Wstęp
Togo wydaje się być bardziej spokojne niż Ghana. Ludzie obserwują białego przybysza ale nie podchodzą, nie odzywają się. Na ulicach jest mniej sprzedawców.
Język
Wszyscy mówią po francusku. Znajomość angielskiego przydaje się w niewielkim stopniu.
Wizy
Łatwe do przedłużenia, tygodniowe wizy można zdobyć na głównych przejściach granicznych (w przypadku Ghany - na drodze Akra-Lomé), oraz na lotnisku w Lomé. Ponieważ zamierzałem skorzystać z innego przejścia, wyrobiłem wizę w Akrze (ważna jeden miesiąc). Szczegóły są
tutaj.
Pieniądze
Walutą obowiązującą w Togo jest frank zachodnioafrykański (CFA). Tymi samymi CFA można też płacić w Beninie i Nigrze jak również w Burkina Faso, Wybrzeżu Kości Słoniowej, Gwinei-Bissau, Mali i w Senegalu (ale nie w Czadzie).
Kurs wymiany CFA do franka francuskiego jest wszędzie taki sam i nie jest obarczony dodatkowymi opłatami. Za jednego franka francuskiego dostaje się 100 CFA. Pieniądze wymieniałem w bankach, wymiana jest szybka i sprawna.
Można też wymieniać dolary amerykańskie. 1 USD = około 717 CFA.
Jadąc z Ghany, nadmiar Cedi można wymienić np. na Gare Routiere w Kpalimé (1 500 CFA za 15 000 C).
W Lomé pieniądze można wyjąć z bankomatu w banku BTCI. Wyjąłem 70 000 CFA (Visa Electron). Na złotówki przeliczyło mi w Polsce po kursie 4.16 PLN za 1 USD (717 CFA).
Komunikacja
Podstawowe środki lokomocji to minibus i bush-taxi. Co kilkanaście bądź kilkadziesiąt kilometrów podróż spowalniają checkpoint'y, na których trzeba opuścić auto, pokazać paszport, przejść za szlaban i wsiąść z powrotem. W tym czasie kierowca płaci policji haracz, co najmniej 100 CFA (ze swojej kieszeni, jest to zapewne wliczone w cenę biletu). Prywatne auta (również z białymi) z reguły nie są zatrzymywane i myto nie jest pobierane, wystarczy machnąć ręką.
Wbrew temu co podaje przewodnik, ani razu nie musiałem płacić dodatkowo za bagaż.
W miastach i miasteczkach szybko i tanio można się przemieścić (również z plecakiem) dzięki moto-taxi, zwanych również
zemi-john. Nie należy ustalać ceny przed kursem - zorientują się że jej nie znamy i będą próbować zedrzeć. Z reguły po przejażdżce kierowcy wydają resztę ale by uniknąć kłótni (i dawać im argumentu do ręki), najlepiej płacić dokładnie odmierzoną kwotą. Krótki kurs nie powinien kosztować więcej jak 150 CFA, dłuższy - 200 CFA.
Kafejki internetowe można znaleźć w Lomé.
Hotele
Tak jak w Ghanie, najtańsze pokoje są zwykle zajęte. Czasami miałem wrażenie, że wcale tak nie jest, tylko właściciel chce zarobić trochę więcej kasy na turyście.
Jedzenie i zakupy
Najtaniej jak zwykle na ulicy. Popularną strawą są racuchy wielkości średnich jabłek, podawane razem z sosem. Jeden racuch kosztuje 25 CFA. Również popularne są omlety, można je kupić prawie na każdej ulicy. Omlet z 2 jaj z bułką i herbatą kosztuje 500 CFA.
W Togo piwa jest jeszcze więcej niż w Ghanie - butelki mają pojemność 0.64 l.
- Ceny: woda 1.5 l - 650 CFA; płyta CD z lokalną muzyką - 4 000 CFA.
Kpalimé
(miejscowi mówią
Kpalimej, z akcentem na ostatnią sylabę). Punkt tranzytowy na drodze z Ghany. Miejscowy naciągacz próbował mnie namówić na hotel Domino, twierdząc że Auberge Marquise już nie istnieje - mylił się.
Franki można sprawnie i szybko wymienić np. w Banku BTCI (1:100).
Kilkanaście kilometrów od Kpalimé znajdują się wodospady
Cascades de Kpime. Niestety były "wyłączone" na potrzeby elektrowni.
- Auberge Marquise. Trochę z dala od centrum, ale nadal w zasięgu buta. Duży pokój z prysznicem i drzwiami wychodzącymi na podwórze kosztował 3 500 CFA. Pokoje bez prysznica kosztują 2 500 CFA ale wszystkie były zajęte. Na miejscu można kupić piwo - 475 CFA.
- Komunikacja. Minibus do Atakpame (2h) kosztuje 1 000 CFA (czas czekania - 1 godzina). Jadąc do wodospadów w okolicach Badou najzręczniej jest wysiąść na skrzyżowaniu 10 km przed Atakpame w Hithero i tam łapać następną okazję (1 000 CFA do Badou).
Badou
Niewielka osada przy granicy z Ghaną. Pomimo, że granica jest otwarta, ruch jest niewielki i jadąc z Ghany szybciej jest jechać przez Kpalimé. Piętnaście kilometrów od Badou znajdują się wodospady
Cascades d'Arkowa.
Na gare routiere koleś uparł się, że będzie niósł mi plecak. Przystałem na jego propozycję, jak się później okazało - słusznie. Usługa ta kosztowała mnie 1 500 CFA.
- Komunikacja. Transport do wodospadów d'Arkowa jest niezmiernie rzadki i trzeba brać co jest. Za minibusa zapłaciłem 200 CFA.
W Badou wypatrzyłem białych, którzy przyjechali tutaj autem - zabrali mnie z sobą do Lomé. Pomiędzy Badou a Atakpame warto zatrzymać się w Ihoua - malowniczej wiosce z czerwonej gliny.
Cascades d'Arkowa
Wodospady położone są parę kilometrów od wioski Tomagbe. Wypisany na kartce w kratkę bilet kupuje się za 1 000 CFA od szefa wioski. Cena obejmuje przewodnika, który towarzyszył mi w drodze do wodospadu.
Przewodnik jest pomocny, gdyż wiodąca do wodospadu ścieżka kilkukrotnie się rozwidla. Ponadto trzeba przekroczyć strumień a dzięki jego plecom można go pokonać suchą stopą.
Najęty w Badou tragarz nie był niezbędny, gdyż plecak można było zostawić w wiosce.
Ścieżka początkowo wiedzie przez pola uprawne po czym szybko zanurza się w gęsty las. Zanim dojdzie się do głównego wodospadu (pół godziny solidnego marszu) mija się kilka mniejszych kaskad. W zależności od źródła, wodospad ma 35-60 metrów wysokości. Jest to niewątpliwie jeden z najbardziej spektakularnych widoków w Togo.
Wracając do wioski, przewodnik zażądał napiwku - stanęło na 1 000 CFA.
- Komunikacja Piętnaście kilometrów dzielące Tomagbe od Badou pokonałem na piechotę - nie było żadnego transportu. To właśnie tutaj mój tragarz zapracował na swoje 1 500 CFA.
Lomé
W stolicy Togo pojawiłem się w środku nocy. Jak przystało na stolicę, ruch był jednak duży - zatrzymałem
zemi-johna, który za 200 CFA zawiózł mnie do hotelu. Jest to maksymalna kwota za przejazd po mieście, krótsze odcinki kosztują od 100-150 CFA. Jadąc na bazar voodoo kierowca motorka zażądał 1 000 CFA ale dostał tylko 200. Za przejazd taksówką (jako jedyny pasażer) płaci się 500 CFA.
Następnego dnia pojechałem zobaczyć bazar voodoo -
Marché des Féticheurs. Same artefakty i fetysze są ciekawe, lecz jest to właściwie muzeum a nie oryginalny bazar. Jedynymi klientami jakich widziałem byli dwaj inni turyści. Za możliwość robienia zdjęć trzeba zapłacić dla "przewodnika", który dodatkowo opowie parę historyjek, zaprowadzi do kilku szałasów, w których preparuje się magiczne przedmioty i nieustannie będzie namawiał by coś kupić. Za usługę żądają kilku tysięcy CFA ale nikt mnie nie gonił jak dałem tylko 500.
W Lomé budynki wyższe od trzech pięter można policzyć na palcach jednej ręki (w tym okazały bank BTCI nieopodal hotelu Boulevard, gdzie wyjąłem z bankomatu 70 000 CFA), więc miasto stwarza przyjemną atmosferę.
Kierując się w lewo z hotelu, pół kilometra dalej znajduje się
Le Point Cybercafe. Jakość połączenia jest zaskakująco dobra. Za dostęp do internetu płaci się 200/300/500 CFA za odpowiednio 15/30/60 minut.
- Hôtel du Boulevard. Bura, klejąca się jedynka z wiatrakiem i komarami kosztuje 3 000 CFA. W łazience na korytarzu nie było wody, znalazłem ją piętro niżej. Hotel ma trzy kondygnacje, można wejść na dach. Nieopodal hotelu jest Bank, kafejka internetowa i parę miejsc z piwem i jedzeniem.
- Knajpy. Wychodząc z hotelu w prawo, po stu metrach natrafiamy na bar Nelly's. Za porcję ryżu z sosem i mięsem zapłaciłem 1 000 CFA. Piwo kosztuje tutaj od 250 (Pils) do 350 (EKU) CFA.
Idąc parę kroków w drugą stronę można kupić jedzenie bezpośrednio na ulicy. Przyzwoite śniadanie - omlet z bułką i herbatą kosztuje 500 CFA.
- Komunikacja. Bush taxi do Beninu (Cotonou) odjeżdżają z niewielkiego placu, na zachód od Grande Marché. Za niespełna czterogodzinny przejazd zapłaciłem 3 000 CFA. Granica w Hilla-Condji jest spokojna i łatwa. Wystarczy wypełnić kilka formularzy i już jesteśmy w Beninie. Sprawdzają szczepienia na żółtą febrę.