Indeks: Cape Cross Etosza Fish River Canyon Grünau Katima Mulilo Kolmanskop Popa Falls Sossusvlei Spitzkoppe Swakopmund Twyfelfontein
Wcześniejsza podróż do Namibii: Moto Angola 2012
Kalahari, Etosza i Pustynia Namib to ikony nie tylko Namibii, lecz również i całej Afryki. W porównaniu do afrykańskiej przeciętnej, Namibia oferuje swe atrakcje jak na tacy - świetne drogi, dobrze rozwinięta infrastruktura turystyczna, bezpieczeństwo.
Informacje pochodzą z stycznia 2017 roku.
Spoglądając znad zimnego Atlantyku Namibia wita pasem Pustyni Namib, który sięga około 100 km w głąb lądu. Za pustynią, równolegle do wybrzeża rozciąga się pasmo gór, po którego przekroczeniu wkraczamy na płaskowyż, na którym znajduje się stolica kraju, Windhuk (ang. Windhoek). Przeciętna wysokość nad poziomem morza w tej części Namibii wynosi około 1500 m. Płaskowyż opada łagodnie ku wschodowi, gdzie zaczyna się Pustynia Kalahari.
Namibia jest ponad dwukrotnie większa od Polski. Od granicy z Angolą do RPA w linii prostej jest około 1200 km. Od wybrzeża Atlantyku do granicy z Zambią jest około 600 km.
Namibia leży w strefie czasowej przesuniętej o godzinę do przodu w stosunku do Polski - południe w Windhuk to dopiero 11:00 w Polsce. Od początku kwietnia do końca października, gdy w Polsce obowiązuje czas letni, nie ma różnicy czasu - w Polsce i Namibii jest ten sam.
Wszystkie sąsiadujące kraje, poza Angolą, stosują ten sam czas, więc podczas przekraczania granic nie trzeba przestawiać zegarków. Wjeżdżając do Angoli zegarki trzeba przestawić o godzinę do tyłu (np. z 12:00 na 11:00). Przejeżdżając granicę w drugą stronę, zegarki trzeba przesunąć o godzinę do przodu. Szczegółowe informacje o strefach czasowych w Afryce zawarłem na mapie stref czasowych Afryki.
Najdłuższe dni w Namibii są w grudniu, gdy widno jest od piątej trzydzieści do dwudziestej. Najkrócej dzień trwa w czerwcu, gdy dzień zaczyna się o siódmej a kończy przed dziewiętnastą.
Zimny Prąd Benguelski opływający wybrzeże Namibii sprawia, że obszary przylegające do atlantyckiego wybrzeża to pustynie, które bardzo rzadko nawiedzają deszcze. Dużo częściej spotykanym tutaj zjawiskiem są chłodne mgły.
W interiorze deszcze padają równie rzadko, głównie podczas namibijskiego lata (w Polsce jest wtedy zima). Namibia nie jest tak gorącym krajem, jak by się mogło wydawać. Latem (od października do kwietnia) faktycznie może być bardzo gorąco, zwłaszcza na pustyni. W miesiącach zimowych (od maja do września) temperatura powietrza w Windhuk spada czasami poniżej zera.
Wizy Namibii trzeba załatwić przed wyjazdem, gdyż nie są one dostępne na granicach.
Najbliżej Polski znajduje się Ambasada Republiki Namibii w Berlinie (Reichsstr.17, 14052 Berlin, tel. +49 30 254 095 0, godziny otwarcia: 9:00-13:00, www.namibia-botschaft.de). Do wizy potrzebne są:
Po dostarczeniu dokumentów, wiza jest gotowa w przeciągu 5-10 dni roboczych (1-2 dni w przypadku trybu przyśpieszonego). Za wizę można zapłacić wyłącznie przelewem, na podane na stronie ambasady konto. Wiza pojedyncza kosztuje 80 euro, wielokrotna 130 a wydana w trybie przyśpieszonym 220 euro.
Ambasady Namibii można znaleźć we wszystkich sąsiednich krajach. W RPA wizy można wyrobić w Pretorii i Kapsztadzie. Czas oczekiwania na wizę to trzy dni robocze. W Angoli, poza Luandą wizy są również dostępne w konsulacie w Ondjiva. Pełną listę namibijskich ambasad i konsulatów można znaleźć na stronie www.micro.gov.na.
W Namibii nie ma polskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego. Kraj znajduje się w kompetencji Ambasady w Pretorii (Republika Południowej Afryki). Telefon alarmowy: +27 12 430 9621.
Do Namibii można dojechać lądem z krajów sąsiednich albo przylecieć samolotem. Połączenie kolejowe z RPA jest obecnie nieczynne.
Wjeżdżając do Namibii samochodem lub motocyklem na obcych numerach rejestracyjnych należy opłacić podatek drogowy. Dokonuje się tego na granicach. Dla samochodów osobowych i terenowych wynosi on 295, dla motocykli 188 dolarów namibijskich za okres trzech miesięcy.
Głównym portem lotniczym Namibii jest Windhoek Hosea Kutako 45 km od Windhuk (kod IATA: WDH).
Pozostałe porty lotnicze obsługujące ruch międzynarodowy to Eros w Windhuk (ERS) i Walvis Bay (WVB), które obsługują niektóre połączenia z RPA.
Z Polski nie ma bezpośrednich połączeń lotniczych do Namibii. Bilet z przesiadką w dwie strony z Warszawy do Windhuk kosztuje około 850 euro. Tańszym rozwiązaniem jest zwykle przelot z Frankfurtu w Niemczech, w promocji można upolować połączenie w dwie strony za około 250 euro.
Do Windhuk można przylecieć między innymi z (orientacyjne ceny biletów w jedną stronę, w euro): Addis Abeby (330), Gaborone (130), Harare (210). Johannesburga (110), Kapsztadu (150), Luandy (110), Lusaki (140) i Victoria Falls (230).
Ceny biletów lotniczych ulegają ciągłym zmianom. Ponieważ bilet lotniczy stanowi często największy pojedynczy koszt w budżecie wyprawy warto poświęcić czas na znalezienie najkorzystniejszej oferty. Sposób, w jaki szukam tanich biletów lotniczych do Afryki opisałem na stronie Bilety lotnicze.
Podróż do Namibii nie wiąże się z dużym ryzykiem zachorowania na ciekawą chorobę egzotyczną.
Przyjeżdżający do Namibii z krajów, na których terenie występuje żółta febra (zasięg występowania żółtej febry), również w przypadku tranzytu dłuższego niż 12 godzin, zobowiązani są posiadać dowód szczepienia przeciwko tej chorobie.
Malaria występuje przez cały rok w regionach Kavango i Caprivi na północy Namibii. W regionach Ohangwena, Omaheke, Oshana, Oshikoto i Otjozondjupa ryzyko zachorowania na tą chorobę występuje tylko od listopada do czerwca. Więcej o malarii na stronie Malaria w Afryce.
Namibia jest opisana w kilku przewodnikach w języku angielskim:
Wybór map Namibii jest duży. Podróżującym samochodem polecam mapę Tracks4Africa, zawierającą czasy przejazdów i informacje o jakości dróg.
Zobacz również mapę Namibii na Google Maps.
Dobre mapy do odbiorników GPS dostępne są na urządzenia firmy Garmin, TomTom oraz na tablety:
Zapis całej podróży z urządzenia GPS jest dostępny do pobrania w formacie GPX: namibia.zip (521 KB).
Oficjalną walutą Namibii jest dolar, o symbolu międzynarodowym NAD. Dolar dzieli się na sto centów. Jednocześnie, legalnym środkiem płatniczym są również randy RPA, z którymi dolar namibijski wymienia się w stosunku 1:1. Dokonując płatności namibijskimi dolarami resztę można otrzymać wydaną w randach.
Kursy wymiany:
Polskie złotówki są w Namibii bezwartościowe. W celach porównawczych można założyć, że 25 dolarów namibijskich to 7 złotych.
Pieniądze łatwo wymienia się w bankach, które można znaleźć praktycznie w każdym mieście (czynne do 15:00). Banki pobierają prowizję w wysokości około 1,5%.
Bankomaty dostępne są w większości miast, jak również przy wielu stacjach benzynowych. Limit jednorazowej wypłaty w bankomacie to 1500 dolarów namibijskich. Kartą można zapłacić w większości supermarketów, na kempingach, stacjach benzynowych i w parkach narodowych.
Namibia to stosunkowo bezpieczny kraj, zwłaszcza w porównaniu z skażoną przestępczością pospolitą Republiką Południowej Afryki. Jednak i tutaj, zwłaszcza w dużych miastach od czasu do czasu zdarzają się próby napadów na obcokrajowców i włamań do samochodów, również w biały dzień.
Skróty najważniejszych wiadomości z Namibii publikuję na stronie Wiadomości z Afryki.
Wśród kilku języków urzędowych Namibii jest angielski, który dominuje w mediach i urzędach. W języku angielskim są wszystkie znaki drogowe i inne przydatne turyście informacje.
Wśród języków rodzimych, na północy dominują języki bantu, z których najliczniej reprezentowany jest język owambo. Na południe od Etosza, częściej można usłyszeć języki khoisan, z których najpopularniejsze to herero i nama.
Wi-Fi jest dostępne w większości hoteli, kempingów oraz restauracji. W niektórych z nich jest to usługa płatna. Na kempingach sygnał Wi-Fi osiągalny jest często tylko w pobliżu recepcji.
Internet mobilny w Namibii kosztuje około 25 dolarów namibijskich za 100 MB, w zależności od wybranego operatora i oferty.
Międzynarodowy numer kierunkowy do Namibii to +264. W kraju jest dwóch operatorów telefonii komórkowej (w kolejności ilości użytkowników, lista nie zawiera operatorów wirtualnych):
Jeśli poszukujemy największego zasięgu i LTE, wybór ograniczony jest do MTC. Lokalna karta SIM kosztuje 7 dolarów. Zakup karty nie wymaga podania danych z paszportu ani miejsca zakwaterowania.
Minuta połączenia do Polski z lokalnej karty SIM kosztuje 11, wysłanie SMS-a 1 dolara namibijskiego.
Wszyscy polscy operatorzy telefonii mobilnej oferują połączenia roamingowe z Namibii. W zależności od operatora minuta połączenia do Polski kosztuje od 8 do 10 złotych, wysłanie SMS-a od 1.50 do 2 złotych. Połączenia przychodzące z Polski kosztują od 5 do 8 złotych, odbieranie SMS-ów jest bezpłatne.
System transportu publicznego w Namibii jest dobrze rozwinięty. Poza regularną siatką połączeń autobusowych, kolejowych i lotniczych, turyści mogą skorzystać z oferty firm świadczących usługi typu door to door - dzięki nim można bardzo wygodnie podróżować pomiędzy głównymi atrakcjami.
Namibia oferuje niezły wybór noclegów. Najtańsze są pokoje wieloosobowe w hostelach - za łóżko zapłacimy około 200 dolarów namibijskich. Najtańsze pokoje dwuosobowe kosztują około 600 dolarów namibijskich.
Kemping jest bardzo popularny. Jakość namibijskich kempingów jest wyższa niż w Polsce. Stanowiska kempingowe są z reguły przestronne i zapewniające prywatność. Są one często wyposażone w indywidualne przyłącza elektryczne, wody i braai (grill). W czystych łazienkach najczęściej znajdziemy ciepłą wodę a czasami każde stanowisko kempingowe ma swoją własną, prywatną łazienkę. Kempingi są nawet wyposażane w baseny. Doba pobytu na kempingu kosztuje średnio 150 dolarów namibijskich.
Dobrym źródłem informacji o hotelach i kempingiem jest strona Tracks4Africa. Poza obszerną bazą i danymi kontaktowymi można na niej znaleźć pozostawione przez gości komentarze.
Gniazdka elektryczne w Namibii są typu brytyjskiego, z dużymi okrągłymi bolcami, o napięciu 220V, 50Hz. Do podłączenia polskiej wtyczki niezbędna jest przejściówka. Nie da się jej wepchnąć na siłę, gdyż rozstaw otworów w gniazdku jest większy od rozstawu bolców we wtyczce.
Kuchnia Namibii czerpie pełnymi garściami z tradycji kulinarnych Republiki Południowej Afryki. Pierwsza z nich to tradycja braai, czyli grillowania steków i kiełbas. Większość kempingów wyposażonych jest w braai - wystarczy przynieść swoje drewno, wiktuały i poprosić kogoś by wtajemniczył nas w południowoafrykański sposób na steka. Druga specyfika tej części kontynentu to biltong, czyli suszone, dobrze przyprawione mięso. Biltong jest jedną z popularniejszych przekąsek. Stołując się w przydrożnych barach nie spotkamy raczej egzotycznych rarytasów, najczęściej będą to frytki, smażone kiełbaski i przeróżne bułki.
Namibia Breweries produkują kilka rodzajów piw, w tym najbardziej popularne Windhoek, Tafel i King. W Namibii są również dostępne piwa produkowane w RPA. Piwo sprzedawane jest w butelkach o pojemności 330 i 750 ml.
Przejście graniczne z RPA w Rietfontein było puste, przekroczenie go zajęło nam około 20 minut. Do legalnej jazdy po Namibii samochodem na obcych tablicach rejestracyjnych niezbędne jest opłacenie podatku drogowego - można tego dokonać dopiero w Aroab, około 35 km dalej.
W Aroab, poza biurem poboru opłat drogowych jest skromnie zaopatrzony sklep, w nim bankomat a obok stacja paliw. Jadąc dalej na zachód żwirowymi drogami dojechaliśmy do asfaltowej drogi B1, która zaprowadziła nas do Grunau.
Grunau jest jeszcze mniejszą miejscowością, niż Aroab. Jest tu jednak stacja kolejowa oraz niezły kemping - Grunau Country, na którym się zatrzymaliśmy (150 dolarów namibijskich za osobę, najtańszy pokój dwuosobowy - 500). Kemping jest wyposażony w przyłącza elektryczne, ujęcia wody, braai, wspólne łazienki i basen. Na miejscu jest też restauracja i bar. Minusem tego kempingu jest brak cienia - jest tylko jedno lub dwa miejsca pod drzewami.
Droga dojazdowa do Fish River Canyon wiedzie dobrymi żwirówkami, miejscami jednak mocno rozbitymi (pofalowanymi). Opłatę za wstęp (80 dolarów namibijskich od osoby plus 10 za samochód) wnosi się w biurze parku w Hobas, od którego do krawędzi kanionu jest jeszcze około 10 km. Jeśli nie zamierzamy podjąć wędrówki dnem kanionu (za co wnosi się dodatkową opłatę) wzdłuż kanionu jest kilka punktów widokowych - by doń dotrzeć potrzebny jest własny środek lokomocji. 2 km na północ od głównego punktu widokowego droga prowadzi do kolejnego punktu widokowego oraz początku szlaku pieszego na dół (bez dodatkowego pozwolenia zakaz wstępu). Na południe od głównego punktu widokowego kilka miejsc obserwacyjnych rozmieszczonych jest na odcinku około 7 km.
W drodze na północ zatrzymaliśmy się w Aus - małej miejscowości pośród pustkowi. Kemping w Namib Garage kosztuje 75 dolarów namibijskich od osoby. Do dyspozycji gości jest braai, przyłącze elektryczne i wspólne łazienki. Najtańsze pokoje kosztują 480 dolarów namibijskich za osobę. Obok kempingu jest sklep, bankomat i stacja paliw.
Kolmanskop jest ciekawą atrakcją Namibii - opustoszałe, zasypywane piaskiem otaczającej pustyni miasteczko poszukiwaczy diamentów. Nie jest to jednak miasteczko przypominające amerykański dziki zachód, lecz świetnie zorganizowany organizm, który żył w symbiozie z firmą wydobywczą. Okres rozkwitu Kolmanskop przypadł na początek XX wieku, w roku 1954 miasteczko zostało całkowicie opuszczone.
By odwiedzić Kolmanskop nie jest potrzebne specjalne pozwolenie, jak podają niektóre źródła. Opłaty za wstęp (90 od osoby, pozwolenie na wykonywanie zdjęć - 235 dolarów namibijskich) wnosi się przy wjeździe. Do Kolmanskop nie dojeżdża jednak żaden transport publiczny, trzeba dysponować swoim środkiem transportu bądź wykupić wycieczkę (najbliżej w Lüderitz).
Najlepsza pora na zwiedzanie to poranek - później wzmaga się sypiący piaskiem w oczy wiatr. Kolmanskop otwarte jest od 8:00 do 13:00. O 9:30 i 11:00 (w niedziele tylko o 10:00) w ramach opłaty za wstęp gości oprowadza przewodnik, w pozostałym czasie oraz po wycieczce z przewodnikiem Kolmanskop można zwiedzać na własną rękę. W obrębie miasteczka jest czynna restauracja, w której można kupić również napoje.
Około 10 km na zachód od Kolmanskop leży Lüderitz - nieduże miasteczko położone nad zatoką Atlantyku. W Lüderitz można znaleźć kilka hoteli i restauracji, dobrze zaopatrzone sklepy, bankomaty oraz garść przykładów kolonialnej architektury.
Drogą B4 wróciliśmy do Aus, gdzie skręciliśmy na północ, w żwirową C13. Na noc zatrzymaliśmy się na kempingu farmy The Helmeringhausen (140 dolarów namibijskich od osoby). Kemping wyposażony jest w braai i wspólną łazienkę. Nie ma przyłączy elektrycznych. Za dostęp do Wi-Fi trzeba zapłacić 50 dolarów. Ścieżka zaczynająca się obok kempingu prowadzi na pobliskie wzgórze, na którego szczycie znajdziemy stolik i dwa krzesła - w sam raz na admirację zachodu słońca i lokalnego wina.
Drogą C27 (nieźle utrzymana żwirówka) pojechaliśmy w kierunku Sossusvlei. Droga ta prowadzi częściowo przez prywatny rezerwat natury NamibRand, przez który to przejazd jest bezpłatny. Po drodze poza krajobrazami Pustyni Namib można zobaczyć dzikie zwierzęta, między innymi oryksy i zebry.
Świetną bazą wypadową do zwiedzania Sossusvlei jest Sesriem Camping (220 dolarów namibijskich od osoby). Kemping wyposażony jest w braai, przyłącza elektryczne, wspólne łazienki, basen, bar, płatne Wi-Fi i restaurację.
Wstęp do atrakcji Sossusvlei kosztuje 80 dolarów namibijskich plus 10 za samochód. Z Kempingu do najbardziej oddalonej atrakcji - Deadvlei - jest około 65 kilometrów, głównie dobrego asfaltu. Zwiedzanie własnym środkiem lokomocji zajęło nam nieco ponad cztery godziny. Po drodze jest sporo ładnych krajobrazów, „czarcich kół” (kręgów trawy) oraz widoków na wysokie diuny. Ostatnie cztery kilometry od miejsca, w którym kończy się asfalt to wymagający zręczności i napędu na cztery koła piaszczysty szlak, prowadzący do właściwego Sossusvlei. Piach na tym odcinku jest naprawdę głęboki i grząski, w razie wątpliwości można skorzystać z odpłatnego podwiezienia oczekującymi w tym miejscu samochodami terenowymi. Deadvlei oddalone jest o kolejne 2 km, które trzeba pokonać pieszo. Planując wizytę w Deadvlei o zachodzie słońca trzeba uwzględnić, że miejsce to jest położone w dole, pomiędzy wydmami i ostatnie promienie słońca docierają tutaj około 50 minut przed zachodem słońca (później całość spowita jest w cieniu i wygląda mniej atrakcyjnie).
Wzdłuż drogi C19 prowadzącej na północ, poza jałowymi krajobrazami jest kilka atrakcji. Pierwszą z nich jest olbrzymi kaktus Euphorbia virosa (uwaga: bardzo trujący). Nieco dalej na północ drogę przecina zwrotnik Koziorożca - znak wskazujący to miejsce oklejony jest setkami nalepek wandali, również polskich.
Zmieniając numer i kierunek na zachodni droga C14 przecina Park Narodowy Namib-Naukluft, gdzie z kilku punktów widokowych można podziwiać pasiaste formacje skalne. Droga ta prowadzi przez dwie umiarkowanie ciekawe przełęcze: Gaub Pass i Kuiseb Pass.
Kilka kilometrów przed Walvis Bay po północnej stronie drogi wznosi się Diuna nr 7 - najwyższa diuna Namibii, o wysokości 383 metrów. U jej podnóża jest rozległy parking z miejscami na braai, skąd można wdrapać się na jej szczyt. Przejeżdżając przez Walvis Bay warto nadłożyć nieco drogi i zatrzymać się przy kolonii flamingów. Można je obserwować z deptaka prowadzącego wzdłuż brzegu laguny.
Swakopmund oferuje kilka kempingów, ze względu na niewielką odległość od centrum wybraliśmy Tiger Reef, gdzie mieści się również popularna plaża, bar i restauracja. Mimo tych atrakcji, sam kemping jest od nich odizolowany, osłonięty od wiatru, cichy i spokojny. Nocleg kosztuje 180 dolarów namibijskich od osoby plus 20 za samochód (prawie dwa razy tyle w szczycie sezonu). Dyskretne miejsca kempingowe nie są zbyt duże ale posiadają własną platformę z zadaszeniem, pod którą mieści się stół. Stanowiska wyposażone są w przyłącza elektryczne i braai.
Około 20 km na wschód od Swakopmund, wzdłuż żwirowej drogi zwanej Welwitschia Drive rosną welwiczje przedziwne - niezwykłe rośliny, z których niektóre rosną już od niemal 2000 lat. Poza welwiczjami wzdłuż szlaku jest kilka punktów widokowych na księżycowe krajobrazy Parku Narodowego Namib-Naukluft.
Po powrocie do Swakopmund obraliśmy kierunek na północ drogą C34 wzdłuż Wybrzeża Szkieletowego Oceanu Atlantyckiego. Mniej więcej w połowie drogi do Cape Cross przy brzegu spoczywa wrak Zeili - trawlera, który zerwał się z holu w drodze na złomowisko w Bombaju w 2008 roku.
Cape Cross słynie z olbrzymiej kolonii fok - uchatek karłowatych (wstęp: 80 dolarów namibijskich od osoby plus 10 za samochód). Brzegiem kolonii prowadzi drewniana kładka, którą czasem blokują cielska fok. Wrażliwi, przed przyjazdem powinni zadbać o odpowiednie zatkanie nosa, gdyż masy fok generują olbrzymi smród.
Nieopodal kolonii fok mieści się Cape Cross Lodge Campsite, gdzie zatrzymaliśmy się na noc (100 dolarów namibijskich od osoby). Kemping jest nieźle odizolowany od częstego w tych stronach wiatru i jest wyposażony w braai, przyłącze wody, elektryczne i Wi-Fi.
Cofając się nieco na południe z Cape Cross, w Henties Bay skręciliśmy w interior, w kiepsko utrzymaną żwirówkę D1918. Po około 90 km skręciliśmy na północ w D1925, która prowadzi do bramy Rezerwatu Spitzkoppe. Spitzkoppe to osamotnione pośród pustyni pasmo granitowych gór, pośród których można znaleźć ciekawe formy skalne i prehistoryczne malowidła naskalne. Główny wjazd na teren rezerwatu znajduje się po południowo-wschodniej stronie Spitzkoppe (gdzie wnosi się opłatę wstępu: 55 dolarów namibijskich od osoby plus 76 za samochód) ale był akurat w pobliżu ktoś, kto otworzył nam bramę, którą chcieliśmy wjechać. Miejsca, w których są malowidła naskalne można zwiedzać tylko w towarzystwie przewodnika, którego wynajmuje się w biurze obok głównego wjazdu (55 dolarów namibijskich od osoby).
Opuszczając Spitzkoppe skierowaliśmy się na północ, żwirowymi drogami D3716, D1930, C35, D2612 a następnie D3254, którymi dojechaliśmy przez Uis do kempingu Aba-Huab. Kemping położony jest obok koryta rzeki okresowej, niedaleko od atrakcji Twyfelfontein. Nocleg kosztuje 120 dolarów namibijskich za osobę plus 20 za samochód. Kemping jest skromnie wyposażony i oferuje niewiele ponad piaskiem pod nogami, cieniem drzew i rozpadającym się braai. Do dyspozycji gości są też siermiężnie urządzone łazienki i bar.
Okolice Twyfelfontein obfitują w ciekawostki geologiczne, skamieliny i prehistoryczne ryty naskalne. Z ich powodu miejsce to znalazło się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Zwiedzanie tych atrakcji jest stosunkowo łatwe, choć za każde miejsce płaci się oddzielnie i chcąc zobaczyć wszystko należy przygotować się na stosunkowo duży wydatek.
Pierwszym punktem na naszej trasie były Organ Pipes i Burnt Mountain (wjazd po 50 dolarów namibijskich od osoby). Organ pipes to formacja skalna zbudowana z prostopadłościanów bazaltu a wypalona góra jest wyeksponowanym fragmentem prehistorycznej lawy, która zgodnie z nazwą przypomina nieco spaloną skałę.
Gwoździem programu Twyfelfontein są rysunki naskalne, które można zwiedzać tylko z przewodnikiem (60 dolarów namibijskich od osoby plus 20 za samochód, 30 za przewodnika i 5 za parking). Wycieczka trwa około 45 minut i prowadzi przez kilka stanowisk z świetnie zachowanymi rysunkami.
Wyjeżdżając z Twyfelfontein drogą na północ odwiedziliśmy jeszcze skamieniały las. Miejsc, w którym można obejrzeć skamieniały las jest kilka, zatem by odwiedzić wszystkie trzeba by mieć zacięcie geologa. Wstęp do jednego z nich kosztuje 40 dolarów namibijskich od osoby plus 20 za samochód. Skamieniały las jest w istocie rumowiskiem kamieni, które rzeczywiście są skamieniałymi drzewami.
Dzień zakończyliśmy na Etosha Safari Camp, kempingu, który znajduje się kilka kilometrów przed bramą Parku Narodowego Etosza. Kemping jest świetnie wyposażony. Do dyspozycji gości jest basen, bar, restauracja i Wi-Fi a stanowiska kempingowe wyposażone są w braai, przyłącze elektryczne i wodne oraz skubiącą trawę zebrę. Kemping kosztuje 195 dolarów namibijskich od osoby.
Park Narodowy Etosza jest chyba najbardziej znanym parkiem narodowym Namibii. Położony wokół rozległego, płytkiego jeziora okresowego zapewnia stosunkowo łatwe tropinie zwierzyny, która w porze suchej gromadzi się przy wodopojach. Oczywiście w porze deszczowej (od listopada do kwietnia) może być z tym trochę trudniej. Po parku można poruszać się własnym samochodem bez przewodnika.
Wstęp do parku kosztuje 80 dolarów namibijskich od osoby plus 10 za samochód. Do parku nie można wwozić produktów pochodzenia zwierzęcego i jest to dokładnie kontrolowane na bramkach wjazdowych. Bramy parku zamykane są od zmierzchu do świtu. Nasza trasa wiodła od Anderson Gate do Namutoni, z licznymi meandrami do wodopojów i punktów widokowych.
Nocleg poza parkiem w Tsumeb, na doskonale wyposażonym kempingu Kupferquelle (120 dolarów namibijskich od osoby). Przedtem jednak odwiedziliśmy wyjątkowe Jezioro Otjikoto (30 dolarów namibijskich od osoby plus 10 za samochód) - ukryty pośród gęstych zarośli zbiornik wody powstały po zapadnięciu się jaskini.
Obierając kierunek na Caprivi Strip zjechaliśmy nieco z drogi, by zobaczyć Meteoryt Hoba (30 dolarów namibijskich plus 10 za samochód). Droga dojazdowa jest niezłą żwirówką, która po deszczach okazała się zdradziecko śliska. Dalsza jazda na północny-wschód nudną, prostą drogą.
Nocleg na kempingu Popa Falls Resort (140 dolarów namibijskich od osoby), wyposażonym w zacienione stanowiska nad rzeką i basen. Popa Falls mogą trochę zmylić nazwą, gdyż nie są to wodospady a nieduże, choć malownicze, kaskady na rzece Okavango.
Jako, że była połowa stycznia, a więc środek pory deszczowej, boczne drogi były pogrążone w błocie, przez co nie udało nam się dojechać w inne miejsca z widokiem na Popa Falls. Dalsza droga na wschód prowadzi przez Caprivi Game Park, gdzie przy odrobinie szczęścia można zobaczyć grupy słoni.
Nocleg na kempingu Namwi Island Lodge - w fajnie położonym miejscu na brzegu rzeki Zambezi (200 dolarów namibijskich od osoby). Kemping wyposażony jest w dużo cienia, przyłącza elektryczne, braai, basen i Wi-Fi.