Wstęp
Jadąc z Togo, na granicy trzeba przesunąć zegarek o godzinę do przodu. W Beninie, o tej porze roku dzień zaczyna się o 6:15, kończy o 18:45.
Wizy
Na głównych przejściach granicznych (oprócz Nigru) można zdobyć wizy na granicy. Są one ważne od 48 godzin (jadąc z Togo) do tygodnia (Burkina Faso) i są łatwe do przedłużenia w Cotonou. Na lotnisku w Cotonou trzeba mieć wizę zdobytą wcześniej. Swoją wyrobiłem w Akrze (ważna 15 dni). Szczegóły są
tutaj.
- Niger. Ambasada w Cotonou wyrabia wizy turystyczne w ciągu jednego dnia. Rano przynosi się paszport, dwa zdjęci i 22 500 CFA, trzeba też wypełnić formularz. Odbiór o godzinie 17 (przyszedłem godzinę wcześniej to już była). Wiza ważna jest jeden miesiąc od zadeklarowanej daty wjazdu. W podaniu jest rubryka z zapytaniem o bilet powrotny - zostawiłem ją pustą.
Pieniądze
Walutą Beninu jest frank zachodnioafrykański (CFA), taki sam jak w Togo. Tymi samymi CFA można też płacić Nigrze jak również w Burkina Faso, Wybrzeżu Kości Słoniowej, Gwinei-Bissau, Mali i w Senegalu (ale nie w Czadzie).
Kurs wymiany CFA do franka francuskiego jest wszędzie taki sam i nie jest obarczony dodatkowymi opłatami. Za jednego franka francuskiego dostaje się 100 CFA. Pieniądze wymieniałem w bankach, wymiana jest szybka i sprawna. Banki są czynne od 8 do 18.
Można też wymieniać dolary amerykańskie. 1 USD = około 717 CFA. Wymianę dolarów i innych walut oferują np.
moneychangers na bazarze Dantokpa (zaraz na początku bazaru, na chodniku przy drodze).
Jadąc przez kraj nie spotkałem ani jednego bankomatu.
Komunikacja
Tak jak w Togo, najtańszą formą komunikacji na krótkie dystansy są motorki. Za krótki kurs płaci się 100 CFA, za długi, np. przez całe Cotonou - 200 CFA. Czasem motorkiem można podjechać do sąsiedniej wioski lub trochę dalej ale cena jest wtedy taka sama jak
bush taxi. Moto taxi łatwo rozpoznać po żółtych koszulkach z numerami.
Benzyna na stacji benzynowej kosztuje 250 CFA, lana z butli na ulicy - 225 CFA (
więcej...).
Dostęp do internetu jest w Cotonou.
Hotele
Standard podobny jak w Togo. Można się targować, dotyczy to tylko droższych pokoi, gdyż te tańsze i tak są najczęściej zajęte.
Jedzenie i zakupy
Jak zwykle najtańsza ulica. Na śniadanie zwykłem zjadać omleta z bagietką i kakao, na ulicy taki zestaw kosztuje 425 CFA. Coś podobnego do kebaba kosztuje 200 CFA (pół bagietki z mięsem). Na północy popularne są szaszłyki z półsurowego koziego mięsa - 100 CFA za sztukę. Jedno jabłko - 25 CFA; pięć pomarańcz - 100 CFA; woda w półlitrowym woreczku - 150 CFA; woda 1.5 l - 650 CFA; chlebek - 150 CFA.
W Beninie piwa leją do butelek trochę mniej niż w Togo ale więcej niż w Ghanie. Duże piwo ma 0.63 l.
- Zakupy: płyta kompaktowa 4 000 CFA, lalka voodoo 1 000 CFA
Cotonou
Bardzo przyjemna stolica Beninu (administracyjną stolicą jest jednakże Porto Novo). W mieście prawie nie ma wysokiej zabudowy i tylko główne ulice są utwardzone. Brak punktów orientacyjnych i fakt, że większość ulic pokrywa piasek utrudnia znacznie orientacje, zwłaszcza za pierwszym razem. Sympatyczny obraz miasta psuje duże zanieczyszczenie powietrza spalinami.
Błądząc w poszukiwaniu noclegu za punkt orientacyjny obrałem długa i szeroką ulicę, zwieńczoną na jednym końcu wyróżniającą się różowym budynkiem świątyni
Église St Michel, w nocy łatwo go rozpoznać po świecącym na zielono krzyżu. Owa ulica to
Rue Ave Proche, reszta jest w przewodniku.
Główną atrakcją Cotonou był dla mnie bazar
Dantkopa, na którym spodziewałem się znaleźć afrykańskie medykamenty na wszelkie boleści. Niestety niczego nie znalazłem - albo sekcja ta już nie istnieje albo miałem pecha, bazar poznałem dość dokładnie.
Ciekawy jest też widok z mostu
Pont Ancien na Zatokę Gwinei.
- Hotele. Aby trafić do najtańszych, trzeba albo samemu je odnaleźć albo liczyć na szczęście, że kierowca motorka będzie wiedział, gdzie to jest. Zanim trafiłem tam gdzie chciałem, zrobiłem trzy kursy motorkiem a w końcu odnalazłem hotel na piechotę. Przy okazji namierzyłem kilka innych miejsc noclegowych.
- Pension de Famille "L'Amazone". Dobra lokalizacja w centrum. Najtańsze pokoje za 3 000 CFA ale nie było wolnych. Za 4 000 kupiłem spokojny ale nie najczystszy pokój bez łazienki. Na suficie bardzo głośny wentylator, pełno komarów. Sto metrów od hotelu, idąc w prawo jest kilku sprzedawców taniego jedzenia.
- Pension Le Souvenir. Równie dobra lokalizacja. Niestety, w najtańszych pokojach za 3 000 CFA brak miejsc.
- Pension Planet. Miejsce polecone przez obsługę Pension Le Souvenir (patrz wyżej). Najtańsze pokoje od 5 500 CFA.
- Knajpy
- Obok ambasady Nigru jest kilka tanich lokali. Można jeść wprost na ulicy, bądź pod daszkiem. Za zestaw składający się z wielkiego talerza spaghetti, Coli i małego piwa zapłaciłem 1 500 CFA.
- Tuż za Pension de Familles jest mały lokal, gdzie można wypić zimne piwo. Nie wiem ile kosztuje - poznałem kolesi co mi postawili.
- Lepsza lokalizacja i widok na życie ulicy zapewnia miejsce pod neonem BECK'S, dwieście metrów od hotelu w stronę Église St Michel, po drugiej stronie ulicy. Mały Castel kosztuje tutaj 300 CFA, duży Flag 450 CFA. Uwaga na naciągaczy - chcą wypić na Twój koszt.
- Życie nocne powinno kwitnąć w klubie Le Must (małe piwo - 500 CFA), ale oprócz paru prostytutek nie było klientów - jak się dowiedziałem, parę dni temu była tutaj strzelanina - stąd pustki.
- Komunikacja
Bush taxi do Ganvié startują nieopodal Église St Michel (pareset CFA, pół godziny).
Do Parakou dostałem się autobusem Africalines (6 500 CFA, bilet kupuje się od konduktora podczas jazdy), odjeżdżającym z jednej ze stacji benzynowych nieopodal bazaru Dantkopa (dojechałem tam motorkiem). Zapowiadało się super - klimatyzacja i miejscówki. Autobus jednak ciągle się psuł, niemal od razu wysiadła klimatyzacja, w Abomey-Calavi rozkraczył się na dobre i musieliśmy czekać dwie godziny aż przyjedzie zamiennik. Drugi wehikuł nie był lepszy, awarii ulegały hamulce oraz blokowała się skrzynia biegów. Jazda trwała w sumie 10 godzin (od 7:30 do 17:30).
Cotonou z Parakou połączone jest również jedyną linią kolejową w kraju. Przejazd jest wolny - około 12 godzin.
Ganvié
Zachwalana w przewodnikach i na folderach wioska. Zbudowana na palach pośrodku jeziora przez plemię, które w ten sposób chciało uciec przed ciągłymi najazdami wrogich sąsiadów. Na palach są domy, sklepy, cmentarze. Jedyny sposób by tutaj dotrzeć i się poruszać to pirogą przez jezioro.
Tyle teorii, teraz praktyka. Żeby dostać się na wyspę , trzeba zapłacić 7 150 CFA za pirogę motorową lub 5 200 za wiosłową (w przypadku kilku osób, koszt jest mniejszy). Na każdym kroku chcą cię oskubać z kasy - typowa pułapka na turystów. Zrobiłem kilka zdjęć i uciekłem (
więcej...).
- Komunikacja. Do przystani, skąd odpływają pirogi, od głównej drogi, gdzie się łapie bush taxi i motorki jest kilkaset metrów. Motorek do Cotonou (do ronda na drodze do Togo) kosztuje 500 CFA. Z tamtąd do Ouidah bush taxi to kolejne 500 CFA (pół godziny).
Ouidah
Bardzo sympatyczne miasteczko, centrum kultu voodoo. Na stosunkowo małym terenie jest wiele atrakcji, a co najważniejsze są one oryginalne, nie skażone pieniądzem turysty.
Z pozoru zwykły bazar w środku mieściny, kryje pod swym dachem najbardziej oryginalne sprzedawczynie manioku i papryczek jakie widziałem w Afryce. Sekcja voodoo została jakby wygnana poza bazar i zajmuje kilka straganów przylegających do ogrodzenia. Nikt tutaj nie nagabuje by coś kupić a za robienie zdjęć nie trzeba płacić. Gdy poprosiłem o sprzedaż lalki, leniwy sprzedawca bez entuzjazmu pozbył się jej za 1 000 CFA. Oprócz lalek. były też suszone głowy małp, czaszki, ogony, jaszczurki, nietoperze i setka innych artefaktów.
Poza bazarem, w Ouidah jest jeszcze Świątynia Pytonów i Święty Las pełen fetyszy.
- Komunikacja. Transport do Cotonou (500 CFA, 1 godzina) można łapać z gare routiere albo bezpośrednio z drogi wiodącej z Togo. Opisane w przewodniku miejsce obok katedry, skąd miały odjeżdżać bush taxi do Cotonou to fikcja - wszystko jeździ z gare routiere.
Parakou
Punkt tranzytowy w drodze na północ. Większość ulic pokrywa piasek, unoszące się tumany pyłu mogą być uciążliwe, zwłaszcza podczas jazdy motorkiem (łzawienie oczu). W nocy w całym mieście nie było prądu, pomimo że było ciemno nie czułem zagrożenia wałęsając się po nocy.
Pieniądze wymieniłem w banku Ecobank, nieopodal gare routiere. Bank jest czynny od 8 do 18.
- Hotele
- Hôtel OCBD jest droższy niż podaje przewodnik. Najtańsze pokoje mają za 9 500 CFA, trochę można utargować.
- Hôtel les Canaries ma najtańsze pokoje za 3 000 CFA ale wszystkie były zajęte. Za dwójkę zapłaciłem 4 500 CFA (dwie osoby zapłaciłyby 5 000). Wentylator, łazienka na korytarzu. W hotelu jest bar z piwem.
- Knajpy. Najtańsze jedzenie znalazłem 300 metrów od hotelu les Canaries, trzysta metrów w lewo, na skrzyżowaniu z prawej strony. Nazwę lokalu zapamiętałem jako anagram słowa ELODIA.P. Wielki talerz kuskusu z jajkami kosztował mnie 500 CFA.
Piwa mogłem się napić w hotelu - Beninois za 375 CFA, wszystkie inne knajpy były zamknięte z powodu braku prądu.
- Komunikacja. Bush taxi do Malanville kosztuje 6 500 CFA. Czas oczekiwania - dwie godziny. Czas jazdy - 5 godzin.
Malanville
Miasteczko na granicy z Nigrem, właściwie tylko gare routiere, na którym wszystko się dzieje. Do samej granicy droga jest dobra - asfalt bez dziur.
Przejście graniczne jest bardzo spokojne. Prawie nie ma ruchu. Zarówno kontrola graniczna Beninu jak i Nigru nie stwarzała problemu.
- Komunikacja. Po przybyciu z Parakou, właściciele motorków prześcigają się by zdobyć klienta jadącego przez most na rzece Niger do Gaya w Nigrze. Jest też bezpośredni transport aż do Dosso, ale oczekujące na pasażerów Peugoty stały puste.
Motorek do Gaya kosztuje 1 000 CFA. Przed mostem, na posterunku Beninu natknąłem się na Belga, który zawiózł mnie terenową Toyotą aż do Niamey. Za motorek zapłaciłem 500 CFA.