Informacje pochodzą z września 2012 roku.
Niektóre drogi na pograniczu Konga i Angoli są nieprzejezdne po deszczach, zatem wybór odpowiedniej pory roku jest bardzo ważny. Poza tym, jazda motocyklem w deszczu lub mrozie (w Namibii temperatura spada czasami poniżej zera) jest mało przyjemna.
Analizując tabele klimatyczne, najlepszym terminem na podróż z Kongo do Namibii wydaje się okres od czerwca do września. Wybrałem wrzesień. Podczas podróży padało tylko dwa razy - w Brazzaville i Lobito (środkowe wybrzeże Angoli). Temperatura do jazdy we wrześniu była prawie optymalna. W pasie nizin przyległym do wybrzeża Atlantyku poranki bywały chłodne. Najniższą temperaturę odnotowałem o poranku w Swakopmund (Namibia) - dziesięć stopni Celsjusza.
Szczegółowe informacje o pogodzie znajdują się w relacji z poszczególnych krajów.
Przelot w jedną stronę do Brazzaville (kod IATA: BZV) z powrotem z Windhuk (WDH) na jednym bilecie jest niewykonalny, gdyż nie ma linii lotniczej obsługującej oba lotniska. Trzeba więc szukać dwóch biletów. Warto również pomyśleć o powrocie z Kapsztadu lub Johannesburga, dokąd można dojechać autobusem z Windhuk w około 24 godziny. Trasy te obsługują autobusy Intercape a Polacy nie potrzebują wiz wjazdowych do RPA.
Przeloty z Warszawy do Brazzaville wymagają dwóch przesiadek i nie są tanie. Tak samo jest z biletem powrotnym, z Windhuk do Warszawy. Lepsze oferty można znaleźć z lotnisk niemieckich. Jedynym tanim rozwiązaniem w moim przypadku okazał się przelot z Berlina do Brazzaville liniami Royal Air Maroc oraz powrót Air Berlin, również do Berlina.
Bilet Royal Air Maroc musiałem kupić przez wyszukiwarkę eSKY, gdyż na stronie linii lotniczej takiego połączenia w ogóle nie było. Połączenie zawiera ponad 24 godzinną przerwę w Casablance (Maroko), w sam raz na zwiedzanie tego miasta. Dalej, do Brazzaville przelot odbywa się w nocy, z międzylądowaniem w Lome (Togo). Koszt biletu: 537 euro.
Bilet Air Berlin z Windhuk do Berlina kosztował 428 euro. Jest to połączenie bezpośrednie, realizowane w dzień. Lot trwa ponad dziesięć godzin.
Ceny biletów lotniczych ulegają ciągłym zmianom. Ponieważ bilet lotniczy stanowi największy pojedynczy koszt w budżecie wyprawy warto poświęcić czas na samodzielne znalezienie najkorzystniejszej oferty. Sposób, w jaki szukam tanich biletów lotniczych do Afryki opisałem na stronie Bilety lotnicze.
Wizy Republiki Konga, Demokratycznej Republiki Konga i Angoli trzeba wyrobić przed wyjazdem, gdyż po drodze nie będzie to możliwe. Warto również zastanowić się nad wizą Namibii - na granicy wizy nie są dostępne, a po drodze trzeba by się o nią ubiegać w Kinszasie, Luandzie lub bliżej granicy, w Ondjiva.
Wizy Demokratycznej Republiki Konga i Angoli można wyrobić w Warszawie. O wizy Republiki Konga i Namibii trzeba się ubiegać np. w ambasadach w Berlinie. Na wyrobienie wszystkich wiz trzeba poświęcić około dwóch miesięcy.
Dokładne informacje na temat wiz znajdują się w dalszej części, na stronach relacji z poszczególnych państw.
Republika Konga, Demokratyczna Republika Konga, Angola i Namibia wymagają od przyjezdnych dowodu szczepienia przeciw żółtej febrze (Namibia tylko w przypadku przyjazdu z kraju, w którym choroba ta jest endemiczna). W istocie, na wszystkich granicach byłem pytany o posiadanie ważnego szczepienia. Szczepienia przeciwko żółtej febrze trzeba wykonać przed wyjazdem, w specjalistycznych poradniach zdrowia (zwykle zajmujących się medycyną tropikalną).
W Namibii malaria jest zagrożeniem lokalnym, w pozostałych krajach występuje wszędzie i przez cały rok. Przed wyjazdem warto więc zadbać o odpowiednią profilaktykę antymalaryczną. O malarii i jej zapobieganiu napisałem na stronie Malaria w Afryce.
Wszystkie kraje w jednym przewodniku można zaleźć w dwóch publikacjach: Lonely Planet „Africa” oraz Bradt „Africa Overland”. Oba są przewodnikami po całej Afryce. Lonely Planet skierowany jest raczej do plecakowiczów, Bradt do zmotoryzowanych turystów. Ze względu na obszerny zakres, rozdziały poświecone poszczególnym krajom są bardzo skromne - dotyczy to zwłaszcza obu Kong i Angoli. Lepsze są przewodniki po indywidualnych krajach, o których piszę na stronach relacji im poświęconym.
Jest tylko jedna mapa obejmująca całą trasę wyprawy (poza Maroko), którą warto polecić. Jest to mapa Michelin - „746 - Africa Central & South” - w skali 1:4 000 000. Z powodzeniem, może to być właściwie jedyna mapa, jaką warto zabrać z sobą do plecaka.
Rekomendacje map i przewodników po poszczególnych krajach zawarłem w dalszych częściach relacji.
Motocyklem do Afryki? Pytanie to rodzi kolejne pytania, związane z przygotowaniami do tego typu podróży. Wbrew pozorom, jest to prostsze, niż się wydaje. Wszystko, co jest niezbędne do jazdy motocyklem można kupić na miejscu. Nie trzeba też martwić się o dodatkowe dokumenty (międzynarodowe prawo jazdy, ubezpieczenie, karnet itp.), gdyż nikt o nie nie będzie pytał. Pełna lista ekwipunku, uwzględniająca również specyfikę podróży motocyklem, znajduje się na stronie Plecak.
Jaki motocykl kupić? To już drugi jednoślad, jakim miałem przyjemność jeździć w Afryce. Przy wyborze towarzysza podróży, zwracam uwagę na następujące cechy:
Ważna uwaga: by motor służył jak najdłużej i nie rozleciał się w najmniej odpowiednim momencie, codziennie trzeba sprawdzać i dokręcać śruby (dotyczy to wszystkich krytycznych połączeń, od szprych po osie kół) i napinać łańcuch. Po przejechaniu pierwszych 1 000 km trzeba wymienić olej.
W każdym z czterech krajów wyprawy jest inna waluta, o czym będzie mowa na dalszych stronach relacji. Frank CFA (czyt. sefa) związany jest sztywnym kursem z euro, więc wymieniając tą walutę uzyskamy korzystniejszy kurs. W pozostałych przypadkach (Demokratyczna Republika Kongo, Angola, Namibia) lepiej jest wymieniać dolary amerykańskie.
Bankomaty akceptujące karty Visa są bardzo powszechne w Namibii. Zaskakująco, można je znaleźć również w wielu miastach i miasteczkach Angoli. Gorzej sytuacja wygląda w obu Kongach, gdzie bankomaty są bodaj tylko w stolicach i nie zawsze działają.
Konsumentom telewizyjnej papki słowo Kongo może być synonimem „zagrożenia”. Jest w tym ziarno prawdy. Ale jest to tylko jedno ziarno na cały worek. Zagrożenia dla życia lub zdrowia istnieją, ale są ograniczone geograficznie. Poza tym drogę w Afryce mierzy się nie kilometrami, a czasem, w jakim można ją pokonać. Tak więc Ebola na północnym-wschodzie Konga jest równie odległa od zachodniej części tego kraju, jak np. trzęsienie ziemi w Pendżabie od Polski.
Na trasie opisywanej wyprawy nie było żadnych realnych zagrożeń. Nie należy jednak bagatelizować tematu i przed wyruszeniem w drogę rozeznać się z aktualną sytuacją w regionie. W tym celu wystarczy śledzić doniesienia poważnych serwisów informacyjnych (np. BBC News Africa, czytając np. WP można przestraszyć się i w ogóle nie wyjść z domu). Skróty najważniejszych informacji publikuję również na stronie Wiadomości z Afryki.
Więcej szczegółów dotyczących poszczególnych państw zawarłem w dalszej części relacji.
By w pełni docenić podróż, nawiązując dialog z miejscowymi, trzeba dobrze władać francuskim, portugalskim i angielskim. Język francuski jest językiem urzędowym w obu Kongach, portugalski w Angoli a angielski w Namibii. Izolacja Angoli latami wojny skutecznie odsperowała te języki od siebie. Przypadki, w których można się dogadać w innym języki niż wspomniane są rzadkie.