Senegal - Informacje praktyczne
Opis późniejszej podróży do Senegalu w relacji Senegal 2019.
Wstęp Pogoda Wizy i Permity Zdrowie Mapy i przewodniki Pieniądze Zagrożenia Język Internet i telefon Komunikacja Hotele Jedzenie i ZakupyDakar Yoff St-Louis Matam Bakel Tambacounda Kedougou Vélingara Ziguinchor
Wstęp

Jadąc pierwszy raz do Senegalu spodziewałem się podobnych wrażeń, jakich doświadczyłem dwa lata wcześniej w Mali. Obawiałem się szczególnie masowej turystki uprawianej przez francuskie grupy i związanego z tym komercyjnego nastawienia miejscowych. Tymczasem, z wyłączeniem Dakaru, rzeczywistość okazała się lepsza. Być może dlatego, że Senegal nie ma tak wielkich atrakcji, jak Timbuktu czy Kraj Dogonów w Mali.
Senegal leży w tej samej strefie czasowej, co Londyn. Gdy w Dakarze jest południe, w Warszawie jest już pierwsza. Nie stosuje się tutaj zmiany czasu z zimowego na letni i na odwrót. Jesienią, dzień zaczyna się kwadrans przed szóstą a kończy o dziewiętnastej.
Pogoda
Płaska północ Senegalu, wraz z Dakarem, leży w strefie Sahelu, gdzie klimat jest bardzo suchy a opady rzadkie. Poniżej rzeki Gambii żółte kolory ustępują zieleni, tam też krajobraz się faluje, zapowiadając wyżynę Fouta Djalon w Gwinei.
Ze względu na gorącą porę deszczową latem oraz wiejący od grudnia harmattan (północny wiatr znad Sahary, niosący duże ilości pustynnego pyłu), najlepszą porą na wycieczkę do Senegalu jest jesień.
Wizy
Choć teoretycznie obywatele Unii Europejskiej nie potrzebują wiz wjazdowych do Senegalu, Polacy to nie Francuzi i wiz potrzebują. Wiza nie jest możliwa do kupienia na lotnisku lub na lądowych przejściach granicznych, trzeba ją zdobyć przed wyjazdem. Według informacji polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, co roku zdarza się kilka przypadków zawrócenia z lotniska w Dakarze Polaków bez wiz wjazdowych.

W Polsce, wizy wydaje Ambasada Republiki Francuskiej w Warszawie: ul. Piękna 1, 00-477 Warszawa, tel. (22) 529 30 00 lub 51, fax (22) 529 30 04, e-mail: press@ambafrance-pl.org, www.ambafrance-pl.org. Do wizy potrzeby jest cały szereg dokumentów:
- Wypełniony wniosek (można otrzymać faxem lub wypełnić na miejscu).
- Zdjęcie (najlepiej takie samo jak w paszporcie).
- Kopia rezerwacji przelotu (w przypadku powrotu z innego kraju niż Senegal przyda się też mapka z planowaną trasą wyprawy).
- Kopia ubezpieczenia (oryginał może być potrzebny do wglądu, najtańsze ubezpieczenie Warty na 3 tygodnie kosztuje około 80 złotych).
- Saldo konta (wystarczy wydruk ze strony internetowej banku).
- Potwierdzenie rezerwacji hotelu (wizy dają mniej więcej na tyle dni, na ile mamy zarezerwowany nocleg. Rezerwacja musi być „mocna”, tj. ze wszystkimi szczegółami, jak imię, nazwisko, data przyjazdu i wyjazdu itp. Potwierdzenie takie łatwo jest otrzymać poprzez którykolwiek z internetowych portali rezerwacji o globalnym zasięgu, kosztuje to jednak kilka euro, które przepada w przypadku jego anulowania. Dla ułatwienia, załączam przykładowe potwierdzenie rezerwacji.
- Kopia paszportu.
- Równowartość 35 euro w złotych polskich.
Po skompletowaniu wszystkiego, wiza wydawana jest na poczekaniu. Będzie ważna na tyle dni i na taki okres czasu, na ile mamy to potwierdzone w papierach. Jeśli tego potrzebujemy (np. planując wizytę w Gambii) należy poprosić o wizę wielokrotną. Bez względu na długość wizy i jej krotność, kosztuje tyle samo.
Senegalskie wizy są również proste w uzyskaniu w państwach afrykańskich, można się o nie ubiegać między innymi w Nawakszut, Bandżulu, Bissau, Konakry, Bamako i Abidżanie.
Gambia
Wiza w ambasadzie Gambii w Dakarze kosztuje 16 500 CFA. Uzyskanie wizy na granicy nie jest zawsze możliwe.Gwinea
Ambasada w Dakarze wydaje wizy w ciągu jednego dnia, jeślo złożymy papiery rano. Ważna 1 miesiąc wiza kosztuje 35 000 CFA, dwumiesięczna dwa razy tyle.Gwinea Bissau
Oprócz ambasady w Dakarze, wizę można uzyskać w konsulacie w Ziguinchor, na południu kraju. Tu i tam wizę załatwia się tego samego dnia, w Ziguinchor jest jednak dwa razy taniej - 5 000 CFA - i dużo szybciej - tylko 15 minut czekania. Oprócz pieniędzy potrzebny jest jedynie wypełniony odpowiedni formularz i jedna fotka.
Zdrowie
Obok chorób „brudnych rąk”, których trzeba się wystrzegać wszędzie na świecie, w Senegalu największym ryzykiem jest zachorowanie na malarię, która występuje na całym obszarze kraju. Od stycznia do czerwca, w interiorze oraz na wybrzeżu ryzyko zachorowania na malarię jest mniejsze. Więcej na temat sposobów zapobiegania w rozdziale Malaria w Afryce.
Przy wjeździe do Senegalu może być kontrolowana ważność szczepienia na żółtą febrę (szczepionki wykonują Sanepidy, zwykle w miastach wojewódzkich).
Mapy i przewodniki
Wydawnictwo Lonely Planet wydało trzy przewodniki opisujące Senegal. W zależności od podróżniczych planów, do wyboru są: The Gambia & Senegal, West Africa oraz Africa on a Shoestring. Rzecz jasna, najbardziej precyzyjne informacje można znaleźć w tym pierwszym, ale trzeba też przyznać, że pozostałe dwie pozycje pozbawione są głównie treści bezpośrednio niezwiązanych z praktyczną stroną podróży (np. historia).
Kilka innych wydawnictw również ma w swojej ofercie przewodniki po Senegalu, ale nigdy nie miałem ich w rękach.
Dobre mapy Senegalu, które można kupić w Europie to między innymi Michelin "741 - Africa - North and West", w skali 1:4 000 000, ITMB Senegal & Gambia w skali 1:800 000 oraz Freytag&Brendt Gambia·Senegal w skali 1:500 000.
Pieniądze

Senegal należy do unii monetarnej Afryki Zachodniej BCEAO, gdzie obowiązuje frank zachodnioafrykański CFA (czyt. sefa, symbol międzynarodowy franka CFA to XOF). Oprócz Senegalu, zachodnioafrykańskim CFA można płacić w Gwinei-Bissau, Mali, Burkinie Faso, Wybrzeżu Kości Słoniowej, Nigrze, Togo i Beninie.
Oficjalnie, CFA jest związane z euro kursem 100 CFA za 15 eurocentów (1 euro = 666 CFA). Rzeczywisty kurs wymiany jest jednak niższy, od 640 do 650 CFA za euro.
Najkorzystniej jest wymieniać euro, ponieważ kurs dolara amerykańskiego jest bardzo słaby. W Dakarze (również na lotnisku) oraz kilku większych miastach (np. St-Louis, Ziguinchor) banki posiadają czynne całą dobę bankomaty wypłacające pieniądze z kart Visa Electron. Na przykład na lotnisku w Dakarze, bankomat CBAO sprzedaje CFA po kursie 646 CFA za 1 euro (według bieżącego kursu NBP) plus 11 złotych dla banku. Banki zamykane są często o 15:30. Po tej godzinie, w razie potrzeby można próbować wymiany w okolicznych sklepach.
Zagrożenia

Stolica Senegalu - Dakar - nie uchodzi za sympatyczne miasto. Tak też w istocie jest, choć oznacza to, co najwyżej towarzystwo natrętów oferujących coś niepotrzebnego. Nie jest to też miasto, w którym Rolex na ręku i Nikon na szyi pozostaną niezauważone.
Potencjalnie dużo bardziej niebezpiecznie jest nieco dalej na południe, za Gambią. W prowincji Casamance, bo o niej tu mowa, działają aktywnie separatyści dążący do oderwania tej krainy od reszty kraju. Dążenia te przybierają często formę ataków z bronią w ręku na okoliczne wioski, które nie sprzyjają rebeliantom lub też napaści na pojazdy poruszające się po głównych drogach. Stolicę regionu, Ziguinchor, ataki te omijają, głównie dlatego, że żyją tu rodziny partyzantów. Ponadto, na terenie Casamance pozostawiono wiele min, które leżą tam jeszcze od końca lat 90-tych, głównie przy granicy z Gwineą Bissau. Więcej o tym konflikcie napisałem w Notatniku.
By nie trafić przypadkiem na lokalną wojnę, przed wyruszeniem w rejon Casamance warto być na bieżąco z ostatnimi wydarzeniami. Polecam anglojęzyczne serwisy informacyjne wymienione w Źródłach lub polskie skróty mojego autorstwa - Wiadomości z Senegalu. Ze względu na periodyczne walki, niektóre regiony Casamance są zamykane od czasu do czasu dla ruchu turystycznego. Podobnie dzieje się z granicą z Gwineą Bissau.
Język
Chcąc nawiązać bliższy kontakt z miejscowymi, trzeba znać francuski (język urzędowy). Władając wyłącznie językiem angielskim również można się porozumieć, ale nie będzie to komunikacja, lecz połączenie łamigłówki z kalamburem. Oczywiście od reguły są liczne wyjątki.
Bez francuskiego i angielskiego pozostają inne lokalne języki... wolof, serer, fula, diola i mandingo.
Internet i telefon
W dużych i średnich miastach z dostępem do internetu nie powinno być problemu. Internet rozprzestrzenia się bardzo szybko, więc nawet w małych miasteczkach pojawiają się lokale z kilkoma komputerami i dostępem do sieci. Godzina dostępu do Internetu kosztuje od 400 do 1 500 CFA (im dalej od Dakaru tym drożej).
O dostęp do telefonu nie ma co się martwić. Połączenia lokalne i międzynarodowe można realizować zarówno ze stacjonarnych biur telekomunikacyjnych, jak i wprost z ulicy. W tym ostatnim przypadku mamy do wyboru aparaty stacjonarne albo telefony komórkowe różnych sieci. Cennik jest zazwyczaj wypisany albo wymalowany na desce. Kod międzynarodowy Senegalu to 221.
Wśród polskich operatorów telefonii komórkowej, umowy roamingowe z Senegalem mają podpisane Era (sieć Mattel), Plus (Sonatel-Alize) i Idea (Sonatel-Alize) - stan na listopad 2006.
Komunikacja

Najefektywniejszym sposobem podróżowania po Senegalu jest przybycie na gare routière (plac, z którego odjeżdża transport dalekobieżny) i odnalezienie pojazdu, który jedzie w naszą stronę. Najprawdopodobniej będzie to któryś z palety minibusów lub busz-taxi (taxi brousse), duże autobusy są rzadkością. Gare routière są zwykle dobrze zorganizowane i oznakowane. Minibusy i busz-taxi stoją w dwóch odrębnych kolejkach a miejscowości docelowe są wypisane na drewnianych tablicach.
Opłaty za przejazd są ustalone z góry, nie spotkałem się z zawyżaniem cen dla turystów. Cena jest tym niższa, im więcej pasażerów mieści się w pojeździe. Za przewóz bagażu, w tym plecaka, płaci się oddzielnie.
Minibus
(Grand car, car mouride, alham). W tej kategorii mieści się kilka typów tych pojazdów, różniących się między sobą wielkością, ceną i komfortem podróżowania. Najtańsze są duże Mercedesy, prawdopodobnie przerobione z samochodów dostawczych. O ile łaska Allacha nie sprawi, że dostaniemy kawałek miejsca obok kierowcy, pojazdów tych trzeba unikać - w środku jest niemiłosierny ścisk a i szanse na dobre widoki przez okno są marne. Ponadto, pomimo pozornego kompletu pasażerów, samochód nie odjedzie dopóki naprawdę nie wejdzie już do środka więcej ludzi. Lepsze są mniejsze typy minibusów (petit car), do których wchodzi mniej osób.Busz-taxi
(Taxi brousse, sept place). Najczęściej zdezelowane Peugoty, zabierające na pokład sześciu pasażerów - dwóch na fotelu z przodu (tu jest najwygodniej), czterech na kanapie z tyłu. Jeśli jest to samochód kombi, na tylnej kanapie znajdą się trzy dodatkowe miejsca (tu jest najmniej wygodnie).Pociąg
Kolej żelazna łączy Dakar ze stolicą Mali, Bamako, dwa razy w tygodniu. Pociąg do Bamako zatrzymuje się po drodze między innymi w Tambacounda, na granicy w Kidira oraz już za nią w Kayes. Innych regularnych połączeń pasażerskich w Senegalu nie ma.Prom
Od października 2005 roku wznowione zostało połączenie morskie z Dakaru do Ziguinchor. Trasę tę, dwa razy w tygodniu obsługuje wahadłowo prom Willis.
Hotele
Znalezienie taniego noclegu w Senegalu nie jest trudne. Standard najtańszych hoteli, nazywanych często campement, jest zaś nieco wyższy od średniej afrykańskiej.
Niektóre hotele prowadzone przez muzułman mogą odmówić zakwaterowania w jednym pokoju par niebędących małżeństwem.
Jedzenie i zakupy
Będąc w Senegalu nie można nie spróbować tiébudienne - lokalnej strawy ryżowej, zwykle z rybą i gęstym sosem. Poza tym, do wyboru są rozmaite dania z ryżem lub makaronem, wyborna ryba oraz kurczaki - wyjeżdżając z nieciekawej kulinarnie Mauretanii, można spędzić na próbowaniu smaków Senegalu kilka dni. Trzeba jednak wiedzieć, że smaki te są głównie pikantne i bardzo pikantne.
Najpopularniejszym trunkiem wśród miejscowych jest piwo La Gazelle oraz importowane w litrowych kartonach, tanie hiszpańskie wino.
Zakupy
Woda 1.5l - od 400 do 500 CFA (uwaga, czasem w butelkach jest woda z kranu); Coca-Cola lub inny napój - od 225 do 400 CFA; piwo - od 600 do 1 200 CFA; duża kanapka z bagietki - 500 CFA; sama bagietka - 100 CFA; paczka ciastek - 100 CFA.
Dakar
Stolica Senegalu jest wielka i zatłoczona, jest bytem samym w sobie, znacznie różniąc się od reszty kraju. Znajdują się tutaj okazałe banki, skupia się przemysł, tętni nocne życie. Turysta z plecakiem może czuć się trochę tym wszystkim przytłoczony, ale warto się tu zapuścić choćby na jeden dzień. Podczas wędrówki po mieście, nieodłącznie, zwłaszcza w ścisłym centrum wokół Place de Indépendance, towarzyszył nam będzie jeden z wielu zamieszkujących Dakar naciągaczy, próbujący nakłonić na datek na jakiś dobroczynny cel, zakup paciorków lub Coca-Coli.

Zaczynając od północy miasta, dobrym punktem orientacyjnym, jest wzniesiony według kanonów marokańskich Wielki Meczet (Grande Mosquée) z minaretem podobnym do tego w Casablance. Na północy jest również przystań, skąd co godzinę lub dwie odpływają promy na pobliską Wyspę Gorée (Île de Gorée). Kurs w dwie strony kosztuje 5 000 CFA. Na wyspie, zwłaszcza w weekendy, można spotkać większość białych, przebywających aktualnie w mieście. Panuje tutaj atmosfera kanikuły i wypoczynku. Poza kilkoma drogimi restauracjami, do zobaczenia są pozostałości kolonialnych fortyfikacji oraz panoramy odległego o 3 km Dakaru. Na obejście wyspy dookoła, z pominięciem muzeów i sprzedawców pamiątek, wystarczy jedna godzina.
Oprócz paru przykładów kolonialnej architektury, samo centrum Dakaru warto chyba polecić jedynie miłośnikom drogich restauracji i lokali rozrywkowych.
Hotele
Ze względu na bliskość lotniska, zatrzymałem się w Yoff. Polecam to miejsce również z innych względów. Po pierwsze Yoff jest raczej rybacką wioską a nie metropolią jak Dakar, po drugie Yoff zamieszkują niemal wyłącznie muzułmanie i jest bardzo bezpiecznie, po trzecie nawet wliczając dojazdy do Dakaru hotele w Yoff są tańsze i po czwarte wreszcie, niebo nad Yoff jest nocą po stokroć bardziej rozgwieżdżone niż nad Dakarem.Komunikacja
Gare Routière Pompiers - główny plac, z którego odjeżdżają dalekobieżne minibusy i busz-taxi mieści się w uliczce u zbiegu ulic Av du President Lamine Guèye i Av Felix Eboué, około kilometra na północny wschód od Wielkiego Meczetu. Będąc w pobliżu, potencjalnych podróżnych przechwytują "przedstawiciele handlowi", którzy nie pozwolą zabłądzić w gąszczu samochodów. Oprócz niedziel, gdy ruch jest mniejszy, z wydostaniem się z miasta nie powinno być kłopotu. Busz-taxi do St-Louis kosztuje 4 000 CFA (w tym opłata za plecak), kurs trwa 3 godziny i 45 minut.Lotnisko
Dakar Yoff - Leopold Senghor położone jest 18 km na północ od centrum Dakaru. W ciągu dnia dojazd do miasta jest łatwy i tani. Wystarczy wsiąść w przejeżdżający główną drogą przy lotnisku minibus lub autobus nr 8, co kosztuje 125 CFA. Nocą, gdy minibusy nie jeżdżą, pozostają taksówki. O piątej nad ranem cena wywoławcza za przejazd do oddalonego o kilometr Yoff wynosiła 4 000 CFA. Pojechałem za połowę tej kwoty.
Na lotnisku jest czynny całą dobę bankomat.
Yoff
Wyrośnięta wieś rybacka na północnych krańcach Dakaru stanowi dobrą bazę, z której można robić wycieczki do miasta. Największą atrakcją Yoff jest targ rybny - na plaży zaraz za Campement le Poulagou rybacy wyładowują późnymi popołudniami z kolorowych łodzi świeży połów, który ich kobiety sprzedają przyjezdnym kupcom.
W jednym z zaułków Yoff jest kafejka internetowa - po około 300 m od Campement le Poulagou wzdłuż głównej drogi trzeba wejść w uliczkę w lewo. Godzina połączenia kosztuje tutaj 400 CFA.
Hotele
Popularnym, zwłaszcza wśród zmotoryzowanych Europejczyków miejscem, jest Campement le Poulagou (czytaj pulag). Duże łóżka, bezpośrednie sąsiedztwo oceanu i śniadanie w cenie pokoju to zalety tego miejsca. Wadą jest położenie - kilkaset metrów od końca pasa startowego lotniska - napisałem o tym również w Notatniku. Najtańsze pokoje kosztują 6 000 CFA.Knajpy
Przy głównej drodze (piaszczysty dukt odchodzący od asfaltu z Dakaru) w Yoff znalazłem tylko jedną restaurację. Z braku jakichkolwiek szyldów, można ją rozpoznać w nocy po czerwonych światłach. Za talerz ryżu z kurczakiem zapłaciłem 1 000 CFA.Komunikacja
Pomiędzy Yoff a Dakarem jeżdżą często białe minibusy - almahy. Wystarczy stanąć przy drodze i machnąć ręką. Kurs do centrum kosztuje 125 CFA. W zależności od pory dnia i trasy, jedzie się od 30 minut do godziny. Wracając do Yoff, skrzyżowanie na którym się wysiada znane jest pod nazwą tonghor.
St-Louis
Położone na mierzei Guet N´Dar, oddzielającej rzekę Senegal od Oceanu Atlantyckiego miasto, St-Louis jest ciekawym przystankiem w drodze z północy na południe (lub na odwrót). Jest to popularne miejsce wśród turystów, dlatego pewnie częstym towarzyszem wędrówki po mieście jest jeden z miejscowych naciągaczy. Problem ten istnieje jednak w znacząco mniejszej skali niż w stolicy.
Wyspę ze stałym lądem, Sor, łączy wiekowy most żelazny, Pont Faidherbe, skonstruowany rzekomo przez samego Eiffela (ten od wieży Eiffela w Paryżu). Idąc dalej na wprost w kierunku oceanu, po przekroczeniu kolejnego mostu trafiamy do wiejskiej części miasta, na mierzeję Guet N´Dar. Tutaj znajdują się kramy i wyszynki handlarzy. Samo wybrzeże, zwłaszcza późnym popołudniem, zamienia się w targ rybny, na którym można zakupić świeży połów wprost z łodzi. Rybacy z St-Louis zapuszczają się łodziami aż na wody terytorialne Mauretanii, gdyż jak twierdzą tutaj wszystko już wyłowiły europejskie trałowce. Po plaży lepiej się nie wałęsać w poszukiwaniu muszli, gdyż piasek kryje wiele kup miejscowej dziatwy.
Szybki dostęp do Internetu możliwy jest na wyspie, w Champs Elysées Internet Café. Na wyspie są też banki, w których można wymienić pieniądze. Gdyby były zamknięte, dłużej otwarty jest kantor obok Hôtel de la Poste.
Hotele
Jedne z tańszych pokoi na wyspie są w Auberge de Jeunesse. Noc tutaj kosztuje 5 500 CFA ze śniadaniem (bagietka z dżemem).
Knajpy
The worst shitter in Senegal, jak knajpę Fireman´s opisuje Lonely Planet już nie istnieje. Miejscowi alkoholicy upodobali sobie zdaje się lokale bliżej centrum wyspy. Tutaj, w bocznych uliczkach można znaleźć parę barów na piętrze z tanim piwem, winem Garcia w kartonie i telewizorem.
Lepsze lokale zachęcają szyldami i wydrukowanym na kartce A4 menu. Piwo jest tu jednak niemal dwukrotnie droższe niż gdzie indziej.Komunikacja
Czterogodzinna droga z Dakaru jest nudna i monotonna. Busz taxi nie dojeżdżają do centrum St-Louis, kończąc bieg na peryferiach miasta. By dojechać do centrum, należy podjechać jednym z przejeżdżających główną drogą alhamów (100 CFA, taksówka kosztuje 500). Minibusy owe przejeżdżają przez oba mosty na rzece Senegal, kończąc bieg w okolicach latarni morskiej.
Transport na wschód, wzdłuż rzeki Senegal odjeżdża z przystanku na przedmieściach po kontynentalnej stronie miasta. Busz taxi odjeżdżają wcześnie rano, szanse na znalezienie czegoś po południu są małe. Przejazd do oddalonego o 410 km Matam kosztuje 7 200 CFA (wraz z plecakiem) i trwa 7 godzin. Bezpośredniego transportu do Bakel nie ma.
Matam
Miasteczko nad rzeką Senegal na wschodzie kraju. Jadąc wzdłuż rzeki tranzytem nie wjeżdża się nawet do miasta, gdyż wszystkie samochody publiczne zatrzymują się w wiosce Ouro Sogui na głównej drodze. Ta zresztą, oprócz kilku fragmentów, jest w bardzo dobrym stanie i niewielki nań ruch, który częściej zakłóci koza czy osioł niż inny samochód.
Ouro Sogui to właściwie jedno skrzyżowanie w kształcie litery "T", wokół którego zapewne rano rozgrywa się bazar. Plac, na którym gromadzą się busz-taxi i minibusy jadące w dalszą drogę, znajduje się po lewej stronie drogi wiodącej do Matam, nieduży kawałek od skrzyżowania. Gdyby tutaj utknąć, przy tym samym skrzyżowaniu jest co najmniej jeden hotel. Dalszy transport do Bakel kosztuje 3 000 CFA - 150km, dwie i pół godziny.
Bakel
Tak jak Matam, miasto leży kilka kilometrów od głównej drogi, bezpośrednio nad rzeką Senegal, do której nieuchronnie trafimy idąc z centrum Bakel na wschód. Po drugiej stronie rzeki jest Mauretania i wioska Gouray, do której można przeprawić się łódką. Ruchu przez rzekę strzeże dwóch siedzących w cieniu na ławeczce urzędników. Za czasów kolonialnych, Bakel miało strategiczne znaczenie ze względu na fort, za pomocą którego Francuzi kontrolowali handel na rzece. Z dawnych czasów, w Bakel pozostało kilka popadających w ruinę magazynów oraz pancerna łódź leżąca na boku obok przeprawy pirogowej do Mauretanii.

Bakel jest ekstremalnie zakurzony, pogrążony w pyle a na dodatek gorący. Tylko droga dojazdowa jest utwardzona, reszta to piaszczyste ulice. Prawdziwym atutem tego miasta są natomiast jego życzliwi mieszkańcy, co wraz z pyłem i upałem tworzy niepowtarzalną atmosferę.
W czasie mojej tu wizyty, w Bakel nie było kafejki internetowej.
Hotele
Polecam Hôtel Islam, w samym środku miastowego zgiełku. Niektóre pokoje wyposażone są w balkony z widokiem na ulicę. Wersja bez klimatyzacji kosztuje 4 000 CFA. Mój pokój nie zamykał się od środka. Hotel jest tylko hotelem i choć całości doglądają w większości kobiety, by coś przekąsić trzeba wyjść na zewnątrz.Knajpy
Bar-Resto Mbodick już chyba nie istnieje. Szukając tego miejsca spotkałem Hassana, który znalazł we mnie bratnią, słowiańską duszę, gdyż sam studiował sześć lat w Krasnodarze. Skończyliśmy w Night Clubie Jikke, który Night Clubu wcale nie przypomina. Za murami otaczającymi podwórze jest tylko bar i ustawione wprost na ziemi stoliki. Butelka La Gazelle kosztuje tutaj 600 CFA.Komunikacja
. Plac autobusowy leży poza miastem, przy drodze prowadzącej od skrzyżowania z drogą główną. Do centrum i hoteli są stąd jakieś trzy kilometry, które przyjemnie jest pokonać na piechotę.
Busz taxi do Tambacounda kosztuje 4 900 CFA i jedzie najpierw prawie trzy godziny do przejścia granicznego w Kidira, pozostały odcinek pokonuje w dwie godziny. Droga wiedzie wzdłuż granicy z Mali przez wyschnięte tereny pasterskie ludu Soninke. Jest to moim zdaniem jeden z ciekawszych etnicznie regionów Senegalu, głównie ze względu na koloryt lokalnej ludności.
Tambacounda
(W skrócie, jak mówią miejscowi, Tamba). Miasto na pierwszy rzut oka wygląda interesująco. Być może sprawiają to spowite w cieniu drzew ulice a być może nietypowy, przytorowy charakter - Tamba leży na szlaku kolei z Bamako do Dakaru. Dworzec kolejowy jest całkiem nową konstrukcją, ciekawsze są natomiast budynki techniczne po drugiej stronie torów, pamiętające zapewne czasy administracji francuskiej.
Hotele
W mieście jest kilka tanich hoteli, które po zmroku szybko się wypełniają podróżnymi, którzy nie załapali się na ostatni autobus. Jeden, wyglądający na bardzo tani, jest bardzo blisko placu autobusowego. Ponieważ był pełny (zajrzałem tam o pierwszej w nocy), zająłem ostatni wolny pokój w Chez Dessert, kilkaset metrów dalej. Zdaje się dostałem kwaterę kierowniczki, gdyż ta rzutka kobieta w rozlewnym topless zabrała pośpiesznie swoje rzeczy, zajmując miejsce na podłodze, tuż za moim progiem. Za ten przywilej zapłaciłem 5 000 CFA.Komunikacja
Tamba leży na skrzyżowaniu kilku głównych szlaków, połączenia w popularnych kierunkach można znaleźć przez całą dobę, również w nocy. W mieście są co najmniej dwa place autobusowe. Główny, znajduje się w centrum Kedougou, gdzie należy szukać transportu na zachód i południe. Drugi gare routiere mieści się około kilometra na wschód od centrum, przy drodze do Kidira. Tutaj znajdziemy transport do Bakel.
Minibus do Kedougou kosztuje 4 500 CFA i jedzie trzy i pół godziny. Busz-taxi do Vélingara, w drodze do Gambii, kosztuje 1 900 CFA i jedzie dwie godziny.
Kedougou
(Czyt. kedugu). Na południe od Tamba zaczyna się zielona część Senegalu. Droga do Kedougou prowadzi przez Park Narodowy Niokolo-Koba, którego nie powinni ominąć entuzjaści obserwacji dzikiej zwierzyny. Ponieważ do nich się nie zaliczam, przez okno minibusa widziałem tylko baraszkujące przy drodze małpy, przechodzącego poboczem warana, również przy drodze żółwia, pawiany i chmarę kolorowych ptaków.
Kedougou to typowe miasto jednego skrzyżowania (ronda, w tym przypadku). Jadąc z Tambacoundy plac autobusowy znajduje się 500 m przed nim, trochę ukryty z lewej strony drogi. Z ronda w lewo (kierunek północno-wschodni) idzie się do "city", gdzie są sklepy, najdroższa kafejka internetowa w Senegalu (1 500 CFA za godzinę) i hotele. W tej samej okolicy jest placówka banku z szyldem Western Union, zapytani o wymianę pieniędzy odsyłają jednak do pobliskiego sklepu. W prawo od ronda (kierunek zachodni), droga wiedzie do Dindefelo i Gwinei.
Dindefelo słynie z wodospadu, do którego postanowiłem dojechać z Kedougou rowerem. By doń trafić należy udać się z ronda w kierunku zachodnim i na rozwidleniu za pocztą skręcić w prawo. Po kilku kilometrach niezłej żwirówki, z głównej drogi trzeba zjechać w lewo, w drogę gruntową. Możliwości zbłądzenia nie ma wiele, w sumie do przejechania jest około 40 km. Ostatni, najdłuższy odcinek (od momentu opuszczenia żwirówki) wiedzie przez gęsty busz, karłowaty las i zarośla. Jedzie się wydeptaną przez piechurów ścieżką, omijając głębokie na metr koleiny, wjeżdżając na kamieniste podłoże, czasami brnąc w piasku. Nie należy zapomnieć o odpowiednim zapasie wody, gdyż na tym odcinku ludzi nie ma prawie wcale. W sumie przejazd z Kedougou zajął mi dwie i pół godziny.
W Dindefelo jest sklepik, kilka chat i nic więcej. W sklepiku można uzupełnić zapas wody i kupić ciastka. Na większy posiłek trzeba wpraszać się do miejscowych. W przypadku utknięcia tutaj, w kilku chatach na krańcu wsi urządzono campement, który zastałem kompletnie opuszczony. Jak wspomniałem, niedaleko od wioski jest wodospad, ale ujrzeć go mi nie było dane - więcej o tej przygodzie napisałem w Notatniku.
Hotele
Kilkaset metrów od ronda na północny-wschód znaleźć można kilka hoteli, między innymi Campement Moïse i Campement Diaw. Ten ostatni, w którym się zatrzymałem, oferuje do wynajęcia kilka chatek, z których najtańsze, bez klimatyzacji, kosztują 5 400 CFA. W środku można znaleźć wielkie łóżko z moskitierą oraz prysznic.Knajpy
Oprócz kuchni i lodówek z piwem w campementach, specjalnego wyboru barów w Kedougou nie ma. Korzystałem z budki serwującej fast-food naprzeciw Campement Diaw, w menu są sandwicze z bagietki i spaghetti.Komunikacja
Chcąc dojechać do odległego o około 40 km Dindefelo należy albo wynająć rower albo próbować stopa. To drugie rozwiązanie może przerodzić się jednak w pieszą wędrówkę, gdyż na tej trasie wiele samochodów nie jeździ. Rowery można wypożyczyć w campementach - 3 000 CFA za dzień, pytałem również o motory, ale przy moich 5 000 i ich 15 000 za dzień nie dogadaliśmy się.
Busz taxi do Tambacounda kosztuje 4 900 CFA. Tańszy, bo tylko 3 500 CFA jest duży minibus. Wyjeżdżając po zmroku jazda trwa dłużej, gdyż żołnierze na rogatkach dokładniej kontrolują dokumenty. Do Tambacounda dojechałem po 4 godzinach.
Vélingara
Jadąc do Gambii od wschodu, nie sposób nie przejeżdżać przez Vélingarę. Przystanek starych gruchotów jadących w tamtą stronę - gare basse - leży po przeciwnej stronie miasta niż plac, z którego odjeżdża transport w innych kierunkach. Pomiędzy nimi kursują taksówki, jak również konne dwukółki - przejazd nimi kosztuje 300 CFA i trwa 15 minut.
Bilet do Basse Santa Su w Gambii na przejazd w środku budki pikapa kosztuje 1 000 CFA plus 200 za plecak. 20 kilometrów jechaliśmy dwie godziny - częściowo z powodu stanu drogi i samochodu a częściowo z powodu szczegółowych kontroli granicznych.
Ziguinchor
(Czyt. zigenczor) leży nad brzegiem rzeki Casamance, nie ma jednak w mieście promenady a podmokły brzeg upstrzony jest łodziami rybackimi i stertami śmieci. W Ziguinchor funkcjonuje spory bazar Marcheé St-Maur, towary i przekupnie nie są jednak nazbyt egzotyczni a całość spięta jest betonową, nową konstrukcją targowiska. Mimo tego, Ziguinchor ma to coś, co pozwala stwierdzić, że jest to przyjemne miasto, do którego chce się wracać.
W centrum Ziguinchor jest ambasada Gwinei Bissau, w której wizy są tańsze niż gdzie indziej a na dodatek, wydawane od ręki. W tej samej okolicy mieszczą się banki (SGBS udostępnia bankomat), sklepy spożywcze i kafejki internetowe. Taksówka przez całe miasto kosztuje 300 CFA.
Hotele
Ziguinchor jest popularnym turystycznie miastem, jak również stolicą regionu Casamance. Tanich hoteli tutaj nie brakuje. Za namową napotkanych po drodze Niemców, nocleg znalazłem w dawno zapomnianym i nieczynnym chyba już Casa Creole. Kiedyś był to być może tani hotel o takiej nazwie, dzisiaj jest to bar, w którym zbierają się typy spod ciemnej gwiazdy. Za noc na macie w jednym z dusznych pokoi nie zapłaciłem nic.
Czysty pokój z łazienką w Hôtel Relais de Santhiaba, w którym mieszkał znajomy Holender, kosztował 7 000 CFA.Knajpy
Gdybym mógł polecić jakieś miejsce w Ziguinchor to na pewno bym to zrobił. Problem jednak nie w tym, że takich miejsc nie ma lecz w tym, iż żadne z miejsc, w których byłem nie ma szyldu z nazwą.
Pierwszy z barów mieści się po prawej stronie Av Lycée Guignabo, drogi prowadzącej na lotnisko, jakieś 2-3 km od centrum. Tutaj spotkałem Mathiasa, leciwego specjalistę od konfliktu w Casamance. Dzięki niemu dowiedziałem się, że w Casamance jest w tej chwili spokojnie, ale chłopcy w buszu nie rzucili broni i czekają, co zrobi rząd w Dakarze. Jak twierdził, część partyzantów piła obok piwo, bo bezefektywna wojaczka już się im znudziła. Więcej o tutejszej rebelii napisałem w Notatniku.
Drugi lokal to bar w Casa Creole, gdzie znalazłem też nocleg. Oprócz piwa i obłąkanych nadmiarem alkoholu kilku klientów, nie ma tu nawet światła.Komunikacja
Transport do Bissau odjeżdża z głównego placu autobusowego Ziguinchor. Miejsce w busz taxi kosztuje 3 000 CFA. Wraz z czasem pobieżnej kontroli na granicy i godzinnym oczekiwaniem na prom przez rzekę Cacheu, do Bissau jechałem 4 godziny.