Wstęp
Zamknięta wewnątrz kontynentu Uganda jest ciekawym celem podróży. Wodospad Murchisona, Jezioro Wiktorii, Ruwenzori a przede wszystkim serdeczni ludzie to główne, choć nie jedyne atrakcje tego kraju. Pomijając kilka dystryktów, które i tak leżą dość daleko od turystycznych szlaków, jest to również kraj bezpieczny.
Uganda jest trochę mniejsza od Polski, powierzchnią zbliżona do Rumunii lub Białorusi. Jest to kraj wyżynny, w którego krajobrazie przeważają łagodne, zielone pagórki. Wyższe góry znajdziemy na południowym zachodzie (masyw Ruwenzori i wulkany Virunga) oraz na wschodzie (masyw Wulkanu Elgon). Uganda leży również w krainie wielkich jezior afrykańskich, wśród których oprócz Wiktorii, trzeba wymienić jeziora Alberta, Edwarda oraz Kyoga na Nilu Wiktorii.
Czas w Ugandzie w stosunku do Polski przesunięty jest o plus godzinę. Gdy w Kampali jest południe, w Polsce jest dopiero jedenasta. Nie stosuje się zmiany czasu z zimowego na letni i na odwrót.
Dzień trwa średnio prawie trzynaście godzin. Brzask następuje o 6:20, noc zapada o 19:15 (ze względu na bliskość równika, czasy te nie zmieniają się znacząco w przeciągu roku).
Pogoda
Uganda posiada klimat zbliżony Kenii. Bliskość Jeziora Wiktorii i wilgotnych lasów Kotliny Konga przyciąga jednak więcej wilgoci a w konsekwencji i deszczy. W praktyce, może padać o dowolnej porze roku a pory deszczowe określają tylko tego prawdopodobieństwo (dotyczy to zwłaszcza zachodnich i południowo-zachodnich rubieży Ugandy). Można wyodrębnić dwie pory deszczowe, które na północy kraju zlewają się w jedną. Pierwsza, intensywniejsza trwa od maja do marca; druga zaczyna się około sierpnia i kończy w listopadzie.
Ze względu nad wysokość nad poziomem morza temperatury w Ugandzie nie są ekstremalnie wysokie - rzadko przekraczają 30°C.
Wizy
Obywatele polscy otrzymują wizy turystyczne na granicach, zarówno na lotniskach i przejściach lądowych. Na lotnisku dostępne są tylko wizy jednokrotne, 90-cio dniowe - wystarczy wypełnić prosty formularz i zapłacić 30 dolarów. Na granicach lądowych dostępne są dodatkowo wizy krótsze, ważne 7 dni, kosztujące 15 dolarów.
Kenia
Wiza na granicy kosztuje 50 dolarów i jest ważna przez 90 dni. W tym czasie można pojechać do Ugandy i Tanzanii a następnie wrócić do Kenii bez konieczności kupowania kolejnej kenijskiej wizy.
Kongo
Wiza na granicy kosztuje 30 dolarów. Jej ważność zależy od naszych oczekiwań i kaprysu urzędnika. Wiza jest właściwie rozkładaną przepustką ze zdjęciem z wolnym miejscem na pieczątki i wpisy urzędowe (podlega zwrotowi przy wyjeździe z Konga).
Rwanda
Na granicy dostępne są tylko wizy jednokrotne, za 60 dolarów. Planując kilkukrotne przekraczanie rwandyjskiej granicy warto wyrobić wizę wielokrotną (np. w Kampali), która kosztuje tyle samo.
Tanzania
Wiza na granicy kosztuje 50 dolarów.
Zdrowie
Przy wjeździe do Ugandy może zostać sprawdzona ważność szczepionki na żółtą febrę. Szczepionki wykonują w Polsce Sanepidy, czyli Stacje Sanitarno - Epidemiologiczne. Adresy i telefony do placówek Sanepidu można znaleźć na stronie Państwowej Inspekcji Sanitarnej.
Na terenie całego kraju występuje wysokie zagrożenie zachorowania na malarię. Więcej o zapobieganiu tej chorobie w części Malaria w Afryce.
Poza wymienionymi powyżej, w Ugandzie należy uważać na ślepotę rzeczną (Bilharcjoza), HIV/AIDS oraz lokalne ogniska cholery.
Mapy i przewodniki
Lonely Planet wydał trzy przewodniki obejmujące Ugandę. „East Africa” wydaje się być najbardziej odpowiednim i zawiera dodatkowo informacje o Tanzanii, Kenii, Rwandzie i Burundi. Esencję praktyczną, z mniejszą ilością informacji pobocznych znajdziemy w „Africa”, zawierającym całą Afrykę. Trzecią pozycją jest „Trekking in East Africa”, z propozycjami trekingów w Górach Ruwenzori, Elgon i kilku innych miejscach.
Alternatywnie można spróbować przewodnika Bradt „Uganda”.
Ponieważ na południowym-wschodzie Ugandy poruszałem się rowerem niezbędna była mapa. Skorzystałem z kupionej kilka lat wcześniej „Uganda” wydawnictwa Nelles w skali 1:700 000. Jej główne mankamenty to szybkie rwanie się na zagięciach, zbyt ogólne zobrazowanie ukształtowania terenu (zwłaszcza gór) oraz nieadekwatne nazwy wiosek, które w większości były inne niż w rzeczywistości.
Mapy innych wydawców warte polecenia to „Uganda” z ITMB w skali 1:800 000, „Uganda Traveller's Map” z Macmillan w skali 1:1 350 000 oraz „Kenya-Tanzania-Uganda” z Freytag & Brendt w skali 1:2 000 000.
Pieniądze
Walutą Ugandy jest szyling (kod międzynarodowy: UGX), dzielący się na 100 centów (centy zostały wycofane z obiegu w 1987 roku). Twardą walutę wymienia się w bankach a w większych miastach również w specjalistycznych forex-biurach. W razie potrzeby wymiany można dokonać płacąc bezpośrednio dolarami i akceptując resztę wydaną w szylingach. Bieżące kursy (stan na wrzesień 2007):
- 1 € = 2 240 szylingów
- 1 $ = 1 615 szylingów
- 1 £ = 3 245 szylingów
Najkorzystniej jest wymieniać banknoty nowe, w większych nominałach (optymalnie 100). Dolary amerykańskie wydane przed rokiem 2003 mogą być bardzo kłopotliwe a może wręcz niemożliwe do wymiany. Najlepszy kurs w całej Ugandzie oferują biura w Kampali.
Na lotnisku Entebbe, w Kampali i kilku innych dużych miastach można spotkać bankomaty obsługujące karty VISA i MasterCard.
Zagrożenia
Niektóre obszary Ugandy zagrożone są działalnością rebeliancką lub bandytyzmem. Choć ostatnio sytuacja się nieco ustabilizowała, tradycyjnie niebezpieczna jest północ kraju, gdzie postrach sieją oddziały LRA (Lords Resistance Army) - za niebezpieczny uważa się obszar na północ od Nilu Wiktorii.
Złą sławę posiada również region Karamoja, gdzie armia rządowa od lat nie może poradzić sobie z uzbrojonymi w karabiny AK-47 wojownikami Karamoja. Teren bezprawia wyznaczają dystrykty Kotido, Moroto, Nakapiripirit i Katakwi.
Ryzyko istnieje również na zachodzie, gdzie przez granicę przelewają się czasem echa konfliktu w Kongo. Za niebezpieczny uważa się dystrykt Bundibugyo (w tym teren Parku Narodowego Semiliki), w którym armia prowadzi operację wymierzoną w kongijskich rebeliantów.
Skróty najważniejszych informacji z Ugandy można znaleźć w dziale Wiadomości z Afryki - Uganda.
Język
Oficjalnym językiem urzędowym Ugandy jest angielski, w którym wszędzie porozumiemy się bez problemu. Równie powszechny jest znany z innych krajów Wschodniej Afryki suahili.
Wśród języków rodzimych najliczniej reprezentowane są języki z rodziny Bantu (południe kraju, np. Ganda, Nyankore czy Chiga) i Nilotyckie (na północ od Nilu, np. Acholi, Karamojong lub Lango).
Internet i telefon
Niemal każde miasto ma dzisiaj kafejkę internetową. Na prowincji połączenia mogą być realizowane za pomocą modemów, przez co są wolne i drogie. Godzina połączenia kosztuje od 800 do 6 000 szylingów.
Połączenia z telefonów stacjonarnych najłatwiej jest realizować poprzez zakup karty telefonicznej i użycie telefonu publicznego. Aparaty na kartę najpewniej znajdziemy w okolicach poczty. Bez karty dzwonić można z prywatnych punktów telekomunikacyjnych, rozsianych w miastach po całym kraju. Międzynarodowy numer kierunkowy Ugandy to 256.
Wszyscy polscy operatorzy sieci komórkowych posiadają umowy roamingowe z Ugandą. Użytkownicy Ery mogą łączyć się poprzez sieć MTN. Klienci Orange mogą to zrobić za pośrednictwem operatorów Celtel i UTL a użytkownicy Plusa poprzez Celtel.
Komunikacja
Przemieszczanie się pomiędzy miastami rzadko stanowi problem. Filarami komunikacji dalekobieżnej są autobusy, na prowincji lokalne połączenia obsługują minibusy (matatu) i pickupy. Ostatnim ogniwem są motorowery i rowery (boda-boda). Kolejowych połączeń pasażerskich w Ugandzie nie ma.
Na ugandyjskich drogach obowiązuje ruch lewostronny.
Litr benzyny kosztuje 2 300 a oleju napędowego 1 950 szylingów.
Autobus
Autobusy odjeżdżają z placów autobusowych, zwanych lokalnie bus-parkami. Znajdują się one zazwyczaj w centrum miast. Godziny odjazdów są mgliście ustalone, choć rzadko zapisane. W praktyce autobusy odjeżdżają po skompletowaniu pasażerów. Przychodząc na plac podróżnych przechwytują przedstawiciele konkurencyjnych firm - użyją oni wszelkich sztuczek, by zachęcić do skorzystania z ich autobusu. Efektem tego jest najczęściej to, że kupujemy bilet na autobus, który miał odjechać „za pięć minut” a odjeżdża po dwóch godzinach. Najlepiej zorientowani w tych sprawach są stróże pobierający opłaty za wyjazd autobusów z placu.
Autobusy posiadają ograniczoną ilość miejsc, ale po drodze dobierani są kolejni pasażerowie, którzy stoją lub siedzą w korytarzu. Gdy pojazd opuści już plac jazda jest szybka. Czasami bardzo szybka. Za przewóz bagażu płaci się oddzielnie.
Minibus (matatu, taxi) i pickup
Obsługują ruch lokalny i tam gdzie są stanowią tańszą alternatywę autobusu. Odjeżdżają z dedykowanych taxi-parków po uzbieraniu kompletu pasażerów, często zatrzymując się po drodze. Za większy bagaż płaci się ekstra.
Boda-boda
W tej kategorii mieszczą się motocykle, skutery i rowery. Pasażer podróżuje za kierowcą, w przypadku roweru - na bagażniku. Właściciele jednośladów gromadzą się zazwyczaj wokół głównych arterii komunikacyjnych, bazarów, placów autobusowych i skrzyżowań ale najłatwiej jest po prostu stanąć przy drodze i machnąć ręką.
Rower
Pofałdowany teren sprawia, że jazda rowerem po Ugandzie składa się z nieustannych podjazdów i zjazdów. Generalnie nie jest to jednak uciążliwe. Główne drogi, po których jeżdżą duże autobusy i ciężarówki są wąskie - cykliści jeżdżą raczej ścieżką na poboczu. Wynika to również z tego, że pędzący ponad sto kilometrów na godzinę autobus wcale nie zwalnia, tylko używa potężnego klaksonu. Gdy z naprzeciwka jedzie inny samochód miejsca jest za mało dla wszystkich trzech. Dodatkowym utrudnieniem są matatu, które w pobliżu większych miast bez pardonu zajeżdżają drogę by wysadzić lub zabrać pasażerów.
Przewóz roweru w praktyce jest możliwy tylko w dużym autobusie, który ma na tyle duży bagażnik by go zmieścić lub na pace pickupa. 99 na 100 matatu nie posiada bagażnika na dachu, więc przewóz roweru kosztowałby tyle biletów, ile miejsc by zajął. Ładowaniem bagażu zajmują się okoliczni chłopcy, którzy za tą operację oczekują opłaty w wysokości około 1 000 szylingów.
Jazda rowerem przez Ugandę jest przyjemna. Ludzie są sympatyczni, pozdrawiają rękoma a po drodze jest wystarczająco dużo sklepików by nie martwić się o zapas wody. Na terenach wiejskich można się na początku przestraszyć biegnącej za rowerem dziatwy z meczetami w rękach - chłopcy są po prostu ciekawi zjawiska, jakim jest biały człowiek na rowerze.
Samolot
Z lotniska w Entebbe można się dostać między innymi do Juby w Sudanie Południowym. Bilet w dwie strony kosztuje 400 dolarów.
Hotele
Koszt taniego hotelu w Ugandzie waha się od 4 000 do 5 000 szylingów (im większe miasto, tym drożej). Za tą cenę otrzymamy prosty pokój z łazienką na korytarzu. Jego stan może odbiegać od europejskich standardów czystości, ale pościel dostaje się czystą. Poza większymi miastami hotele takie są zwykle parterowymi budynkami z pokojami dostępnymi z prostokątnego podwórza. Od strony ulicy hotele prowadzą jednocześnie małe bary lub restauracje.
Hotele w Ugandzie wyposażone są w gniazdka typu angielskiego (z trzema, prostokątnymi bolcami).
Jedzenie i zakupy
Kuchnia Ugandy jest urozmaicona i smaczna. Lokalnych specjałów można posmakować w tanich restauracjach, które często mieszczą się przy tanich hotelach. Niektóre z nich w porze obiadowej serwują bufet, pozwalając klientom samemu wybrać potrawy wprost z garnków. Wśród dań wartych polecenia jest matoke (rozgotowane plantany), katonga (plantany w sosie) i smażona ryba. Jadąc autobusem nie brakuje również obnośnych handlarzy przekąskami - szaszłyki, gotowane jajka, chapati, banany i inne przekąski można kupić przez okno, bez wychodzenia z autobusu.
Najsmaczniejszym piwem, choć to kwestia gustu, jest moim zdaniem Pilsner (5.5% alkoholu). Najpopularniejszy jest Nile Special (5.6%) a najoryginalniejszy, warzony częściowo z sorgo Eagle (6.5%). Pozostałe lokalne piwa to Bell (4%), Castle (5.2%), Club (4.5%) oraz mocne Chairmans ESB (7%) i Senator (6%).
Duże butelki mają pojemność 500ml.
Zakupy
Wszystkie ceny w szylingach: woda 1.5l - 500; cola - od 500 do 600; herbata lub kawa - od 300 do 500; piwo - od 1 200 do 2 500; pierożek z groszkiem - 500; mango, banan lub inny owoc - od 100 do 200; pieczony plantan na ulicy - 300; szaszłyk na ulicy - 1 000; posiłek w lokalnej restauracji - od 1 200 do 4 500; jajecznica - od 400 do 500; nowy rower (duży i ciężki, bez przerzutek) - 60 000; koszula w stylu afrykańskim - 12 000; płyta CD - 10 000; pocztówka - 1 000; znaczek do Polski - 1 100.
Kampala
(potocznie, np. na biletach i rozkładach jazdy Kampalę zastępuje się skrótem K'LA)
Położona na rozległych wzgórzach stolica Ugandy, choć niepozbawiona negatywnych cech, które zwykle związane są z dużymi miastami, to przyjemne miasto. Jest to również miasto bezpieczne, nawet po zmroku na ulicach jest dużo ludzi (w boczne uliczki raczej po ciemku bym się jednak nie zapuszczał). Świątynia Hinduska (wstęp bez opłat) charakterystycznie upiększająca centrum Kampali jest przykładem spuścizny hindusów, których w 1972 roku przegonił były dyktator Ugandy, Idi Amin. Nieco dalej od centrum położone są Kasubi Tombs, wielkie tradycyjne chaty, w których pochowani są królowie Bugandy (kabaka).
Niedaleko Hotelu Sun City kwitnie handel hurtowy, ulice zastawione są ciężarówkami z najdalszych zakątków kraju. Warto się tutaj pokręcić by zobaczyć ubranych w czerwoną kratę Karamoja lub samochody z Sudanu Południowego. Kampala słynie z olbrzymiego placu matatu w centrum miasta - „taxi park” zajmuje powierzchnię wielkości boiska piłkarskiego a gęsto poustawiane, białe minibusy widziane z góry tworzą olbrzymią mozaikę. Zjawisko to najlepiej obserwować z tarasów domów handlowych przy Burton St.
Kafejek internetowych najlepiej szukać w ścisłym centrum. Godzina połączenia w Kampali kosztuje od 800 do 1 000 szylingów.
Po afrykańską sztukę warto się wybrać do sklepu Banana Boat, przy ulicy Bukoto. Ceny są wywieszone na metkach, ale za jakość trzeba zapłacić (również kartą VISA). W Ugandan Crafts Village za teatrem kramów z rzemiosłem jest wiele, ale jakość pozostawia wiele do życzenia a i ceny są wygórowane. Wbrew temu, co piszą w Lonely Planet, przy Backpackers Hostel nie ma żadnego wyboru miejscowego rękodzieła. Niedaleko jednak, na rogu Natete i Mutesa Rd. w kilku budkach można zakupić ugandyjską wersję afrykańskiego bębna (oryginalnej wielkości egzemplarze są znacznej wielkości).
Duży wybór książek, lokalnych jak i zagranicznych, znajdziemy w Aristoc Bookshop przy Kampala Rd.
Hotele
Zatrzymałem się w Nakivubo Guest House, do którego wchodzi się z ulicy wąskim przesmykiem a potem schodami na górę. Pokoje bez okien mogą wywołać depresję, więc lepiej przychodzić tu tylko na noc (wcześniej jest i tak zbyt hałaśliwie, by spać).
Jeśli komuś zależy bardziej na towarzystwie innych turystów a nie miejscowych wagabundów, niech od razu skieruje kroki do Backpackers Hostel po zachodniej stronie miasta - mieszkają tu tylko biali turyści. Kemping kosztuje 7 000, łóżko w pokoju wieloosobowym 10 000 a jedynka 15 000 szylingów.
Knajpy
W Kampali jest wiele dobrych restauracji, codziennie można stołować się w innej. Antonio's u zachodniego końca Kampala Rd, to urządzony w nowoczesnym stylu bar z bogatym wyborem dań. Za obiad zapłacimy tutaj od 3 000 do 4 500 szylingów, świeży sok - 1 200.
Z daleka radzę omijać natomiast Vasilis Bakery, gdzie znajdziemy odpowiedź na pytanie „gdzie są ci wszyscy biali, którzy mieszkają w Backpackers”. W dodatku ceny są tutaj wysokie. Po drugiej stronie cenowej skali są mikro bary na bazarze Owino.
Niezły bar z telewizorem i widokami na kawałek miasta mieści się na tarasie Nakivubo Guest House. W porze obiadowej w rogu rozstawiają się kobiety z garnkami serwując tanią strawę (2 000 szylingów za porcję). Wieczorem można obejrzeć telewizor, pograć w bilard lub porozmawiać z miejscowymi chłopakami. Piwo kosztuje 1 600 szylingów. Wychodząc z Nakivubo przesmykiem w stronę przeciwną od ulicy Nakivubo Place trafimy w zaułek targowiska, gdzie znajdziemy kolejne parę knajpek, niektóre z głośną, tętniącą muzyką.
Komunikacja miejska
Podstawą komunikacji miejskiej Kampali są minibusy (matatu), uzupełnione motorowymi boda-boda. Matatu gromadzą się na taxi-parkach w centrum, skąd można dojechać wszędzie, o ile znajdzie się pojazd, który jedzie w naszą stronę. Przejazd kosztuje od 500 do 1 000 szylingów (drożej w godzinach szczytu i nocą).
Boda-boda kursują tylko do godziny 23:00, w lokalnych gazetach piszą o planach całkowitego usunięcia tych pojazdów z centrum miasta.
Komunikacja
Główny plac autobusowy (bus park) póki co znajduje się w centrum miasta, nieopodal stadionu, na rogu Namirembe i Allen Rd (są plany przeniesienia go gdzieś poza centrum). Przyjeżdżając do Kampali lepiej skorzystać z okazji i wyskoczyć wcześniej, gdyż sporo czasu traci się na przejazd autobusu przez zatłoczoną okolicę.
Duży autobus do Kabale jedzie 6 godzin i kosztuje 15 000 szylingów, dodatkowe 10 000 za przewóz roweru (w bagażniku).
Rower
Sprawne przemieszczanie się rowerem po Kampali w godzinach dziennych graniczy z ekwilibrystyką. Korki, centymetrowe odległości od samochodów i krążący pomiędzy nimi piesi zachęcają do zejścia z siodełka i pchania roweru obok siebie.
Entebbe
Miasto znane z mieszczącego się tutaj międzynarodowego lotniska ma do zaoferowania również coś więcej. Są to widoki na Jezioro Wiktorii, które można podziwiać zza stolika z zimnym napojem w ręku oraz interesujący ogród botaniczny (wstęp 1 000, opłata za aparat fotograficzny 2 000 szylingów).
Knajpy
Droga z Kampali zbliża się w Entebbe do samego jeziora. W tym miejscu, nad brzegiem mieści się Ssese Gateway Beach - lokal pod gołym niebem z drogim piwem (2 500 szylingów) i widokami na jezioro. Dużo lepiej jest tuż przed samym lotniskiem, w Aero Beach. Miejsce to łatwo można odszukać, gdyż jedną z jego atrakcji są dwa wraki samolotów. Wśród nich Boeing 707, który zasłynął z akcji izraelskiego Mossadu za czasów dyktatury Amina. Stoliki mieszczą się wprost na plaży, jest zimne piwo (2 000) i smażone ryby (10 000 szylingów).
Lotnisko
Lotnisko Entebbe położone jest malowniczo na cyplu wbijającym się w Jezioro Wiktorii. Ruch panuje tutaj niewielki a pomiędzy przylotami i odlotami wieje pustką. W budynku jest bar z napojami, kilka sklepików, bankomat i punkty wymiany walut (przylatując, można je znaleźć w hollu, po przejściu odpraw granicznych). Kurs wymiany jest kilka procent niższy niż w Kampali. Karton na rower (który skręciłem na miejscu) zostawiłem nieodpłatnie na przechowanie w biurze Egyptair na lotnisku.
Komunikacja
Z lotniska do centrum Kampali można dojechać na kilka sposobów. Najłatwiej jest skorzystać z oczekujących okazji taksówek, co późno w nocy może być jedyną alternatywą. W innych porach taniej jest podjechać lub podejść (około 5 km) do centrum Entebbe, gdzie można już wsiąść do lokalnego matatu do Kampali. Wracając sytuacja jest podobna - do Entebbe łatwo jest dojechać matatu, gdzie można się przesiąść w kolejny pojazd lub przejść resztę drogi piechotą.
Rower
Droga z lotniska do Kampali jest bardzo prosta - wystarczy jechać prosto i nie zbaczać z asfaltu. Do głównego placu autobusowego z lotniska jest dokładnie 40 km. Należy pamiętać, że w Ugandzie obowiązuje ruch lewostronny. Matatu w Entebbe nie posiadają odpowiednich bagażników, by za rozsądną cenę zabrać rower do Kampali.
Kabale
(czytaj: kabali)
Główne miasto południowo-zachodniego zakątka Ugandy i niezły przystanek w drodze na zachód lub Rwandy.
Oprócz banków, pieniądze można wymienić w hotelu Highlander, ale w banku kurs jest o kilka procent lepszy. Kafejka internetowa znajduje się w Amagara Cafe & Guesthouse, w pobliżu piekarni Hot Loaf Bakery. Godzina połączenia kosztuje 1 500 szylingów.
Jezioro Bunyonyi
Dziesięć kilometrów na zachód od Kabale (drogą, w linii prostej jest bliżej) leży malownicze Jezioro Bunyonyi. Swój urok zawdzięcza licznym wysepkom i zatoczkom wcinającym się w górzystą okolicę. Obok Wysp Sipi na Jeziorze Wiktorii jest to ulubione miejsce wypoczynku plecakowiczów. Droga nad jezioro jest dobrze oznakowana drogowskazami kempingów, wystarczy wyjechać z Kabale w kierunku Kisoro i tuż za miastem szukać drogi w lewo. Pierwsze osiem i pół kilometra pnie się ostro pod górę, pozostałe dwa opadają w kierunku jeziora. Jeśli nie chcemy iść na piechotę, campy organizują transport z Kabale nad jezioro i z powrotem.
Na brzegu jeziora można znaleźć kilka campów. W pierwszym z brzegu jadąc z Kabale, Kalebas Camp, najtańsze pokoje kosztują 15 000 szylingów. Pół kilometra dalej, w Overland Camp pokoje kosztują 16 dolarów (wszystkie ceny podają tam w dolarach), urządzone w łóżko namioty 14 dolarów lub miejsce na kempingu 4 dolary (za dodatkowe 5 można namiot wypożyczyć). Wynajęcie łódki kosztuje 2 dolary za dzień dla gości campu, dwa razy tyle dla odwiedzających. Trzy dolary kosztuje rower. Mają nawet Internet.
Jeśli nie zaopatrzyliśmy się wcześniej w Kabale, jedzenie dostępne jest tylko w campach. Za obiad zapłacimy 6 000 szylingów, za butelkę piwa 2 000.
Hotele
W Kabale nie brakuje tanich hoteli. Jedynka z łazienką w położonym dogodnie w centrum miasta Visitours Hotel kosztuje 5 000 szylingów. Na stoliku przy łóżku znalazłem Biblię i dwie prezerwatywy. Pokoje są różne - jedne śmierdzą, w innych nie ma prądu a jeszcze inne są całkiem w porządku. Wszystkie posiadają moskitiery. Prąd włączają tylko na noc, od 22:00.
Knajpy
Mała knajpka jest na dole Visitours, ale wybór jest tu skąpy i tylko piwo jest na pewno. Po drugiej stronie ulicy, w Sky Blue godzien polecenia bufet kusi kilkoma rodzajami gorących dań - samodzielnie skomponowany zestaw kosztuje około 3 000 szylingów. Piwo w obydwu lokalach kosztuje 2 000 szylingów.
Świetne ciastka (350-500 szylingów) i dobrą kawę (1 000 szylingów za dzbanek) serwuje piekarnia Hot Loaf Bakery, znają ją wszyscy w okolicy.
Komunikacja
Autobusy Horizon do Kampali i Kisoro odjeżdżają z centrum miasta, przy Nyerere Drive. Gateway i kilka innych firm ma biura w pobliżu stacji paliw Shell na początku Mbarara Rd. Autobusy do Kampali (6 godzin jazdy) przez Mbararę (3 godziny) odjeżdżają przed południem. Przejazd do Mbarary kosztuje 7 000 a Kampali 15 000 szylingów. Przewóz roweru to kolejne 5 000.
Rower
Jadąc w stronę Kisoro tuż za Kabale asfalt się kończy i zaczyna lateryt - typowa, czerwona, afrykańska droga. W deszczu, który zaczął siąpić nawierzchnia robi się śliska, błoto oblepia opony i błotniki a widoki przesłaniają chmury, w których w wyższych partiach drogi się wręcz jedzie. Ruch samochodowy jest nikły, na całej trasie widziałem nie więcej niż dziesięć pojazdów. Około połowy odcinka do Kisoro jedzie się pod górę, czasami na tyle stromo, że w deszczu koła ślizgały się w miejscu. Od przełęczy Kanaba, z której przy dobrej pogodzie widać Jezioro Bunyonyi droga zaczyna opadać w dół. Z Kabale do Kisoro jest około 85 km. Po drodze jest wystarczająco dużo wiosek ze sklepikami, by nie martwić się o zapas wody. Przejeżdżając przez osiedla ludzkie towarzyszyły mi najczęściej biegnące dzieci, krzyczące za mną „muzungu”.
Kisoro
Małe miasteczko u zbiegu granic Rwandy i Konga. W poniedziałki w Kisoro jest kolorowy bazar, podczas którego mieszkańcy okolicznych wiosek sprzedają warzywa i lokalne rzemiosło a kupcy z miasta kuszą ich wielobarwnymi, rozwieszonymi jak pranie na sznurkach tkaninami.
Powolny dostęp do Internetu jest możliwy codziennie do 18:00 z biura Microcare Health. Minuta połączenia kosztuje 100 szylingów.
Hotele
Bufumbira Safari Hotel nie wyróżnia się specjalnie od podobnych parterowych lokali położonych wzdłuż głównej drogi Kisoro. Tani pokój z moskitierą i łazienką dostępną z podwórza kosztuje 4 000 szylingów. Nieznacznie lepszy standard za taką samą cenę oferuje Comfort Inn
Knajpy
Hotele z reguły dorabiają na restauracji (lub na odwrót), nie wszystkie jednak, jak np. Bufumbira posiadają licencje na sprzedaż piwa. W dziedzinie tej specjalizuje się St. James, kilka numerów dalej na zachód, nie bez kozery szczycący się sloganem „The Venue for Generations”. Tutaj znajdziemy największy wybór napoi (1 500 szylingów za butelkę), stół do bilardu i telewizor z nigeryjskimi serialami.
Komunikacja
Droga do granicy z Rwandą w Cyanika jest w kiepskim stanie (trochę gorsza od drogi z Kabale), lecz od czasu do czasu pod szlaban graniczny jedzie jakiś samochód lub motocykl. Równie dobrze można wybrać się tam na piechotę, bo to niedaleko. Sama granica to kilka małych budynków po każdej ze stron i dwa szlabany. Po stronie rwandyjskiej podróżnych oczekują minibusy do Ruhengeri.
Autobusy do Kampali przez Kabale i Mbararę odjeżdżają wcześnie rano. Dobrze jest kupić bilet wieczorem dzień wcześniej, gdyż miejsca zapełniają się szybko. Biura linii autobusowych rozsiane są w różnych miejscach wokół stacji Shell przy głównej ulicy miasteczka (stąd właśnie odjeżdżają autobusy). Horizon Coaches np. ma dwa autobusy odjeżdżające o 5:30 i 6:00 rano. Bilet do Kabale kosztuje 5 000 szylingów, drugie tyle kosztuje przewóz pół worka cebuli lub roweru (według oficjalnego cennika). By zająć dobre miejsce trzeba przyjść bardzo wcześnie, przychodząc pół godziny przed odjazdem wszystkie miejsca, oprócz metalowej skrzyni za kierowcą były już zajęte. Przejazd do Kabale trwa dwie i pół godziny.
Rower
Jadąc do Rwandy należy skręcić w lewo (jadąc od strony Kabale) na jedynym chyba większym skrzyżowaniu w Kisoro. Żwirowa droga wiedzie przez pola, z których rowerzystę pozdrawiają motykami uprawiający ziemię miejscowi. W kilku miejscach przejazd utrudniają wertepy wulkanicznego żużlu. Z Kisoro do granicy jest 12 km.
Mbarara
Spore, trochę bez wyrazu miasto.
Miejsc opatrzonych znakiem „Internet” w Mbararze jest wiele, ale tylko nieliczne faktycznie oferują dostęp do sieci. Jedno z nich jest naprzeciw Classic Hotel, z połączeniem za 50 szylingów na godzinę.
Hotele
Nie mogąc znaleźć Hotelu Plaza zatrzymałem się w Nam Lodge, naprzeciw miejsca, gdzie spodziewałem się znaleźć Plazę. Jedynki kosztują tutaj 10 000 szylingów, za dodatkowe 5 000 pokój będzie miał łazienkę. Nam Lodge to fajne miejsce z tarasem wychodzącym nad ulicę, lepiej jednak poprosić o pokój z dala od niej, bo w nocy do akcji wkraczają okoliczni spawacze. Plaza Hotel jest w trochę innym miejscu, w wąskiej uliczce odchodzącej od Mbaguta St. Najtańszy pokój kosztuje tutaj 7 000 szylingów. W okolicy placu autobusowego można znaleźć jeszcze tańsze hoteliki, z łóżkami za 5 000 szylingów.
Knajpy
Nam Lodge to również niezła jadłodajnia, o której popularności niech świadczy fakt, że w porze obiadowej czasami trzeba trochę poczekać na wolny stolik. Warto jednak - tutejsza kuchnia jest smaczna i tania, jedyna wada to oferta napojów, która kończy się na oranżadzie (jedyny lokal w okolicy z pełniejszą ofertą w menu jest hotel Mayoba Inn, przy głównej ulicy). Popularnym miejscem na lunch jest również New Western Hotel, w którym z hotelu pozostała tylko nazwa w szyldzie i stołówka. Na deser można się wybrać do czynnego 24 godziny na dobę Mbarara Coffe Shop. Za 1 000 szylingów zjemy ciastko i wypijemy dzbanek kawy.
Komunikacja
Plac autobusowy, skąd i gdzie dojeżdżają wszystkie autobusy znajduje się w centrum miasta. Mbarara leży na głównej drodze do Kampali, więc z wydostaniem się stąd nie ma problemu. Przejazd do Kampali autobusem (4 godziny) kosztuje 10 000 szylingów plus 5 000 za rower.