwórzu. W nocy jest nawet prąd.
Knajpy
W centrum miasteczka jest kilka małych lokali serwujących strawę, do wyboru jest ryż i... duży ryż - mała porcja kosztuje 500 a duża 1 000 franków. Bezpośrednio na ulicy kobiety sprzedają pączki, smażone pataty, szaszłyki i inne przekąski. Bagietki sprzedawane są codziennie przy bazarze.
Komunikacja
Plac autobusowy położony jest po południowej stronie miasteczka. Z Auberge Indigo jest to 20 minut na piechotę. Na odjazd busz-taxi do Labé (120 km) czekałem trzy godziny, sama jazda trwała cztery i pół godziny i kosztowała 16 000 franków.
Okazjonalnie, z Mali-ville kursują busz-taxi do Kedougou w Senegalu.
Dalaba
Miasto podzielone jest na dwie części, oddzielone od siebie zakrętem drogi z Labé i stacją paliw. Na dole, po wschodniej stronie mieści się część handlowo-komercyjna, z bazarem, placem autobusowym i meczetem. Od stacji paliw i zakrętu na zachód, lekko pod górkę, znajduje się część bardziej zielona i spokojna, w której miejsce znalazły hotele i niektóre restauracje. W tej samej dzielnicy, w miejscu, które miejscowi nazywają „muzeum” (musée) jest jedyna chyba w mieście kafejka internetowa, z wolnym połączeniem zasilanym z generatora za 5 000 franków na godzinę.
Na niedzielny bazar w Dalabie ściągają ludzie z całej okolicy, niosąc ze sobą na sprzedaż płody rolne i produkty rzemiosła.
Hotele
W zachodniej, trochę wyżej położonej części miasta znajomi z minibusa zaprowadzili mnie do Hotelu Tangama. Najtańszy, dwuosobowy pokój z czystą łazienką na korytarzu kosztuje tam 20 000 franków. Na miejscu jest bar i kuchnia.
Tyle samo kosztuje nocleg w pobliskiej Misji Katolickiej.
Knajpy
Dobre jedzenie i zimne piwo dostępne jest w Hotelu Tangama. Tanich knajpek z ryżem i makaronem należy szukać w dolnej części miasta, w bezpośrednim sąsiedztwie bazaru.
Kilkaset metrów od Tangamy, w SIB Hôtel du Fouta nocami grane są dyskoteki z miejscową muzyką i klientelą. Wstęp jest płatny ale jak się dobrze pogada z bramkarzem da się wejść za darmo (biały jest tam atrakcją).
Komunikacja
Plac autobusowy leży we wschodniej części miasta, w pobliżu bazaru i meczetu. Busz-taxi i minibusy z Labé zanim dojadą do celu zatrzymują się również na stacji paliw pośrodku miasta.
Do Conakry (320 km) można dojechać na kilka sposobów. Busz-taxi kosztuje 26 000 franków, trochę drożej, bo 30 tysięcy kosztuje przejazd terenową Toyotą. Na miejscu byłem po sześciu godzinach od wyruszenia z Dalaby.