Indeks: Epupa Falls Hoba (meteoryt) Kunene (rzeka) Mahenene Okahandja Ondangwa Opuwo Otjikoto (jezioro) Otjiwarongo Ruacana Swakopmund Tsumeb Windhoek
Relacja opisuje przejazd przez Namibię od granicy z Angolą w Ruacana do Windhuk. Opis innej, dłuższej podróży po Namibii znajduje się w relacji Afryka Południowa 4x4 2017.
Kalahari, Etosza i Pustynia Namib to ikony nie tylko Namibii, lecz również i całej Afryki. W porównaniu do afrykańskiej przeciętnej, Namibia oferuje swe atrakcje jak na tacy - świetne drogi, dobrze rozwinięta infrastruktura turystyczna, bezpieczeństwo. Nic dziwnego, że Namibię odwiedza zapewne więcej turystów niż wszystkich państw po drodze, na południe od Maroka. Północna granica Namibii wyznacza granicę, pomiędzy Afryką trzeciego świata, a tą zamożniejszą częścią Afryki.
Namibia jest ponad dwukrotnie większa od Polski. Od granicy z Angolą do RPA w linii prostej jest około 1 200 km. Od wybrzeża Atlantyku do granicy z Zambią jest około 600 km.
Spoglądając od Atlantyku Namibia wita pasem Pustyni Namib, który sięga około 100 km w głąb lądu. Za pustynią, równolegle do wybrzeża rozciąga się pasmo gór - tutaj znajduje się najwyższa góra Namibii, Brandberg (2 579 m npm). Przekraczając góry wkraczamy na płaskowyż, na którym znajduje się stolica kraju, Windhuk (ang. Windhoek). Przeciętna wysokość nad poziomem morza w tej części Namibii wynosi około 1 500 m. Płaskowyż opada łagodnie ku wschodowi, gdzie zaczyna się Pustynia Kalahari.
Polska i Namibia leżą w tej samej strefie czasowej, ale ze względu na różnice w zastosowaniu czasu letniego, ta sama godzina w Polsce i Namibii jest tylko we wrześniu i październiku. Od listopada do marca czas w Namibii jest przesunięty o godzinę do przodu (gdy w Polsce jest 12:00, w Namibii jest już 13:00). Od kwietnia do sierpnia jest na odwrót - gdy w Polsce w tym czasie jest 12:00, w Namibii jest dopiero 11:00.
Namibia i Angola leżą w tej samej strefie czasowej, ale tylko Namibia stosuje czas letni - od września do marca czas w Namibii jest więc przesunięty o godzinę do przodu. Pozostali sąsiedzi Namibii leżą w strefie czasowej, położonej o jedną godzinę do przodu. Ponownie, ze względu na stosowanie przez Namibię czasu letniego, od września do marca nie trzeba przestawiać zegarków podczas przekraczania granicy z Zambią, Botswaną i RPA.
Szczegółowe informacje o strefach czasowych w Afryce zawarłem na mapie stref czasowych w Afryki.
Dzień w Namibii średnio trwa około trzynaście godzin. Najdłuższe dni są w grudniu - w Windhuk świta wtedy około 5:40, a noc zapada o 20:00. Najkrócej dni trwają w czerwcu - mniej więcej od 6:00 do 17:40.
Zimny Prąd Benguelski opływający wybrzeże Namibii sprawia, że obszary przylegające do atlantyckiego wybrzeża to pustynie, które bardzo rzadko nawiedzają deszcze. Dużo częściej spotykanym tutaj zjawiskiem są zimne mgły.
W interiorze deszcze padają równie rzadko, głównie podczas namibijskiego lata (w Polsce jest wtedy zima). Namibia nie jest tak gorącym krajem, jak by się mogło wydawać. Latem (od października do kwietnia) faktycznie może być bardzo gorąco, zwłaszcza na pustyni. W miesiącach zimowych (od maja do września) temperatura powietrza w Windhuk spada czasami poniżej zera.
Wizy Namibii trzeba załatwić przed wyjazdem, gdyż nie są one dostępne na granicach.
Najbliżej Polski znajduje się Ambasada Republiki Namibii w Berlinie (Reich Str.17, 14052 Berlin, tel. +49 30 254 095 0, godziny otwarcia: 9:00-13:00, www.namibia-botschaft.de). Do wizy potrzebne są:
Ambasada rezerwuje sobie 14 dni na wyrobienie wizy (w moim przypadku trwało to dokładnie tyle) lub 3 dni w trybie ekspresowym. Wiza jednokrotna ważna jest przez miesiąc od wskazanej w formularzu daty wjazdu, ale ostateczna ważność wizy zależy od urzędnika na granicy.
Ambasady Namibii można znaleźć we wszystkich sąsiednich krajach. W Angoli, poza Luandą wizy są również dostępne w konsulacie w Ondjiva. Pełną listę namibijskich ambasad i konsulatów można znaleźć na stronie www.mfa.gov.na.
Polska nie posiada przedstawicielstwa dyplomatycznego w Namibii, która podlega terytorialnie placówce w RPA.
Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w RPA mieści się w Pretorii, przy Amos Street 14, Colbyn. Tel. +27 83 44 93 489.
W razie konieczności, Polacy mogą skorzystać z dobrodziejstwa członkowstwa w Unii Europejskiej i skorzystać z dowolnej ambasady innego państwa Unii Europejskiej w Namibii. Warto wiedzieć, że ambasady unijne nie mają prawa odmówić pomocy obywatelowi innego państwa członkowskiego
Podróż do Namibii nie wiąże się z dużym ryzykiem zachorowania na ciekawą chorobę egzotyczną.
Wjeżdżając do Namibii z kraju, w którym żółta febra jest endemiczna, możemy zostać poproszenie o okazanie ważnego szczepienia przeciw żółtej febrze (w przypadku granic lądowych dotyczy to tylko przyjezdnych z Angoli). Szczepienia w Polsce wykonują oddziały służby zdrowia specjalizujące się w medycynie tropikalnej.
Malaria występuje w Namibii od listopada do czerwca w regionach Ohangwena, Omaheke, Omusati, Oshana, Oshikoto i Otjozondjupa. Wzdłuż rzeki Kunene, w regionie Caprivi i Kavango ryzyko zachorowania istnieje przez cały rok. Więcej o zapobieganiu tej chorobie w części Malaria w Afryce.
Dostępne są cztery przewodniki poświęcone Namibii:
W księgarniach można znaleźć co najmniej 6 map Namibii:
Warto również zwrócić uwagę na dwie mapy o mniejszej skali, obejmujące większą część Afryki - „Africa Central & South - 746” wydawnictwa Michelin w skali 1:4 000 000 oraz „Southern Africa” wydawnictwa MapStudio w skali 1:3 500 000.
Zobacz również mapę satelitarną Namibii na Google Maps.
Użytkownicy urządzeń GPS firmy Garmin mogą skorzystać z następujących map:
Namibia używa dolarów namibijskich (symbol międzynarodowy NAD). Jeden dolar (dalej N$) dzieli się na sto centów. Jednocześnie, legalnym środkiem płatniczym są również randy RPA, z którymi dolar namibijski wymienia się w stosunku 1:1. Dokonując płatności namibijskimi dolarami można otrzymać resztę wydaną w randach.
Bieżące kursy (stan na lipiec 2013):
Pieniądze łatwo wymienia się w bankach, które można znaleźć praktycznie w każdym mieście (czynne do 15:00). Banki pobierają prowizję w wysokości około 1,5%
Bankomaty akceptujące karty Visa są dostępne w większości miast, jak również przy wielu stacjach benzynowych.
Polskie złotówki są w Namibii bezwartościowe. W celach porównawczych, można założyć, że 30 N$ to 10 złotych.
Namibia to bezpieczny kraj południa Afryki, głównym zagrożeniem są złoczyńcy w dużych miastach. Windhuk, choć wydaje się być bardzo spokojnym i bezpiecznym miastem, od czasu do czasu jest sceną napadów na obcokrajowców i włamań do samochodów, również w biały dzień.
Policji na drogach jest bardzo mało. Ani razu nie byłem zatrzymywany do kontroli. Obawiam się jednak, że jazda w Namibii niezarejestrowanym i nieubezpieczonym pojazdem związana jest ze sporym ryzykiem.
Skróty najważniejszych wiadomości z Namibii publikuję na stronie Wiadomości z Afryki.
Język angielski jest językiem urzędowym Namibii.
Wśród języków rodzimych, na północy dominują języki bantu, z których najliczniej reprezentowany jest język ovambo. Na południe od Etosza, częściej można usłyszeć języki khoisan, z których najpopularniejsze to herero i nama.
Dostęp od Internetu w Namibii jest dobry, większość hosteli i restauracji oferuje połączenia Wi-Fi. Często są to połączenia darmowe, w przeciwnym razie trzeba zapłacić 20-40 N$ za godzinę.
Międzynarodowy numer kierunkowy do Namibii to 264. W Namibii jest dwóch operatorów telefonii komórkowej (w kolejności największej liczby użytkowników):
Minuta rozmowy z Polską kosztuje około 11 N$. SMS do Polski kosztuje 1 N$. Połączenia lokalne kosztują około 1,50 N$ za minutę, a jeden SMS około 0,40 N$. Internet (dostępny tylko w niektórych usługach) kosztuje około 1 N$ za 1 MB.
Wszyscy czterej najwięksi polscy operatorzy telefonii komórkowej umożliwiają połączenia roamingowe z Namibii. Orange, Play i Plus pozwalają na połączenia z wykorzystaniem sieci MTC, z T-Mobile połączymy się przez sieć Leo.
Połączenia wykonywane w roamingu są około trzykrotnie droższe w porównaniu do tych samych połączeń realizowanych z lokalnych kart SIM. SMSy są cztery razy droższe. Warto więc zaopatrzyć się w lokalną kartę SIM (by jej użyć potrzebny jest telefon bez blokady SIM-lock).
System transportu publicznego w Namibii jest dobrze rozwinięty. Poza regularną siatką połączeń turyści mogą skorzystać z oferty firm świadczących usługi typu door to door - dzięki nim można bardzo wygodnie podróżować pomiędzy głównymi atrakcjami Namibii.
Po Namibii podróżowałem przywiezionym z Kongo motocyklem. Motocykl nie był zarejestrowany ani ubezpieczony. Jedynym dokumentem, jaki posiadałem, był ręcznie wypisany dowód zakupu. Wjeżdżając do Namibii z Angoli strzegący namibijskiej granicy urzędnik nie chciał mnie wpuścić, ale po dwóch godzinach marudzenia machnął ręką. Jadąc dalej nie byłem ani razu zatrzymywany prze policję lub inne służby.
Litr benzyny kosztuje od 10,25 do 10,37 N$. Stacje benzynowe są głównie w miastach i przy kluczowych skrzyżowaniach. Benzyna dostępna jest w dwóch wersjach liczby oktanowej: 93 i 95. Tańsza 93-ka wyraźnie gorzej napędzała motocykl, co dało się odczuć zwłaszcza na podjazdach.
W Namibii obowiązuje ruch lewostronny.
Bazę noclegową Namibii można porównać raczej do standardów europejskich, niż do afrykańskiej przeciętnej. Hoteli jest dużo, każdy znajdzie tu coś na własną kieszeń. Dodatkowo bardzo popularne są kempingi, których standard jest wyższy niż większość kempingów w Polsce. Miejsca pod namioty są często dyskretnie od siebie oddzielone, wyposażone w gniazdko elektryczne, bieżącą wodę i grill (braai) a goście mają do dyspozycji basen. Poza hotelami i kempingami, noclegu można szukać również na farmach.
Gniazdka elektryczne w Angoli akceptują wtyczki z trzema dużymi, okrągłymi bolcami, do których nie pasują polskie wtyczki. Przejściówki można kupić na przykład na stacjach benzynowych. Napięcie w sieci wynosi 220V, 50Hz (podobnie, jak w Polsce).
Kuchnia Namibii czerpie pełnymi garściami z tradycji kulinarnych Republiki Południowej Afryki. Pierwsza z nich to tradycja grillowania steków i kiełbas, znana w tej części świata pod nazwą braai. Większość kempingów wyposażonych jest w grille - wystarczy przynieść swoje drewno, wiktuały i poprosić kogoś by wtajemniczył nas w południowoafrykański sposób na steka. Druga specyfika tej części kontynentu to biltong, czyli suszone, dobrze przyprawione mięso. Biltong jest jedną z popularniejszych przekąsek. Stołując się w przydrożnych barach nie spotkamy raczej egzotycznych rarytasów, najczęściej będą to frytki, smażone kiełbaski i przeróżne bułki.
Namibia Breweries produkują kilka rodzajów piwa, w tym najbardziej popularne Windhoek. W Namibii są również dostępne piwa produkowane w RPA.
Przekraczając granicę w Mahenene namibijski urzędnik zażądał ode mnie karnetu CDP (Carnet de Passages) na motocykl i dowodu rejestracyjnego, których nie posiadałem. Zgodnie z zasadą, według której w Afryce można wszystko załatwić dysponując pieniędzmi albo czasem, przesiedziałem obojętnie dwie godziny, po czym urzędnik machnął ręką twierdząc, że skoro do tej pory tyle przejechałem to mnie puści. Pozostało tylko opłacić podatek wjazdowy od motocykla w wysokości 140 N$ (płatność tylko w N$, walutę można wymienić w sklepie po namibijskiej stronie granicy).
Ruacana to małe osiedle, powstałe na potrzeby budowy i eksploatacji pobliskiej elektrowni wodnej. Poza stacją benzynową (na której jest też sklep i bankomat) i hotelem nie ma tu nic, co mogłoby na dłużej zatrzymać turystę. Kilkanaście kilometrów na zachód od Ruacana można podziwiać wodospad, który w porze suchej jest jednak zupełnie suchy. Punkt widokowy na wodospad znajduje się pomiędzy posterunkami granicznymi na drodze do Angoli. Namibijscy strażnicy bez problemu przepuszczają turystów pragnących odwiedzić wodospad bez kontroli.
Dysponując własnym dachem nad głową i prowiantem można skorzystać z gościny kempingu Hippo Pools, który znajduje się trochę poniżej wodospadu. Gdy tam zawitałem kemping wyglądał na opuszczony i zupełnie bezludny. Zawróciłem więc do miasta, gdzie rozbiłem namiot na kempingu przy Etha Lodge (70 N$, najtańszy pokój 215 N$). Na miejscu jest restauracja (obiad 80, piwo 15 N$).
Podróż z Ruacana do Opuwo daje przedsmak tego, co czeka podróżujących drogami Namibii - długie, proste odcinki, równa droga, ruch prawie żaden. Po drodze nie ma ani jednego większego osiedla ludzkiego.
Opuwo jest bramą do krainy zamieszkałą przez Himba. Już w mieście można spotkać wysmarowanych na czerwono Himba, którzy nagabują o fotografie za pieniądze. Bardziej autentyczne zdjęcia można zrobić w okolicznych wioskach i właściwie trudno powiedzieć, czy Himba kultywują tradycje, czy przebierają się dla pieniędzy. Poza Himba Opuwo odwiedzają również Herero, których kobiety łatwo rozpoznać po bufiastych sukniach i nakryciach głowy przypominających rogi krowy.
Opuwo jest jedynym większym miastem w promieniu wielu kilometrów, co widać przed sklepami i na stacjach paliw - ludzie zaopatrują się tutaj przed wyjazdem w busz na dłuższy czas. Dwa główne sklepy to OK Grocer przy wjeździe do miasta od wschodu oraz Opuwo Supermarket w centrum.
Na noc zatrzymałem się w Oreness Rest Camp. Kemping bez nadzwyczajnych wygód kosztuje tutaj 65 N$, najtańszy nocleg w bungalowie 165 N$ od osoby. Na miejscu jest malutka restauracja (śniadanie kosztuje tutaj aż 60 N$, wszystkie dania trzeba zamawiać z wyprzedzeniem). Obok supermarketu OK Grocer znajduje się restauracja Kaokoland, w której można spróbować lokalnych dań (od 30 N$). Dostępu do Internetu trzeba szukać w ABBA Guesthouse po północnej stronie miasta.
Z Opuwo do Wodospadów Epupa prowadzi dobra, żwirowa droga. Po około 105 km, w wiosce Okongwati jest jedyna po drodze szansa zaopatrzenia się, jak również zatankowania paliwa (tylko z beczki, 14.50 N$ za litr benzyny). Poza krajobrazem sawanny, widoki po drodze urozmaicają nieliczne wioski Himba. Za Okongwati droga przecina niewielkie pasmo wzgórz.
W okolicach wodospadu są co najmniej dwa kempingi, ale tylko jeden jest położony niemal przy samym wodospadzie - Epupa Camp. Skorzystanie z pola kempingowego kosztuje tutaj 90 N$, za całodzienne wyżywienie (śniadanie i kolacja) trzeba zapłacić 225 N$. W okolicy nie ma sklepów, warto więc przywieźć z sobą zapasy. Pola kempingowe wyposażone są w bieżącą wodę i grill.
Wodospady Epupa same w sobie nie byłyby być może takie spektakularne, gdyby nie otoczenie, w którym się znajdują. Rzeka Kunene serią kaskad (najwyższa ma 37 metrów wysokości) spada pośród suchych skał, oddając wilgoć oazie wegetacji. Malowniczo wyglądają zwłaszcza małe baobaby, uczepione nagich skał na krawędzi wodospadu.
Spod Wodospadów Epupa można pojechać wzdłuż rzeki na wschód. Ponoć nie jest to łatwa droga, podczas której trzeba pokonać kilka podjazdów i brodów rzecznych. Ponieważ nie miałem wystarczająco paliwa (jadąc wzdłuż rzeki następna stacja paliw jest dopiero w Ruacana), musiałem cofnąć się do Okongwati, dotankować paliwa a następne odbić na północ drogą D3701. Drogę przecina kilka suchych o tej porze roku koryt strumieni.
Kunene River Lodge, gdzie się zatrzymałem, to raj dla miłośników przyrody. Kemping (110 N$ od osoby, najtańszy nocleg pod dachem - 583 N$) położony jest pod palmami nad samą rzekę. Nawet bez opuszczania namiotu można z powodzeniem obserwować ptaki, małpy oraz zamieszkujące te okolice duże jaszczury. Kunene River Lodge oferuje cały wachlarz aktywnych form wypoczynku i podpatrywania przyrody. Śniadanie kosztuje tutaj 75 a obiad 195 N$ (w okolicy nie ma innej możliwości zaopatrzenia się w żywność).
Z Kunene River Lodge do asfaltu w okolicach Ruacana jest około 46 kilometrów niezłej, gruntowo-żwirowej drogi. Po drodze są dwa brody, które podczas mojego przejazdu były wypełnione płytką wodą. Na końcowym odcinku przed zjazdem na asfalt jest zaś kilka bardzo wyboistych zjazdów. Dalsza droga do Ondangwa to równy, prosty, pusty i nudny odcinek asfaltu.
W Ondangwa zatrzymałem się na kempingu przy Ondangwa Restcamp (45 N$, nocleg w firmowym namiocie - 130 N$). Zapewne miałem pecha, gdyż miejsce to wyglądało na opustoszałe i moimi jedynymi towarzyszami były gęsi i kaczki. W mieście jest kilka barów - jest to bodaj jedyna atrakcja Ondangwy.
Droga z Ondangwy do Tsumeb ociera się o Park Narodowy Etosza. Park jest odgrodzony od drogi, podróżując nią często można zobaczyć guźce, które uciekając od samochodów wzdłuż drogi nie mogą znaleźć drogi na drugą stronę ogrodzenia. Wypatrywanie dzikich zwierząt to jedyna atrakcja tej drogi, która poza tym jest bardzo nudna.
Dwadzieścia kilometrów na zachód od Tsumeb znajduje się Jezioro Otjikoto. Okrągły zbiornik wody o średnicy około 100 m powstał w wyniku zapadnięcia się jaskini. Jego głębokość nie została ostatecznie zbadana, gdyż dno jeziora przechodzi w system jaskiń. Wstęp na teren wokół jeziora kosztuje 25 N$.
W Tsumeb zatrzymałem się w Mousebird Backpackers - kemping tutaj to kawałek trawnika przy domu, odgrodzonego od ulicy płotem elektrycznym. Do dyspozycji gości jest kuchnia i Internet.
Zbaczając nieco z drogi z Tsumeb do Grootfontein można podziwiać największy rzekomo meteoryt na świecie - Hoba. Ważący około 60 ton, żelazny okaz leży tam gdzie spadł. Wstęp kosztuje 20 N$.
W drodze na południe, zatrzymałem się na noc w Otjiwarongo, w Acacia Park Camping (65 N$ za namiot). Tuż obok, jak ktoś lubi, może odwiedzić fermę krokodyli (45 N$ wizyta z przewodnikiem), z których skór wyrabia się paski i portfele a w miejscowej restauracji również steki.
Ostatni motocyklowy etap podróży. Od kilku dni szukałem kupca na motocykl - na próżno. W Namibii nie ma rynku na małe motorki, nikt tutaj nimi nie jeździ. Ostatecznie porzuciłem motocykl na kempingu w Okahandja (po kilku dniach podarowałem go przypadkowej osobie z RPA, która go odebrała).
Odcinek drogi z Otjiwarongo do Okahandja był jednym z najnudniejszych, jakim jechałem. Pomiędzy tymi dwoma miastami, oprócz kilku drzew, nie ma miejsca, w którym można się zatrzymać by choćby kupić zimny napój. Niedostatki krajobrazu uzupełniają dzikie zwierzęta, które czasem przemykają wzdłuż drogi - pawiany, guźce, antylopy, strusie.
Kemping w King's Highway Rest Camp kosztuje 80 N$. Najtańszy nocleg pod dachem 240 N$. Miejsca kempingowe wyposażone są w bieżącą wodę, prąd i braai. Minusem tego miejsca jest bliskość drogi i związany z tym hałas.
Swakop, jak w skrócie nazywają to miasto w Namibii, to prawdziwa mekka turystów. Infrastruktura, mnogość i różnorodność atrakcji przyciągają masy turystów, które można chyba porównać jedynie z Egiptem, po północnej stronie Afryki. W Swakopmund można pojeździć quadem po wydmach (300 N$ za godzinę), skoczyć ze spadochronu (1900 N$), podglądać foki (430 N$) lub leżeć plackiem na plaży. Pod wieloma względami, jest to miasto porównywalne do podobnych tego typu miejsc w Europie.
Zostawiając na boku wyszukane atrakcje, które można znaleźć również i gdzie indziej, Swakopmund jest po prostu niedużym miastem położonym na atlantyckim wybrzeżu, atrakcyjnie otoczonym od południa diunami pustyni Namib. Wycieczki na pustynię właśnie są chyba najbardziej wyjątkowym walorem Swakopmund. Te i inne atrakcje można z łatwością kupić w wielu miejscowych biurach podróży, jak również za pośrednictwem hotelu, w którym mieszkamy.
Stolica Namibii, z populacją niewiele ponad trzystu tysięcy mieszkańców, nie ma wiele wspólnego z innymi stolicami Afryki. Windhoek to średnie, spokojne miasto, w którym niewiele się dzieje.
Do głównych atrakcji miasta należą pozostawione przez niemieckich kolonistów zabytki oraz modernistyczne budynki.